Ciszewski: Głos nieważny jest ważny

[2005-10-17 00:41:40]

Po pierwszej turze wyborów prezydenckich obaj kandydaci, którzy przeszli do drugiej tury zabiegają o poparcie różnych środowisk. Zarówno Donald Tusk, jak i Lech Kaczyński wyciągnęli rękę do ludzi o poglądach lewicowych. Nie można dać się na to nabrać. Kandydaci PO i PiS nie zasługują na poparcie. Najlepsze co mogą zrobić w tej sytuacji lewicowcy, to zaprotestować przeciw takiej „alternatywie” oddając głos nieważny.

„Prospołeczność” Kaczyńskiego

Kandydat PiS od początku kampanii stara się uchodzić za wrażliwego społecznie. Apeluje do wszystkich przeciwników neoliberalizmu, aby głosowali na niego jako przeciwwagę dla Donalda Tuska. W reklamówkach wyborczych PiS słusznie udowadniano, że proponowany przez PO podatek liniowy to strata biednych i zysk dla bogatych. Przedstawiano także ugrupowanie braci Kaczyńskich jako partię reprezentującą zwykłych ludzi, a nie elity ekonomiczne.

Taki wizerunek jest jednak fałszywy. Ani Lech Kaczyński, ani PiS nie są w stanie zmniejszyć wad obecnego systemu, nie mówiąc nawet o jego zmianie. Wystarczy wczytać się dokładnie w ich program wyborczy, aby zauważyć, że formacja ta w rzeczywistości sama popiera wiele neoliberalnych rozwiązań. Żywi ona na przykład przekonanie, że cudownym lekiem na problemy społeczne jest obniżenie podatków. W domysle chodzi oczywiście przede wszystkim o ulżenie „ciężkiej” doli biznesu. Dzięki niższym obciążeniom finansowym ma on rzekomo tworzyć nowe miejsca pracy. Politycy PiS i sam Lech Kaczyński zapominają, że już teraz przedstawiciele elit ekonomicznych przejadają dużą część zysków zamiast je inwestować. Obiecujący niższe podatki nie wspominają również o tym, że są one równoznaczne z mniejszymi wpływami do budżetu. Nie da się tego zrównoważyć nawet największymi ograniczeniami administracji państwowej, konieczne będą więc kolejne cięcia socjalne, a co za tym idzie - spadek zasiłków, rent czy emerytur. Lech Kaczyński w swoim programie wyborczym używa też drugiego sztandarowego hasła neoliberałów – gospodarki opartej na wiedzy. Termin ten jest banałem, mającym podkreślać wagę wykształcenia i nowych technologii. Problem polega jednak na tym, że sytuacja nie poprawi się od tego, że w Polsce będzie więcej dobrze wykształconych bezrobotnych. Również oparcie gospodarki na nowych technologiach brzmi śmiesznie, gdy w szkołach w mniejszych miastach i wsiach nie ma nawet telewizorów, o komputerach nie mówiąc. Trudno też uwierzyć w to, że przemysł nowych technologii wchłonie wszystkich potrzebujących pracy. Lech Kaczyski zapowiada również powoływanie na nowych członków Rady Polityki Pienieżnej osób „niezwiązanych z najsilniejszymi lobby gospodarczymi”. Oznacza to, że polityka gospodarcza, za którą w dużej mierze odpowiada RPP nadal pozostanie poza demokratyczną kontrolą. Z deklaracji Kaczyńskiego wynika, że jedynie zostanie podporządkowana grupom lobbyingowym, które były dotąd słabsze. Program społeczny kandydata PiS składa się natomiast z banałów o walce z wyzyskiem w miejscu pracy czy niewypłacaniem pensji na czas. Postulaty te nie powinny wydawać się zarezerwowane dla kandydatów prospołecznych. Powinny stać się elementem programów wszystkich opcji politycznych od lewicy po prawicę. Część pomysłów Lecha Kaczyńskiego jest wręcz szkodliwa społecznie. Przykładem może być projekt ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, odbierający kontrolę nad nią parlamentowi na rzecz rządu. Oznacza to likwidację wpływów opozycji i podporządkowanie ważnej instytucji, broniącej praw pracowniczych rządowi, w którym zasiądą neoliberałowie. Można wówczas oczekiwać, że PIP będzie traktowany jeszcze bardziej po macoszemu, a prawo ochrony pracy stanie się już całkowicie teoretyczne. Lech Kaczyński często używa również terminu „solidaryzm”. Oznacza to, że wyznaje obcą lewicy zasadę, według której zarówno pracodawcy, jak i pracownicy mają wspólne interesy wynikające z tego, że są obywatelami tego samego kraju. Pracownicy będą więc ogłupiani propagandą, a biznesmeni będą mieli możliwość domagania się od zatrudnionych ustępstw w imię „dobra ogółu” – bardzo „postępowa” perspektywa.

„Wolność” według Tuska

Skoro „prospołeczność” Kaczyńskiego pozostawia wiele do życzenia, może głosować na Tuska. Lider PO jawi się jako człowiek kulturalny i umiarkowany, polityk szanujący wolność i demokrację. Niektórzy zwolennicy lewicy mogą postrzegać go jako ratunek przed przejawiającym autorytarne zapędy Lechem Kaczyńskim. Wizerunek ten jest jednak na wskroś fałszywy. Tusk, podobnie jak jego kontrkandydat, jest w rzeczywistości bardzo konserwatywny światopogladowo. Demonstruje na przykład niechęć do ograniczenia przywilejów kościoła katolickiego. Ruchy feministyczne czy organizacje walczące o prawa mniejszości seksualnych też nie mają co szukać w nim sprzymierzeńca. Tuska nie można także nazwać demokratą, ponieważ, podobnie jak kandydat PiS, popiera on udział polskich wojsk w okupacji Iraku. Partia, której przewodzi, poparła w parlamencie agresję na ten kraj. Obiekcje obu kandydatów na prezydenta, dotyczące okupacji Iraku, ograniczają się do rozważań, dlaczego Polska nie skorzystała na tym gospodarczo w takim stopniu, w jakim powinna. Przypomina to narzekania złodzieja który okradł sklep, ale jego wspólnicy zabrali mu niemal cały łup. Tusk nie kwestionuje też logiki „wojny z terroryzmem”. Postuluje nawet usprawnienie służb wywiadowczych w celu skuteczniejszej inwigilacji podejrzanych o terroryzm. Przy obecnej praktyce działania ABW i policji może to stanowić znaczne zagrożenie dla praw obywatelskich. Nietrudno sobie wyobrazić, że pod rządami lidera PO inwigilowane byłyby niewygodne środowiska lewicowe czy związkowe. To właśnie politycy PO z największą złością mówili przecież o zdesperowanych górnikach walczących o prawo do wcześniejszych emerytur. Padły wówczas niemal oskarżenia o terroryzm.

Wolność według Donalda Tuska jest więc przede wszystkim neoliberalną swobodą ekonomiczną. Jest to wolność lisa w kurniku, pozwalająca na terroryzowanie biednych przez bogatych. PO zakłada wycofywanie się państwa z gospodarki. Uwalnianie kolejnych sektorów gospodarki spod jakiejkolwiek kontroli przyczyni się jednak do pogorszenia, a nie poprawy sytuacji ekonomicznej większości społeczeństwa. Utworzone dzięki tej przemianie nowe miejsca pracy będą bardzo słabej jakości i nie zagwarantują płacy wystarczającej do przeżycia. Tusk nie powie tego wprost w czasie kampanii wyborczej, ale w rzeczywistości jest on też zwolennikiem ograniczania praw pracowniczych. Według jego ugrupowania rynek pracy powinien być bardziej elastyczny, głównie po to, aby stworzyć możliwości rozwoju młodym ludziom. W rzeczywistości efektem dalszego uelastyczniania warunków zatrudnienia będzie wzrost rzeszy pracujących biedaków, zmuszonych do pracy na dwa etaty, słabo opłacanych i wyzyskiwanych przy każdej okazji. Lider PO pokazuje czym jest dla niego „wolność” również poprzez zapewnianie, że zawetuje każdą ustawę zwiększającą podatki – w domyśle dla bogatych. Oznacza to wzrost dysproporcji społecznych i niemożność uzyskania wpływów do budżetu pozwalających na skuteczną walkę z bezrobociem czy biedą. Okazuje się, że wolność Tuska to faktyczna wolność dla elit ekonomicznych i jedynie puste slogany dla większości społeczeństwa - człowiek któremu brakuje na chleb nie może się przecież czuć swobodnym.

Oddajmy głos nieważny!

W obliczu alternatywy Tusk – Kaczyński zapewne spora część społeczeństwa zignoruje drugą turę wyborów prezydenckich. Jednak nie idąc do urn daje się jedynie wyraz bierności i dołącza do grupy ludzi, którzy nie interesują się polityką lub danego dnia mają nagle jakieś ważne sprawy do załatwienia. Ta milcząca większość w dużej mierze składa się z ludzi, którzy wciąż narzekają, ale jednocześnie nie chcą nawet walczyć o poprawę swojej sytuacji. Jeszcze gorszym rozwiązaniem jest głosowanie na „mniejsze zło”, ponieważ takiego nie ma. Obaj kandydaci są większym złem. Dlatego potrzebny jest protest, a może nim być świadome oddanie głosu nieważnego, na przykład poprzez przekreślenie kartki wyborczej i dopisanie słowa „protest!”. Im więcej osób tak uczyni, tym większe prawdopodobieństwo, że do polityków i komentatorów dotrze, iż istnieje grupa nie akceptująca obecnego systemu. Gdy obaj kandydaci są w rzeczywistości neoliberałami, czas pokazać, że nie chcemy żadnego z nich. Jednocześnie zwolennicy lewicy powinni być świadomi tego, że czeka nas wiele protestów spowodowanych antyspołeczną polityką nowych władz, a ich powinnością jest przyłączenie się do nich. Stanie z boku nie zmieni obecnego systemu. Nie uczyni tego też tak zwana „lewicowa” opozycja z SLD, która już pokazała co sobą reprezentuje.

Piotr Ciszewski



Tekst ukazał się w "Impulsie" - dodatku dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku