Jarosław Klebaniuk: Wojna jakiej nie znamy

[2011-02-04 06:19:41]

Wojny trwają nieustanne i są relacjonowane przez media. Nie przeszkadza to rządom w ich prowadzeniu, a społeczeństwom - w popieraniu lub choćby biernym przyzwoleniu na międzynarodową agresję i okupację podbitych krajów. Społeczne przyzwolenie, niekiedy zaś nawet entuzjazm nie byłby możliwy, gdyby nie masowa propaganda uprawiana zwłaszcza przez całodobowe telewizyjne stacje informacyjne. Racjonalizują one wojnę, jednocześnie ukrywając lub w daleki od rzetelności sposób relacjonując zbrodnie popełniane w jej trakcie. Dziennikarz i wieloletni reporter wojenny John Pilger nakręcił ponad półtoragodzinny dokument, w którym przywołuje mało znane fakty historyczne, oddaje głos ekspertom, prezentuje unikalne nagrania ze współczesnych wojen i analizuje fakty. Wnioski są jednoznaczne i oczywiste dla każdego pacyfisty. Siła tego filmu polega jednak na tym, że nie pozostawi obojętnym także widza o neutralnej czy ambiwalentnej postawie wobec wojny, także wobec wciąż toczących się walk w Afganistanie, Iraku i Palestynie. Jest on też hołdem złożonym niezależnym dziennikarzom. Od rozpoczęcia wojny w Iraku zginęło ich już ponad trzystu.

W filmie wykorzystanych zostało wiele unikalnych materiałów archiwalnych, w tym fragmenty: wywiadu, przeprowadzonego w 1983 roku z niezależnym australijskim dziennikarzem, który wbrew zakazowi napisał relację z Hiroszimy po zrzuceniu na nią bomby atomowej w 1945 roku; przemówienia Colina Powella, który w lutym 2003 kłamliwie oskarżył Irak o posiadanie broni masowego rażenia; wywiadu z 1999 roku głównym inspektorem ONZ ds. broni w Iraku w latach 1991-1998 Scottem Ritterem, w którym ten stwierdził, że pod koniec jego kadencji Irak był kompletnie rozbrojony i nie stanowił zagrożenia dla bezpieczeństwa. Jako przykład kłamliwej promilitarnej propagandy Pilger przypomniał też między innymi wydanie "New York Timesa" z 12 września 1945 roku, w którym podano informację, że choroba popromienna nie istnieje. Później okazało się, że dziennikarz, który napisał artykuł, był na objętym tajemnicą etacie w Departamencie Wojny USA. Także powtarzane w mediach twierdzenie, że Japonia nie poddałaby się, gdyby nie zrzucenie bomb atomowych, już w 1946 roku zostało uznane za nieprawdziwe przez amerykański raport rządowy; użytkownicy środków masowego komunikowania do dziś nie zostali z tą analizą szerzej zapoznani.

Pilger zwrócił uwagę, że obecnie Pentagon wydaje niemal miliard dolarów rocznie na reklamę w mediach, dzięki której buduje poparcie dla wojny i utrzymuje napływ ochotników umożliwiający zaciąganie nowych rekrutów. Rozmowy z ekspertami, pracownikami mediów i urzędnikami pozwoliły przedstawić wiele faktów i sądów, wyjaśniających sposób, w jaki opinia publiczna skłaniana jest do akceptowania współczesnych wojen. Powiedzieli oni między innymi, jak dziennikarze popierający rządową wersję wydarzeń są nagradzani dopuszczaniem do ważnych wydarzeń czy udzielaniem wywiadów na wyłączność, a krytykujący są karani wykluczeniem.

Historyk mediów prof. Stuart Ewen opowiedział o nowoczesnej machinie propagandowej, którą stworzył prezydent Wilson, żeby "sprzedać wojnę w Europie Amerykanom". Oparta była na wzbudzaniu strachu za pomocą apokaliptycznych antyniemieckich obrazków, stroniła natomiast od faktów. Twórca terminu "public relations" Edward Bernays potrafił nie tylko zachęcić do wojny, lecz także na przykład przekonać kobiety, żeby zaczęły ostentacyjnie palić papierosy na znak swojego wyzwolenia. Choć od tamtego czasu minęło niemal stulecie, używane są podobne symboliczne chwyty. Ewen widzi wyraźną analogię pomiędzy plakatem ze Statuą Wolności otoczoną ogniem, który zachęcał do popierania I wojny światowej, a filmami z wieżami WTC płonącymi 11 września. Związek Sadama Husajna z atakiem terrorystycznym był takim samym kłamstwem, jak rzekome zamiary Niemiec, by zaatakować USA. Jednak jedno i drugie przemawiało jednak do wyobraźni. W obu przypadkach poparcie dla wojny zostało skutecznie zbudowane.

Dan Rather - czołowy prezenter wiadomości w CBS w latach 1981-2005 wyraził opinię, że gdyby dziennikarze przed wojną w Iraku dobrze wykonywali swoją pracę, a więc zadawali niewygodne pytania, zamiast tylko przekazywać słowa polityków, to do wybuchu wojny prawdopodobnie by nie doszło. Jednak uderzenie, którego celem było zniszczenie dostępu ludności do wody i jedzenia, a także zrujnowanie cywilnej infrastruktury, przyniosło podobny efekt jak zrzucenie bomby atomowej na Japonię. Relacje w mediach zupełnie tego nie pokazywały, a to dlatego, że reporterzy wojenni byli "osadzeni" (embedded) w oddziałach wojskowych prowadzących wojnę, a więc musieli się stosować do reguł, które narzuciły finansujące je rządy - amerykański i brytyjski. W rezultacie, jak stwierdził Goodman, 80–90 procent informacji pochodzi od urzędników, a dziennikarze krytyczni wobec wywiadu czy armii po prostu są odcinani od informacji i zakazuje im się dostępu do miejsc ważnych wydarzeń. Natomiast "osadzeni" dziennikarze nie decydują, gdzie i kiedy mogą iść, a o tym, co im wolno zobaczyć decyduje armia. W wielu przypadkach wpływa ona też na to, w jaki sposób reporterzy relacjonują wojenne wydarzenia.

Rageh Omaar, reporter ds. zagranicznych w BBC w latach 2000-2006, zwrócił uwagę na rolę 24-godzinnych stacji informacyjnych. Upadek jednego z miast był relacjonowany 17 razy zanim miasto rzeczywiście upadło, ale już po siódmym razie stało się faktem w świadomości odbiorcy. Sam relacjonował wjazd wojsk amerykańskich do Bagdadu w kwietniu 2003 roku jako "wyzwolenie". Obalenie pomnika Husajna pokazywane jako spontaniczne działanie mieszkańców zostało przeprowadzone przez armię amerykańską. Tymczasem krwawy podbój kraju nie był w ogóle relacjonowany. Rzekome uniknięcie rozlewu krwi, jak to przedstawiano w brytyjskich mediach, w rzeczywistości oznaczało śmierć 740 tysięcy mężczyzn, utratę dachu nad głową przez 4,5 miliona ludzi. W Faludży 70 procent domów zostało całkowicie zniszczonych. Telewidzowie nie mieli okazji zapoznać się z rzeczywistym rozmiarem cierpień ludzkich. Filmy kręcone przez niezależnych dziennikarzy nigdy nie trafiają do szerokiej dystrybucji i są oglądane jedynie w wąskim kręgu zainteresowanych. Media głównego nurtu nie relacjonowały użycia białego fosforu przeciwko ludności cywilnej, ani masowych grobów, w których chowani byli bezimienni, niezidentyfikowani cywile. Jedynie niektóre arabskie stacje, takie jak Al-Dżazira, ukazywały terroryzowanie ludności cywilnej przez amerykańskich żołnierzy. Nic dziwnego, że przekazy te były odbierane jako zagrożenie dla zachodniej propagandy. Biura Al-Dżaziry w Kabulu w 2001 roku i w Bagdadzie w 2003 roku zostały więc zbombardowane, przy czym w pierwszym przypadku dziennikarze zostali ostrzeżeni przez wojsko.

Steve Rebdall z Fairness & Accuracy in Reporting opowiedział o dziennikarzu Associated Press, który w styczniu 2003 roku przesłał do wszystkich dużych instytucji medialnych nagrania filmowe, dowodzące, że wszystkie miejsca wskazywane przez administrację Busha jako podejrzane, były wciąż zaplombowane, tak jak to zrobili inspektorzy ONZ w 1991 roku. Prawie żadne medium nie opublikowało tych relacji, bo nie pasowały do wojennego scenariusza administracji amerykańskiej. Zdaniem Rebdalla, gdyby media podawały prawdziwe informacje w tej sprawie i w paru innych, to do wojny by nie doszło. Także wcześniejsze embargo wobec Iraku 1991 wzbudziłoby zapewne protesty, gdyby media uczciwie pokazały, że po pierwszej wojnie w Iraku infrastruktura tego kraju została kompletnie zniszczona, także wskutek bombardowań już po zakończeniu działań zbrojnych, a według raportu z 1998 śmierć 500 tysięcy dzieci w wieku poniżej 5 lat była bezpośrednią konsekwencją blokady gospodarczej Iraku.

Warto podkreślić, że Pilger dotarł nie tylko do krytyków powiązań mediów i polityki. Owszem, przeprowadził wywiady: z Markiem Curtisem - historykiem i pisarz, autorem książki "Web of Deceit" (Sieć oszustwa); z pewnym adwokatem ofiar wojny, krytykującym sądy wojskowe; z Denisem Halliday’em, byłym asystentem Sekretarza Generalnego ONZ (stwierdził, że celem sankcji dla Iraku byli cywile i dzieci); z Guye’m Smallmanem - reporterem wojennym, który sfilmował pobojowisko po bombach i groby 147 cywilów; z Carne’m Rosse’m - w latach 1989-2004 pracownikiem brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, przez cztery i pół roku odpowiedzialnym za wprowadzanie embarga w Iraku, który przyznał, że sankcje w rzeczywistości odbierały całej populacji Iraku środki do życia; z Cynthią McKinney - byłą kongreswomen i kandydatką Green Party, która powiedziała, że po wyborze Obamy tak jakby czarna społeczność straciła niewinność, bo wojna prowadzona jest z "czarną twarzą"; z Davide’m Rose’m - byłym dziennikarzem brytyjskiego tygodnika "Observer", który popierał atak na Irak, a teraz wstydzi się swojej ówczesnej naiwności i wojnę w Iraku określa jako zbrodnię na bardzo dużą skalę; z prof. Melvinem Goodmanem, byłym analitykiem CIA, który stwierdził, że wywiad jest zaangażowany w manipulację opinią publiczną poprzez środki masowego przekazu, a emerytowani generałowie pracują jako rzecznicy prasowi, ale nie ujawniają, dla których przedsiębiorstw przemysłowych czy wojskowych; z prof. Gregiem Philo, który opowiedział, jak dziennikarze telewizyjni dostają telefony z izraelskiej ambasady z sugestiami, co mogą powiedzieć, a dziennikarze BBC pytają przełożonych, jakich słów mogą użyć w telewizji relacjonując wydarzenia z Palestyny; z Julianem Assange’m, z który rozmawiał o tym, jak w jednym z dokumentów brytyjskiego Ministerstwa Obrony dziennikarze śledczy zostali zaliczeni do jednej kategorii z terrorystami i zagranicznymi szpiegami, a instrukcja, jak zapobiegać przeciekom liczyła 2 tysiące stron.

Jednak Pilger pozwolił się wypowiedzieć także Bryanowi Whitmanowi - asystentowi amerykańskiej Sekretarz Obrony, który nawet przyciskany odmówił zagwarantowania, że aktywiści demaskatorskich portali nie staną się obiektem nagonki. Z Davidem Mannionem - głównym wydawcą ITV News, któremu zarzucał powtarzanie nieprawdy za politykami, prowadził spór o znaczenie słowa "links" (powiązania) pomiędzy Husajnem i Al-Kaidą. Wyraźnie dyskomfortowo w rozmowie z Pilgerem czuła się także Fran Unsworth - szefowa gromadzenia informacji BBC, która stwierdziła, że media zostały oszukane przez rząd w sprawie broni masowego rażenia w Iraku, ale nie chciała przyznać, że przy relacjonowaniu ataku na Flotyllę Wolności jej stacja była stronnicza, pokazując wersję izraelskiego rządu (że komandosi rzekomo działali w samoobronie). Dziennikarz zarzucił Unsworth , że w BBC nie było palestyńskiego odpowiednika rzecznika rządu Izraela. Przypomniał też, że cztery miesiące po ataku na Flotyllę raport ONZ określił działania Izreala jako niepotrzebną i niewiarygodną przemoc i wykazał, że na sześciu osobach dokonano egzekucji z bliskiej odległości. Film z ataku nie był pokazany w głównych biuletynach BBC, a jedynie na News24 i w ITV.

"The War You Don’t See" ("Wojna, jakiej nie widzicie") nie jest wyłącznie prezentacją suchych faktów i opinii. Chwilami wywołuje emocje obrazami. Tak dzieje się, gdy widzimy amatorski film, na którym brytyjscy żołnierze znęcają się nad irackimi cywilami. Poruszająca jest powtarzane dwa razy wideo z 2007 roku, pokazujące strzelanie ze śmigłowca do cywilów na irackiej ulicy ujawnione przez WikiLeaks (i komentarz żołnierza na widok masakry: "Nice!" ("Ładnie!"). Poruszające są wypowiedzi Ethana McCorda, byłego żołnierza amerykańskiego, który ratował ranne dzieci z ciężarówki i relacjonował rozkaz zabijania bezbronnych cywilów. Poruszający jest także komentarz do zdjęć z cmentarz wojskowy z 16 tysiącami nazwisk brytyjskich żołnierzy, pośród których nie ma żadnych nazwisk cywilnych ofiar wojen. Ale nawet niektóre dane statystyczne nie pozostawiają widza obojętnym. Cywile stanowili 10 procent ofiar śmiertelnych I wojny światowej, podczas II wojny światowej - 50 procent ofiar, podczas wojny w Wietnamie - 70 procent, a podczas wojny w Iraku - nawet do 90 procent.

Pod koniec filmu pada pytanie o to, czy wybuchnie wojna w Iranie. W telewizyjnym wywiadzie jednej ze stacji głównego nurtu Tony Blair opowiedział się za atakiem na ten kraj, sugerując, że buduje on broń nuklearną. Użył więc tej samej nie opartej na faktach retoryki, która doprowadziła do ataku na Irak w 2003 roku. Po raz kolejny opinia publiczna jest celowo wprowadzana w błąd, by elity mogły realizować swoje interesy. Jedynie prawda może pozwolić na uniknięcie kolejnych ofiar, a skoro media są manipulowane przez polityków, niezbędny jest sceptycyzm ze strony widza. Nigdy nie wierz niczemu, dopóki nie zostanie oficjalnie zdementowane, przytoczył autor filmu słowa słynnego dziennikarza Clauda Cockburna.

Narracja Pilgera chwilami może wydać się nadmiernie dydaktyczna. W niektórych fragmentach trąci też patosem i nieco nachalnym opieraniu się na współczuciu ofiarom i ich bliskim. Jednak przedstawiony materiał i siła argumentów stoją po stronie słynnego australijskiego dziennikarza, dokumentalisty, byłego korespondenta z Wietnamu, który za niezłomność i odwagę w relacjonowaniu prawdy i obronie praw człowieka zdobył nie tylko wiele prestiżowych nagród, ale też uznanie między innymi Harolda Pintera i Noama Chomsky’ego. Dodać warto, że film, choć w sieci dostępny jedynie w wersji anglojęzycznej, jest przyjazny także dla odbiorcy o przeciętnej kompetencji językowej. Autor o komunikatywność przekazu zadbał nie mniej niż o jego rzetelność i perswazyjną moc.

"The War You Don’t See", reż. John Pilger, 2010.

Jarosław Klebaniuk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku