Piotr Rymarczyk: Zadowolone ofiary

[2012-12-14 16:40:51]

Ruch feministyczny w Polsce, mimo agresji i drwin, z jakimi się spotyka, zmienił już nasze myślenie o kulturowo dominujących wzorcach kobiecości. Nawet ci, którzy nadal upierają się przy ich „naturalności”, zdają już sobie sprawę, że jest wiele osób kwestionujących ową naturalność. W przypadku kulturowych wzorców męskości sprawy mają się jednak inaczej. Tu niczym niezakłócone poczucie oczywistości nadal króluje, a prezentowana w wielu reklamach wizja mężczyzny jako tępawego osobnika, którego życiowe pasje to piwo, samochody i piłka nożna, nikogo specjalnie nie razi. Jeżeli modyfikacja męskich ról społecznych jest w ogóle brana pod uwagę, to jedynie po to, by – dość niechętnie – mężczyźni mogli dostosować się do żądań emancypujących się kobiet: coś ugotować, coś posprzątać, przewinąć dziecko. Zakłada się bowiem, że samym mężczyznom ich role w pełni odpowiadają i nie potrzebują oni żadnej zmiany. A przecież jeśli przyjmuje się, że panujące wzorce kobiecości nie są czymś zakorzenionym w naturze, lecz stanowią arbitralne konstrukty społeczne, trudno sobie wyobrażać, by z męskością było inaczej.

Mężczyźni z reguły nie są skłonni do kwestionowania przypisanych im ról genderowych, prawdopodobnie dlatego, że panujący porządek pod wieloma względami zapewnia im dominującą pozycję. Jak dowodzą powszechnie znane dane statystyczne, mężczyźni częściej niż kobiety pełnią kierownicze role i więcej zarabiają, a to, co jest uznawane za „męskie”, z reguły wyżej się ceni od tego, co „kobiece”. Z drugiej strony inne dane pokazują, że mężczyźni na pełnieniu przypisanych im ról nie zawsze dobrze wychodzą. Jak podaje Rocznik Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej 2011, wskaźnik spodziewanej długości życia jest w przypadku rodzących się w Polsce kobiet o 8,5 roku wyższy niż w przypadku mężczyzn. Mężczyźni ponad sześciokrotnie częściej niż kobiety popełniają samobójstwa i trzydziestokrotnie częściej siedzą w więzieniach.

Wspomniane tendencje – widoczne nie tylko w Polsce, lecz także w innych społeczeństwach zachodnich, choć w różnych krajach przejawiające się z różną siłą – zwolennik tezy o istnieniu wrodzonych różnic między płciami mógłby skwitować stwierdzeniem, że wynikają one z naturalnych męskich skłonności do agresji. Jednakże przemiany społeczne ostatnich dekad podważyły już wiele tego rodzaju pewników i pokazały, że tam, gdzie zwykło się widzieć naturę, na ogół mamy do czynienia ze zmiennymi uwarunkowaniami kulturowymi.

Socjologowie męskości – tacy jak R. W. Connell, Michael Messner czy Michael Kimmel – wskazują, że socjalizacja dorastających chłopców jest procesem zmuszania ich, pod groźbą wyśmiania lub odrzucenia, do wyrzeczenia się wszelkich „miękkich” cech, uchodzących za kobiece. To, co uznawane jest za kobiece, ma z męskiego podmiotu zostać wyrzucone na zewnątrz i poddane dominacji, zdolność do sprawowania której służy następnie za test męskości. W rezultacie okazywanie emocjonalnej wrażliwości, czułość, bogate życie wewnętrzne stają się podejrzane i skutecznie wytresowane męskie jednostki same tłumią w sobie tego rodzaju inklinacje. Kimmel utrzymuje jednak, że ponieważ owo wyrzeczenie się „kobiecych” aspektów psychiki ma charakter wymuszony i nieautentyczny, nawet na pozór skutecznie zsocjalizowani mężczyźni często doświadczają świadomego lub nieuświadomionego lęku przed demaskacją, więc usiłują się bronić, manifestując postawy ostentacyjnie seksistowskie i homofobiczne.

Skutkiem tego rodzaju ocenzurowania osobowości jest, jak łatwo się domyślić, upośledzenie zdolności do wglądu we własne życie wewnętrzne i do nawiązywania z otoczeniem więzi emocjonalnych. W rezultacie mężczyźni stają się w dużej mierze niezdolni do radzenia sobie ze stresem, a na napięcia psychiczne często reagują aprobowaną przez ich wzorzec genderowy agresją i autoagresją. Stanowi to dogodne podłoże do powstawania tendencji odzwierciedlanych przez wspominane powyżej dane statystyczne. Warto przy tym zauważyć, że wysoki wskaźnik inkarceracji i niski wskaźnik długości życia charakteryzują mężczyzn raczej z niższych niż z wyższych warstw społecznych. Stąd wniosek, że tymi, którzy trafiają do więzień i wcześnie umierają, są przede wszystkim ci mężczyźni, którzy z racji położenia społecznego nie są w stanie zrealizować kulturowego wzorca męskości, polegającego na sile, władzy i prestiżu, co prowadzi ich do podyktowanych frustracją działań o autodestrukcyjnym konsekwencjach, takich jak alkoholizm, narkomania, działalność przestępcza, zachowania agresywne i ryzykowne czy samobójstwa.

Co więcej jednak – i co zapewne istotniejsze – dokonywane w trakcie socjalizacji psychiczne okaleczenie oznacza również ograniczenie zdolności do życia w sposób pełny i satysfakcjonujący. Trudno bowiem się realizować, gdy przeżywanie własnego życia, rozwijanie indywidualnej wrażliwości na jego doświadczanie i nawiązywanie głębszych relacji z innymi podlega – jako „zbyt kobiece” – uwewnętrznionej cenzurze. Panujący porządek kulturowy przyznaje zatem mężczyznom dominującą rolę w relacjach z kobietami, ale zarazem odbiera im kontrolę nad własnym życiem, podporządkowując ich władzy wzorców genderowych.

Dostrzeżenie tego faktu dało swego czasu impuls do tworzenia grup Men’s Liberation, które zaczęły powstawać na Zachodzie na fali kontestacji lat 60. Głosiły one hasła wyzwolenia mężczyzn ze stereotypowych ról genderowych, ale nigdy nie zyskały poparcia porównywalnego z ruchem feministycznym. Być może przyczyniły się w jakiejś mierze do przekształcenia wzorców męskości promowanych przez kulturę masową, ale były to zmiany powierzchowne i sprowadzające się głównie do modyfikacji zachowań konsumpcyjnych. Ich konsekwencją jest pojawienie się w reklamach mężczyzn, którzy nie wstydzą się używać dezodorantów i kremów do rąk.

Z drugiej strony hasło wyzwolenia mężczyzn zaczęło coraz częściej nabierać znaczenia odmiennego od pierwotnego, przybierać formę fantazji o wyłamującym się z reguł współżycia społecznego dzikim samcu, którego życie wypełniają akty przemocy i blisko spokrewniony z przemocą seks. Intelektualny wyraz takim rojeniom dał swego czasu amerykański poeta Robert Bly – autor głośnej książki Żelazny Jan i inicjator ruchu powstałego w ramach kultury New Age, a mającego umożliwić mężczyznom nawiązanie kontaktu z utraconą dzikością. Echa wspomnianych fantazji odnajdujemy jednak również w ideologiach skinheadów czy kibiców piłkarskich, a przede wszystkim w środkach masowego przekazu. Te ostatnie bowiem oprócz wzorca metroseksualnego „nowego mężczyzny” lansują równolegle wzorzec nieokrzesanego i seksistowskiego – choć niepozbawionego chroniącej go przed krytyką autoironii – „nowego faceta” (new lad). Stykamy się z nim na łamach modnego od lat 90. gatunku new lad magazines, których rodzimym reprezentantem jest popularny „CKM”.

Tego rodzaju idee wyzwolenia „wewnętrznego samca”, z lubością oddającego się przemocy i panowaniu nad kobietami, poniekąd odzwierciedlają ambiwalentną relację między męskością a nowoczesnością. Z jednej strony nowoczesne społeczeństwa kapitalistyczne, z ich imperatywami bezwzględnej rywalizacji i ilościowej ekspansji, można postrzegać jako ucieleśnienie konwencjonalnie pojmowanej męskości. Z drugiej jednak proces cywilizacyjny wymagał od mężczyzn – wbrew wpajanym od dzieciństwa wzorcom – coraz dalej idącego powściągania agresji i krycia jej pod maską dobrych manier. Spowodowało to zjawisko nazywane kryzysem męskości, w ostatnich dekadach wzmacniane dodatkowo przez podważające męską dominację procesy emancypacji kobiet. Nowe warunki życiowe wymagają od mężczyzn rezygnacji z wzorców postępowania wyuczonych we wczesnej fazie socjalizacji, co powoduje u nich kryzys tożsamości i utratę podstaw do pozytywnej samooceny.

Fantazje o dzikim samcu jawią się więc w tym kontekście jako podejmowana wbrew zmieniającemu się światu próba restytucji tradycyjnego wzorca genderowego, powracającego w otoczce mającej go uwiarygodnić komiksowej mitologii fallusa i muskułów. I choć próba ta niewątpliwie wyrasta z potrzeb wielu mężczyzn, powinna być interpretowana nie tyle jako wyraz dążenia do wolności, ile jako chęć ucieczki przed nią. Jej celem nie jest bowiem umożliwienie mężczyznom autonomicznego rozwoju, lecz przywrócenie im wiary w moc stereotypowych genderowych ról, w których ramy wtłaczano ich od wczesnego dzieciństwa. Atrakcyjność idei rodem z Żelaznego Jana wynika więc nie z tego, że oferuje ona wolność, lecz z faktu przylepiania przez nią mężczyznom na powrót zbiorowej etykiety, z której mogą wyczytać, kim są i co mają ze sobą zrobić.

W odróżnieniu od fantazji w stylu new lad idea wyzwolenia mężczyzn pojmowanego jako odrzucenie genderowych stereotypów nie jest związana z żadnymi konkretnymi wyobrażeniami na temat tego, kim mężczyźni naprawdę są i jak powinno wyglądać ich życie. Wbrew pozorom jej celem nie jest urzeczywistnienie wzorca mężczyzny „sfeminizowanego”, posiadającego konwencjonalnie „kobiece” cechy, lecz otwarcie pola do samodzielnego rozwoju. Ta idea nie wymaga od mężczyzn usuwania z siebie tego, co uznawane jest za męskie, przeciwstawia się tylko genderowym normom, które wymagają wykarczowania z własnego życia tego, co uznawane jest za kobiece. Jako projekt wyzwolenia, rozumianego nie jako kontrola nad innymi, lecz jako wyswobodzenie z konwencjonalnych ról uniemożliwiających kontrolę nad własnym życiem, nie stoi ona również w sprzeczności z emancypacją kobiet, przeciwnie: stanowi jej dopełnienie.

Zrozumienie ostatniej tezy może nastręczać pewnych trudności ze względu na mocno zakorzenione wyobrażenie, zgodnie z którym wszelkie zniewolenie wymaga istnienia kogoś, kto zniewala, podczas gdy sam jest wolny. W przypadku zniewolenia przez normy kulturowe przeświadczenie to często okazuje się jednak fałszywe. Łatwo przecież wskazać przykłady zbiorowości skrępowanych przez przesądy czy okrutne obyczaje, mimo że nie sposób wskazać zewnętrznych sił, które, same od owych przesądów czy obyczajów wolne, we własnym interesie narzucałyby je innym. Wydaje się, że ogólnie rzecz biorąc, w podobny sposób można też opisywać istniejący porządek genderowy.

Tym, co zapewne najskuteczniej powstrzymuje mężczyzn przed protestami, jest niechęć do wyrzeczenia się złudzenia, że dobrze wychodzą na panujących wzorcach genderowych, i do zobaczenia siebie w roli ofiar. Bycie ofiarą jest bowiem przykre, a mężczyźnie przesiąkniętemu genderowymi stereotypami szczególnie trudno przyznać się do bycia frajerem. Czyż nie lepiej jednak być ofiarą buntującą się przeciw swemu położeniu niż oszukiwać się co do niego i skrycie godzić na swój los?

Piotr Rymarczyk



Artykuł pochodzi z kwartalnika "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku