Bové: Polskie rolnictwo trzeba obronić

[2003-04-17 16:52:21]

Rozmowa z przewodniczącym francuskiej Konfederacji Chłopskiej, jednym z liderów ruchu antyglobalistycznego - José Bové

Roman Dębski: Na początku lat dziewięćdziesiatych polskie społeczeństwo wiązało wielkie nadzieje z akcesją do Unii Europejskiej. Nadzieje te bardzo znacznie opadły, np. gdy państwa członkowskie, zamiast pomóc w modernizacji polskiego rolnictwa, zaczęły zalewać nasz kraj nadwyżkami zbóż po dumpingowych, dotowanych cenach. Polska, która poprzednio była samowystarczalna w produkcji żywności, stała się importerem netto produktów rolnospożywczych. Co o tym sądzisz?

José Bové: Polska była synonimem oporu w dziedzinie rolnictwa, zjawiskiem dość niezwykłym. A teraz wszystkie nadzieje, jakie wiązano z wejściem do Unii lub ze zmianą systemu, będą miały jako efekt zniszczenie równowagi gospodarczej, czyli de facto zdolności społeczeństwa do prowadzenia gospodarki żywnościowej w ramach własnego modelu. Polski model jest bardzo specyficzny, z ogromną liczbą chłopów małorolnych, drobnych gospodarstw. Jest to element bogactwa kulturowego, zarówno pod względem społecznym, kulturalnym jak i ekonomicznym. Pietnastkę interesuje przede wszystkim polski, wielki rynek konsumentów oraz tania siła robocza, a także możliwość wykorzystania Polski jako pomostu do dalszego eksportu na rynki krajów b. ZSRR oraz "powrotnego" eksportu do krajów Europy Zachodniej. Decyzja utrzymania tego samego budżetu dla Unii poszerzonej do dwudziestu pięciu członków, co dla pietnastu, jest totalną aberracją. Aberracją tym większą, gdy słyszy się dziś polityków mówiących, że za dużo wydaje się pieniędzy na rolnictwo. Myślę, że tych pieniędzy jest za mało - na rolnictwo i dla innych sektorów; i że do budowy oraz rozszerzenia Europy nie podchodzi się z myślą o budowie wyższej jakości, czegoś rzeczywiście wspólnego i równoprawnego dla wszystkich krajów. Nie chcę przez to powiedzieć, że należy bronić się zamykając się i izolując każdy w swoim kraju. To należy wyraźnie zaznaczyć. Nie chcemy mówić językiem suwerenistów [zwolenników zamykania się w granicach państwa narodowego ? przyp. rd]. Izolacja w ramach Państwa-Narodu nie jest rozwiązaniem.

R.D.: Dla krajów kandydujących, Unia Europejska ustaliła dopłaty bezpośrednie dla rolnictwa na poziomie 25-40% kwot, jakie otrzymują rolnicy piętnastki. Jest to jeden z głównych problemów w negocjacjach akcesyjnych. Polskie związki i partie chłopskie żądają równoprawnego traktowania dla wszystkich członków poszerzonej Unii. Rolnicy w naszym kraju są oburzeni, czują się traktowani jak Europejczycy drugiej kategorii. Jak widzisz ten problem?

José Bové: Moim zdaniem, podstawą wsparcia dla nowych krajów nie może być mówienie, np. polskim chłopom, że będą mieli jedynie niewielką część tego, co mają inni. Stoi to w rażącej sprzeczności z prawem do równouprawnienia wszystkich obywateli w ramach danej wspólnoty. To tak jak gdyby powiedziano polskim robotnikom, że minimalny dochód w Europie będzie wynosił np. 1.000 euro, ale że oni będą mieli tylko 400, ponieważ są nowymi przybyszami. To jest nie do przyjęcia. Więc myślę, że jest to sprawa godności, równości, tych samych praw dla wszystkich.

Następnie, rzeczywistość jest taka, że te dopłaty w Unii Europejskiej są dziś bardzo źle rozdzielane, bowiem mniej niż 20 % chłopów otrzymuje 80 % dopłat. Jest to więc nierówne traktowanie, już istniejące wewnątrz samej piętnastki. Dzieje się tak, ponieważ faworyzuje się produkcję nastawioną na agrobiznes, na najzamożniejszych farmerów, pracujących przede wszystkim na eksport. Zaspokojenie potrzeb ludności danego kraju, w oparciu o produkty żywnościowe wysokiej jakości, traktuje się jako aspekt całkowicie drugorzędny. Jest to więc logika, która niszczy całkowicie rolnictwo o charakterze chłopskim. Jest to plan - stwierdźmy to bardzo wyraźnie - redukcji zatrudnienia w rolnictwie, podobny do planów zwolnień, jakie widzimy w przemyśle. Dlatego we Francji potępiliśmy fakt, że co roku tracimy 30 tys. gospodarstw. Oznacza to co roku, w środowiskach chłopskich ogromny spadek ilości stanowisk pracy. Jest to proces mało widoczny, rozproszony, bo dzieje się to na wsi, ale mamy tu do czynienia z prawdziwymi programami masowych zwolnień, rok w rok, których nikt nie dostrzega. Ale w Polsce, będzie to problem palący.

R.D.: Właśnie. Przejdźmy może od razu do pytania dotyczącego tej sprawy. W Polsce jest ok. 2 mln gospodarstw, w większości bardzo małych, nastawionych na wyżywienie rodziny. 25% ludności zawodowo czynnej pracuje w rolnictwie. Polscy rolnicy obawiają się, że większość gospodarstw zniknie wraz z wejściem do Unii Europejskiej. Wiadomo, że np. we Francji jest o 50% mniej gospodarstw niż przed wprowadzeniem Wspólnej Polityki Rolnej, to jest chyba ta proporcja, również o 50% rolników mniej w Portugalii...

José Bové: Tak.

R.D.: Czy nie wydaje się więc, że te obawy są uzasadnione?

José Bové: Te obawy są bardzo uzasadnione. Trzeba pamiętać, że w Europie Zachodniej, gdy w 1957 r. przystąpiono do budowy EWG [poprzedniczka Unii Europejskiej ? przyp. rd], rozpoczął się proces likwidowania gospodarstw chłopskich wraz za masowym przechodzeniem chłopów do fabryk, proces ten wystąpił częściowo również później, gdy wprowadzono Wspólną Politykę Rolną w 1962 r. Były to czasy, gdy tworzono wielkie zakłady produkcji samochodów, przemysł metalowy, itd. Ludność przeszła z jednej sfery działalności do innej.

Dziś nie jesteśmy już w takiej samej sytuacji, ponieważ w ramach procesu globalizacji wielonarodowe przedsiębiorstwa mają interes w delokalizowaniu produkcji tam, gdzie siła robocza jest najtańsza. A po trzech latach, jeżeli znajdą jeszcze taniej, to znów zdelokalizują gdzie indziej. Tak więc nie jesteśmy już w logice terytorialnej, gdzie zatrudnienie związane jest z danym terytorium. I to co mnie niepokoi, to rzeczywiście fakt, że polscy chłopi, którzy stracą pracę, stracą również swoje miejsce, a jednocześnie nie będą mieli dokąd iść. I znajdziemy się w obliczu procesu wykorzeniania się polskich chłopów, tracenia przez nich pracy. A jako że w Polsce jest jeszcze zimniej niż we Francji, więc pod jakim mostem będą mogli się oni schronić?

R.D.: W Polsce, po II wojnie światowej, istniało historyczne zjawisko tzw. chłoporobotników. Był to okres reformy rolnej oraz całkowitej odbudowy i uprzemysłowienia kraju. Chłopi otrzymali w większości małe gospodarstwa, więc członkowie rodziny pracowali oprócz tego w zakładach przemysłowych, np. w włókiennictwie, w przemyśle metalowym, przetwórczym, itp., uzyskując w ten sposób dodatkowy dochód. W latach dziewięćdziesiątych, proces prywatyzacji i likwidowania wielu zakładów, połączony z rosnącym bezrobociem w miastach, doprowadził do zaniku również i tej formy podwójnego zatrudnienia.

José Bové: Można sobie zadać pytanie, czy rządy europejskie nie zaczną niedługo tworzyć obozów przejściowych typu Sangatte, w których będzie się internować polskich rolników szukających pracy...

R.D.: Rzeczywiście, pytanie dość bulwersujące. Innym źródłem niepokoju, jest sprawa ziemi, o wiele tańszej niż na Zachodzie, którą zagraniczni inwestorzy mogliby zacząć masowo wykupywać, gdyby zniesiono bądź skrócono okresy przejściowe, jakich domaga się Polska, a których odmawia Unia. Czy mógłbyś powiedzieć kilka słów na temat polityki prowadzonej w krajach Unii w zakresie gruntów rolnych.

José Bové: W Europie piętnastu, punktem wyjścia polityki w zakresie ziemi, zwłaszcza w związku z reformą proponowaną przez komisarza europejskiego Fischlera, są tzw. limity historycznych bezpośrednich dopłat dla rolnictwa. Komisja Europejska chce wprowadzić jeden wspólny system dopłat, które byłyby proporcjonalne do wielkości gospodarstw i dochodów uzyskiwanych w ramach określonej wydajności ziemi. W związku z tym, będzie rosnąć rozdźwięk między agronomiczną wartością gruntów a ich wartością handlową. Obserwujemy jednocześnie, że ci, którzy zagarnęli lwią część dopłat bezpośrednich - czyli tych 20% najzamożniejszych rolników, którym przyznano 80% wszystkich dopłat - wykupują teraz ziemię w krajach byłego "bloku socjalistycznego", w szczególności w Rumunii, ale nie tylko. Wykup gruntów prowadzą również holdingi finansowe, wielkie spółdzielnie, banki, towarzystwa ubezpieczeniowe, itd.. Powstaną nowe wielkie majątki rolne.

W Polsce, sprawa będzie bardziej skomplikowana z uwagi na ogromne rozdrobnienie gruntów rolnych. Natomiast, w krajach gdzie rolnictwo było znacjonalizowane, upaństwowione, np. w byłym ZSRR, struktury rolne odziedziczone po systemie radzieckim sprzyjają tej prywatnej logice przemysłowej. Od kapitalizmu państwowego przejdziemy do kapitalizmu prywatnego w rolnictwie.

R.D.: To prawda, co mówisz na temat Polski, ale po II wojnie u nas też upaństwowiono część ziemi, tworząc PGR-y. W latach dziewięćdziesiątych, PGR-y zlikwidowano, zwalniając dziesiątki tysięcy ludzi, którzy często stracili mieszkania i inne świadczenia. Przykładowo, na Pomorzu, w woj. słupskim, na tzw. terenach popegeerowskich bezrobocie dziś sięga 45%. Są to regiony dotknięte prawdziwą katastrofą społeczną. Skandalem jest dodatkowo fakt, że dawni dyrektorzy i sekretarze partyjni, którzy zarządzali PGR-ami, wykorzystali pewne luki prawne, aby stać się z dnia na dzień dzierżawcami ogromnych gruntów po kilka tysięcy hektarów, wynajmując lub kupując popegeerowski sprzęt za grosze. Powstają więc w Polsce największe po Andaluzji latyfundia w Europie. Niewykluczone że te wielkie holdingi finansowe, o których wspominasz, zaczną niedługo wykupywać w Polsce ogromne popegeerowskie grunty.

José Bové: Tak, i niewykluczone że będziemy niedługo świadkami narodzin ruchu chłopów bez ziemi w Polsce, którzy zaczną okupować te wielkie majątki. I znajdziemy się w sytuacji ruchów chłopów bez ziemi, tak jak w Brazylii, jak w Południowej Afryce, i kto wie, być może właśnie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej ruch ten przybierze masowe rozmiary.

R.D.: Być może. Unia Europejska narzuca również krajom kandydującym tzw. plony referencyjne z hektara oraz limity produkcji zbóż, mleka, itd. Proponowane limity są grubo poniżej nie tylko potencjału polskiego rolnictwa i potrzeb na produkty żywnościowe, ale nawet poniżej obecnego poziomu produkcji. Czy tę samą politykę prowadzi się w stosunku do innych krajów, zwłaszcza na Zachodzie?

José Bové: Już w trakcie pierwszego rozszerzenia na Grecję, a następnie na Hiszpanię i Portugalię, zdaliśmy sobie sprawę, że limity wprowadzono na poziomie niższym w stosunku do rzeczywistej produkcji, co niesie ze sobą oczywiście problem likwidowania i koncentracji produkcji. Cel był i jest oczywisty: stworzyć dogodne warunki dla dalszego rozwoju agrobiznesu, obecnego już tam gdzie występuje silna koncentracja ziemi i produkcji. Unia Europejska nie ma ochoty zawracać sobie głowy ogromną ilością chłopów, więc będą koncentrować produkcję i finansowanie w kilku ograniczonych sektorach, wokół zakładów przetwórczych mogących wchłonąć część wolnej siły roboczej, otwierając w ten sposób szerokie pole do rozwoju innego modelu produkcji - modelu przemysłowego, ponieważ chodzi im wyłącznie o rentowność, o rynek, o zyski. Nie chodzi im bynajmniej o zaspokojenie potrzeb miejscowej ludności, potrzeb danego kraju czy regionu.

My uważamy natomiast, że trzeba utrzymać poziomy produkcji, bo w ten sposób chłopi mogliby żyć w godnych warunkach, oraz zbudować w oparciu o to inny model rozdziału prawa produkowania. Prowadzona polityka jest oczywiście inna; dziś, w Europie 15-tki, liberałowie chcą zliberalizowania rynków, odejścia od ograniczeń związanych z limitami, tak aby najsilniejsi producenci żywności mogli o wiele szybciej powiększać swoje moce produkcyjne. Są to zarazem moce dość zdumiewające, bowiem zostały one zbudowane, rozwinięte dzięki... systemom protekcjonistycznym, czyli za pieniądze publiczne. I to co jest straszne dziś, to stwierdzenie, że de facto ten nowy, agrobiznesowy model gospodarki rolnej został zbudowany z pomocą Unii Europejskiej. Komisja Europejska bardzo silnie faworyzowała ten model rolnictwa przemysłowego, rolnictwa proeksportowego.

R.D.: Polscy rolnicy są oburzeni tym, że Komisja Europejska wpisała Polskę na listę krajów, gdzie istnieje ryzyko w zakresie choroby szalonych krów, mimo że w paszach dla polskiego bydła nie ma mączek kostnych. Jakie, zdaniem Konfederacji Chłopskiej, są powody kryzysu związanego z chorobą szalonych krów?

José Bové: Sprawa choroby szalonych krów jest typową chorobą systemu produkcji kapitalistycznej, rolnictwa o charakterze przemysłowym. Choroba szalonych krów wiąże się ze stosowaniem mączek zwierzęcych, służących jako substytut białka roślinnego. Kryzys wybuchł wówczas, gdy producenci mączek zwierzęcych i pasz dla bydła, chcąc zaoszczędzić kilka dodatkowych centów na kilogramie, zaczęli oszukiwać, aby utrzymać wyższy poziom protein w mączkach. I wtedy właśnie rozpoczęła się afera z BSE, gdyż okazało się, że prion choroby nie został wyeliminowany w trakcie podgrzewania.

Przyśpieszyło to cały proces ewolucji choroby szalonych krów. Afera wpierw wybuchła w Wielkiej Brytanii, ale następnie europejski system otwierania granic wewnętrznych pozwolił - przy wydatnym udziale władz politycznych, które przymknęły oczy na ten proceder - na masowy import mączek kostnych w krajach Unii Europejskiej, zwłaszcza we Francji. W związku z tym, producenci pasz zaczęli masowo importować tysiące ton mączki w latach 1988-1996. Wiemy, że przedsiębiorstwa, które sprzedawały te mączki, starały się znaleźć nowe rynki zbytu. Być może że i w Polsce znalazły się firmy prowadzące obrót paszami, które te mączki kupiły. To możliwe.

Widzieliśmy przykłady wysyłania tych mączek za ocean i dziś mnożą się przypadki choroby szalonych krów w Japonii, bo Japonia zakupiła całe statki tych mączek. Japoński minister rolnictwa wyleciał właśnie za to. Afera ta wywołała prawdziwy kryzys. W rzeczywistości znajdujemy się w obliczu logiki rynkowej, wobec której rolnik jest zupełnie bezbronny. Oznacza to również, że dziś Unia Europejska nie ma prawa pouczać krajów kandydujących, ponieważ sama nie podjęła żadnych środków, aby zlikwidować masowy przemyt mączek zwierzęcych. Rolnik nigdy nie mógł zobaczyć na worku z paszami napisu informującego, że w zawartości worka były również mączki zwierzęce.

R.D.: Czyli że w Polsce też istnieje takie niebezpieczeństwo?

José Bové: Taka jest logika rynku. Tu również chłopi powinni się organizować przeciwko producentom pasz dla bydła.

R.D.:Konfederacja Chłopska sprzeciwia się polityce subwencjonowania rolników oraz promowania neoliberalizmu i agrobiznesu, proponując jednocześnie tzw. trzecią drogę opartą na prawie społeczeństw do żywienia się według własnych zasad i zapewnienia sobie suwerenności w zakresie żywienia. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat tej trzeciej drogi?

José Bové: Chodzi o zagwarantowanie zasadniczego prawa, jakim jest prawo do suwerenności w zakresie żywienia, prawo do decydowania o własnej polityce rolnej, pozwalającej na wyżywienie ludności swego kraju. Jest to więc prawo poszczególnych krajów lub pewnej grupy krajów. Należy więc to prawo ponownie zagwarantować, wszystkie regiony na świecie powinny mieć prawo tak postępować. W praktyce oznacza to zabezpieczenie się przed dumpingiem. W pierwszym rzędzie chodzi o zagwarantowanie prawa do ochrony własnego rolnictwa, aby móc zaspokoić potrzeby ludności własnego kraju. Nie może być praw politycznych bez suwerenności żywnościowej. Jest to pierwsze, podstawowe prawo. To jest pierwsza sprawa.

Dziś należy wyraźnie stwierdzić, co ma być przedmiotem rolnictwa. Widzimy trzy takie zasadnicze cele, jednoznacznie związane z rolnictwem:
- po pierwsze - zapewnienie produkcji ilościowo i jakościowo odpowiadającej potrzebom konsumentów;
- po drugie - rozwijanie rolnictwa z myślą również o przyszłych pokoleniach, tzn. rolnictwa chroniącego środowisko naturalne a nie niszczącego to środowisko z korzyścią dla garstki akcjonariuszy, robiących na tym ogromne zyski. przykładowo, całe narody przymierają z głodu z powodu strasznych suszy, mimo że woda jest przecież wspólnym dobrem ludzkości;
- po trzecie - naszym zdaniem, zasadniczym celem rolnictwa jest zatrudnienie; to pojęcie zatrudnienia jest absolutnie centralne.
Czyli jakość i ilość, środowisko, zatrudnienie. W oparciu o te kryteria należy rozwijać poszczególne narzędzia polityki rolnej, takie jak: alokacja i regulacja różnych rodzajów produkcji, ich struktura na terytorium danego kraju, uwarunkowanie dostępu do środków pomocowych według kryteriów zatrudnienia i działań prowadzonych na rzecz ochrony środowiska. W ten sposób trzeba zorganizować system, to jest w oparciu o struktury społeczno-ekonomiczne chroniące środowisko naturalne człowieka.

R.D.:Polityka korporacji ponadnarodowych, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i Unii Europejskiej przeciwstawia w sposób brutalny rolników rozwiniętych krajów Północy rolnikom ubogich krajów Południa oraz krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Gdy setki milionów ludzi przymiera z głodu w większości krajów świata, a jednocześnie kilka najbogatszych krajów nie wie już, jak upłynniać nadwyżki produktów rolnych, to ewidentnie świat stoi na głowie. Wokół jakich tematów, mogłaby się rozwijać solidarność i wzajemna pomoc pomiędzy rolnikami poszczególnych krajów?

José Bové: Celem rolnictwa jest wyżywienie ludzi tam, gdzie mieszkają. Natomiast, dla garstki krajów bogatych i pochodzących z tych krajów firm ponadnarodowych, rolnictwo oznacza wyłącznie pewien rodzaj dominacji i podboju, narzędzie podporządkowania sobie innych narodów. Z jednej strony mamy rakiety, z drugiej zaś rolnictwo, ale logika jest dokładnie ta sama: logika dominacji. Problem głodu na świecie nie wiąże się z ilościami produkcji, bowiem świat produkuje dziś ilości całkowicie wystarczające do wyżywienia całej ludzkości , a nawet o wiele więcej. Niestety dzieje się tak, że w krajach biednych sprzedaje się masowo produkcję i jej nadwyżki po cenach dumpingowych, tzn. nie tylko poniżej kosztów produkcji w krajach eksportujących, ale również poniżej kosztów produkcji w krajach importujących.
Dziś, bez dopłat bezpośrednich żaden chłop europejski nie byłby w stanie produkować zbóż, mleka, mięsa, itd.po cenach, po jakich produkty te są eksportowane do krajów ubogich; żaden chłop afrykański też by nie mógł produkować po takich cenach. Tak więc ceny dumpingowe są cenami znajdującymi się poniżej kosztów produkcji zarówno kraju eksportującego jak i kraju importującego - obu krajów! W związku z tym, poszczególne kraje muszą się bronić przed dumpingiem na granicach, za pomocą ceł i innych środków ochronnych. To właśnie jest dziś warunkiem suwerenności żywnościowej, ponieważ ochrona granic jest dziś w pewnym sensie polityką rolną najmniej kosztowną, nie wymagającą ze strony Państwa nakładów na dotowanie rolnictwa. Tak więc, ochrona celna na granicach jest pierwszym narzędziem umożliwiającym rozwijanie własnego rolnictwa. Drugie narzędzie to rozwijanie prawdziwej polityki w zakresie struktur własności rolnej, pozwalającej na właściwie organizowanie się lokalnego rynku produktów rolnych.

R.D.: W ostatnich latach, francuskie sieci hipermarkietów Leclerc, Auchan, Géant i inne zaczęły zalewać Polskę, co wzbudza duże opory wśród części ludności.

José Bové: Hipermarkiety to system dystrybucji godzący w interesy zarówno producentów jak i konsumentów. Jest to system sprzedaży całkowicie sztuczny, który został po prostu narzucony. Największym obszarem rozwoju i koncentracji hipermarkietów stała się dziś Europa, w o wiele większym stopniu niż Stany Zjednoczone, gdzie małe i średnie sklepy handlowe utrzymały się lepiej niż u nas, wbrew temu co ludzie często myślą.
Jest to więc całkowicie sztuczny model, ale niesłychanie zyskowny dla właściciela hipermarketów, bowiem nie tylko że narzuca swoje niesłychanie niskie ceny chłopom i zakładom przetwórczym, ale jednocześnie płaci im często w terminie 90 lub 100 dni. Jest to system pozwalający sprzedawać produkty i inkasować gotówkę zanim zapłaci się za ten sam produkt temu, kto go wytworzył. Ta różnica w czasie - miesiąc, dwa lub trzy - daje możliwość lokowania należnych producentowi pieniędzy w banku i robienia zysków na odsetkach. Zwykły, brutalny haracz. A jednocześnie dla konsumenta wprowadza obowiązek zakupu takiego czy innego towaru, głównie w postaci mnożących się pakietów po dwa, trzy lub więcej egzemplarzy tego samego produktu. Np. zamiast kupić jedną baterię, konsument jest zmuszony kupić cztery, sześć, osiem, bo niby "taniej". To są niedopuszczalne praktyki. Trzeba się więc przed tym bronić i bardzo ostro piętnować proceder polegający na zmuszaniu ludzi do kupowania zbędnych produktów.

R.D.: Czy mógłbyś kilka słów powiedzieć o międzynarodówce chłopskiej Via Campesina (Chłopska Droga) i o Europejskiej Konfederacji Chłopskiej? Myślę, że polskie organizacje rolników będą zainteresowane nawiązaniem współpracy z tymi związkami.

José Bové: Via Campesina jest międzynarodowym ruchem chłopskim, międzynarodową organizacją grupującą związki chłopów i rolników ze wszystkich kontynentów. Została powołana w kwietniu 1992 r. w stolicy Nikaragui, Managua, przez kilka organizacji chłopskich z Ameryki Środkowej, Ameryki Północnej i Europy. W 1996 r., na II zjeździe w meksykańskim mieście Tlaxcala, było już reprezentowanych 69 organizacji z 37 krajów, m. in. słynny brazylijski ruch chłopów bez ziemii MST, bardzo liczne organizacje z Indii, Południowej Afryki, Meksyku, Kanady i Stanów Zjednoczonych, Europy Zachodniej, itd.

Celem Via Campesina jest łączenie wszystkich organizacji chłopskich na świecie wokół wspólnych żądań. Pierwszym żądaniem jest oczywiście suwerenność żywnościowa, czyli prawo narodów do żywienia się według własnego modelu. Drugie to dostęp do ziemi. Trzecie dotyczy obrony bioróżnorodności oraz prawa rolników do stosowania własnych nasion w obliczu komercyjnej, nastawionej na wielkie zyski, polityki wielkich firm farmaceutycznych w zakresie ochrony patentów. Oryginalną specyfiką Via Campesina jest to że stara się połączyć we wspólnej walce rolników krajów Południa i Północy. Przykładowo, w Europie, występuje przeciwko Wspólnej Polityce Rolnej, twierdząc, że eksport mleka, mięsa i zbóż nie jest bynajmniej jakimś specjalnym "powołaniem" Europy. Zwalczamy więc wszelkie dotacje proeksportowe i dopłaty bezpośrednie.

Jednocześnie, solidaryzujemy się z walką chłopów w innych krajach. Problem bioróżnorodności, czy swobodnego dostępu do ziemi, istnieje zarówno u nas jak i w Afryce, w Azji i w Ameryce Południowej. Innymi słowy, ten ruch związkowy niesie z sobą wartości o charakterze uniwersalnym, ważne dla chłopów i rolników na całym świecie, będące podstawą prawa do rolnictwa chłopskiego, zdrowego, biologicznego, służącego żywieniu wszystkich ludzi, a nie napychaniu portfeli kilkudziesięciu multimiliarderów, akcjonariuszy wielkich korporacji rolnospożywczych.
Europejska Konfederacja Chłopska (CPE) grupuje dziś rolników z 15 krajów członkowskich Unii Europejskiej. Jest to regionalna reprezentacja Via Campesina, broniąca interesów chłopów europejskich wobec Unii Europejskiej.

R.D.: Francuski sąd skazał cię na karę 14 miesięcy więzienia za jedną z licznych akcji związkowych wyrywania upraw transgenicznych prowadzonych przez wielkie firmy agrobiznesu. To dziwny paradoks, że we Francji, zwanej "ojczyzną praw człowieka" skazuje się i zamierza uwięzić związkowców za działania publiczne, prospołeczne. Pragnę więc powiedzieć, na zakończenie tego wywiadu, że nasze pismo w pełni solidaryzuje się z kampanią prowadzoną we Francji i innych krajach o Twoją wolność, i że dołożymy starań, aby w miarę naszych możliwości tę kampanię spopularyzować również w Polsce.

Rozmawiał Roman Dębski

Powyższy wywiad, pierwszy jakiego José Bové udzielił polskiej prasie, ukazał się w miesięczniku "Robotnik Śląski".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku