Ciszewski: Pan Bóg kocha liberałów

[2006-01-15 19:18:29]

Nominacja Zyty Gilowskiej („jestem chrześcijańskim liberałem”) na stanowisko minister finansów to jeden z sygnałów końca doktryny „polski solidarnej” lansowanej przez PiS. Po raz kolejny okazuje się jak wielka jest w polskiej polityce przewaga koncepcji neoliberalnych i nie ważne, czy wybory wygrywa partia uznająca się za prawicową, czy lewicową - i tak przyjmuje podobny program ekonomiczny.

W kampanii wyborczej PiS umiejętnie wykorzystał niechęć większości społeczeństwa wobec neoliberalizmu. Reklamówki pokazujące negatywne skutki wprowadzenia podatku liniowego można uznać za jedne z najbardziej skutecznych i prospołecznych. Sam PiS tworzył wokół siebie wizerunek formacji dbającej o biednych i umiejącej przeciwstawić się roszczeniom elit finansowych. Podczas kampanii prezydenckiej Lech Kaczyński mówił, że nie zgodzi się na proponowane przez lobby pracodawców zmiany w prawie ograniczające rolę związków zawodowych oraz liberalizację kodeksu pracy.

Wynik wyborów pokazał, że zwycięstwo odnieśli właśnie kandydaci krytykujący neoliberalizm. Reprezentująca lobby biznesowe Henryka Bochniarz uzyskała natomiast bardzo słaby wynik, podobnie jak Marek Borowski, który również wyraźnie odwoływał się do środowisk pracodawców. Niewiele lepiej wypadła związana z elitami ekonomicznymi Partia Demokratyczna.

Obecnie potwierdza się jednak prawidłowość, że żadna z głównych polskich partii politycznych po przejęciu władzy nie jest w stanie przeciwstawić się neoliberalizmowi. Szczerze, aczkolwiek zapewne bezwiednie, wyraziła to Hanna Gronkiewicz–Waltz z PO, która podczas negocjacji koalicyjnych z PiS stwierdziła, że ugrupowanie braci Kaczyńskich przedstawiło dotąd jedynie program wyborczy, a Platforma oczekuje programu rządzenia.

Na to, że nie ma co liczyć na prospołeczność partii rządzącej wskazywał już skład rządu. Kazimierz Marcinkiewicz, który został premierem, był już wcześniej uważany za polityka popierającego wycofywanie się państwa z gospodarki i zbliżonego w kwestiach ekonomicznych do PO. Była minister finansów Teresa Lubińska, która wywołała później takie kontrowersje, także należała do obozu neoliberalnego. Swoją działalność polityczną zaczynała jako członkini Unii Wolności. Do roku 2002 zasiadała nawet we władzach tej partii. Była również uznawana za entuzjastkę polityki ekonomicznej zapoczątkowanej przez Leszka Balcerowicza. Nawet przedstawiciele PO wyrazili początkowo pełne poparcie dla minister Lubińskiej.

Konflikt miedzy byłą minister finansów a neoliberałami, wbrew pozorom, też nie dotyczył żadnych kluczowych kwestii ekonomicznych. Fakt, że w wywiadzie dla dziennika „Financial Times” zapowiedziała, iż będzie bronić wydatków na kwestie socjalne i nie pozwoli ich ograniczyć, nie oznaczał wcale chęci zmiany, ani nawet reformy systemu. Stwierdzenie, że nakłady na nowe projekty technologiczne powinny wzrosnąć, było natomiast wręcz zgodne z neoliberalnym hasłem „gospodarki opartej o wiedzę”. Grzechem Lubińskiej było więc nie tyle wystąpienie przeciwko systemowi gospodarczemu, co chęć opóźniania liberalizacji i całkowitej deregulacji ekonomii. Sam fakt, że reakcje na wypowiedzi minister były tak ostre, pokazuje, że w Polsce członek rządu, aby zostać uznanym za „wiarygodnego”, musi być ortodoksyjnym liberałem, a wszelkie, nawet niewielkie, odstępstwo od neoliberalnych prawd objawionych jest niebezpieczną herezją.

Wydaje się, że PiS, zachowując po wygranych wyborach prospołeczny image, sondował na ile może sobie pozwolić i jak zachowają się wobec tego kursu „środowiska opiniotwórcze”. Ponieważ krytyka prospołecznych deklaracji była powszechna, ugrupowanie Kaczyńskich zdecydowało się w końcu odrzucić pozory i całkowicie dostosować do panującego nurtu ekonomicznego. Było to o tyle łatwe, że PiS nie wyrządził lobby biznesowemu praktycznie żadnej szkody. Dzisiaj wiele wskazuje również na to, że w przyszłości poprze natomiast przynajmniej część proponowanych przez to lobby rozwiązań, takich jak niekorzystne dla pracowników zmiany w kodeksie pracy, czy wycofywanie się państwa z kolejnych dziedzin gospodarki. Minister Zyta Gilowska już na początku swojego urzędowania zapowiedziała, że jest zwolenniczką doktryny Miltona Friedmana i von Hayek’a, czyli faktycznego oddania władzy nad gospodarką wielkim kapitalistom.

Myliłby się jednak ten, kto - wobec przyjmowania przez rząd PiS kursu neoliberalnego - nadziei upatruje w „prospołecznych” Samoobronie i LPR.

W wypadku pierwszego z tych ugrupowań wszelkie wątpliwości rozwiał jego przewodniczący Andrzej Lepper. Dawniej określał się nawet jako „lewicowiec” i „socjalista”. Gdy wszedł na krótko w porozumienie z ówczesnym przewodniczącym PPS - Piotrem Ikonowiczem - twierdził wręcz, że reprezentuje radykalną lewicę. Dzisiaj Lepper jest poważnym politykiem, więc ani mu w głowie takie „wyskoki” - mianował się więc socjal-liberałem i kapitalistą. Spotkał się z przedstawicielami biznesu, aby zapewniać ich, że już się ucywilizował. Ucywilizowanie polega zapewne na tym, że nawet gdyby Samoobrona doszła do władzy, to nie podważy obecnego systemu, a pokrzykiwanie czasem wojowniczych haseł to jedynie niegroźny teatrzyk dla wyborców. Partia Leppera, która zawsze przyjmuje poglądy swojego przewodniczącego, też nie jest dziś już ugrupowaniem chłopskiego buntu, z którego wyrosła. Jej parlamentarzyści są jednymi z najbogatszych, a wśród popierających znaleźli się liczni przedsiębiorcy. Podejmowane przez Samoobronę podczas trwania poprzedniej kadencji parlamentu nieudane próby organizowania blokad dróg czy niewielkie pikiety w sprawie wycofania polskich wojsk z Iraku pokazały, że ugrupowanie to stało się jedną z wielu partii oderwanych od społeczeństwa, za którymi nie stoją żadne liczne ruchy społeczne. Ponieważ jej politycy nie mają żadnej alternatywy dla neoliberalizmu, będą przyjmować jego dogmaty. Już w kampanii wyborczej powtarzali przecież slogany o niskich podatkach dla przedsiębiorców czy tanim państwie.

Liga Polskich Rodzin to kolejne z ugrupowań parlamentarnych o, wydawałoby się, zdecydowanie antyneoliberalnym profilu. Nic bardziej mylnego. Już geneza historyczna tej formacji pokazuje, że jest inaczej. Nawiązuje ona do ruchu endeckiego, który od powstania zasłynął rozbijaniem strajków czy organizowaniem bojówek działających za pieniądze kapitalistów. W latach dwudziestolecia międzywojennego Narodowa Demokracja prowadziła natomiast między innymi walkę z „etatyzmem” sanacyjnych władz. Starała się też zapobiegać strajkom w imię solidaryzmu społecznego.

Współcześni endecy z LPR szermują wprawdzie hasłami o obronie ludzi pracy, ale nie robią w tym kierunku praktycznie nic. Z ich wypowiedzi przebija czasem nawet podziw dla neoliberalnego kapitalizmu. Roman Giertych kilkakrotnie podkreślał, że jednym z jego politycznych wzorców jest Margaret Thatcher oraz jej neoliberalne reformy. Również rzekomy sprzeciw Ligi wobec prywatyzacji i deregulacji gospodarki nie jest jednoznaczny. LPR sprzeciwia się jedynie oddawaniu zakładów pracy w obce ręce, ale jak najbardziej popiera przejmowanie ich przez rodzimych przedsiębiorców. Wprawdzie praktyka pokazała, że często są oni dla pracowników gorsi od zagranicznych, ale to zdaje się już nie interesować nacjonalistów.

W wielu krajach europejskich powstały już partie skrajnie prawicowe łączące nacjonalizm z neoliberalizmem, takie jak choćby Wolnościowa Partia Austrii czy francuski Front Narodowy. Bardzo możliwe, że LPR będzie podążał właśnie tym torem, zrzucając winę za nędzę nie na pracodawców i stosowany przez nich wyzysk, ale na jakieś ukryte wrogie siły, emigrantów czy Unię Europejską.

Skąd taka popularność neoliberalizmu? Dlaczego jego elementy w większym lub mniejszym stopniu przeniknęły do wszystkich partii parlamentarnych? Główną odpowiedzialność za to ponosi ogromna przewaga, jaką mają w Polsce przedstawiciele biznesu nad innymi grupami lobbyingowymi. Głównymi gronami eksperckimi są dziś Business Centre Club, Centrum im. Adama Smitha czy organizacje pracodawców takie jak PKPP „Lewiatan”. Reprezentują one w większości najbardziej ortodoksyjne odmiany neoliberalizmu. Nawet keynesizm, postulujący częściową ingerencję państwa w gospodarkę, urasta w Polsce do skrajnej, antysystemowej herezji.

Czas wreszcie przeciwstawić się sytuacji, w której nie ważne na kogo zagłosuje społeczeństwo, a z urny i tak wyjdzie Lewiatan. Do tego trzeba jednak wzmocnienia roli organizacji pracowniczych, nowych ruchów społecznych i prawdziwej lewicy. Prawica nie może bowiem być rzeczywiście prospołeczna i zawsze będzie służyła przede wszystkim interesom elit.

Piotr Ciszewski


Tekst ukazał się w "Impulsie" - dodatku do dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


18 maja:

1872 - Urodził się Bertrand Russel, angielski filozof i działacz społeczny.

1895 - Urodził się Augusto Sandino, nikaraguański przywódca partyzancki.

1931 - Jednodniowy strajk 35 tysięcy górników z Zagłębia Dąbrowskiego zwiazany z zapowiedzią obniżki płac o 15 proc., w wyniku strajku obniżkę cofnięto.

1974 - Ukończono budowę najwyższego w świecie masztu radiowego w Gąbinie.

1980 - W południowokoreańskim Kwangju doszło do masakry studentów protestujących przeciwko dyktaturze generała Chun Doo-hwana.

1995 - W Nikaragui powstała lewicowa partia polityczna Movimiento Renovador Sandinista (MRS).

2006 - Parlament Nepalu proklamował laickość kraju.


?
Lewica.pl na Facebooku