Dlaczego odwołuję się do Róży Luksemburg? Bo była jedną z najbardziej fascynujących i wymykających się stereotypom postaci XX stulecia. Była wybitną rewolucjonistką, bojowniczką sprawy emancypacji, demokracji, internacjonalizmu, która wpłynęła na kształt lewicy w trzech wielkich krajach Europy - w Polsce, Niemczech i w Rosji. Bo była prekursorką twórczej i nowatorskiej interpretacji krytyki ekonomii politycznej, która zachowuje aktualność po dziś dzień.
Róża Luksemburg należy do tych nielicznych przecież kobiet (i jeszcze mniej licznych Polek), których imię zapisało się w historii powszechnej. Co więcej była jedyną Polką, która wniosła poważny i wciąż żywy wkład do rozwoju nowoczesnej teorii społecznej.
Róża Luksemburg wyprzedziła modną dziś teorię globalizacji o przynajmniej 95 lat. To jej wielkie dzieło pt. "Akumulacja kapitału" dało teoretyczne fundamenty wszelkim późniejszym badaniom nad kapitalistycznym systemem światowym. Pisała: "Światowa wymiana handlowa jest a priori historycznym warunkiem istnienia kapitalizmu" (Akumulacja Kapitału, s. 455). Inaczej niż Lenin uważała, że kapitalizm jest systemem globalnym niejako z natury, a przez to jest on od swych narodzin imperialistyczny. Podboje, kolonizacja, zbrojne interwencje, rywalizacje wielkich mocarstw to nie ostatnie stadium ery kapitalizmu, ale jego stan permanentny. "Jeżeli będziemy rozpatrywali historię nie taką, jaką mogła czy powinna być, lecz taką jaką była rzeczywiście, to będziemy musieli stwierdzić, że wojna stanowiła nieodzowny czynnik rozwoju kapitalizmu" - pisała w roku 1900 w głośnym artykule "Reforma socjalna czy rewolucja". Także później, w roku 1911 podkreślała, iż "Istnieje nierozerwalny związek między imperializmem a rozwojem kapitalistycznym" ("Drobnomieszczańska czy proletariacka polityka światowa").
Przemoc i gwałt, które towarzyszą zaprowadzaniu kapitalistycznych porządków na pozaeuropejskich peryferiach systemu, w jego centrach realizują się na ogół w postaci wyzysku pracy, i tendencji do ograniczania wszelkich zdobyczy socjalnych. Czasem jednak imperialistyczny walec powraca do swego matecznika. "Imperializm przenosi katastrofę, jako formę bytowania kapitału, z peryferii rozwoju kapitalistycznego z powrotem do jego punktu wyjścia" ("Akumulacja kapitału", s. 617). Tak stało się podczas I wojny światowej, a później w wyniku triumfu faszyzmu.
Niszczycielskim tendencjom kapitalistycznej akumulacji może się przeciwstawić jedynie zorganizowana akcja polityczna mas reprezentujących klasy podporządkowane - teza ta odróżniała Różę Luksemburg od większości współczesnych jej teoretyków socjalizmu. Była zaprzeczeniem parlamentarnego kursu reformistów, którzy sądzili, że kapitalizmowi można nadać ludzką twarz. Stanowiła przeciwieństwo pomysłów obalenia systemu za pomocą terroryzmu. Sprzeciwiała się wreszcie bolszewickim tendencjom do forsowania niedemokratycznej awangardy jako podmiotu rewolucji. Odległa od wszelkiego dogmatyzmu łączyła koncepcje socjalistyczne i anarchistyczne. Róża uważała, że partia socjaldemokratyczna winna wspierać akcje strajkowe i oddolne formy samoorganizacji, takie jak rady robotnicze, winna stawać na czele walk emancypacyjnych gdziekolwiek one wybuchają. To nie organizacja partyjna inicjuje ruch. "Z punktu widzenia żywego rozwoju dialektycznego odbywa się wręcz odwrotny proces: organizacja powstaje dopiero jako wytwór walki" ("Związki zawodowe, strajk masowy, rewolucja", s. 554 - 555). A zatem "każda rzeczywista wielka walka klasowa musi się opierać na pomocy i współdziałaniu najszerszych mas, a strategia walki klasowej, która by się z tym współdziałaniem nie liczyła, która by była obliczona tylko na wykonywanie pięknych marszów przez skoszarowaną drobną część proletariatu, jest z góry skazana na żałosne fiasko".
To zaś oznacza, że kluczowym elementem walki robotników jest demokracja. Stanowi ona zarówno cel, jak i formę tej walki. Luksemburg zwykła mawiać, że "nie ma socjalizmu bez demokracji i nie ma demokracji bez socjalizmu". Oznaczało to nie tylko, że jedynie radykalna demokracja może ustanowić polityczne ramy dla socjalizmu, ale też, że ustanowienie prawdziwej, a nie tylko formalnej, demokracji musi oznaczać kres porządku kapitalistycznego. Róża wskazywała bowiem, że demokratyczna fasada służy w realnym kapitalizmie jedynie do ukrywania klasowej dyktatury burżuazji. Militaryzm, antysemityzm, represje wobec ruchu robotniczego, żądania wzmocnienia bezpieczeństwa na drodze ograniczenia praw obywatelskich ujawniają instrumentalny charakter demokratycznej retoryki obrońców systemu. Kiedy tylko władza burżuazji jest zagrożona, natychmiast łamie ona głoszone przez siebie zasady. Wszelako "z faktu, że liberalizm burżuazyjny wyzionął ducha ze strachu przed rosnącym ruchem robotniczym i jego celem ostatecznym, wynika tylko, że socjalistyczny ruch robotniczy jest i może być dzisiaj jedynym oparciem dla demokracji i że nie los ruchu socjalistycznego jest związany z demokracją burżuazyjną, ale na odwrót, los rozwoju demokratycznego - z ruchem socjalistycznym; Że demokracja staje się zdolna do życia nie w miarę tego, jak klasa robotnicza rezygnuje z walki wyzwoleńczej, lecz na odwrót, w miarę tego, jak wzrastają siły ruchu socjalistycznego, umożliwiające mu walkę przeciw reakcyjnym skutkom polityki mocarstwowej i dezercji burżuazji" ("Reforma socjalna czy rewolucja", s. 211). Z kolei krytycznie analizując politykę rosyjskich bolszewików po Rewolucji Październikowej Luksemburg podkreślała, że "socjalizm ze względu na samą swoją naturę nie może zostać nikomu narzucony, wprowadzony rozkazem (...) Bez wyborów powszechnych, bez nieograniczonej wolności prasy i zrzeszania się, bez swobody wymiany poglądów zamiera życie każdej publicznej instytucji, a aktywna pozostaje jedynie biurokracja".
Historia boleśnie potwierdziła przenikliwość jej słów. Nadzieje reformizmu skompromitowały się w ogniu dwu wojen światowych i wobec faktu ewolucji kapitalizmu ku faszyzmowi z jego nazistowską kulminacją. Z kolei doktryna bolszewików zdyskredytowana została za sprawą stalinowskiej kontrrewolucji. Przecenianie roli aparatu partyjnego doprowadziło do klęski zarówno prawicę, jak i bolszewicką lewicę II Międzynarodówki. Róża nie tylko przewidziała tę klęskę, ale i dała jasny program jej uniknięcia bez rezygnowania z "ostatecznego celu" ruchu robotniczego, czyli wyjścia poza kapitalizm.
Imię Róży Luksemburg powracało zawsze wtedy, gdy na scenę historii wkraczały wielkie ruchy rewolucyjne i emancypacyjne. Tak było w latach 60. XX wieku, gdy po latach przemilczania i opluwania przez stalinistów, Luksemburg stała się patronką i inspiracją dla studencko-robotniczej rewolucji roku 1968. Tak jest dzisiaj, gdy po okresie neokonserwatywnej hegemonii w latach 90. powraca ona na fali ruchów alterglobalistycznych. Jej analizy i postulaty znowu nabierają aktualności - zarówno wobec pogłębiającego się kryzysu kapitalizmu, którego objawem są narastające rozwarstwienie i pauperyzacja ogromnych rzesz ludzi oraz nowa fala wojen imperialnych, jak i wobec narastania masowego, międzynarodowego ruchu oporu przeciw neoliberalnej globalizacji. Wobec jałowości prób rozwiązania kryzysu w ramach istniejącego systemu, aktualności nabiera także jej najbardziej znane hasło "Socjalizm albo barbarzyństwo". Dziś podobnie jak na początku XX wieku słowa te pozostają kwintesencją stanowiska, które odrzuca wszelki fatalizm i ślepy determinizm ekonomicznej bazy. Zaprzeczają istnieniu jakichś obiektywnych praw historii czy rynku, które nieubłaganie narzucałyby rozwojowi świata określony kierunek. Przypominają, że to ludzie tworzą swoją historię, choć czynią to w warunkach, które zastają. Podobnie jak w roku 1905,1914, 1917 czy w 1918 stoimy dziś przed realną alternatywą. Uczynić świat bardziej ludzkim, czy pozwolić mu pogrążyć się w barbarzyństwie wyzysku, zniewolenia i wojen imperialistycznych. Róża Luksemburg poświęciła całe życie dla urzeczywistnienia pierwszej z tych możliwości.
Socjalizm albo śmierć
Była więźniem politycznym: w carskiej Rosji, w wilhelmińskich Niemczech i Republice Weimarskiej. Krytykowała zarówno Edwarda Bernsteina, jak i Włodzimierza Lenina. Bestialsko zamordowana przez oficerską bojówkę stanowi wspaniały przykład lewicowego etosu, który dziś stał się dobrem bardzo deficytowym.
Róża Luksemburg (pseudonimy Róża Kruszyńska, Maciej Rózga, Spartakus) urodziła się 5 marca 1871 roku w Zamościu. Była najmłodszym z pięciorga dzieci Eliasza i Line (z domu Loewenstein). W dzieciństwie ponad rok spędza w łóżku z powodu choroby biodra. Na skutek niewłaściwego leczenia kulała przez całe życie.
Po przeprowadzce do Warszawy, w roku 1873, w gimnazjum zetknęła się z kółkami partii Proletariat, do której wstąpiła w roku 1887. Dwa lata później zagrożona aresztowaniem wyjechała do Zurichu. Tu studiowała filozofię, ekonomię, prawo, obroniła pracę doktorską "Rozwój przemysłowy Polski". W Szwajcarii poznała czołówkę ówczesnych działaczy socjalistycznych: Pawła Akselroda, Jerzego Plechanowa, Aleksandrę Kołłontaj, Adolfa Warskiego, i Leona Tyszkę-Jogichesa, z którym związała się na 20 lat.
Należała do współzałożycieli Socjaldemokracji Królestwa Polskiego - SDKP (1893), którą w 1900 przekształcono w Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy - SDKPiL, i czołową publicystką wydawanej w Paryżu "Sprawy Robotniczej". Jako przedstawicielka tego pisma brała udział w kongresie II Międzynarodówki w Zurichu (1893).
W 1898 r. wyjechała do Berlina. Wstąpiła do SPD, stając się jedną z czołowych działaczek tej partii. Swoje poglądy na kwestie polityki socjaldemokratycznej wyłożyła w pracy "Reforma socjalna czy rewolucja" (1900). Latem roku 1904 spędziła trzy miesiące w więzieniu za obrazę Wilhelma II. W 1905 r. Róża przekraczyła granicę rosyjską, by wziąć udział w rewolucji. Aresztowana w roku następnym i uwolniona po pięciu miesiącach, przez Finlandię wyjechała do Niemiec i tu znowu została uwięziona - tym razem na dwa miesiące.
W latach 1907 - 1914 działała w Niemczech. Polemizowała z rewizjonistycznym kierownictwem SPD, atakowała nacjonalistyczny kurs PPS, angażowała się w spór w łonie rosyjskiej SDPRR, w którym początkowo stanęła po stronie mienszewików.
W 1914 r., wobec poparcia udzielonego przez SPD wojennej polityce rządu, Luksemburg założyła Związek Spartakusa. W kwietniu 1915, podczas odsiadywania wyroku rocznego więzienia, napisała słynną "Broszurę Juniusa" poświęconą analizie kryzysu socjaldemokracji i II Międzynarodówki. W czerwcu 1916 została ponownie uwięziona za udział w nielegalnej demonstracji. Z więzienia śledziła wypadki w Rosji. Całkowicie solidarna z rewolucją, zarazem ostro krytykowała politykę Lenina w broszurze "Rewolucja rosyjska".
Z więzienia uwolniła ją niemiecka rewolucja w listopadzie 1918 roku. Już dziesięć dni potem wraz z Karolem Liebknechtem wydała pierwszy numer "Die Rote Fahne". Brała udział w rewolucji, wygłaszała programowe przemówienia na zjeździe założycielskim Komunistycznej Partii Niemiec i uczestniczyła w Powstaniu Spartakusa. Po kilkudniowych walkach, 15 stycznia 1919, została aresztowana wraz z Liebknechtem przez paramilitarne bojówki oficerskie wierne rządowi prawicy SPD. Oboje zostali pobici i zamordowani, a ciało Róży oprawcy wrzucili do kanału. Dwa miesiące później w podobny sposób zamordowano Leona Tyszkę-Jogichesa.
Przemysław Wielgosz
Artykuł pochodzi z "Impulsu", dodatku dziennika "Trybuna"