Już pierwsza polska organizacja socjalistyczna czyli utworzone w 1835 r. Gromada Ludu Polskiego szukała inspiracji w „wiecznych prawdach Ewangelii”. Teoretyk Gromad Stanisław Worcell w swej pracy „O własności” (1836) własność prywatną uznał za „pogańską”, przeciwstawiając jej „chrześcijańską” własność wspólną. Usiłuje on wszakże łączyć historyzmu i naukowości z bezwzględne wartościowanie moralne z racjonalizmem; wobec narastania w GLP tendencji mistycznych w 1840 r. Worcell opuszcza organizację. Świadectwem ewolucji Gromad w kierunku mistycyzmu były „Ustawy Kościoła Powszechnego” autorstwa Zenona Świętochowskiego, przyjęte w 1844 r. jako oficjalny program. Kościołem tym miało być zjednoczenie narodów zespolone jedną wiarą religijną oraz silną, scentralizowaną władzą. Władza polityczna miała być jednocześnie władzą religijną, nie tolerującą żadnej innej religii. Obowiązywać miała surowa moralność, za naruszenie której groziłyby wymierzane przez państwo kary. Świętochowski planował zniesienie wszelkich form własności prywatnej (łącznie z gminną i korporacyjną); rozwój gospodarczy miał być dokładnie planowany. Wszystkie narody miały być zupełnie równe a podział na nie miał charakter czysto administracyjny.
Inną drogą poszedł wówczas współpracownik Etienne Cabeta – Ludwik Królikowski, który na łamach pism „Polska Chrystusowa” i „Zbratanie” propagował zasady anarchizmu chrześcijańskiego opartego na powszechnym braterstwie i wspólnocie dóbr. Podobną ideologię wykładał inny chłopski syn, ks. Piotr Ściegienny, w latach 1840-1844 przywódca niepodległościowego sprzysiężenia chłopskiego na Kielecczyźnie. W swych pracach („Złota książeczka, czyli historia rodu ludzkiego”, „List Ojca Świętego Grzegorza papieża do rzemieślników i rolników”, „Krótki a prawdziwy wykład nauki Jezusa Chrystusa”) głosił, że Chrystusowi chodziło o zapewnienie ludziom szczęścia ziemskiego i potępiał wszelkie „osobnictwo” (indywidualizm) łącznie z dążeniem do indywidualnego zbawienia – praźródłem wszelkiego zła jest wyjście z pierwotnej wspólnoty. Drogą odrodzenia miał być powrót do zdradzonej przez Kościół nauki apostołów, radykalnie zrywający z dotychczasową historią jako Królestwem Szatana.
Najsłynniejszym spośród zbuntowanych księży był eks-jezuita ks. Stanisław Stojałowski. Wykupiwszy w 1875 r. pisma „Wieniec” i „Pszczółka” przystępuje do intensywnego propagowania katolickiej nauki społecznej wśród chłopów i robotników: tworzy kółka rolnicze, związki zawodowe, wreszcie (od 1887 r.) chłopskie komitety wyborcze. Uznany za burzyciela porządku społecznego przebywa często w celi więziennej, a w lecie 1896 r. władze kościelne okładają go klątwą. Stronnictwo Chrześcijańsko-Ludowe Stojałowskiego wchodzi wówczas w sojusz z socjaldemokracją: przekazuje pisma w ręce Daszyńskiego, czynnie popiera strajk górników na Śląsku w 1896 r., w rok później tworzy wspólnie z socjalistami „Bratnią Pomoc”. W sierpniu 1897 r. Stojałowski i Daszyński wzięli udział w tzw. Kongresie Obrony Robotniczej w Zurychu, współorganizowanym przez socjalistów i katolików.
Sam Stojałowski deklaruje się wówczas jako „przebywający poza partią socjalny demokrata” i powiada, że „Wszystko, co pisali uczeni Marks i Lassalle, nie zawiera nic nowego, jest to tylko obrona, (...) Chrystusowych prostych, jasnych, w Ewangelii zapisanych zasad”. Program wyborczy stojałowszczyków zakładał m.in. zupełny samorząd Kościoła z przywróceniem wyborów biskupów i proboszczów przez wiernych, bezpłatną naukę i autonomię zakładów naukowych, daleko idące wolności obywatelskie, swobodę prasy, rewizję spraw serwitutowych, sprawiedliwa zmiana ustawodawstwa cywilnego, bezpłatne sądownictwo, rozwój ustawodawstwa robotniczego, 8-godzinny dzień pracy, wreszcie „uspołecznienie wszystkich skarbów przyrody”. Pozwoliło to odnieść ruchowi chrześcijańsko-ludowemu wielki sukces w wyborach 1897 r. – zblokowany z socjalistami zdobywa 6 mandatów (wobec 3 socjalistów i tyluż ludowców). I choć od ugody z władzami w 1897 r. stojałowszczyzna stopniowo przesuwa się w prawo, to jeszcze w latach 1906 i 1907 Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Społeczne przewodzi strajkom włókniarzy w Bielsku i Białej.
W zaborze rosyjskim podobną rolę odgrywał ks. Andrzej Rogoziński, otoczony kultem duszpasterz łódzkich robotników, który z powodu swego radykalizmu został pod koniec 1906 r. przeniesiony przez kurię z Łodzi do Warszawy.
Jeszcze radykalniejsze tendencje występują wówczas w ruchach religijnych, które oderwały się od Kościoła rzymskokatolickiego. W 1906 r. działające dotąd w ramach katolicyzmu zgromadzenie mariawitów wyodrębniło się w samodzielny kościół. Mariawici starali się realizować zasadę „świętych kapłanów żyjących z ludem” i swych proboszczów wybierali na zgromadzeniach parafialnych (dodajmy, że od 1929 r. kapłanami mogły być także kobiety!). Jeden z katolickich publicystów tak pisał o nowym ruchu: „Mariawityzm powstał w chaosie rewolucyjnym i jakkolwiek z rewolucją nie miał nic wspólnego, uległ do pewnego stopnia jej hasłom i przeobraził się w rodzaj mistycznego socjalizmu religijnego... Ich praca energiczna i pomysłowość (...) potrafiła powołać do życia szereg domów zarobkowych, warsztatów, sklepów spożywczych, domów robotniczych, szkół ochronek i kas pożyczkowych.” Przełożony kościoła ks. M. M. Kowalski głosił: „Dewizą naszą jest wolność. Nasz program społeczny polega na podniesieniu kultury ludu, podniesieniu poziomu życia jednostki”; jeszcze w latach 30. wieścił nastanie „świętego komunizmu Bożego”, w którym bogacze będą musieli się podzielić swymi dobrami z ubogimi.
Jeszcze radykalniejszy program reprezentował zrazu Polski Narodowy Kościół Katolicki, który powstał 1897 r. w środowisku polskich imigrantów w USA. Organ PNKK „Straż” głosił: „W ostatnich czasach głębsi myśliciele (...) z zupełnym przekonaniem łączą socjalizm z chrześcijaństwem...” Socjalizm i chrześcijaństwo stanowić miały dwa aspekty przemiany świata, zaś kościół narodowy i organizacja ludzi pracy to dwie formy ruchu, którego celem ostatecznym jest wolność polskiego robotnika. Co więcej, PNKK uznawał walkę klasową (rozumianą jako odwieczne ścieranie się dobra i zła) za motor dziejów, czego konsekwencją było poparcie dla rewolucji socjalistycznej urzeczywistniającej Królestwo Boże na ziemi.
Po odzyskaniu niepodległości Kościół Narodowy rozpoczął też działalność w Polsce – jednym z jego emisariuszy był ks. Andrzej Huszno, sportretowany przez Kadena-Bandrowskiego w „Czarnych skrzydłach”. W swej pracy „Syn Człowieczy” (Kraków 1917) pisał on: „Gdy ludzkość zrozumie naukę Chrystusa i w czyn ją zamieni, znikną wówczas tyranie władców, wszelkie zmory społeczno-państwowe jak militaryzm, kapitalizm, zniknie szowinizm plemienny i nienawiść rasowa. Religia przestanie być wędzidłem i klapą bezpieczeństwa w ręku państw czy warstw uprzywilejowanych, a stanie się tą dobrą, radosną nowiną...” A zarazem: „Błędem zasadniczym wszystkich kościołów chrześcijańskich było utożsamienie religii z kultem zewnętrznym...”
W II Rzeczpospolitej radykalizm społeczny cechował też czasem kapłanów rzymskokatolickich, czego przykładem jest ks. Eugeniusz Okoń. Był on współtwórcą tzw. „Republiki Tarnobrzeskiej”, która w listopadzie 1918 r. podjęła próbę realizacji rewolucyjnych przemian społecznych. Na wielkim wiecu chłopskim w Tarnobrzegu wołał on: „Żołnierze, robotnicy i ty, biedoto wiejska! Zaświtał wreszcie dla was dzień wyzwolenia... Właśnie dzwonią, ale już nie na Anioł Pański, ale na twój Anioł Chłopski!” Wybrany posłem do Sejmu z ramienia PSL-Lewicy niebawem tworzy własną partię – Chłopskie Stronnictwo Radykalne. W programie ChSR uchwalonym na II Kongresie w Lublinie we wrześniu 1924 r. czytamy m.in., że stronnictwo „stać będzie mocno przy wierze ojców i religie jako rzecz nadziemską szanować, lecz nie pozwoli, by miejsca święte przeznaczone dla modlitwy i chwały Bożej miały być przez niegodne jednostki nadużywane dla niskich celów propagandy polityczno-partyjnej”. Okoń domaga się całkowitego wywłaszczenia dóbr dworskich i kościelnych a zarazem znacznego obniżenia opłat za posługi religijne, nic więc dziwnego, że zawieszony został w czynnościach kapłańskich przez władze duchowne. Niepohamowane ataki na inne partie ludowe sprawiły, że w 1926 r. większość członków ChSR przystąpiła do Stronnictwa Chłopskiego. Osamotniony Okoń w dwa lata później podporządkował się Kościołowi.
W tym samym jednak czasie płomyk chrześcijańskiego radykalizmu pojawił się w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Organizacja ta krytykowała kapitalizm z pozycji katolickiego korporacjonizmu, radykalizując swe poglądy w latach Wielkiego Kryzysu. W 1928 r. prezesem wileńskiej sekcji SKMA został Henryk Dembiński głoszący, że „chce robotników prowadzić do Chrystusa, chce, by każdego ranka przed udaniem się do fabryk połączyli się z Nim w Komunii św.” W artykule z 1929 r. dowodził, że „mistyczna wiara” teoretyków socjalizmu, iż „przeznaczeniem człowieka jest ofiara z siebie (...), jakże jest bliska chrześcijańskiej koncepcji człowieka, zapatrzonego w cel ostateczny, a tutaj na ziemi pracującego nad ciągłym przerabianiem materii, uduchowianiem jej ku chwale Bożej i w służbie Bożej”. Dembiński wywarł pewien wpływ na linię „Odrodzenia”, ale na dłuższą metę jego poglądy były nie do pogodzenia z ideologią SKMA – w sierpniu 1932 r. doszło do secesji wileńskiej „lewicy” (także m.in. Władysław Borysewicz, Maria Żeromska, Henryk Chmielewski). Współtworzyli oni później Związek Lewicy Akademickiej „Front”, współpracując z komunistami w redakcji „Po Prostu”. Dembiński pozostał jednak praktykującym katolikiem – w czasie swego procesu w 1937 r. pisał, że jego rewolucyjność jest „tylko nędznym, dwudziestowiecznym odbłyskiem rewolucyjności Tego, którego wizerunek na krzyżu stoi na stole sędziowskim”.
Dembiński zginął rozstrzelany w 1941 r. Jego dawni koledzy z „Odrodzenia” (Michał Sobański, prof. Ludwik Górski, prof. Czesław Strzeszewski) znaleźli się natomiast w szeregach utworzonej latem 1940 r. „Unii”, a wraz nią – w chadeckim Stronnictwie Pracy. Program SP-Unii przyjęty w grudniu 1944 r. cechowało odejście od korporacjonizmu w kierunku samorządowego socjalizmu, opartego na „powszechnym i przymusowym” samorządzie gospodarczym. Opracowana przez K. Studentowicza doktryna ekonomiczna daleko posunięty interwencjonizm państwowy (ograniczenie – lecz nie zniesienie – wolnej konkurencji przez centralne planowanie typu „parametrycznego”) oraz nacjonalizację kluczowych gałęzi przemysłu i rozwój spółdzielczości przy zachowaniu prywatnej własności w przemyśle lekkim, handlu i rzemiośle. Przywódca „Unii” Jerzy Braun po latach podkreślał zbieżność „unionizmu” z marksizmem w wersji G. Lucacs’a i R. Garaudy’ego (oczywiście bez ich determinizmu ekonomicznego), nazywając swą ideologię „socjalizmem chrześcijańskim”.
Przy narodzinach Polski Ludowej także nie mogło zabraknąć przedstawiciela duchowieństwa. Był to ks. Marian Borowiec, który został posłem do Krajowej Rady Narodowej i na jej forum zwalczał klerykalizm („Klerykalizm nadużywa religii do celów politycznych”, mówił w styczniu 1946 r.). Ale to nie on stał się sztandarem nowego ruchu „społecznie postępowych katolików”, lecz Bolesław Piasecki, przedwojenny przywódca Ruchu Narodowo-Radykalnego. Wokół niego formuje się latem 1945 r. zespół tygodnika „Dziś i Jutro”. Choć „genetycznie” formacja ta wywodzi się z obozu narodowego, to jej ideologia daleko odeszła od myśli endeckiej – tworząc nowy program rezygnuje ona z nacjonalizmu na rzecz wyeksponowania katolicyzmu. Ideologia grupy „Dziś i Jutro” została zdefiniowana jako „potrójne zaangażowanie”: światopoglądowe (tj. katolickie), socjalistyczne i patriotyczne. Konsekwencją odchodzenia od społecznej nauki Kościoła było potępienie formacji Piaseckiego (od kwietnia 1952 r. zorganizowanej w Stowarzyszeniu PAX) przez kardynała Wyszyńskiego, a później przez Kongregację św. Officium. Piasecki przyjął komunizm w dziedzinie politycznej i ekonomicznej, głosił, że różni się od niego tylko filozoficznie (ba! uznał marksizm jako konsekwencję prawd objawionych zawartych w Biblii). Ideologia PAX coraz bardziej przypominała późniejszą latynoamerykańską „teologię wyzwolenia”, choć czkawka po falangistowskiej przeszłości towarzyszyć będzie jej do końca.
Jarosław Tomasiewicz
Tekst ukazał sie w piśmie "Robotnik Śląski" nr 7/1999