Pilawski: Dwie wizje lewicy

[2006-02-01 12:15:04]

Jedność jest mitem

Sytuacja na lewicy staje się coraz bardziej klarowna. Zarysowują się dwa główne obozy: lewicy wywodzącej się z etosu inteligenckiego i podkreślającej znaczenie spraw światopoglądowych oraz lewicy zakorzenionej w nurcie robotniczym, toczącej bój z kapitałem. Nie będzie tragedii, jeśli już w najbliższych wyborach te nurty pójdą oddzielnie. To znacznie bardziej zrozumiałe i racjonalne niż osobny start bliźniaczych, jak SLD i SdPl, partii we wrześniu ubiegłego roku.

Część inteligencji polskiej jeszcze w XIX wieku odczuwała potrzebę pomocy pokrzywdzonej części społeczeństwa. Postawy Siłaczki i Doktora Judyma umocniły się w międzywojennej Polsce, choć inteligencja miała świadomość, że niewiele pomogła tzw. najniższym warstwom. Przecież II RP to rozpaczliwa bieda nękająca miliony obywateli. Zaangażowanie - po stronie nowego ustroju - inteligencji w okresie stalinowskim było motywowane właśnie tym poczuciem współodpowiedzialności za sytuację społeczną w II RP. Po szoku i załamaniu wywołanym ujawnieniem rozmiaru zbrodni stalinowskich ta część inteligencji upomniała się o bliskie jej prawdziwej tożsamości wartości demokratyczne. Walczyła o ich urzeczywistnienie, wykorzystując klasę robotniczą, bo tylko ona była siłą zdolną do zmiany porządku. W efekcie robotnicy wywalczyli dla siebie kapitalizm, zaś inteligenci - demokrację. Część z nich zdawała sobie sprawę, że zyskali kosztem innych. Jacek Kuroń w książce "Działanie" (1999 rok) pisał: "Ludzie patrzą na nas w zdumieniu i pytają: co się z wami stało? Tacy byliście dzielni i uczciwi. Wynieśliśmy was do władzy na własnych plecach. I co zrobiliście? (...) takie pytania mają prawo stawiać i ludzie idei - przeciwnicy kapitalizmu, i ludzie żyjący w biedzie - bezrobotni, pracownicy upadłych państwowych gospodarstw rolnych, kopalń, hut, fabryk, spora część emerytów, rodziny wielodzietne. Ci ludzie stanowią połowę mieszkańców kraju. Biedni nie angażują się w życie społeczne i polityczne, w sporej części nie korzystają nawet z praw wyborczych, żyją w poczuciu wykluczenia i marginalizacji. Dla nich, jeśli coś się zmieniło - to na gorsze".

Ten kompleks jest nadal obecny wśród niektórych dawnych opozycjonistów z inteligenckim rodowodem. We wrześniu ubiegłego roku prof. Jerzy Jedlicki namawiał w "Gazecie Wyborczej" Partię Demokratyczną Władysława Frasyniuka do skrętu w lewo: "Zależy to od polskiej inteligencji, której zawsze bliskie było poczucie społecznego obowiązku i która pracowała w przekonaniu, że żyje i działa nie tylko dla siebie i swoich zawodowych interesów, ale także dla tych, których rwący potok przemian pozostawił na mieliznie i którzy nie potrafią wymownie formułować swoich oczekiwań. Ci wydziedziczeni nie pójdą głosować i wciąż nie mają swojej politycznej reprezentacji. Partia Demokratyczna może poświęcić ich doli baczną uwagę, jeśli jej elektorat ją do tego nakłoni. I jeśli nie będzie trzymać się fałszywej doktryny, że sam wzrost gospodarczy rozwiąże kwestię bezrobocia, zlikwiduje nędzę i choć trochę wyrówna szanse edukacyjne. Partia Frasyniuka nie ma dziś czego szukać na prawicy. Prawe skrzydło polskiego wachlarza jest dostatecznie zagospodarowane i nie potrzebuje wsparcia ani o takowe nie prosi. Natomiast ludzie, którym bliski jest świat wartości lewicy, ludzie, którzy ani nie godzą się na dalsze rozwieranie nożyc dochodu i poziomu życia, ani nie ufają nacjonalistycznej i populistycznej demagogii, są zdezorientowani, zniechęceni i częstokroć dochodzą do wniosku, że nie ma komu zawierzyć. Dla nich - i dla mnie pośród nich - partia Frasyniuka może być wyborem najlepszym, jeśli da odpowiedni sygnał: że jest i chce być głosem demokratycznej i społecznie zaangażowanej inteligencji polskiej".

Prof. Jedlicki miał na myśli partię, która nie zakwestionuje liberalno-demokratycznego porządku III RP, lecz będzie się starać pomóc najbardziej potrzebującym grupom i nieco wyrównać przepaści społeczne, aby nie dopuścić do przejęcia władzy przez niebezpiecznych demagogów szermujących hasłami socjalnymi. Jednak głównym zadaniem takiej partii byłaby obrona instytucji demokratycznych, praw obywatelskich, praw rozlicznych mniejszości, tolerancji.

Bardzo bliski takiemu pojmowaniu lewicy jest przewodniczący Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski. W rozmowie, którą opublikowaliśmy w sobotę ("Trybuna" nr 24) powiedział m.in.: "W Polsce trzeba przełamywać podziały historyczne. SdPl jest tu dobrym łącznikiem. Mamy u siebie ludzi z SLD, mamy ludzi, dla których Socjaldemokracja jest pierwszą partią i ludzi z "Solidarności". Dzięki temu składowi łatwiej jest nam rozmawiać z różnymi partiami. Z Partią Demokratyczną nie różnimy się w podejściu do takich spraw jak konstytucja, "Okrągły Stół", III RP, prawa kobiet, tolerancja wobec wszelkich mniejszości, rola Polski w Europie, sprzeciw wobec upartyjniania i zawłaszczania państwa. Myślę, że i SLD ma w tych kwestiach poglądy zbieżne z naszymi. Pozostają sprawy gospodarcze i społeczne. Tu różnice były i są. Musimy jednak znaleźć punkty wspólne". Według Marka Borowskiego: "Tak naprawdę w Europie różnice między lewicą, a prawicą dotyczą głównie spraw tzw. nadbudowy. (...) Łatwiej mi (...) wyobrazić sobie koalicję z kimś, kto ma taki sam pogląd na demokrację, sprawy światopoglądowe, kwestie tolerancji, choć trochę różni się ode mnie w sprawach polityki społecznej czy gospodarczej, niż z kimś, kto jest wprawdzie zwolennikiem państwa socjalnego, ale uważa, że aborcja to morderstwo, miejsce żony jest przy mężu, a gejów trzeba leczyć".

Zwolennicy podobnej wizji podzielają definicję lewicy wygłoszoną na początku września 2004 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego w "Rzeczpospolitej": "W moim przekonaniu cenna dla Polski jest taka lewica (...), która akceptuje w pełni demokrację i nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia. Taka, która respektuje racjonalność ekonomiczną i nie przygotowuje eksperymentów gospodarczych, ale wierzy w wolny rynek i szanuje jego instytucje i zasady: giełdę, swobodę przedsiębiorczości, niezależność banku centralnego, silny pieniądz. (...) Natomiast w sferze obyczajowo-światopoglądowej (...) nowa lewica nie powinna wyrzekać się swoich poglądów". Aleksander Kwaśniewski na pożegnalnym spotkaniu z kierownictwem SLD oznajmił, że zadaniem tej partii jest obrona dotychczasowego kształtu III RP. Były prezydent ma wielu zwolenników w kierownictwie Sojuszu - są wśród nich jego wieloletni współpracownicy.

Jednak dla części środowisk lewicowych poparcie podobnej koncepcji byłoby równoznaczne ze zdradą i wyrzeczeniem się własnych ideałów. "Nowoczesnej" (liberalno-demokratycznej) wizji lewicowości przeciwstawiają oni lewicę tradycyjną, wyrastającą z walki pracy z kapitałem. Upominającą się w pierwszym rzędzie o prawo do pracy, godne traktowanie ludzi pracy, przejmowaniu przez państwo funkcji opiekuńczych i aktywnej roli w niwelowaniu podziałów społecznych. O ile liberalna lewica adresuje swoją ofertę do osób lepiej wykształconych i sytuowanych, to lewica socjalna może odebrać zwolenników PiS, Samoobronie i PSL. Chodzi o ludzi gorzej wykształconych, o niskich dochodach, pokrzywdzonych w wyniku zmiany ustroju. Ten drugi nurt lewicy jest na razie rozproszony. Na jego głównego rzecznika wyrasta Bogusław Ziętek, przewodniczący związku "Sierpień’ 80" i Polskiej Partii Pracy, wnuk byłego popularnego wojewody śląskiego. Związek Ziętka jest znany z akcji strajkowych i walki o prawa pracownicze. Niedawno z jego inicjatywy powołano Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, który zamierza 16 lutego zorganizować manifestacje na terenie kraju.

Powołując się na tradycje "Solidarności" Ziętek przypomina, że w sierpniu 1980 r. na Wybrzeżu strajkujący robotnicy wywiesili hasło "Socjalizm - tak, wypaczenia - nie". Podkreśla, że w przeciwieństwie do NSZZ "Solidarność", jego związek nie zamienił tego hasła na "Kapitalizm - tak, wypaczenia - nie". PPP ostro krytykuje kapitalizm, związany z nim wyzysk, broni praw pracowniczych. Przy tym partia odrzuca podziały historyczne, nie kwestionuje dokonań okresu PRL, nie interesuje jej PZPR-owska przeszłość osób, które chcą w niej działać. Antyliberalne nastawienie na problemy gospodarcze łączy z liberalnym podejściem do spraw światopoglądowych. PPP protestowała także przeciwko udziałowi polskich wojsk w okupacji Iraku, interesuje się ruchem alterglobalistycznym. Przed wyborami parlamentarnymi zdołała zachęcić do udziału na swych listach przedstawicieli Polskiej Partii Socjalistycznej, Komunistycznej Partii Polski, Antyklerykalnej Partii Postępu "Racja" i Polskiej Partii Ekologicznej - Zieloni. Uzyskany przez PPP wynik wyborczy (0,77 proc.) jest skromny. PPP jest wciąż bardziej projektem politycznym niż realną siłą. Jednak ze względu na kierunek poszukiwań wartą uwagi. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że lewica wyrastająca "z bazy" a nie "nadbudowy" jeszcze w tej dekadzie uzyska reprezentację parlamentarną.

Należy walczyć z mitem jedności ugrupowań odwołujących się do lewicy. Polska lewica niemal od samego początku (PPS i SDKP) była podzielona. Podział na dwie, wyraźnie różniące się programowo, reprezentujące interesy różnych grup partie, nie osłabi obecnie lewicy. Przeciwnie - wzbogaci lewicową ofertę.

Krzysztof Pilawski


Tekst pochodzi z dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 września:

1792 - Francja: Zniesienie monarchii i ustanowienie Republiki Francuskiej.

1932 - Urodził się Algirdas Brazauskas, centrolewicowy polityk litewski.

1938 - Urodził się Dean Reed amerykański muzyk rockowy, aktor o lewicowych poglądach, zwany Czerwonym Elvisem. Wyemigrował do NRD.

1947 - W Szklarskiej Porębie rozpoczęła się konferencja 9 partii komunistycznych. Utworzono Biuro Informacyjne Partii Komunistycznych i Robotniczych (Kominform).

1953 - W Dakarze urodziła się Ségolène Royal, francuska polityk, członkini Partii Socjalistycznej. W 2007 kandydatka PS w wyborach prezydenckich.

2002 - Niemcy: Rządząca koalicja SPD-Partia Zielonych wygrała wybory do Bundestagu.


?
Lewica.pl na Facebooku