Ciszewski: Alternatywa?
[2004-12-11 16:58:31]
Socjaldemokraci, nie radykałowie UL to rzeczywiście porozumienie sił bardziej radykalnych od technokratycznych ugrupowań Janika i Borowskiego. Nie oznacza to jednak od razu że nowe porozumienie będzie radykalną alternatywą. W jego skład weszły partie określające się jako socjaldemokratyczne oraz „antykapitalistyczna” Nowa Lewica. Najsilniejszą pozycję, choćby ze względu na posiadanie struktur terenowych oraz obecność w parlamencie zajmuje Unia Pracy. Problem jednak w tym że UP to chyba największe rozczarowanie obecnej kadencji parlamentu. Nie udało jej się stworzyć nawet socjaldemokratycznej alternatywy dla SLD. Posłowie UP w głosowaniach zachowywali się co najmniej dziwnie. Byli bardziej ulegli wobec neoliberalnych pomysłów ekonomicznych rządów Millera i Belki niż część SLDowców. Wielkim rozczarowaniem było też głosowanie w sprawie agresji na Irak, kiedy to niemal cały klub UP poparł wojnę. Jedynie Izabela Jaruga – Nowacka nie wzięła udziału w głosowaniu, co raczej wielkim wyrazem sprzeciwu nie było, ponieważ nawet nie nagłośniono tego faktu. Przewodnicząca UP obecnie przeczy natomiast sama sobie. Wypowiada się za wycofaniem wojsk z Iraku, przeciwko „reformom” uderzającym w najbiedniejszych, a jednocześnie jest wicepremierem i ministrem pracy. Tak jak nie można być trochę za a trochę przeciw, tak niemożliwe jest bycie jednocześnie w rządzie i w opozycji. Konia z rzędem temu, kto odpowie na pytanie czy UP jest w końcu po stronie Belki czy jego przeciwników. Słowne deklaracje wskazują na to drugie, głosowania i uczestnictwo w rządzie na pierwsze rozwiązanie. Miedzy innymi z tego względu UL jest nie do obrony przed zarzutami o brak konsekwencji politycznej. Podobnie zresztą z wiceprzewodniczącym UP, Bartłomiejem Morzyckim, który kilka lat temu był zadeklarowanym przeciwnikiem zacieśnienia współpracy między FMUP a OM PPS, a obecnie jest jednym z największych entuzjastów „współpracy konsekwentnej lewicy”. Z pozostałych sześciu ugrupowań tworzących Unię aż pięć to, przynajmniej deklaratywnie, socjaldemokraci. Najmniej radykalna jest Centrolewica RP, kanapa o której wiadomo jedynie tyle ze została stworzona przez część działaczy Krajowej Partii Emerytów i Rencistów. KPEiR wsławiło się tym że w wyborach na prezydenta Warszawy poparła „lewicowca” Olechowskiego. Również APP Racja, pomimo radykalnego programu antyklerykalnego, gdy spojrzy się na jej postulaty ekonomiczne wypada bardzo blado. Na plus można zaliczyć temu ugrupowaniu przynajmniej udział w protestach antywojennych, pomimo że ograniczał się przeważnie jedynie do uczestnictwa w demonstracjach. O Demokratycznej Partii Lewicy można powiedzieć tyle że chce być klasyczną socjaldemokracją. Na żadne antysystemowe akcenty nie ma tu co liczyć. Podobnie jest w przypadku polskiej Partii Socjalistycznej. Pomimo 112 letniej tradycji, ugrupowanie to jest już w zasadzie cieniem dawnej świetności. Nawet w czasach przewodniczenia mu przez Piotra Ikonowicza było bardziej widoczne niż obecnie. Z bogatych tradycji PPS mógł wybrać albo te radykalne, rewolucyjne, albo socjaldemokratyczne. Niestety PPSowcy odwołali się do typowo reformistycznych działań dawnych socjalistów. Wyraża się to na przykład w akcentowaniu walki niepodległościowej, kosztem nie mniej ważnych, a nawet ważniejszych, postulatów społecznych dawnej PPS. Doszło nawet do tego że do współpracy przy organizowaniu obchodów 100 rocznicy rewolucji 1905 roku socjaliści zaprosili działaczy SLD oraz liberalnego prezydenta Kwaśniweskiego. Nieco bardziej radykalnie na tym tle wypada Polska Partia Pracy Daniela Podrzyckiego i związany z nią związek zawodowy „Sierpień80”. PPP działa głównie na Śląsku, w środowiskach górniczych. Sierpień zorganizował natomiast wiele radykalnych demonstracji. PPP nie potrafi jednak jednoznacznie określić się ideowo. Jej kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego pełna była akcentów narodowych. Zabrakło natomiast postulatów antysystemowych. Środowiska tworzące PPP od lat lawirowały między sojuszami ze skrajną prawicą a lewicą. Ostatnio określiły się natomiast jako socjaldemokratyczne. Najciekawsze, z punktu widzenia radykalnej lewicy, ugrupowanie wchodzące w skład ULu to Nowa Lewica. Partia ta uważa się za antykapitalistyczną. W przeciwieństwie do innych ugrupowań często bierze udział w radykalnych protestach. Współtworzy również ruch antywojenny i bierze udział w Europejskich Forach Społecznych. Tyle że antykapitalizm NL coraz bardziej się stępia. Przewodniczący NL Piotr Ikonowicz zapewnia wprawdzie że UL nie doprowadzi do „uśrednienia poziomu działania tworzących go organizacji”, ale przestał już radykalnie uderzać w system, zerkając w kierunku parlamentu. Z postulatów NLu do deklaracji UL wpisano bardzo niewiele. Ogólnikowa deklaracja Poza ugrupowaniami tworzącymi UL, mit jej radykalności skutecznie rozwiewa lektura wspólnej deklaracji. Pełno w niej oczywistości, takich jak stwierdzenie że „lewica musi walczyć z biedą, bezrobociem i wykluczeniem.” Z takim postulatem zgodziłby się z pewnością nawet Tony Blair. Jeśli spojrzeć na poszczególne punkty, to już na początku pojawiają się niepokojące sformułowania. Czym ma być „solidarne społeczeństwo”, które pojawia się w pierwszym punkcie? Wprawdzie później mamy wyjaśnienie że chodzi o progresywny system podatkowy, jednak mówienie o solidaryzmie to zdecydowane odejście od koncepcji klasowej, zakładającej walkę bogatych z biednymi i brak wspólnych interesów obu tych grup. Kolejny pojawiający się postulat to wysuwane przez konsekwentnych socjaldemokratów na świecie, dążenie do pełnego zatrudnienia. Podobnie jest z dążeniem do ochrony warunków pracy i zapewnienia partycypacji pracowniczej. Postulaty słuszne ale bardzo ogólnikowe, bo czymże miałaby być ”powszechna reprezentacja pracownicza”? Związkową biurokracją czy rzeczywistym samorządem? Nie wiadomo na przykład jaki jest stosunek ULu do projektu stworzenia Rad Pracowniczych i jak według owej alternatywnej lewicy miałyby one wyglądać. Kolejne punkty mówiące o dochodzie gwarantowanym, neutralności światopoglądowej państwa czy równości kobiet i mężczyzn to tak naprawdę lewicowy kanon i nie są wyznacznikiem radykalizmu, a raczej przynależności do bardzo szeroko rozumianej lewicy. Kuriozalny i niezrozumiały wydaje się natomiast punkt dziewiąty, w brzmieniu: „Wyzwaniem XX wieku jest ograniczenie wszechwładzy rynków kapitałowych i korporacji. Utożsamiamy się z postulatami ruchu alterglobalistycznego. Sprawiedliwy świat, bez dyktatu kapitału, bez głodu, zanieczyszczenia środowiska i wyzysku Trzeciego Świata jest możliwy!”. Samo stwierdzenie że trzeba ograniczyć władzę wielkich korporacji nie jest żadnym wyznacznikiem lewicowości. To samo mogliby napisać na przykład islamiści czy skrajna prawica. Różnice pojawiają się dopiero w sposobach walki. Sytuację precyzować ma odwołanie się do alterglobalistów. Tylko jakich? Nie ma czegoś takiego jak wspólne postulaty alterglobalistów. Wspólna może być co najwyżej walka z pewnymi zjawiskami, czy kanon wartości, takich jak dążenie do prawdziwej demokracji. Alterglobaliści to jednak zarówno francuscy „socjalistyczni” deputowani, głosujący za cięciami socjalnymi, a później bezczelnie przychodzący na demonstracje podczas Europejskiego Forum Społecznego, jak i anarchosyndykaliści, chcący zastąpić kapitalizm samorządami pracowniczymi oraz demokracją bezpośrednią. Wypadałoby więc do punktu o globalizacji dodać kilka konkretów, takich jak stosunek do opodatkowania spekulacji finansowych czy międzynarodowych instytucji finansowych. UL tego nie uczynił. Punkt deklaracji, dotyczący wycofania wojsk z Iraku został już wspomniany przy okazji omawiania działań politycznych przewodniczącej UP. Deklarację UL można podsumować jako niedopracowany zbiór ogólników, który nijak nie będzie w stanie zainteresować zwykłych ludzi. Negocjacje, dotyczące kształtu porozumienia trwały dość długo można by więc spodziewać się przynajmniej kilku konkretnych postulatów, wokół których UL będzie skupiał swoje działania. Brak konsekwencji Można jednak wyjść z założenia że „tak krawiec kraje, jak materii mu staje” i jesteśmy skazani na socjaldemokratów jako alternatywę dla „socjaldemokratów”. Deklaracja nie mogła być inna, bo zainteresowanie działaniami antysystemowymi i to bardzo umiarkowane, przejawia, spośród sygnatariuszy UL tylko NL. Jednak Unia nie jest alternatywą nawet ze względu na sposób działania. W momencie gdy konieczne jest silne uderzenie do lewicowego elektoratu otrzymaliśmy bardzo niejasny komunikat. Niemal każdy z sygnatariuszy uważa porozumienie za co innego. Premier Jaruga – Nowacka mówi o nim nawet jako o grupie działaczy wyznających wspólne wartości. Czyli zamiast wstępu do koalicji wyborczej czy innych wspólnych działań mamy klub towarzyski, polegający na „wymianie poglądów”. Wynikałoby z tego że to nie partie podpisały porozumienie, ale ich przewodniczący. Nie dziwi więc że polscy dziennikarze, którzy i tak nie grzeszą ani inteligencją, ani sympatią dla lewicy snują najdziwniejsze domysły, włącznie z informowaniem o „powstaniu nowej partii”. Nie wiadomo również czy UL rzeczywiście jest wstępem do koalicji wyborczej. Możliwe że do UP zacznie się wdzięczyć SLD. Wypowiedzi polityków Unii są na tyle mętne, że widać iż chcą sobie zostawić furtkę do różnych rozwiązań. Jest to złym prognostykiem, bo nawet jeśli koalicja „konsekwentnej lewicy” rzeczywiście powstanie, to będzie miała bardzo mało czasu, aby przygotować się do wyborów. Podsumowując, pomimo dużych nadziei UL wypada nijako. Szansa zjednoczenia na lewo od SLD pojawiła się już kilka lat temu. Wówczas jednak politycy UP byli zapatrzeni w notowania Sojuszu jak dewotka w święty obrazek. Dzisiaj zmienili sposób patrzenia, ale nachodzą mnie podejrzenia że nie chodzi tu o jakąś eksplozję ideowości, ale raczej ucieczkę od fatalnych notowań „socjaldemokracji” Radykalna lewica nie powinna więc zbytnio ekscytować się ULem. Fakt że wypada on radykalnie w porównaniu z innymi siłami politycznymi dowodzi tylko mizerii i bezideowości polskiej sceny politycznej. Organizacje antysystemowe jeśli w przyszłości chcą coś osiągnąć muszą prowadzić działalność wolną od partyjnych gierek, mających jedynie wyborcze cele. Radykalnej lewicy nie stworzą ugrupowania kadrowe. Bez podstaw społecznych i długotrwałej pracy z ludźmi jej utworzenie jest niemożliwe. Konieczne jest znalezienie innych sposobów działania niż proponowane przez główne ugrupowania naszej sceny politycznej. Musimy odpowiedzieć sobie też na pytanie czy głównym zadaniem jest wejście do parlamentu i posiadanie kilku posłów, czy kontakty z ruchem pracowniczym i tworzenie realnej, prawdziwie radykalnej, alternatywy. Moim zdaniem o wiele ważniejsze jest to drugie. Bez pracy u podstaw jesteśmy zmuszeni do przyjęcia walki na warunkach dyktowanych przez partyjnych technokratów z różnych ugrupowań prawicowych oraz "socjaldemokratycznych". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?