Po raz kolejny w historii neokolonialna napaść odbywa się pod fałszywym pretekstem działań w celach „humanitarnych”: walki o demokratyczny ustrój dla obywateli Iraku i ochrony ludzkości przed bronią masowego rażenia. Pretekst ten należałoby dopisać do długiej listy historycznych „humanitarnych” uzasadnień, będących przykrywką dla najbardziej nikczemnych działań: podbojów, najazdów i napadów rabunkowych. Począwszy od akcji ewangelizacyjnych, na walce z terroryzmem skończywszy, poprzez zwalczanie niewolnictwa, na które powoływał się Leopold II podczas działań kolonizacyjnych w Kongo.
Kto w rzeczywistości zapłaci za tę agresję? Wojna jeszcze nie dobiegła końca, a już finansiści siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata zjechali do Waszyngtonu (10-11 kwietnia 2003 roku) na spotkanie przygotowujące do wiosennego zgromadzenia Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, oraz dorocznego szczytu G8 (początek czerwca w Evian), i porozumieli się co do wysokości zagranicznego zadłużenia Iraku. Ustalili je na 120 miliardów dolarów, czyli na więcej, niż wynosi zadłużenie Turcji (której liczba mieszkańców ponad trzykrotnie przewyższa liczbę mieszkańców Iraku). Suma ta nie obejmuje odszkodowań jakie Irak musi wypłacić z tytułu inwazji na Kuwejt w 1990 roku. Jeżeli wierzyć finansistom G7, po doliczeniu owych odszkodowań zadłużenie Iraku wzrosłoby do 380 miliardów dolarów. Irak po obaleniu Saddama dostąpiłby tym samym smutnego przywileju bycia najbardziej zadłużonym krajem Trzeciego Świata, daleko w tyle pozostawiając Brazylię, aktualnego rekordzistę, z jej 230 miliardami dolarów długu. Arbitralne porozumienie dotyczące irackiego zadłużenia ma na celu przede wszystkim uzasadnienie przejęcia irackich zasobów ropy, które jakoby ma umożliwić Irakowi spłatę długu. Ustalenie tak wysokiej sumy ma jeszcze jedną ogromną zaletę: zobowiązuje nowe władze Iraku do posłuszeństwa wobec wierzycieli przez około dziesięć następnych lat. Nawet jeżeli przez ten czas okupacja wojskowa zostanie ograniczona, nawet jeżeli ONZ zapewni kontrolę nad odbudową kraju, w rzeczywistości polityka Iraku zależeć będzie od wierzycieli i od koncernów naftowych, które otrzymają koncesje na eksploatację ropy.
W tej sytuacji postulat anulowania zagranicznego długu Iraku jest prawnie uzasadniony. Więcej, anulowanie zadłużenia stanowi nieodzowny warunek odbudowy suwerenności Iraku, po haniebnej zbrojnej agresji, której stał się ofiarą. Istniejąca w prawie międzynarodowym doktryna „długu ohydnego” („dette odieuse”), doskonale sprawdziłaby się w przypadku Iraku. Według owej doktryny „Jeśli władza despotyczna (tu: reżim Saddama Husajna - przyp. red.) przyjmuje dług nie według potrzeb i interesów państwa, ale by umocnić swój reżim despotyczny, by gnębić społeczeństwo, które z nim walczy, ten dług jest ohydny dla całego społeczeństwa. Ten dług nie jest obligatoryjny dla narodu: to dług reżimu, dług osobisty władzy, która ją zakontraktowała, w efekcie znika on razem z upadkiem tej władzy” (Alexader Sack, Les effets des transformations des Etats sur leurs dettes publiques et autres obligations financiès, Recueil Sirey, 1927). Stany Zjednoczone zastosowały tę doktrynę co najmniej dwa razy w swojej historii. W 1898 roku, po zwycięskim ataku na hiszpańską marynarkę wojenną u wybrzeży Kuby w celu „wyzwolenia” tego kraju spod hiszpańskiej dominacji, rząd amerykański wymógł na Madrycie zrzeczenie się swoich wierzytelności na Kubie.
Dwadzieścia pięć lat później, w 1923 roku, po obaleniu dyktatora Tinoco , Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał za niesłuszne roszczenia wierzycieli wobec Kostaryki, przekonując ich, że odnoszą się one do usuniętego władcy, a nie do nowego rządu. Idę o zakład że tym razem państwa członkowskie G8, zarówno te, które poparły wojnę (USA, Wielka Brytania, Włochy, Japonia), jak i te, które były jej przeciwne (Niemcy, Francja, Kanada, Rosja) dojdą do porozumienia i nie zastosują w Iraku doktryny „długu ohydnego”.
Do ruchu alterglobalistycznego należy w tej chwili sformułowanie wyraźnego postulatu anulowania publicznego zagranicznego zadłużenia Iraku, oraz innych żądań, takich jak wycofanie oddziałów okupacyjnych z terytorium Iraku czy całkowita i pełna suwerenność dla Irakijczyków.
W przededniu zbrojnej agresji na Irak, członków G8 poróżniły ich wyraźnie sprzeczne poglądy na ten temat. Można przewidzieć, że teraz rządy tych państw będą próbowały zredukować owe sprzeczności, realizując wspólnie kolejne plany i działając na rzecz dalszego postępowania neoliberalnej globalizacji. Będą próbować porozumieć się, by stawić czoło światowemu kryzysowi ekonomicznemu (postępujące załamanie na giełdzie, niestabilność monetarna, masowe zadłużenie sektora prywatnego w krajach najbardziej uprzemysłowionych) i wspólnie przygotować się do konferencji ministerialnej Światowej Organizacji Handlu, przewidzianego na początek września 2003 roku, w Meksyku (Cancun). Państwa te dobrze pamiętają lekcję z Seattle: mają świadomość, że brak porozumienia pomiędzy USA i Unią Europejską w sprawie handlowego terminarza może zakończyć się porażką w Cancun. W dniach 1-3 czerwca spotkają się w Evian, w celu konfrontacji i zbliżenia swoich punktów widzenia.
Na pewno nie zabraknie tam też przedstawicieli ruchu alterglobalistycznego.
Eric Toussaint
Tłum. Magda Kamińska-Maurugeon
Autor jest długoletnim działaczem na rzecz oddłużenia krajów Południa, reprezetnuje Komitet na rzecz Anulowania Długów Trzeciego Świata (CDAM).
Tekst ukazał się na stronie attac.pl