Jarosław Klebaniuk: Ateista to brzmi dumnie

[2010-09-12 11:41:45]

Rzymskokatolicka dominacja osiąga w Polsce niespotykane poza Watykanem rozmiary. Choć jedynie niewiele ponad 40 procent dorosłych obywateli naszego kraju deklaruje jednocześnie identyfikację z tym Kościołem i regularne uczestniczenie w organizowanych przezeń obrzędach religijnych, to wpływ hierarchów na życie polityczne, a ideologicznej agitacji, retoryki i symboli - na główny nurt kultury i życie prywatne nas wszystkich, jest ogromny. Stawianie równości pomiędzy Polakiem a katolikiem nie tylko fałszuje rzeczywistość, ale też prowadzi do wykluczania innowierców i ateistów. Zwłaszcza ta ostatnia grupa jest dyskryminowana, choć stanowi znaczącą mniejszość, a jeśli przyjąć ostrzejsze kryteria przynależności do kościoła - wiarę w dogmaty i uczestniczenie w życiu wspólnoty parafialnej - być może nawet większość. Nic więc dziwnego, że praktyczny brak tematyki ateistycznej w przekazach mediów głównego nurtu stwarza dotkliwą próżnię. Zapełnienie jej wprawdzie na razie nie jest możliwe, bo swoiście pojmowana polityczna poprawność na to nie pozwoli, ale pierwsze kroki zostały poczynione.

Należy do nich książka Piotra Szumlewicza, zawierająca wywiady z dziewiętnastoma znanymi osobami z życia publicznego, które zgodziły się opowiedzieć o swoim ateizmie. Nie stanowią one, boć przecież i ateiści w ogóle nie stanowią, jakiejś jednolitej grupy - ani pod względem stosunku do Kościoła, ani nawet jeśli chodzi o szczegółowe kwestie związane z religią. Różnorodność wypytywanych postaci pozwala jednak czytać książkę z zainteresowaniem, podobnie jak koncentracja rozmówców raz na życiowej praktyce, kiedy indziej zaś - na przekonaniach i opiniach. Choć autor wywiadów zastrzega, że nie wszyscy zaproszeni zgodzili się na rozmowę i eksponowanie w niej swojej niepopularnej w katolickim kraju postawy wobec religii, to dobór rozmówców i bogactwo tego, co mają do powiedzenia, stanowi niewątpliwie o sile książki. Zresztą za sam pomysł przygotowania takiej publikacji i solidną jego realizację Szumlewiczowi należą się słowa uznania.

Niektóre wywiady czyta się po prostu z wielką przyjemnością. Oczywiście wskazanie konkretnych jest - jak zawsze w takich przypadkach - wysoce subiektywne i zależy od postaw, poglądów, a nawet komunikacyjnych preferencji czytelniczki lub czytelnika. Bardziej akceptujemy te opinie, które są bliższe naszym własnym, lubimy zaś osoby, których postawy nie są odległe od naszych. Nic więc dziwnego, że "Niezbędnik ateisty" może drażnić i narazić się na surowe opinie odbiorców kościelnie zdeklarowanych, zaangażowanych religijnie czy po prostu uprzedzonych do ateistów. Jednak dla co bardziej otwartych pośród nich może także stanowić cenne źródło informacji, pozwalających zrozumieć istotę odmienności w kwestiach wiary i stosunku do religii. Ale nawet i katolickim fundamentalistom czy ekstremistkom argumenty przytaczane przez przedstawicieli wrażego ideologicznie obozu przydadzą się w ich retorycznych walkach, pozwolą doprecyzować modlitwy, utwierdzić się w poczuciu wyższości. Pożytki z "Rozmów Piotra Szumlewicza" odnieść mogą więc nie tylko ateiści, choć to właśnie oni odnajdą w niej wiele bliskich im przemyśleń i doświadczeń, a zapewne także swego rodzaju wsparcie dla własnej postawy, potwierdzenie nie tylko tego, że nie są sami, ale i tego, że można prowadzić bogate, pełne, twórcze, pożyteczne, a nawet sławne życie bez boga.

Warto kilka wywiadów wyróżnić, choć kryteria tego wyróżnienia są tendencyjnie związane z osobistą perspektywą postrzegania religii i Kościoła w Polsce. Duża niechęć do irracjonalności tak zwanych prawd wiary każe czerpać większą satysfakcję z radykalnych wypowiedzi, takich jak te pochodzące od osób związanych obecnie lub w przeszłości z kwartalnikiem "Bez Dogmatu", z portalem Racjonalista.pl czy z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Osobiste historie odejścia od Kościoła także potrafią być fascynujące, gdyż zdystansowanie się do tego, co kiedyś było bardzo bliskie, znane niejako od wewnątrz, daje unikalną perspektywę oceny. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku byłego dominikanina, którego wypowiedzi o organizacji, której był kiedyś urzędnikiem, należą do najbardziej wyrazistych. Inne rozmowy dostarczają cennych informacji lub też zbierają opinie skądinąd znane, ale nigdzie niedostępne w tak skumulowanej formie. Przykładem jest choćby w wywiad z prawnikiem konstytucjonalistą, który wskazuje nie tylko na niedoskonałość polskiego prawa na tle pewnych europejskich standardów, ale też na jego łamanie.

Są też w książce fragmenty mniej udane. Czytając wypowiedzi kultowego socjologa, którego eseistyczne książki cieszą się w Polsce ogromną popularnością, trudno uniknąć wrażenia, że to rozwlekłe i wielostopniowe gadulstwo jest jakimś skrajnym przejawem przerostu formy nad treścią. Nawiasem mówiąc kontrastują bardzo te wypowiedzi z lekkością, dowcipem i autoironią, których nie poniechał w rozmowie znany dziennikarz, właściciel tygodnika piętnującego polityczne wpływy i aferalne uwikłania kleru. Niestety, także wypowiedzi innej cotygodniowej felietonistki nie odbiegają w swojej stylistyce od tego, co zazwyczaj pisze w świątecznym dodatku do najbardziej poczytnego dziennika - dosyć oczywiste treści i nijaka forma nie mogą być źródłem uczty ani intelektualnej, ani literackiej. Nieco rozczarować mogą także niektóre wypowiedzi jednego z czołowych polskich popularyzatorów nauki, z których wynika, że pogodził się z sugerowanym przez postmodernistów brakiem wyraźnego wartościującego rozróżnienia pomiędzy nauką a religią jako potencjalnymi źródłami poznania. Ponadto chwaląc wykład teologii fundamentalnej w formie powieści Węcławskiego i jednocześnie zarzucając brak precyzji w "Bogu urojonym" Dawkinsowi, zaiste pomimo deklarowanego ateizmu, nie uniknął wykreowania podwójnego standardu oceny dyskursów: pro- i antyreligijnego. Jego zdaniem scholastyczna tradycja teologiczna godna jest pochwały z uwagi na swoją logiczną konsekwencję, natomiast poddawanie krytyce religii na różnych poziomach podlega przyganie właśnie z uwagi na mnogość tych poziomów.

Na uwagę zasługują dwa teksty stanowiące wprowadzenie do lektury wywiadów. Magdalena Środa nakreśliła coś w rodzaju ateistycznego manifestu, a w nim proponuje pewne wspólne punkty, które przejawiają się w postawie kwestionowania istnienia jakiegoś boga. Otóż zdaniem filozofki ateizm daje we współczesnej Polsce szanse na większą równość, racjonalność i etyczną odpowiedzialność. Realizacja tych ideałów jest zaś tym bardziej możliwa, że w odróżnieniu od osób religijnych zaabsorbowanych obrzędowością, która związana jest z obietnicą pośmiertnej nagrody, ateistom - wobec realistycznej konstatacji, że życie dane jest tylko jedno i tylko teraz - rytuały niczego nie obiecują, więc pozostaje im działanie.

Bezkompromisowy charakter ma także wstęp Piotra Szumlewicza, w którym ateizm zdefiniowany został jako forma nonkonformistycznego buntu przeciwko dominacji religii jako "strażnika ładu społecznego", zaś nadaktywność Kościoła katolickiego w sferze publicznej - jako forma działalności politycznej mającej na celu realizację partykularnych doczesnych interesów. Próba wyparcia państwa ze sfery moralnej przejawia się między innymi w walce o rozwiązania prawne i propagowanie norm postępowania, ograniczających sferę wolności osobistej i niekorzystnych dla kobiet. Innym obszarem, na którym kościelny dyskurs religijny odgrywa destruktywną rolę, jest sfera gospodarki kapitalistycznej i kreowanych przez nią nierówności społecznych, bezkrytycznie sankcjonowanych przez hierarchów. Problematyka ta podejmowana jest zresztą w niektórych wywiadach.

Ateizm w oficjalnym dyskursie w Polsce wciąż jest tematem tabu, choć wiele innych środowisk, choćby gejowskie, walczy nie tylko o uznanie ich tożsamości, ale i o przyznanie takich samych praw jak te, które przysługują większości. Tymczasem w religijnych Stanach Zjednoczonych od 2002 roku także ateiści są dobrze zorganizowani, widoczni i politycy muszą się z nimi liczyć, co - zresztą w jednym z najciekawszych wywiadów - podkreśliła Agnieszka Graff. Tymczasem w Polsce prawa niewierzących nie są respektowane. Praktycznie nieunikniona indoktrynacja religijna już od przedszkola, zakaz aborcji o ideologicznym rodowodzie, nachalna obecność katolickiej symboliki i obrzędów - to tylko niektóre przejawy uprzywilejowania katolików. Brak dbałości o podstawowe potrzeby materialne czy zdrowotne, połączony z kultem zmarłych, choćby ofiar powstania warszawskiego, sprawiają, że Bożena Keff porównała dzisiejszą katolicką kulturę w naszym kraju do kultury śmierci uprawianej przez prawicową Falangę generała Franco w faszystowskiej Hiszpanii.

Korzystna dla Kościoła kohabitacja z państwem miała miejsce już w PRL-u, kiedy oficjalny ateizm nie przeszkadzał w przymykaniu oczu na praktyki religijne uprawiane nawet przez partyjnych, o czym mówił choćby Jerzy Urban. W czasach realnego socjalizmu ostentacyjny katolicyzm mógł stać na drodze do kariery, jednak obecnie, w kapitalistycznej Polsce - jak słusznie zauważył niedawno zmarły Krzysztof Teodor Toeplitz – mamy serię gwałtownych nawróceń i iluminacji, której doznali polscy artyści, intelektualiści, pisarze czy aktorzy. Wszyscy oni nagle stali się ludźmi głęboko religijnymi, mało tego, żyją w stanie iluminacji, Bóg bez przerwy jest przy nich i wszystko co robią, nawet jak wykonują najgłupsze działania na estradzie, opiera się na uniesieniach religijnych. Werbalna religijność, czasem żenujące wyznania wiary, jakie w wywiadach składa wielu artystów, są niesmaczne i świadczą o łatwym koniunkturalizmie tego środowiska. Ta postawa przedostaje się też niestety do mediów czy do polityki (s. 107). Na szczęście istnieją intelektualne enklawy, których programowy ateizm, pozwala wypowiadać się osobom krytycznym wobec supremacji Kościoła i spraw wiary.

Michał Kozłowski (ten warszawski filozof, nie ten wrocławski poeta), od lat jeden z najaktywniejszych członków zespołu redakcyjnego "Bez Dogmatu" powiedział, że pomimo deklarowanego katolicyzmu wielu Polaków jest nieufnych wobec (...) ekspansji Kościoła. Wiedzą oni lub przeczuwają, że ogłaszając się depozytariuszem powszechnie uznawanych symboli i zwyczajów, Kościół chce uprawomocnić swoją władzę także w sferze politycznej i społecznej, co większości społeczeństwa nie odpowiada. Z drugiej strony własny interes podpowiada, by nie protestować i nie narażać się potężnej instytucji ani rozgorączkowanym bigotom (s. 169-170). Trafność tej obserwacji uwyraźniła się w kilka miesięcy po wydaniu książki, gdy kancelaria prezydenta Komorowskiego miała kłopot z przeniesieniem nielegalnego krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego, a naprzeciw grupki owych "rozgorączkowanych bigotów" stanął wielotysięczny tłum anonimowych happenerów niechętnych religijno-nacjonalistycznemu zacietrzewieniu. Trudno przypuszczać, żeby byli to wojujący ateiści; można się domyślać, że raczej obojętni wobec religii lub umiarkowanie wierzący zwolennicy ograniczenia ideologicznej ostentacji w miejscach publicznych.

Kozłowski zwrócił też uwagę na hipokryzję Kościoła w stosunku do ludzi pokrzywdzonych, ubogich i zmarginalizowanych. Ta wpływowa instytucja działa na zasadzie: widzimy niesprawiedliwość i cierpienie, nie jesteśmy ślepi ani bez serca, pomagamy potrzebującym, biada jednak tym, którzy zechcą wyeliminować same źródła cierpienia i niesprawiedliwości (s. 173). Inną ciemną stroną instytucjonalnej religii jest próba narzucenia wszystkim jednego sposobu postępowania, która wynika z - błędnego zdaniem Barbary Stanosz, autorki zbioru szkiców "W cieniu kościoła..." - założenia, że ludzie nie chcą samodzielnie wybierać swojego modelu życia. Skoro ludzie niechętnie rezygnują z wolności, co sprawia, że podporządkowują się zaleceniom autorytarnej instytucji, uzasadnianym "prawdami wiary"? Filozofka, rozważając przyczyny powszechności wierzeń religijnych, sceptycznie odnosi się do możliwości nauk humanistycznych w wyjaśnianiu tego zjawiska. Zamiast tego przywołuje między innymi teorię odwołującą się do wrodzonej skłonności do darzenia zaufaniem bliskich osób z otoczenia. Przyszłych wyjaśnień religijności upatruje raczej w rozwoju nauk przyrodniczych, w tym biologii ewolucyjnej, genetyki i fizjologii mózgu. Jej niewiara w możliwości nauk społecznych wydaje się jednak pozbawiona podstaw. Niektóre z niewymienionych przez Stanosz dyscyplin dysponują bowiem instrumentarium zbliżonym do tego właściwego "twardej nauce"; podstawowym modelem badawczym w psychologii jest model eksperymentalny, a bodaj najdynamiczniej rozwijającą się subdyscypliną jest psychologia międzykulturowa, zatem w tym sensie mówienie o psychosocjologicznych badaniach ankietowych prowadzonych we własnym kręgu kulturowym (s. 211) jako rzekomo jedynej alternatywie dla podejścia fizjologicznego wydaje się przykrawaniem prawdy do założonej tezy. Nie oznacza to oczywiście, że badania funkcjonowania mózgu nie są obiecującym kierunkiem, jednak ich zaawansowanie w poznawaniu tak złożonych zjawisk, jak religijność wciąż jest jeszcze minimalne, a zapewne długo pozostanie niesatysfakcjonujące.

O ile na poziomie naukowym problem popularności irracjonalnych wierzeń jest wciąż nie do końca rozwiązany (muszę przyznać, że psychologowie w Polsce także unikają posądzeń o "atak na wiarę" i jeśli są prowadzone badania, to raczej z proreligijnej perspektywy), o tyle ruch ateistyczny ma swoją reprezentację w Polskim Stowarzyszeniu Racjonalistów i Polskiej Federacji Humanistycznej, związanych z portalem Racjonalista.pl. To niezwykle popularne przedsięwzięcie, powołane do życia przez Mariusza Agnosiewicza, zajmuje się krzewieniem wiedzy naukowej w opozycji do religijnych przesądów, racjonalizm uznając za "ateizm rozkwitający na podłożu naukowym". Towarzyszące portalowi inicjatywy umożliwiają między innymi ujawnienie swoich poglądów w Internecie, pomoc w apostazji czy nawet zorganizowanie ceremonii humanistycznej w miejsce kościelnej. Działalność pochodzącego z Legnicy intelektualisty jest dowodem na to, że pozytywny, a na gruncie etycznym i estetycznym wręcz entuzjastyczny ateizm jest możliwy, nawet przy zachowaniu naukowego sceptycyzmu i realistycznego podejścia do polskiej sklerykalizowanej rzeczywistości.

Znacznie bardziej pesymistyczną wymowę mają wywiady z Pawłem Boreckim, wybitnym prawnikiem, i Roman Kurkiewiczem, dziennikarzem, byłym dominikaninem. Zawartość informacyjna obu jest niezwykle bogata, wręcz rewelacyjna, choć z różnych powodów. W pierwszym wywiadzie znajdujemy między innymi: analizę zapisów konstytucji, które uprzywilejowują chrześcijan; wskazanie na bezprawność domniemania, że wszystkie dzieci, których rodzice się nie sprzeciwią, chcą chodzić na lekcje religii; krytykę zrównywania wartości chrześcijańskich z katolickimi. Ciekawa jest też analiza konkordatu, którego zapisy, ograniczające suwerenność państwa, powinny były zostać zatwierdzane w specjalnym trybie, większością dwóch trzecich lub w referendum, tak jak została przegłosowana akcesja do Unii Europejskiej. Ten budzący kontrowersje konkordat nawet jednak w obecnym kształcie nie jest przestrzegany, choćby dlatego, że nie rodzimi arcybiskupi, ale papież lub jego nuncjusz powinni być traktowani jako strona w relacji państwa z Kościołem. Bezzasadnie uprzywilejowujące jest również finansowanie instytucji kościelnych, uczelni i wydziałów teologicznych z publicznych pieniędzy, a także opłacanie przez państwo składek na ubezpieczenia społeczne księżom w 80 procentach, a misjonarzom i niektórym zakonnikom - w całości. Do tego dochodzi jeszcze ochrona "uczuć religijnych", która nie obejmuje uczuć osób niewierzących. Projekt zapisu ochrony "uczuć w sprawach religijnych" przepadł swego czasu z powodu braku woli politycznej.

Z kolei Kurkiewicz, który w klasztorze był świadkiem (i beneficjentem) materialnego dobrobytu nawet w najcięższych czasach niedostatku w latach 80., dodaje do powyższej listy jeszcze absurdalnie niekorzystne dla społeczeństwa działanie Komisji Majątkowej, ewenementu w demokratycznym świecie. Nadaje ona Kościołowi dobra, które być może należały do niego w czasach Jana Kazimierza lub rozbiorów, w praktyce zaś zupełnie inne, zbudowane na dawnym miejscu nieruchomości lub po prostu grunty. Sprawia to, że Kościół jest największym obszarnikiem i beneficjentem dopłat unijnych w Polsce. Jednak za najbardziej bulwersujące uznaje publicysta bezkarność zakonnic bijących po twarzy podopieczne czy pozostawanie na wolności, ba, kontynuowanie pracy "duszpasterskiej" przez księży, którzy na przestrzeni dziesięcioleci wykorzystywali seksualnie zależne od nich, często nieletnie osoby. Do tego dochodzi uprzywilejowanie katolickich fundamentalistycznych mediów, jak to ma miejsce w przypadku imperium ojca Rydzyka, a także podporządkowanie mediów publicznych interesom Kościoła, przyjmowanie języka kościelnego, lekceważenie odkryć nauki. Wobec powierzchownej natury religijności większości Polaków ("katolicyzm kulinarny") ateizm okazuje się postawą bardziej refleksyjną. Co więcej - i to twierdzenie przewija się także w innych wywiadach - otwiera on też drogę do innych niż religijna form duchowości.

Choć nie o wszystkich rozmowach da się napisać w krótkiej recenzji, to warto podkreślić, że także osobiste wyznania dotyczące drogi do ateizmu utalentowanej, pełnej uroku aktorki, opinie znanego działacza ruchu LGBT czy artystki sądownie prześladowanej za wykorzystanie krzyża w instalacji, wypowiedzi psycholożki sprzeciwiającej się religijnemu poczuciu winy czy feministki propagującej nowoczesne planowanie rodziny, wreszcie wyraźna ateistyczna deklaracja lidera partii z lewicą w nazwie - wszystkie są warte lektury. Jeśli miałbym wskazać na jakieś mankamenty książki, to zapewne byłby to niedosyt związany z niewielkim skorzystaniem z możliwości dopytania o osobiste doświadczenia tych spośród interlokutorów, których droga życiowa była długa i bogata: Toeplitza, Baumana czy Stommy. Bogactwo swojej humanistycznej wiedzy ujawniali lub ujawniają bowiem często, natomiast bezpośredni dostęp do ich wewnętrznych doświadczeń jest ograniczony. Wydaje się, że wywiad stanowi formę komunikacji ułatwiająca sięgnięcie właśnie do tych zazwyczaj ukrywanych pokładów osobistych znaczeń.

Szumlewicz dobrze orientując się w możliwościach rozmówców/rozmówczyń na ogół umiejętnie dopasowywał zestaw poruszanych zagajeń i zapytań do każdego/każdej z nich. Zazwyczaj szli za sugestiami prowadzącego wywiad, choć w paru przypadkach stawiali pewien opór - sugerujące pytania prowokowały ich do opozycyjnych odpowiedzi, co stwarzało swego rodzaju napięcie w komunikacji. W większości przypadków tok rozmowy był jednak gładki - świadczący o dużej wspólnocie opinii. W kraju, w którym rozmowy toczą się w cieniu krzyży, na tle sutanny lub ornatu, rozmowa ateisty z ateistą/ ateistką, w dodatku na temat związany z ateizmem nie może być jednak nieciekawa.

W układzie wywiadów zwracają też uwagę dwie rzeczy: długość wypowiedzi, która w normalnej, wartkiej wymianie zdań rzadko osiąga tak duży rozmiar, po nadaniu formy drukowanej niekiedy przekraczający w książce stronę. To oczywiście nie musi być uznane za wadę, ale szybsze wymiany nadają komunikacji większą dynamikę. Druga sprawa ma charakter czysto techniczny. Otóż za jeden z warunków uzyskania odpowiedzi często uważane jest zadanie za jednym razem jednego pytania. Tymczasem w "Niezbędniku ateisty" normę stanowią pytania tłoczące się w jednej dziennikarskiej wypowiedzi, nierzadko nawet po pięć. Popsułbym sobie przyjemność z lektury, gdybym analizował szczegółowo, na które z tych kilku pytań została udzielona odpowiedź. Być może intelektualny format i poznawcze zdolności rozmówców (pojemność pamięci operacyjnej) pozwoliły poradzić sobie z tym nieklasycznym sposobem zadawania pytań i odpowiedzieć na wszystkie. Jednak nawet jeśli nie, to i tak wszystko ułożyło się w składną, wciągającą całość.

"Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza". Wydawnictwo "Czarna Owca", Warszawa 2010, ss. 319.

Jarosław Klebaniuk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 listopada:

1892 - Na zjeździe w Paryżu postanowiono utworzyć Polską Partię Socjalistyczną.

1918 - Odwołanie delegatów PPS z warszawskiej Rady Delegatów Robotniczych i utworzenie własnej Rady.

1918 - W czasie demonstracji robotniczej w Czeladzi żołnierze otworzyli ogień do manifestantów - 5 osób zabitych.

1918 - Rząd Jędrzeja Moraczewskiego wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu.

1927 - USA: masakra w Columbine w stanie Kolorado - policja ostrzelała strajkujących górników ogniem karabinów maszynowych.

1936 - Polscy górnicy zadeklarowali jeden dzień pracy dla bezrobotnych, wydobywając na ten cel 9500 ton węgla.

1940 - W Krakowie grupa bojowa GL PPS (WRN) pod dowództwem M. Bomby dokonała aktu dywersji na terenie zakładów "Solvay", paląc 500 wagonów prasowanego siana.

2009 - Duńska Partia Komunistyczna założyła własną organizację młodzieżową Ungkommunisterne.


?
Lewica.pl na Facebooku