Zaczynamy od pozbycia się SLD i przejęcia służb specjalnych jako broni przeciwko lewicy. Dwóch Zbyszków – Wassermann i Ziobro – otrzymało od Jarosława Kaczyńskiego polecenie skompromitowania wszystkich liczących się działaczy lewicy. Będą oni zatrzymywani przez ABW za rzeczywiste, jak i wyimaginowane przewinienia. A wszystko w błysku telewizyjnych kamer. Początek już był: 48 godzin po zaprzysiężeniu rządu Marcinkiewicza prokuratura przedstawiła zarzuty Markowi Ungierowi, byłemu dyrektorowi gabinetu Kwaśniewskiego. Dzień później zatrzymano byłego posła SLD z Olsztyna – Jana Antochowskiego. Obu panom, w tempie niepodobnym do wymiaru sprawiedliwości, przedstawiono zarzuty korupcji i przestępstw finansowych.
PiS pragnie podzielić polską scenę polityczną na wzór Wielkiej Brytanii. Miałyby powstać dwie odrębne formacje: PiS skupiające wokół siebie LPR, PSL i Samoobronę o programie socjalno-konserwatywnym oraz PO o charakterze liberalnym zarówno w sferze gospodarczej, jak i obyczajowej. Taki scenariusz przedstawili 6 listopada w Warszawie profesorowie: Tomasz Żukowski i Jadwiga Staniszkis. Swoje opinie wygłosili podczas spotkania „Klubu 01”. Zrzesza on 12 młodych prawników i ekonomistów, głównie z Warszawy i Krakowa. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu związani są z PiS-em. Połowa z nich to ludzie Opus Dei. Tworzą elitarną grupę, spotykającą się co najmniej raz w miesiącu, zawsze przy zamkniętych drzwiach.
Pierwsze koncepcje wspomnianego podziału zostały opublikowane w ubiegłym roku w niskonakładowym (800 egzemplarzy) „Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym”. Do realizacji tych planów potrzebna jest przede wszystkim zmiana ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową (która obowiązuje przy wyborach do Senatu). W pierwszej z nich, każda partia, która przekroczy 5 proc., ma szansę na zasiadanie w parlamencie. W drugiej zaś liczą się tylko dwie partie polityczne – zwycięża ta, która zdobędzie więcej głosów. Zagrożenie, jakie niesie ze sobą ordynacja większościowa, pokazały tegoroczne wybory do Senatu, w których SLD zdobyło 12 proc. głosów i 0 mandatów.
Kompromitacji SLD i całej lewicy ma służyć postawienie Aleksandra Kwaśniewskiego przed Trybunałem Stanu. Wprawdzie Ziobro i Wassermann nie wiedzą jeszcze, jakie zarzuty mu przedstawić, ale biorąc pod uwagę działającą już zasadę „dajcie mi człowieka, a znajdę paragraf”, na bank coś wymyślą. Tym samym zaspokoją również polityczne ambicje Giertycha, któremu Olek w więzieniu śni się już na jawie.
Po uporaniu się z niewygodnym prezydentem, PiS ma zamiar doprowadzić do przedterminowych wyborów. Liczy bowiem na to, że utrzymujące się wysokie poparcie w sondażach oraz kompromitacja lewicy zapewnią partii bezwarunkowe zwycięstwo i szansę na samodzielne rządy. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że – jak twierdzi Jadwiga Staniszkis – „ludzie, którzy teraz przychodzą do rządu, mają świadomość, że są wynajęci na pół roku”. Dodatkowo posłom i ich asystentom władze PiS-u odradzają branie kredytów. No, chyba że na 6 miesięcy.
Scenariusz półrocznych rządów jest następujący: Przede wszystkim na rok 2006 nie będzie uchwalonej ustawy budżetowej. Rządy będą się opierać na prowizorium budżetowym. Prawnicy PiS-u już piszą uzasadnienie dowodzące legalności takiego postępowania, które ma jeszcze jeden cel: zapobiec medialnym oskarżeniom o sojusz PiS-u z Lepperem.
Drugim, nie mniej istotnym elementem owego scenariusza jest planowana na czerwiec pielgrzymka Benedykta XVI do Polski. Ma być ona wykorzystana do propagowania świątobliwości Kaczego klanu (Lech Kaczyński ma zamiar spotkać się z papieżem 4 razy).
Kolejna sprawa to przyspieszenie wyborów samorządowych, które mają się odbyć w czerwcu 2006 roku i być połączone z wyborami parlamentarnymi. Tak skomplikowane głosowanie może spowodować niską frekwencję wyborczą w dużych miastach, gdzie swój elektorat ma lewica i PO. Dlaczego? Bo będzie tam około 10 kart do głosowania w różnych formatach i z dużą liczbą nazwisk. Zaś w małych gminach kart będzie około 4. Nie bez znaczenia jest tu również wątek psychologiczny, polegający na tym, że mieszkańcy wielkich aglomeracji są dość luźno związani ze swoim miejscem zamieszkania. O wiele mniejsza jest tam również presja Kościoła.
Ostatnim punktem Kaczego scenariusza jest przejęcie kontroli nad funduszami europejskimi. Polska jest jedynym krajem w UE, gdzie o ich podziale ma decydować MSWiA. Można się spodziewać, że pieniądze pójdą tam, gdzie jest największe poparcie dla PiS-u.
Czy zbliżającemu się szybkimi krokami zawłaszczeniu państwa można w jakiś sposób zapobiec? Zdaniem socjologów politycznych – tak. Potrzeba do tego koalicji PO, SLD i Aleksandra Kwaśniewskiego. W końcu w obliczu zagrożenia jak raz powinna zadziałać zasada: „Wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi”.
Katarzyna Patora
Tekst ukazał się w tygodniku "Fakty i Mity"