Barański: Zamiast czy obok?

[2007-07-16 13:54:03]

Trwa ferment na lewicy. Lewica się dzieli. Prawdziwa lewica przeciwko lewicy urzędowej. Wypowiedzi w takim tonie pojawiły się w medialnym świecie. I to bez względu na sympatie polityczne autorów. Z prawa czy z lewa. Ostatnim wydarzeniem inspirującym takie komentarze stał się czerwcowy Kongres Porozumienia Lewicy, czy jakby chcieli niektórzy Arcylewicy. Został zauważony przez papierowe publikatory, zignorowany przez media elektroniczne – publiczne i komercyjne, nadal do obejrzenia tylko w internecie. Kongres uznano za przedsięwzięcie szkodzące polskiej lewicy. Okrzyczano pomysłem chybionym, inicjatywą nieszczerą i rozłamową. Czy słusznie?

Ferment na polskiej lewicy trwa od kilku lat. To prawda. I dobrze, że się rozpoczął. Nawet jeśli późno. Tak naprawdę dopiero od momentu, kiedy władzę przejął PiS pospołu z LPR-em i Samoobroną. Kiedy okazało się, że w wojnie z lewicą, którą rozpoczęła rządząca koalicja, jeńców brać nie będą. Dowodzenie kontrofensywą przejęło SLD, jedyne ugrupowanie w Sejmie o lewicowym rodowodzie, które jest w stanie taką akcję poprowadzić. Ma ku temu warunki prawne oraz możliwości kadrowe, organizacyjne i medialne. W celu zwiększenia szans na dobry skutek tej batalii, Sojusz poszukał wspólników. Razem z SdPl, Unią Pracy i Demokratami skonstruowano alians Lewicy i Demokratów. Stało się to przed wyborami samorządowymi w 2006 roku. Ta polityczna inicjatywa w ostatnich miesiącach uzyskała nowego patrona, byłego Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, z którego powrotem do czynnej polityki uczestnicy i sympatycy LiD-u wiążą duże nadzieje.

Czy to jednak wszystkie siły po lewej stronie polskiej sceny politycznej, wszystkie jej możliwości? Dla kogoś, kto nie ogranicza się tylko do czytania jednej czy dwóch tendencyjnych gazet albo wybiórczego oglądania telewizji, odpowiedź jest oczywista. Nie wszystkie. Poza parlamentem jest całe spektrum organizacji i ugrupowań politycznych, które mają w programach coś do zaproponowania społeczeństwu. Zwłaszcza tej jego części, która sympatie polityczne i serce ma po lewej stronie. Środowiska te powoli przebijają się do społecznej świadomości. Wnoszą przy tym, do ideowego fermentu nowe wartości, nie skażone politycznym pragmatyzmem, dają powiew świeżości i odmiany, tak potrzebnej polskiej lewicy, która musi znaleźć i znajdzie swoje miejsce w przyszłej Polsce.

Polska lewica pozaparlamentarna musi się mądrze zorganizować. Próbowała to już dwukrotnie w ostatnich latach uczynić. W 2004 roku nie powstała federacja partii i organizacji lewicowych pod nazwą Unia Lewicy. W następnym roku część ugrupowań lewicy pozaparlamentarnej poszła razem do wyborów sejmowych. Pomysł choć sprawnie zorganizowany, nie zakończył się politycznym sukcesem, czyli wejściem do Sejmu. Teraz lewica pozaparlamentarna jest bogatsza o tamte doświadczenia i wiedzę co do możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w Polsce.

Powstał Kongres Porozumienia Lewicy. Jest inicjatywą Polskiej Partii Pracy, Polskiej Partii Socjalistycznej, Ruchu Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka i RACJI Polskiej Lewicy. Ugrupowania te, z udziałem i przy poparciu innych organizacji lewicy pozaparlamentarnej mają na celu zbudowanie alternatywy dla Lewicy i Demokratów. O tym, że Kongres jest alternatywą dla LiD-u, przekonują wypowiedzi liderów oraz lektura podstawowych dokumentów programowych, jakimi są deklaracje "Polska Przyjazna i Nowoczesna" Lewicy i Demokratów oraz Deklaracja Kongresu Porozumienia Lewicy. Obydwa dokumenty mają wiele wspólnych lub stycznych elementów. Muszą je mieć, bo odwołują się do podstawowych wartości i kanonu lewicy. Jednak głębsza analiza obydwu deklaracji pokazuje ich różnice, bo też różne są intencje i cele obydwu formacji. One leżą u podstaw powołania Kongresu i jego relacji z LiD–em.

Deklaracja koalicji Lewicy i Demokratów jest w opinii fachowców dokumentem programowym formacji centrolewicowej. Formacji środka do którego, na fali powodzenia liberalnych demokracji, steruje większość dzisiejszych ugrupowań parlamentarnych, w tym Sojusz Lewicy Demokratycznej. Udział Partii Demokratycznej tę tendencję pogłębia. Włączenie się do działań koalicji Aleksandra Kwaśniewskiego, stawia kropkę nad i.

Jest wiele obszarów i spraw programowych, ważnych dla RACJI Polskiej Lewicy, potwierdzających odmienne podejście do swojej misji oraz inne akcentowanie celów i zadań przez obydwie formacje. W swojej deklaracji LiD stwierdza, że naruszana jest świeckość państwa. Kongres twierdzi, że świeckość państwa należy przywrócić. W sferze prawa, w Konstytucji RP i ustawach zadekretowano, że Polska jest państwem świeckim. Ale niestety inną mamy rzeczywistość, rzeczywistość skrzeczącą. W ostatnich latach jesteśmy świadkami postępującej klerykalizacji wielu dziedzin społecznej aktywności, na niespotykaną dotąd skalę. To jakby XXI – wieczna krucjata za fasadą demokratycznego państwa. RACJA Polskiej Lewicy, mówi o tym problemie od 2002 roku, to jest od początku swego istnienia.

Inaczej i ostrzej patrzymy na sprawy udziału Polski w okupacji Iraku i wojnie w Afganistanie. Żaden z sygnatariuszy Kongresu nie podejmował decyzji o wyjeździe polskich żołnierzy. I też nie musi tych decyzji bronić lub się z nich tłumaczyć. Lecz to nie zmienia faktu, że Kongres jest kategorycznie za natychmiastowym powrotem polskiego wojska z obydwu frontów walk i jest przeciwko wszelkim wojnom imperialnym. Nie jest także społecznie odosobniony i marginalny protest Kongresu przeciwko umieszczaniu w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Lewica i Demokraci oraz Kongres odmiennie postrzegają także inne problemy współczesnego świata. Różna jest optyka oraz inny sposób oceny i analizy poszczególnych zagadnień. Także stosunek liderów obydwu formacji do pojmowania polityczności, rozumianej jako obszar władzy, konfliktów i walki o wpływy. W przypadku Lewicy i Demokratów, podejście to wynika z typowego rozumienia istoty liberalnej demokracji, w której przez lata zadomowili się uczestnicy LiD-u i wiodące postacie tej koalicji. Ta liberalna koncepcja polityczna wnosi, w dużym uproszczeniu, że nie ma takich antagonizmów, konfliktów i sprzecznych interesów poszczególnych grup społecznych, których nie można by rozwiązać drogą dyskusji, negocjacji i zawierania w polityce racjonalnych kompromisów. Jednak w tym podejściu tkwi niedoskonałość takiej wizji demokratycznej polityki, wręcz ułomność mechanizmów liberalnej demokracji. Rzeczywistość bowiem pokazuje coś zgoła odmiennego. Mamy do czynienia z antagonizmami i sprzecznościami o podłożu ekonomicznym, kulturowym czy religijnym, wyzwalającymi wielkie grupowe emocje i namiętności na różną, często coraz większą, globalną skalę. Takich konfliktów, których przy ograniczonych możliwościach, środkach i szczupłych zasobach w dzisiejszych warunkach nie da się prosto rozwiązać. Skutkiem tego dochodzi do ostrych sporów i konfrontacji. W nich z reguły wygrywają silne grupy nacisku, mocne ekonomicznie, z szerokim dostępem do mediów, najczęściej ugrupowania trzymające władzę. Bezwzględni gracze, nie ograniczający swoich politycznych apetytów. Przygrywają ci, którzy nie potrafią się ze swoimi problemami przebić, którzy nie są zorganizowani. Także ci, którzy nie mają swojej politycznej reprezentacji, albo ją mieli, a ona ich nie dość broniła lub zostawiła samym sobie. Taki scenariusz wywołuje często marginalizację i wykluczenie kolejnych, coraz większych grup społecznych. Nie są realizowane i chronione ich interesy, a poglądy nie znajdują odzwierciedlenia w stanowionym prawie oraz codziennej praktyce.

Negatywnym przykładem marginalizacji oczekiwań dużej części społeczeństwa jest aktualny kształt polskiego prawa aborcyjnego. Przyjęty pod presją krzykliwej większości i naciskiem hierarchów Kościoła katolickiego. Mówi się o wielkim kompromisie. W rzeczywistości, mamy do czynienia z jednym z dwóch najbardziej restrykcyjnych zbiorów przepisów europejskiego prawa w tej materii.

Sygnatariusze Kongresu Porozumienia Lewicy są szczególnie wyczuleni na inny problem i obszar społecznego wykluczenia, mający ekonomiczne podłoże. Tym problemem jest neoliberalizm, doktryna, która rządzi polską gospodarką od kilkunastu lat. Także, co istotne i przykre zarazem, za rządów SLD, mimo oczywistości poglądu, że neoliberalna polityka gospodarcza nie służy lewicy i ludziom, żyjącym z pracy własnych rak i umysłów. Musimy ciągle pamiętać o „ubocznych” efektach kilkunastu lat stosowania tej polityki w Polsce. To około 5 milionów ludzi, żyjących poniżej granicy ubóstwa, tysiące bezrobotnych, głębokie rozwarstwienie społeczne – majątki i fortuny nielicznych z jednej strony, rzesza biednych i bezdomnych z drugiej.

Tę sytuację musimy zmienić. Dla takiego celu powstał Kongres Porozumienia Lewicy. Kongres nie widzi siebie w liberalnym środku sceny politycznej, nie aspiruje do miana formacji centrolewicowej. Kongres nie deklaruje i nie podejmuje się reprezentowania czy łączenia interesów wszystkich Polaków. To rola państwa i jego instytucji. To rola Prezydenta. Sygnatariuszami Kongresu, jego sympatykami są partie i organizacje ideowo wyraziste – lewicowe. To jednoznacznie umiejscawia Kongres, określa jego społeczne zaplecze i potencjalny elektorat. Takie podejście daje także Kongresowi mandat, aby o problemach tego elektoratu mówić z pozycji swoich lewicowych racji, swojej subiektywnej, a nawet "tendencyjnej", socjaldemokratycznej prawdy.

Aktualnie promowany – centrolewicowy i liberalny profil ideowy Lewicy i Demokratów, dokonania, polityczna droga i przeszłość uczestników oraz liderów tej koalicji, dają podstawę do opinii, że programem LiD-u trudno będzie w najbliższej przyszłości poruszyć serca i obywatelskie sumienia wielkiej, nieobecnej części polskiego społeczeństwa. Zwłaszcza, że wiele osób, nie uczestników Kongresu Porozumienia Lewicy, lecz zwykłych ludzi, ma dobrą pamięć i nie będzie skłonnych zaufać po raz kolejny na słowo, nawet słowo honoru. Będą czekać na czyny i owoce działalności. Pokazują to dobitnie, względnie stabilne od wielu miesięcy notowania i sondaże popularności poszczególnych partii i formacji politycznych. Także Lewicy i Demokratów. Mimo wielu wysiłków i starań organizacyjnych czy medialnych ze strony liderów koalicji.

A wojna o społeczeństwo i społeczną świadomość trwa i nabiera tempa. Na takim tle o społeczne poparcie może skutecznie powalczyć nowa formacja. Lepiej dla ludzi o lewicowych poglądach, aby Kongres Porozumienia Lewicy dotarł ze swoim programem do Polaków przed "solidarną Polską" PiS-u, Samoobroną interesów swoich kolesiów, czy liberalną w gospodarce i konserwatywną światopoglądowo Platformą.

Na postawione na początku pytanie, może być tylko jedna odpowiedź. Trzeba się dobrze zorganizować i mądrze porozumiewać w ramach tej inicjatywy i politycznej idei, bo Kongres Porozumienia Lewicy nie jest przeciw, nie jest także zamiast, zdecydowanie jest obok Lewicy i Demokratów oraz innych lewicowych organizacji.

Jan Barański


Autor jest przewodniczącym RACJI Polskiej Lewicy. Tekst zawiera tezy i poglądy przedstawione dnia 23 czerwca 2007 roku w Warszawie w trakcie Kongresu Porozumienia Lewicy.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



DEMONSTRACJA: ZATRZYMAĆ IZRAELSKĄ MACHINĘ ŚMIERCI
Warszawa, Plac Zamkowy
5 października (sobota), godz.13.00
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


17 października:

1760 - Urodził się Henri de Saint-Simon, francuski historyk, filozof, wolnomularz i socjalista.

1908 - Urodził się Kenji Miyamoto, długoletni lider Japońskiej Partii Komunistycznej (Nihon Kyôsantô).

1920 - Założono Komunistyczną Partię Indii.

1928 - Rozłam w PPS - powstała prorządowa PPS dawna Frakcja Rewolucyjna.

1938 - W Amsterdamie na emigracji politycznej zmarł Karol Kautsky, czołowy ideolog niemieckiej socjaldemokracji; przywódca marksistowskiego centrum.

1997 - Ekshumowane w Boliwii i przewiezione na Kubę zwłoki Ernesto „Che” Guevary pochowano w jego mauzoleum w mieście Santa Clara.

2017 - Zdominowane przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne zdobyły okupowaną przez islamistów Rakkę na północy kraju.


?
Lewica.pl na Facebooku