Skąd się bierze lewica - wywiad z B. Ziętkiem

[2005-12-07 11:40:57]

Z Bogusławem Ziętkiem, przewodniczącym Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" oraz Polskiej Partii Pracy, rozmawia Magdalena Ostrowska

Magdalena Ostrowska: Chociaż WZZ „Sierpień 80” nie jest największą centralą związkową w Polsce, to już od momentu powstania zasłynął jako organizator bojowych strajków i protestów pracowniczych. Można usłyszeć opinie, że WZZ jest związkiem skrajnym, nastawionym konfrontacyjnie. Skąd ten radykalizm?

Bogusław Ziętek: To nie tylko radykalizm, ale również uczciwość i konsekwencja. „Sierpień 80” tworzą ludzie, którzy mają doświadczenia z lat 80. Pamiętamy, że w sierpniu 1980 r. na Wybrzeżu strajkujący robotnicy wywiesili hasło „Socjalizm – tak, wypaczenia – nie”. Nie zamieniliśmy tego hasła na „Kapitalizm – tak, wypaczenia – nie”. Tak zrobiła NSZZ „Solidarność”. Nie zapomnieliśmy, o co walczyli strajkujący robotnicy w 1980 r. i ludzie należący do pierwszej „Solidarności”, która liczyła wtedy 10 milionów członków. Krytyczna postawa wobec NSZZ „S” skłoniła nas swego czasu do współtworzenia „Solidarności 80”, która organizowała w 1992 r. pierwsze poważne strajki w Polsce. Strajki te, robione zresztą wspólnie z OPZZ, wymierzone były w tzw. reformy „pierwszego planu Balcerowicza”. Późniejsza postawa szefa związku, Mariana Jurczyka, jego bezkrytyczne poparcie dla rządu Jana Olszewskiego odpowiedzialnego m.in. za złą prywatyzację FSM i kompromisy, zawierane przez „Solidarność 80” z pracodawcami, doprowadziły do rozłamu i powstania „Sierpnia 80”. Twórcą i wieloletnim przewodniczącym WZZ „Sierpień 80” był Daniel Podrzycki. Po jego tragicznej śmierci podczas kampanii prezydenckiej, zjazd powierzył mi kierowanie związkiem. „Sierpień 80” ma na swoim koncie m.in. zorganizowanie w Hucie Katowice w 1994 r. najdłuższego, największego i wygranego przez załogę, strajku hutniczego w Europie. Od tego czasu zaczął się dynamiczny rozwój „Sierpnia 80”, który obecnie jest trzecią co do wielkości centralą na Śląsku, gdzie nasz związek powstał. Naszym niedawnym sukcesem jest skuteczna walka w obronie polskiego górnictwa i emerytur górniczych.

Czy ta konsekwencja jest rezultatem waszych doświadczeń?

Naszym celem od początku była twarda, skuteczna i konsekwentna obrona interesów pracowniczych. Nie chcieliśmy, jak niektóre związki, siedzieć okrakiem na barykadzie i zawierać kompromisów z pracodawcami. To nam się udało. Nie zamierzamy być „pasem transmisyjnym” między pracodawcą a pracownikiem. Związek zawodowy jest od tego, by bezkompromisowo bronić interesów pracowniczych, a nie uwiarygodniać liberalne reformy. Jako związkowcy jesteśmy „wynajęci” do reprezentowania i obrony interesów pracowników. To im mamy służyć, a nie stronie przeciwnej. Taka postawa nie budzi sympatii ani pracodawców, ani tych związków zawodowych, które często za cenę sprzeniewierzenia się interesom pracowniczym, na siłę szukają porozumienia z pracodawcą. Stąd nasze rozczarowanie najpierw „Solidarnością”, a później „Solidarnością 80”.

Ta postawa musiała okazać się niewystarczająca, skoro zdecydowaliście się powołać do życia własną partię polityczną?

Jako „Sierpień 80” uznaliśmy, że realizacja interesów pracowniczych nie może odbywać się wyłącznie poprzez walkę związkową, lecz musimy sięgnąć po narzędzia polityczne. Doświadczenie związkowe przekonało nas, że skuteczna walka nie ogranicza się do protestów przeciwko złym decyzjom i złemu prawu. Aby skutecznie reprezentować pracowników, związkowcy muszą mieć wpływ na tworzenie prawa zgodnego z interesami ludzi pracy. Inni związkowcy, choć mieli taką możliwość, nie bardzo chcieli bronić pracowników w parlamencie. Konstytucja nie przewiduje możliwości wystawiania przez związki zawodowe swoich list w wyborach do parlamentu. Zamiast więc kołatać do drzwi partii politycznych, „Sierpień 80” stworzył własną reprezentację polityczną świata pracy. Kapitalizm to wyzysk, deptanie praw pracowniczych, bezrobocie, ubóstwo i wykluczenie. Do takich ocen uprawniają nas doświadczenia związkowe. Postawa i efekty działań WZZ „Sierpień 80” pokazuje więc, jaka będzie stworzona przez nas partia.

PPP upomni się o prawa pracownicze oraz interesy świata pracy. Takie zapewnienia słyszymy co jakiś czas od różnych ugrupowań, ale gdy przychodzi co do czego, to ginie to wśród innych spraw…

PPP tworzą autentyczni reprezentanci pracowników, a nie przebierańcy, którzy niewiele mają wspólnego z tą grupą społeczną i wykorzystują ją dla doraźnych rozgrywek. Nie ma wśród nas skorumpowanych i koniunkturalnych biurokratów. Może dlatego jesteśmy zwalczani jako związek zawodowy? Od lat mamy w Polsce do czynienia z jawnym lekceważeniem Kodeksu pracy i szeregu ustaw dotyczących sfery pracowniczej. Wyzysk to nie tylko hipermarkety. Powszechne jest uniemożliwianie działalności związkowej. Od lat obserwujemy spadek poziomu uzwiązkowienia, co ma różne przyczyny, ale efekt jest ten sam – nie ma kto skutecznie bronić interesów pracowniczych. To już zaczyna się mścić na tych pracodawcach, którzy stosują zasadę „dziel i rządź”: kupują związkowców i zastraszają pracowników. Taka polityka prowadzi do tego, że zdesperowani pracownicy zaczynają się bronić i brać odwet za swoje krzywdy w sensie dosłownym, np. atakując fizycznie prześladujących ich w miejscu pracy menadżerów. Tak było niedawno w „Indesicie” w Łodzi. Odbiera się pracownikom instrumenty pokojowej i cywilizowanej obrony swoich praw. Sięgają więc po inne, radykalne i desperackie, bowiem zostają postawieni pod ścianą. To nie jest tak, że robotnicy w nieskończoność będą milczeć i godzić się na każdą podłość, na każde złodziejstwo, na każde poniżenie. Bunt jest nieunikniony.

PPP wyrosła z walki o interesy pracownicze, ma klasową bazę społeczną i jest z nią ściśle powiązana m.in. przez „Sierpień 80”. Czy to zdecydowało o lewicowości partii?

Każda działalność związkowa ma charakter lewicowy, bo jest walką o interesy pracownicze. To decyduje o postawie i programie PPP, która ma bazę społeczną, czyli świat pracy, i się z nią liczy. Choćby dlatego potrzebna jest PPP jako lewica, która nie żebrze u liberałów, nie wspiera ich i nie usprawiedliwia. Prawdziwa lewica, która nie kalkuluje jak bankier, lecz walczy jak robotnik. Robotnicy i bezrobotni w dotychczasowych układach parlamentarnych nie byli w ogóle reprezentowani, albo byli reprezentowani źle. Związkowcy wchodzili do parlamentu z różnych list, ale z czasem okazywało się, że interesy pracownicze są podporządkowywane interesom partyjnym. Wiele przykładów tego dowodzi. W 1997 r. grupa związkowców weszła do parlamentu z list Akcji Wyborczej „Solidarność”, która stworzyła rząd w koalicji z Unią Wolności. Pierwsze, co zaczęli robić, to sprzeniewierzać się interesom pracowniczym. Z lat 1997-2001 pochodzą najgorsze dla społeczeństwa rozwiązania, m.in. cztery reformy rządu Jerzego Buzka i reforma górnictwa, która spowodowała kompletną zapaść Śląska i likwidację 100 tys. miejsc pracy tylko w tej jednej branży. Nie można zapominać, że to rząd popierany przez NSZZ „Solidarność” odebrał 1,8 mln osób uprawnienia do wcześniejszych emerytur.

Powtórkę mieliśmy w następnej kadencji, gdy do władzy doszedł SLD. Startujący z jego list związkowcy i rząd Leszka Millera przeprowadził m.in. daleko idącą liberalizację Kodeksu pracy. Czy ścisłe powiązanie PPP ze związkiem zawodowym zabezpieczy ją przed wyalienowaniem ze środowisk, które ma reprezentować?

To powiązanie jest gwarancją, że PPP się nie wyalienuje. SLD szedł do władzy z hasłami wrażliwości społecznej, walki o prawa najbiedniejszych, wstrzymania prywatyzacji itd., a w praktyce robił odwrotnie – realizował program neoliberalny. I tak np. pierwszą jego decyzją na Śląsku była prywatyzacja Huty Katowice, przeprowadzona rękami ministra Andrzeja Szarawarskiego... Ludzie nie chcą już reprezentacji politycznej, która w trakcie kampanii wyborczej wmawia im, że będzie realizować program lewicowy, a po przejęciu władzy kontynuuje reformy liberalne. Teraz kolejny raz jesteśmy świadkami takiej sytuacji. Wystarczy porównać, co głosili w kampanii wyborczej Andrzej Lepper i „Samoobrona”, a co mówią teraz. Po wyborach Lepperowi nawet Balcerowicz przestał przeszkadzać. Nie można w ten sposób traktować ludzi i w imię partykularnych rozgrywek zawodzić ich zaufania. W przypadku PPP nie ma takiej groźby, bo zależność jest odwrotna. W PPP to nie związkowcy służą partii, lecz to partia jest narzędziem ludzi pracy. To najlepsze zabezpieczenie przed oderwaniem się partii od swojej bazy społecznej oraz gwarancja, że lewicowy program będzie realizowany konsekwentnie.

Partia wywodzi się z „Sierpnia 80”, ale czy ogranicza swoje przesłanie do działaczy tego związku?

PPP przedstawiła program, pod którym może się podpisać każdy związkowiec. Znalazł się w nim postulat podniesienia płacy minimalnej do poziomu 68 proc. średniej płacy. Chcemy skrócenia czasu pracy do 35 godzin tygodniowo przy zachowaniu poziomu dotychczasowych wynagrodzeń i dalszym systematycznym podnoszeniu płac. Opowiadamy się za utrzymaniem progresji podatkowej i wprowadzeniem 50 proc. stawki dla najbogatszych, a 10 proc. - dla najbiedniejszych. Proponujemy zwolnić z płacenia podatków te grupy społeczne, które żyją na granicy ubóstwa oraz emerytów i rencistów. Opracowaliśmy projekt „Ustawy o statusie bezrobotnego”, gwarantujący stały zasiłek osobom pozostającym bez pracy nie z własnej winy. Sprzeciwiamy się odpłatności za naukę i służbę zdrowia, prywatyzacji usług publicznych i strategicznych gałęzi gospodarki. To pakiet działań, jakie chcemy przeprowadzić wykorzystując instrumenty polityczne. Nie wyobrażam sobie związku zawodowego, który nie zgodziłby się z takimi celami. Niestety, praktyka dowodzi, że są związki zawodowe, które nie tylko nie popierają lewicy, ale wręcz podpisują się pod programem partii prawicowych i neoliberalnych. To nieporozumienie! Świadomość społeczna jednak rośnie i takie związki stracą rację bytu, ponieważ ludzie nie chcą igrzysk, ale pracy i chleba.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że wkrótce będą wyłącznie igrzyska…

Nie ma wątpliwości, jak będą wyglądały i jakie efekty przyniosą rządy prawicy w Polsce. Widać to już wyraźnie na przykładzie deptanych praw pracowniczych i związkowych w KWK ,,Budryk" i ograniczaniu wolności manifestowania swoich poglądów na ulicach Poznania i innych miast Polski. Na ślepym odwecie politycznym, czystkach i ograniczaniu demokracji się nie skończy. W latach 1997-2001 władzę sprawowała mniej więcej ta sama ekipa, która teraz objęła rządy, tyle że pod innym szyldem. To mówi samo za siebie. Nie spadnie poziom bezrobocia, nie będzie minimum socjalnego ani zasiłków dla bezrobotnych, nie zostanie rozwiązany żaden z ważnych problemów społecznych. Te rządy będą złe dla Polski. Mogą jednak być szansą dla lewicy, o ile ta się zjednoczy i zaprezentuje wiarygodną alternatywę programową. Musimy pokazać, że można realizować program gospodarczy, który będzie służył ludziom pracy, a nie kapitalistom. Niestety, dotychczasowe doświadczenia z SLD i SdPl wskazują, że choć obie partie głoszą lewicowy program, to ich liderzy zaraz po wyborach zwykle realizowali program liberalny. Tak było dotychczas. Czy to się zmieni – zobaczymy. Szansą na odrodzenie wiarygodnej lewicy są błędy, jakie będzie popełniać rządząca prawica. Również refleksja nad własnymi błędami ugrupowań lewicy jest taką szansą. Jeśli jednak czytam o zamiarach jednoczenia się SLD i SdPL z dawną Unią Wolności, a obecną Partią Demokratyczną, to mam poważne wątpliwości, czy jest to odpowiedni partner dla lewicy. Te pomysły jednoznacznie klasyfikują te partie po stronie liberalnej.

Czy wynik wyborczy PPP świadczy, że konsekwentnie lewicowy program nie przekonał zbyt wielu ludzi?

Sukcesem powstałej niedawno PPP było zarejestrowanie list wyborczych we wszystkich okręgach. W wyborach parlamentarnych zdobyliśmy 0,77 proc. głosów w skali kraju. Nie napawa nas to radością, ale też innego wyniku się nie spodziewaliśmy. Rzecz w tym, że te wybory zostały rozstrzygnięte, zanim ludzie poszli do urn – przez media i sondaże przedwyborcze. PPP udało się dotrzeć do wyborców. Gdy przeliczymy wydatki, które ponieśliśmy na kampanię wyborczą i liczbę oddanych na nas głosów, to okaże się, że jesteśmy partią, która najniższym kosztem potrafiła dotrzeć do wyborców. To nie wystarczy. Czas antenowy w ramach kampanii wyborczej dla partii politycznej „spoza układu” jest zbyt mały, by ludzie poznali program i się do niego przekonali. PPP zamierza wziąć udział w najbliższych wyborach samorządowych i wierzę, że osiągniemy lepszy wynik.

Z jakimi środowiskami chce współpracować PPP, skoro nie zamierza ograniczać się do działaczy „Sierpnia 80”, na którego bazie powstała?

Komitet wyborczy PPP zaprosił na swoje listy inne organizacje pozaparlamentarnej lewicy, m.in. Komunistyczną Partię Polski, Polską Partię Socjalistyczną, Antyklerykalną Partię Postępu „Racja”. Chcemy współpracować z tymi ugrupowaniami na zasadach partnerskich i tworzyć z nimi wiarygodną lewicę, integrując te środowiska wokół wspólnego programu. Odrzucamy też sztuczne podziały historyczne, oparte na tym, co ktoś robił przed 1989 r. Jeśli dzisiaj ktoś chce robić coś dobrego dla Polski, to nie ma znaczenia czy należał kiedyś do PZPR, czy był w opozycji. Do 1989 r. byłem w opozycji, ale doskonale rozumiem osoby, które mówią, że w okresie Polski Ludowej kraj się rozwijał, ludzie mieli pracę, nie było bezrobocia i ubóstwa na taką skalę, jak dziś, a po 1989 r. było wyprzedawanie tego, co wypracowały poprzednie pokolenia Polaków. Rozumiem gorycz i rozczarowanie ludzi, którym 16 lat reform kojarzy się wyłącznie z odbieraniem zdobyczy socjalnych świata pracy. Rozumiem to, bo widzę, ile zakładów pracy zlikwidowano na Śląsku i że tylko w tym województwie blisko 400 tys. osób pozostaje bez pracy. Sytuacja w kraju wygląda jeszcze gorzej. Mamy blisko 3 mln bezrobotnych, a spośród nich tylko 10 proc. ma prawo do zasiłku. Reszta jest pozostawiona sama sobie. 40 proc. bezrobotnych to ludzie młodzi, poniżej 25 roku życia. Oni nigdy nie mieli szans zatrudnienia. To są autentyczne kryteria podziałów, a nie historyczne spory o to, kto miał rację w roku 1956 czy 1989. Nie można godzić się na lekceważenie dorobku poprzednich pokoleń ani odcinać się od nich tylko dlatego, że żyły i pracowały w Polsce Ludowej.

W programie PPP, oprócz kwestii socjalnych, dość jednoznacznie zaprezentowane są sprawy światopoglądowe. W naszej rzeczywistością brzmią one wręcz radykalnie…

PPP powstała na bazie związku zawodowego, ale nie ograniczamy naszych postulatów do sfery socjalnej. Nikt rozsądnie myślący nie ma np. wątpliwości co do tego, że potrzebujemy świeckiego, neutralnego światopoglądowo państwa, oddzielenia religii od spraw państwowych i polityki. Ważne jest i to, aby w Polsce zaczęły obowiązywać cywilizowane standardy dotyczące praw kobiet, a państwo aktywnie walczyło z przejawami dyskryminacji i starało się wyrównywać szanse kobiet w różnych dziedzinach życia, m.in. na rynku pracy. Jest wiele grup pokrzywdzonych, dyskryminowanych i wykluczonych, i to ich praw chcemy bronić jako partia polityczna. Od początku jednoznacznie opowiadamy się przeciwko udziałowi Polski w wojnie w Iraku i okupacji tego kraju, domagając się natychmiastowego wycofania stamtąd polskich wojsk. W przeciwieństwie do wielu innych partii, używających szyldu lewicy, nie baliśmy się prezentować tak jednoznacznego stanowiska w tej sprawie i uczestniczyć w demonstracjach antywojennych.

Czy PPP należy do tego nurtu lewicowych ugrupowań ruchu alterglobalistycznego, który odrzuca koncepcję „trzeciej drogi” zaproponowanej w 1999 r. przez Tony’ego Blaira i Gerharda Schroedera oraz socjaldemokrację?

My też jesteśmy krytyczni wobec zjawiska cofania się lewicy przed interesami wielkiego kapitału, co należy jednoznacznie ocenić jako zdradę interesów świata pracy. Dlatego z zainteresowaniem obserwujemy procesy zachodzące na scenie politycznej Europy Zachodniej, gdzie coraz większą popularność zyskuje konsekwentna lewica. W Polsce można dostrzec początki podobnych przeobrażeń. Również w naszym kraju powstaje ruch alterglobalistyczny, głoszący hasło „Inny świat jest możliwy”. Jesteśmy przeciwni negatywnym skutkom neoliberalnej globalizacji, z którymi mamy do czynienia i w Polsce. Uczestniczymy w wielu inicjatywach organizowanych przez polskich alterglobalistów i współpracujemy z tymi środowiskami. Chcemy uczestniczyć m.in. w międzynarodowych Forach Społecznych, jako związek zawodowy i jako partia. Na tych forach są obecne różnorodne nurty społeczne i polityczne. Jednoczą nas postulaty sprawiedliwości społecznej, prawdziwej demokracji oraz prymatu pracy nad kapitałem.

Wywiad ukazał się w "Impulsie" - dodatku dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


2 maja:

1848 - W Petersburgu zmarł Wissarion Bielinski, rosyjski pisarz, filozof, krytyk literacki, teoretyk rewolucyjnego demokratyzmu; współpracował m.in. z M. Bakuninem.

1879 - W Madrycie założono Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE).

1917 - Początek strajku górników Zagłębia Dąbrowskiego o poprawę warunków pracy, część postulatów została spełniona.

1919 - W Monachium zamordowano Gustava Landauera, niemieckiego anarchistę, pisarza i tłumacza, jednego z przywódców Bawarskiej Republiki Rad.

1933 - Rada Naczelna PPS opowiedziała się za odejściem od taktyki Centrolewu i podjęciem samodzielnej walki politycznej.

2003 - W La Celle-Saint-Cloud zmarł Mohammed Dib, pisarz algierski, tworzący w języku francuskim, autor około 30 powieści, jeden z najbardziej znanych w Europie twórców algierskich; komunista.

2005 - W Toronto zmarł Bob Hunter, dziennikarz kanadyjski, współzałożyciel Greenpeace.

2014 - W Odessie w antyrosyjskich zamieszkach i w wyniku pożaru zginęło 48 osób, a 214 odniosło obrażenia.


?
Lewica.pl na Facebooku