Renata Bożek: Rok 2011 to Europejski Rok Wolontariatu. Według najnowszych badań w pracę społeczną angażuje się tylko 14,5 procenta Polaków. To znacznie mniej niż w większości innych krajów europejskich. Czy jesteśmy narodem egoistów?
Piotr Szumlewicz: Polska jest krajem o wysokim poziomie ubóstwa. Według danych Eurostatu jedna trzecia Polaków nie ma zaspokojonych podstawowych potrzeb materialnych, a dwie trzecie nie stać na to, by raz w roku wyjechać przynajmniej na tydzień urlopu. Trudno oczekiwać od biednych, aby dzielili się swoim niewielkim dochodem albo angażowali się w pracę społeczną. Ubóstwo wyklucza i alienuje.
Ponadto Polska jest krajem, w którym coraz bardziej dominują postawy indywidualistyczne. W opiniotwórczych mediach dominuje retoryka przedsiębiorczości, indywidualnego sukcesu i „brania spraw we własne ręce”. Ludzie biedni, chorzy, niekreatywni są traktowani jako gorsi. Porażki życiowe są traktowane jako ich wina i powód do wstydu. Dominująca ideologia sankcjonuje zatem egoizm i brak troski o ludzi wykluczonych.
Trudno w tej sytuacji się dziwić, że Polska to kraj o bardzo niskim poziomie zaufania. Według ostatniej „Diagnozy Społecznej” prof. Janusza Czapińskiego zaledwie 13 procent z nas ufa innym ludziom. Zewsząd słyszymy, że powinniśmy dbać wyłącznie o nasz indywidualny sukces i coraz więcej ludzi ulega temu przekazowi. A w społeczeństwie indywidualistów nie ma miejsca na zaufanie.
A może wystarczy, jeśli każdy zadba o siebie i najbliższą rodzinę?
Myślę, że tak w wymiarze osobistym, jak i społecznym źle się dzieje, gdy dbamy wyłącznie o siebie i rodzinę. Żyjemy przecież wśród ludzi i jakość naszego życia zależy od wielu punktów odniesienia. Realizujemy się w domu, ale też w pracy, w gronie przyjaciół, w kołach zainteresowań. Ograniczanie naszej aktywności do życia rodzinnego zubaża nas i pozbawia wrażliwości na los innych ludzi. Osoby, które mają więcej przyjaciół i działają społecznie, żyją dłużej, są zdrowsi i szczęśliwsi. Solidarność z innymi, w tym nieznanymi ludźmi nie tylko jest czymś etycznie pożądanym, ale też wzbogaca nasze życie.
Ale czy nie sądzi Pan, że działalność charytatywna jest wyrazem solidarności?
Pomoc charytatywna jest dowodem na istnienie głębokiego ubóstwa i demonstracyjnego bogactwa. Tak duże różnice nie wpływają dobrze na demokrację. Spektakl akcji charytatywnych i odświętnej dobroczynności ma wypełniać lukę, która powstała po likwidacji opiekuńczych funkcji państwa. Ludzie chorzy i potrzebujący powinni mieć zagwarantowaną bezpłatną pomoc publiczną, a nie liczyć na łaskę prywatnych darczyńców.
A co musiałoby się stać, abyśmy w większym stopniu czuli solidarność z innymi ludźmi?
Myślę, że tutaj olbrzymią rolę do odegrania ma państwo. Po 1989 roku wszelka jego ingerencja w życie społeczne stała się przedmiotem krytyki. Tymczasem bez wysokich wydatków publicznych na kulturę, edukację czy rozwój organizacji pozarządowych, pojęcie społeczeństwa obywatelskiego pozostaje niewiele znaczącym frazesem.
Ponadto solidarność jest najbardziej rozpowszechniona w społeczeństwach egalitarnych. Najwyższy poziom zaufania społecznego, a zarazem wolontariatu w Europie ma miejsce w krajach skandynawskich, gdzie rozwarstwienie społeczne jest najmniejsze. Kilka tygodni temu ukazała się po polsku książka "Duch równości. Tam gdzie panuje równość wszystkim żyje się lepiej". Jej autorzy, Richard Wilkinson i Kate Pickett dowodzą, że nierówności niszczą więzi społeczne, w bardziej nierównych społeczeństwach jest więcej przestępstw, ludzie krócej żyją i więcej chorują. Polska należy obecnie do najbardziej rozwarstwionych krajów Europy. Trudno się zatem dziwić, że poziom solidarności jest tak niski. Politycy wiele mówią o patriotyzmie i wspólnych wartościach, ale ludzi bogatych i biednych niewiele łączy. Żyją w zupełnie różnych światach.
A jaką funkcję powinien, Pana zdaniem, pełnić wolontariat?
Wolontariat to dobrowolna praca na rzecz innych ludzi, to ważny i potrzebny wyraz naszej troski o wspólny świat, w którym żyjemy. Będzie się rozwijał wraz z poprawą warunków życia Polaków, ale też o ile zmniejszą się różnice dochodowe. W krajach skandynawskich obywatele płacą wyższe i znacznie bardziej progresywne podatki, a w zamian mają znacznie szerszy dostęp do kultury, edukacji czy rozrywki. W ten sposób budują wspólną przestrzeń, o którą się razem troszczą. Wolontariat jest ważną częścią tej przestrzeni. Warto korzystać z tych wzorców.
Wywiad ukazał się w skróconej wersji w lutowym numerze miesięcznika "Olivia".