Anna Kowalczyk: Palikot a lewica
[2011-12-07 08:16:17]
Dokument "Nowoczesna Polska", funkcjonujący do niedawna jako program Ruchu Poparcia, a obecnie Ruchu Palikota, pomija wiele dziedzin życia społecznego i polityki, a w tym np. opiekę społeczną (za wyjątkiem - słusznych skądinąd - postulatów refundacji zapłodnienia in vitro, środków antykoncepcyjnych i dostępu do Internetu). Co proponuje? W sferze polityki podatkowej Palikot opowiada się np. za wprowadzeniem liniowego podatku 3 x 18 proc. (PIT, CIT i VAT). Przypomnijmy, że obecnie funkcjonują następujące progi podatkowe: 18 i 32 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych PIT (jeszcze przed kilkoma laty funkcjonowała również stawka 40 proc. dla najlepiej zarabiających), 19 proc. podatku dochodowego od osób prawnych CIT oraz 5, 8 i 23 proc. podatku pośredniego od towarów i usług VAT (5 i 8 proc. na artykuły podstawowe takie, jak np. żywność). Podatek liniowy PIT (CIT już jest liniowy i zbliżony do poziomu 18 proc.) na pewno byłby udogodnieniem dla osób najlepiej zarabiających, jednak przyczyniłby się również do zwiększenia rozwarstwienia dochodowego i społeczno-materialnego w Polsce oraz - jak można przypuszczać - zmniejszenia wpływów budżetowych, co ograniczałoby pole manewru państwa w zakresie polityki redystrybucyjnej i społecznej. Na "otarcie łez" Ruch Palikota proponuje zniesienie podatku PIT dla osób najmniej zarabiających (do 2500 zł brutto), co w skali miesiąca zapewniałoby im średnio kilkaset złotych oszczędności, przy optymistycznym założeniu, że są legalnie zatrudnieni. Jednak inna jego propozycja - a mianowicie podniesienie VATu także na artykuły podstawowe (stanowiące przecież podstawę wydatków osób najuboższych) - podnosiłaby koszta życia prawdopodobnie także o kilkaset złotych. Ujmując sprawę kolokwialnie - biedni wyszliby dzięki takim rozwiązaniom "na zero", a zyskaliby jedynie bogaci. Palikot argumentuje, że liniowy podatek PIT 18 proc. skłoniłby najbogatszych finansistów do odprowadzania podatków do budżetu państwa w Polsce, nie zaś - poprzez różne wybiegi prawne i fiskalne - do tzw. rajów podatkowych. Jednak teza ta wydaje się chybiona, zwłaszcza w okresie, w którym chociażby państwa grupy G20 zapowiadają uszczelnienie systemów podatkowych i uniemożliwienie lub przynajmniej utrudnienie w ten sposób odpływu kapitału do "rajów dla bogaczy". Poza tym - jak mówi ludowe porzekadło - "Polak potrafi" i najbardziej zachłanni finansiści i tak (w przypadku braku odpowiednich zabezpieczeń) mając do wyboru 18-proc. PIT w Polsce bądź zbliżone do "zera" obciążenia podatkowe w przysłowiowym Monako, wybiorą to drugie. Dla jasności - nie zamierzam uprawiać w tym miejscu kultu "wujka Fiskusa" i podatków dla podatków. Jeżeli jednak przyjmuje się za priorytet politykę społeczną (a takie werbalne deklaracje padały ze strony Ruchu Palikota), to trzeba również pokazać skąd pozyska się środki na jej - kompleksową - realizację. Oszczędności na Kościele, armii czy połączeniu KRUSu i ZUSu, choć słuszne i uzasadnione, przy jednoczesnym obniżaniu podatków - nie wystarczą. Dla osób o lewicowym światopoglądzie istotny może okazać się argument, że wprowadzenie ostrej progresji podatkowej postulowali m.in. (już w swoim pierwszym programie) Marks i Engels, a doświadczenie to z powodzeniem przyjęło się w tzw. państwach dobrobytu. Podatki dochodowe to nie haracz, ale instrument służący z założenia sprawiedliwemu podziałowi dóbr wypracowanych i obracanych przez wszystkich pracowników oraz konsumentów, a kumulowanych - w obecnym systemie - przez jednostki. Warto na marginesie zauważyć, że wiele państw łączy ze sobą zwolnienia z podatków dochodowych dla najmniej zarabiających z jednoczesną progresją podatkową dla średnio- i najlepiej zarabiających (by wymienić chociażby od niedawna awansującą z pozycji "republiki bananowej" Brazylię), co w efekcie ułatwia im prowadzenie polityki społecznej. Palikot proponuje (a przynajmniej sugeruje) również zastąpienie systemowej opieki społecznej dobroczynnością realizowaną przez organizacje pozarządowe - w tym ze środków pochodzących spoza budżetu, z dobrowolnego odpisu podatkowego na poziomie 2,5 proc. Powiedzmy sobie szczerze - obowiązujący obecnie w Polsce system opieki społecznej jest bardziej jej autoparodią, niż poważnym urzeczywistnieniem. Zasiłki dla bezrobotnych rzędu 530 zł, dla osób niezdolnych do pracy rzędu 630 zł czy na dziecko rzędu 70/90 zł są niewystarczające i oderwane od realnych kosztów życia. Nie oznacza to jednak, że system oparty na dobroczynności byłby lepszy i wydajniejszy. Zależałby bezpośrednio od "dobrej woli" osób zainteresowanych pomocą innym, a tej - jak wiadomo - (nie tylko) w Polsce brakuje. Mógłby przy okazji wzmocnić pozycję Kościoła i jego przybudówek zajmujących się działalnością charytatywną, tym samym cofając nas czy raczej zatrzymując w XIX wieku. Wokół Ruchu Palikota pojawił się niedawno również pomysł wprowadzenia minimalnego dochodu gwarantowanego (za: Jacek Żakowski, "Polityka"), wypłacanego wszystkim członkom/-iniom społeczeństwa niemającym własnych dochodów (lub w postaci wyrównania brakującej kwoty w przypadku niższych dochodów) na poziomie 600 zł lub więcej. Jest to pomysł oczywiście słuszny, jednak warto by również wskazać skąd - w praktyce - sfinansowałoby się pokrycie jego kosztów, przy jednoczesnej obniżce podatków dla najbogatszych. W programie Ruchu Palikota znajdujemy także - szczególnie aktualny po ostatnim exposé premiera Tuska - postulat wydłużenia wieku emerytalnego, w zamian za wzrost świadczeń. Warto zauważyć, że wiele ugrupowań lewicowych i związków zawodowych na świecie protestuje przeciwko podobnym rozwiązaniom (ostatnio np. pod ich naciskiem w Bułgarii udało się wstrzymać taką reformę), natomiast wydłużanie powszechnego wieku emerytalnego do 67 r.ż. w Polsce, w której średnia długość życia dla mężczyzn to jedynie 71 lat, wydaje się zdecydowanie zbyt daleko idącym krokiem. Oczywiście, rosnąca w skali Europy średnia długość życia wymaga nowych rozwiązań, w tym wydłużania wieku przechodzenia na emeryturę, ale w dopasowaniu do lokalnych - zawodowych, socjalnych i zdrowotnych realiów (z uwzględnieniem np. grup szczególnie obciążonych pracą, także tą fizyczną, strukturalnego bezrobocia osób w wieku podeszłym, średniej długości życia etc.) oraz programów kompensacyjnych (emerytur po określonym stażu pracy, pomostowych etc.). Tego ani w stricte liberalnym sposobie myślenia, ani też w obecnym programie Palikota - nie ma. Inny postulat Ruchu Palikota to połączenie ordynacji wyborczej większościowej z proporcjonalną (50 : 50 proc.). Warto przypomnieć, że ordynacja większościowa faworyzuje największe ugrupowania polityczne i ich przedstawicieli, przyczyniając się do słabszej reprezentatywności mniejszości. Na takiej ordynacji zyskałaby np. Platforma Obywatelska, zaś straciły mniejsze ugrupowania, w tym również sam Ruch Palikota. A demokracja to - w teorii - ustrój dla wszystkich. Niepokojące wydają się również medialne doniesienia dotyczące praw pracowniczych osób zatrudnianych przez Palikota oraz przejrzystości finansów jego formacji (chociaż być może są one wyolbrzymione w "krzywym zwierciadle" nie zawsze przychylnych mediów), a ponadto faktyczna nadreprezentacja liberalnych ekonomicznie przedsiębiorców w szeregach Ruchu oraz w samym jego klubie poselskim. Marksowskie "byt określa świadomość" nie straciło na swojej aktualności, co może budzić obawę o rzeczywiste poglądy i zapatrywania zespołu Palikota. Aspirując do modelu demokracji uczestniczącej - nie powinno się utrwalać schematu polityki, jako "rozrywki wyłącznie dla bogatych", wyłącznie dla tych, których na zainteresowanie i udział w niej stać, ponieważ przybiera wtedy formę plutokracji, dalekiej od reprezentowania interesów całego społeczeństwa. W programie Ruchu Palikota i wypowiedziach samego Palikota pojawiają się również słuszne i warte poparcia postulaty takie, jak np. ograniczenie często nadmiernie rozbudowanych i absurdalnych przepisów biurokratycznych (byleby nie tych dotyczących prawa pracy, a w tym np. czasu pracy!), lepsza ochrona prawna lokatorów czy podniesienie płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniego krajowego wynagrodzenia. A także cała sfera - jak najbardziej trafnych - modernizacyjnych postulatów związanych z ograniczeniem nadmiernej roli Kościoła i religii katolickiej w państwie. To jednak, przy jednoczesnej obecności postulatów stricte liberalnych ekonomicznie, wciąż za mało, aby uznać go za lewicowy. Palikot, dzięki wsparciu Tymochowicza, ma pod względem technicznym świetnie opracowaną taktykę pijarowską, czego by o tym nie sądzić - stanowiącą podstawę funkcjonowania we współczesnej mediokracji. Z jednej strony wydaje się jawić "socjalnym wrażliwcem", kiedy mówi np. o sprzeciwie wobec cięć socjalnych (gdyby jeszcze w Polsce było co ciąć...), o pomocy społecznej czy uzależnieniu rządu od opinii agencji ratingowych. Swój przekaz adresuje w ten sposób m.in. do kiełkującego w Polsce, a silnego już na Zachodzie Ruchu Oburzonych. Z drugiej zaś strony "puszcza oko" do ultraliberałów spod znaku Balcerowicza, a nawet (co było widoczne w trakcie kampanii wyborczej) Korwina-Mikke. Zarówno wyborcy lewicowi, jak i prawicowi znajdą w jego wypowiedziach hasła "miłe ich uszom". Nie wszyscy jednak pamiętają, że polityka to nie tylko piękne słowa i szczytne obietnice, ale przede wszystkim działania oparte na kompleksowym programie. Takim, który może zapewnić realizację składanych obietnic (np. poprzez odpowiednią politykę podatkową). Nie tylko w opozycji. Kim jest Palikot? Nowym wcieleniem Stańczyka czy Machiavelliego, samozwańczym reformatorem polskiej sceny politycznej i odnowicielem lewicy, czy wysłańcem Tuska mającym na celu zmonopolizowanie (a conto Platformy) lewej strony sceny politycznej? Jaki program przewiduje i zamierza realizować? Niejedną przeszedł już metamorfozę i również powyżej wyartykułowane stwierdzenia mogą z czasem okazać się mniej lub bardziej (a może całkowicie) nieaktualne. Jednak w chwili obecnej nie jest lewicą, choć lewicę - także tę radykalną, w Polsce szczególnie słabą - próbuje do siebie "przyciągnąć". Nie od dziś wiadomo, że historia lubi się powtarzać. Warto więc przypomnieć, że na dawnych dworach częsta była praktyka zapraszania do stołu - pod pozorem przyjaźni - swoich konkurentów, obłaskawiania ich, karmienia i spijania, a później... "żegnania się" z nimi w dość niewybredny sposób... Bywa również i tak, że "przy wspólnym stole" biesiadnicy upodabniają się do siebie tak dalece, że wszelka konkurencja i podziały przechodzą w niepamięć (jak w "Folwarku zwierzęcym" Orwella), a na zewnątrz - odsunięci od stołu - pozostają jedynie ci "mniej równi". Lewica powinna mieć to na uwadze i zamiast modlić się do "nowego mesjasza" - podejmować z nim oraz jego ruchem otwartą i krytyczną dyskusję na argumenty. Nie chodzi tu bynajmniej o sekciarskie "egzorcyzmowanie" Palikota, jako odstępcy od kanonu lewicowych idei, ale (o ile oczywiście byłoby to możliwe) wypracowywanie spójnego i postępowego, odpowiadającego także oczekiwaniom lewicy, programu. Polityka to gra zarówno interesów, jak i argumentów, a zdawanie się w niej wyłącznie na przywódcę - nie rokuje nadziei na rzeczywistą zmianę jakości życia publicznego ani też nie przystaje do wymogów nowoczesnej demokracji. I o tym warto pamiętać. Foto: Wikicommons. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?