Żukowski: Realny kapitalizm, czyli "Szalone lata dziewięćdziesiąte"
[2008-11-17 12:06:37]
Za wypowiedzią Balcerowicza stoi przekonanie, że w terapiach szokowych nie ma nic złego. Ci, którzy na własnej skórze odczuwają ich skutki, są zapewne innego zdania. Jeśli nie zadowala ich opis proponowany przez większość polskich mediów, niech sięgną po książkę Josepha E. Stiglitza. W "Szalonych latach dziewięćdziesiątych" stawia on pytania o kapitalizm jako system, o relacje między rynkiem, państwem i życiem społecznym, zależności polityki i rynku, wreszcie daje ciekawy i szczegółowy opis zjawisk, które przyczyniły się do dzisiejszych kłopotów gospodarki amerykańskiej. Efektywność kapitalizmu? Tezę o samoregulacji rynku wysunął przed dwustu laty Adam Smith. W roku 1972 Gerard Debreu i Kenneth Arrow otrzymali nagrodę Nobla za określenie warunków, w których model Smitha mógłby się sprawdzać. Okazuje się, że konieczna jest do tego między innymi doskonała informacja taka sama dla wszystkich uczestników rynku i niezależna od tego, co się na nim dzieje, doskonała konkurencja, a także możliwość wykupienia ubezpieczeń od wszystkich możliwych rodzajów ryzyka. Niestety, świat, w którym żyjemy, zdecydowanie odbiega od ideału. Fakt ten pociąga za sobą ważne konsekwencje. Realny rynek pozostawiony samemu sobie produkuje nadmiar takich zjawisk jak bezrobocie, bieda, zanieczyszczenie środowiska i nierówności społeczne, natomiast zdecydowanie za mało takich jak badania podstawowe albo powszechnie dostępna opieka zdrowotna i edukacja. Zasadą kapitalizmu jest poszukiwanie zysku i to jak najszybszego: realizowanego już jutro, a najlepiej dziś. Problem w tym, że działania racjonalne z punktu widzenia poszczególnych, nastawionych na zysk podmiotów, okazują się często nieracjonalne, nieefektywne a czasami wręcz katastrofalne z punktu widzenia całości społeczeństwa. Oto przykład. W chwili rozpoczęcia deregulacji w 1992 roku amerykańskie firmy telekomunikacyjne zdawały sobie sprawę, że gra toczy się o wysoką stawkę, ponieważ ten, kto zdoła opanować każdy z sektorów rynku, zgarnie całą dostępną na nim pulę zysków. Nadzieja wysokiego zwrotu skłaniała do podejmowania ryzykownych inwestycji. Rósł entuzjazm i ceny akcji. Każdy chciał brać udział w grze. Rosła jednak także spekulacyjna bańka. W latach 1997-01 inwestycje sięgnęły 65 miliardów dolarów. Kiedy przyszła korekta, ich wartość skurczyła się do 4 miliardów. Pozostały sieci światłowodów, przez które nigdy nie nadano żadnego sygnału. Skala marnotrawstwa rynku okazała się nieporównywalna z tym, do czego zdolne są państwa, tak często posądzane przez neoliberałów o nierozsądne wydatki. Stiglitz opisuje ze szczegółami więcej podobnych historii. Ich wspólną cechą jest to, że rynek nie bierze pod uwagę społecznych kosztów pogoni za zyskiem. Zdaniem Balcerowicza z bankructwa firm nie należy robić tragedii. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Pozostają pracownicy na bruku, bezrobocie, bieda i związana z nią przestępczość, często długi, które trzeba płacić – tak jak teraz – z publicznych pieniędzy. Kosztami, które ponoszą wszyscy, są także długookresowe spadki koniunktury, a wraz z nimi pogorszenie poziomu życia. Bodźce i asymetria informacji Rynek motywuje działających na nim ludzi do pewnego rodzaju zachowań. Często nie tak, jak chcieliby to przedstawić jego zwolennicy. Zamiast pobudzać do uczciwej konkurencji polegającej na podnoszeniu jakości i zmniejszaniu kosztów, skłania niejednokrotnie do tworzenia sytuacji, które faworyzują jednego z graczy. Przykładem takiego postępowania jest opisany przez Stigliza kryzys energetyczny w Kalifornii, który nastąpił po deregulacji rynku. Mimo zapowiadanego spadku od 1998 do 2001 roku ceny energii wzrosły ośmiokrotnie. Wśród wielu przyczyn były również machinacje podobne do tych, jakich dopuściła się spółka El Paso. Będąc właścicielem gazociągu, zmniejszyła jego przepustowość o 20%, ograniczając podaż i powodując wzrost cen. Okazało się, że straty z powodu niepełnego wykorzystania możliwości przesyłowych pokryto z nawiązką z zysków ze sprzedaży gazu. Mimo ugody sądowej, w wyniku której El Paso zapłaciło stanowi Kalifornia 2 miliardy dolarów, machinacja okazała się zyskowna. Z powodu dławienia rynku klienci wydali na gaz z El Paso o 3 miliardy więcej. Stiglitz wskazuje wiele praktyk biznesowych, tworzących silne bodźce do szkodliwych społecznie zachowań. Szczególną uwagę zwraca na wbudowane w system konflikty interesów. Występują one wtedy, gdy instytucje lub ludzie powołani do działania w czyimś imieniu mogą korzystać na niesumiennym wykonywaniu obowiązków. Firmy audytorskie takie jak niesławnej pamięci Artur Andersen w teorii działają dla dobra akcjonariuszy. Ich zadaniem jest zestandaryzowane przedstawianie sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, żeby była łatwo czytelna dla potencjalnych inwestorów. Audytorzy otrzymują jednak wynagrodzenie od dyrektorów spółek, którym niekoniecznie zależy na mówieniu całej prawdy. Przeciwnie, jeśli są wynagradzani opcjami zakupu akcji, dążą przede wszystkim do zwyżki notowań, którą łatwo osiągnąć kosztem inwestorów, a więc faktycznych właścicieli, wprowadzając ich w błąd. Skandale związane z "twórczą księgowością" dowiodły, że zlecenia (dla audytorów) i ceny akcji (dla szefów firm) znaczą więcej niż prawo i przyzwoitość. Tym bardziej, że jeśli jeden uczestnik gry rynkowej zdobędzie przewagę, dopuszczając się nadużyć, logika konkurencji zmusza innych do pójścia w jego ślady. Zdaniem Stigliza szkodliwe bodźce można wyeliminować zwiększając jawność w świecie biznesu, a tym samym ograniczając asymetrię informacji. Nie jest to jednak proste, bo zarówno przedsiębiorcy, jak i bankierzy niezwykle cenią dyskrecję, a co ważniejsze potrafią z niej korzystać. Rynek i polityka Z perspektywy społeczeństwa jako całości konflikty interesów są wadą rynku. Ci, którzy zarabiają na nich duże pieniądze, postrzegają je inaczej. Nic dziwnego, że bronią swojej uprzywilejowanej pozycji. Dysponują przy tym ogromnymi środkami: w latach dziewięćdziesiątych pensje dyrektorów liczących się spółek giełdowych szły w dziesiątki a nawet setki milionów dolarów rocznie. Śledztwo w sprawie Enronu wykazało, że firma ta finansowała kampanie wyborcze zarówno republikanów, jak i demokratów. Nie bezinteresownie. Zanim zbankrutowała, otrzymała od administracji pomoc ze środków publicznych sięgającą 3,6 miliarda dolarów w formie ubezpieczeń od ryzyka i bezpośrednich subsydiów. "Inwestycje polityczne" pozwoliły też korzystać z poparcia państwa w interesach za granicą. Przykładem takich praktyk jest sprawa elektrowni Dabhol II. Kontrakt był tak skonstruowany, że zobowiązywał Indie do zakupu energii po cenie dwukrotnie wyższej niż u miejscowych producentów niezależnie od warunków ekonomicznych i ceny światowej. Chodziło o sumę rzędu 7% PKB kraju. Żeby zapłacić, dokonano cięć w innych inwestycjach i wydatkach socjalnych. Wybuchły zamieszki. Kiedy Indie groziły anulowaniem bądź renegocjacją kontraktu, zarówno administracja Georga Busha, jak i Billa Clintona wywierały presję na indyjski rząd. Okazało się, że Stany Zjednoczone gwarantowały część kredytów zaciągniętych przez Enron. Powstaje pytanie, dlaczego rządy Indii i USA zgodziły się wziąć na siebie ryzyko związane inwestycją prywatnej firmy, zostawiając jej całość ponadprzeciętnych zysków? Dodajmy, że poczynania Enronu ocenił negatywnie Bank Światowy, który obawiał się, że utrzymanie przewidzianych w kontrakcie wysokich cen energii nie będzie możliwe. Marks miał rację twierdząc, że ekonomia odzwierciedla grę sił społecznych. Rynek nie może obejść się bez reguł, problem w tym, ktoi w czyim interesie je ustala. Żeby silni nie dyktowali warunków pozostałym, potrzebne są regulacje. W Polsce przyzwyczailiśmy się do opinii, że gospodarką powinni zajmować się eksperci. Zdaniem Stigliza rozwiązania ekonomiczne należy negocjować w procesie politycznym, w którym słyszane będą wszystkie zainteresowane strony – także ludzie, którzy zwykle padają ofiarą zawirowań gospodarczych. Ramy rynku nie wynikają bowiem z niezmiennych prawd, ale z podejmowanych przez nas wszystkich decyzji co do tego, jak ma wyglądać życie społeczne. Należy sprawić, aby decyzje te zapadały w sposób demokratyczny. Skandale lat dziewięćdziesiątych dowodzą, że tylko przejrzysty proces ustalania reguł, w którym opinia publiczna wie, kto traci, a kto zyskuje na poszczególnych rozstrzygnięciach, może sprawić, że gra rynkowa przestanie powodować szkody społeczne. Joseph E. Stiglitz, "Szalone lata dziewięćdziesiąte. Nowa historia najświetniejszej dekady w dziejach świata", Przeł. H. Simbierowicz. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
25 listopada:
1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.
1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.
1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").
1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.
2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.
?