Ekwador, kraj o niezwykłym bogactwie przyrodniczym, ale równie dramatycznej historii politycznej – od krwawych zamachów stanu w XX wieku, przez...
Nie mamy w Polsce pamięci społecznej po pandemii COVID-19. Jest tylko jedna duża grupa, która dobrze pamięta pandemię i umie wykorzystać ją...
Nie ma chyba bardziej żałosnego komentatora niż „geopolityk”. Wydaje mu się, że „na chłodno” analizuje fakty i jest ponad te...
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Adam Jaśkow: Skąd znowu ten Brecht
Piotr Sadzik: Odebranie prawicy monopolu na śmiech to kwestia życia i śmierci
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Przemysław Prekiel: Wielki budowniczy Radomia
Piotr Ikonowicz: Stawiają słuszną diagnozę, ale nie wyciągają z niej wniosków
Porozumienie w imieniu swoich ugrupowań podpisali lider socjalistów Oleksandr Moroz, Julia Tymoszenko oraz Roman Bezsmertny, szef kampanii wyborczej Naszej Ukrainy. Dzięki porozumieniu, koalicja partii które 2 lata temu poparły "Pomarańczową rewolucję" będzie liczyła 243 deputowanych.
Sygnatariusze porozumienia nie zgodzili się na to, aby urząd premiera objęła Julia Tymoszenko.
Do Rady Najwyższej Ukrainy dostało się pięć ugrupowań, lecz żadne z nich nie zdobyło wystarczającej większości do samodzielnego rządzenia.
Najwyższy Sąd Administracyjny Ukrainy zabronił 12 kwietnia opublikowania oficjalnych wyników wyborów do Rady Najwyższej do czasu rozpatrzenia skarg wyborczych wniesionych przez ultralewicowy Blok "Ludowa Opozycja" Natalii Witrenko.
Według oficjalnych danych Centralnej Komisji Wyborczej - do 3-procentowego progu zabrakło mu zaledwie 0,07 proc. głosów.
