Łukasz Drozda: Marksizmie wróć

[2013-09-24 20:51:20]

Czy ideologia marksistowska, ciągle żywa (zwłaszcza w Europie Zachodniej) w akademickim dyskursie naukowców, a słabo zakorzenia we współczesnej klasie robotniczej, jest już żywym trupem? Takim właśnie tropem zdaje się podążać najnowszy polski przekład Erica Hobsbawma, wydana w serii historycznej wydawnictwa „Krytyki Politycznej” książka Jak zmieniać świat. Marks i marksizm 1840-2011.

Sam autor, zmarły w ubiegłym roku wybitny angielski historyk, tak otwarcie pytania tego rodzaju wprawdzie nie stawia, ale czyni to w jego zastępstwie ironiczna okładka polskiego wydania książki, na której widzimy dziewczynę przemienioną na zombie, bohaterkę modnego w ostatnich latach amerykańskiego serialu Walking Dead. Chwyt zastosowany przez wydawcę trudno traktować jako nadużycie. Hobsbawm naprawdę zastanawia się nad tym jaka jest żywotność marksistowskiej myśli, jednego z kluczowym poglądów filozoficznych XX w., poglądu przeżywającego jednakże od przeszło ćwierćwiecza swój największy w historii kryzys.

Mylący jest natomiast tytuł książki, który nawet na pewien sposób rozczarowuje. Wybór pism Hobsbawma skupia się po części na analizie marksistowskiej teorii, a w większym stopniu odnosi do opisu sporów toczonych zarówno przez znanego z gorącego temperamentu Marksa, jak i spadkobierców czy zwolenników jego myśli. Tytuł rodzimego wydania stanowi wierny przekład oryginału, trudno zatem za takowy stan winić polskiego wydawcę. Równie trudno nie uciec jednak od wrażenia, że był to chwyt marketingowy, towarzyszący oryginałowi opisywanej publikacji. Jak zmieniać świat… nie daje odpowiedzi na tak postawione pytanie, a do tego sygnalizowana periodyzacja nie do końca pasuje do treści książki. Tak naprawdę rozważania zamykają ogólnikowe odwołania do kryzysu z 2008 r. Można byłoby powiedzieć, że warto studiować historię, jako źródło inspiracji dla teraźniejszości. Mam jednak wątpliwości, czy w tej sytuacji nie jest to tylko sprytny wykręt. Tak naprawdę podzielona na dwie części książka może służyć do zupełnie innych rzeczy. Pierwsza połowa jest ciekawą (aczkolwiek mało spójną) publikacją o charakterze bliskim podręcznikowi historii idei, druga zbiorem frapujących niekiedy esejów. Z pewnością nie jest to jednak pozycja inspirująca tak dalece, jak wskazuje tytuł, ani nie stanowi też najważniejszej wśród dzieł swojego autora.

Ten ostatni jest kolejnym z szeregu interpretatorów Marksa. Zaznacza, jakie poglądy niemieckiego filozofa uważa za ważne, a które traktuje jako nieistotne wątki na uboczu jego refleksji. Jednocześnie ucieka jednak od ortodoksji i przyznaje, że możliwe są różne interpretacje myśli autora Kapitału. Marksizm nie jest zbiorem twardych reguł – chociaż tak próbowano się nim w przeszłości posługiwać, używając go niekiedy jako legitymizacji praktyk totalitarnych, skorych do zwalczania „szkodliwych odchyleń rewizjonizmu”. Nawet marksistowską sugestię o uspołecznieniu środków produkcji można przecież rozumieć jako poparcie nacjonalizacji. Modelowego instrumentu polityki socjaldemokratycznej, a nie radykalizmu ręcznego sterowania (w niechętnych socjalizmowi czasach mylonemu nagminnie, niekiedy z premedytacją, z centralnym planowaniem).

Hobsbawm pokazuje, że marksizm jest obecnie w kiepskiej kondycji, mimo, że była to ideologia niezwykle ważna, związana niekiedy z systemami politycznymi, pod których reżimami żyła swego czasu trzecia część ludzkości. To właśnie Marks miał w opinii autora Jak zmieniać świat… wywrzeć „niezatarte piętno na XX stuleciu”. Dzisiaj ideologia, której ramy nakreślił filozof z Trewiru, zdaje się być jednak cieniem swej niegdysiejszej wielkości. Największe sukcesy święciła w odległych już latach 70. minionego stulecia. Szczytowy moment w historii marksizmu, kiedy zdawał się niepodzielnie panować w szkolnictwie wyższym, przypadł na moment wkrótce po którym nastąpić miał jego gwałtowny regres. Za symboliczne przejawy tego procesu można uznać zdaniem Hobsbawma załamanie się fali rewolucyjnej w regionie Ameryki Łacińskiej i początek tryumfalnego pochodu „Nowej Prawicy”, czy nawet zmierzch keynesizmu, bynajmniej zresztą niemarkistowskiego. Upadek Związku Radzieckiego z jednej strony zrzucił z marksizmu i jego fundatora wiszące nad nimi piętno stalinowskiego totalitaryzmu, chociaż niekoniecznie stało się tak w Polsce, ale zarazem przypadł na czasy zupełnej marginalizacji tej ideologii.

Druga część zbioru poświęconych marksizmowi pism Hobsbawma jest zdecydowanie ciekawsza – autor mniej odgrywa tutaj w rolę kolejnego interpretatora tradycji marksistowskiej i niezliczonych sporów toczących się w historii tego prądu, bardziej pokazuje natomiast jego późniejszą ewolucję. Ciekawie pisze o relacjach awangardowych artystów z marksizmem, zawiłych kolejach losu tradycji antyfaszystowskiej i jej marksistowskich uwikłaniach, czy wreszcie Antonio Gramscim, któremu poświęcone zostały aż dwa spośród szesnastu rozdziałów książki. Te ostatnie są zresztą chyba jej najciekawszym fragmentem. Autor teorii hegemonii kulturowej jest w opinii Hobsbawma „najoryginalniejszym myślicielem Zachodu po 1917 r.”. Niezwykle twórczym, który zdecydowanie pogłębił refleksję samego Marksa, łącząc ją ze znakomitą tradycją włoskiej myśli politycznej, oraz tym, który największą spośród marksistów uwagę poświęcił samemu procesowi politycznemu – albowiem jak pisze Hobsbawm, dla Gramsciego „podstawą socjalizmu nie jest uspołecznienie w sensie ekonomicznym”, ale „politycznym i socjologicznym”. Jednocześnie jednak Gramsci dystansuje się od do dziś funkcjonującego w naukach politycznych kanonu, wskazującego na stosowanie przymusu jako podstawowego elementu stosunku władzy. Był to jednocześnie myśliciel szczególnie ciekawy – albowiem w przeciwieństwie do niemal wszystkich przywódców komunistycznych, funkcję teoretyka łączył z praktyczną działalnością przywódcy włoskich komunistów. Był przy tym teoretykiem wybitnie twórczym, a jego poglądy stanowiły wykładnię czegoś więcej niż tylko legitymizacji myślenia autorytarnego czy totalitarnego, jak należałoby interpretować dzieła „wielkiego językoznawcy”.

Na dobrą sprawę na Jak zmieniać świat… składa się wybór tekstów rozstrzelonych wcześniej wśród mniej znaczących z dotychczas wydanych publikacji angielskiego historyka. Wiele rozdziałów to artykuły albo przedmowy wydawane już wcześniej. Jak w przypadku każdej publikacji tego rodzaju, również i tutaj skutkuje to powtórzeniami, czy mało wyraźnymi połączeniami rozdziałów, nie zawsze układających się w logiczną całość. Całość momentami wciąga i czyta się zupełnie przyzwoicie, ale niezwykle daleko jest jej do statusu must read czytelników zainteresowanych marksizmem, w przeciwieństwie do np. Filozofii Marksa Etienne Balibara, kilka lat temu także wydanej po polsku. Pomimo tego publikacja ta może stanowić uzupełnienie służące pogłębianiu wiedzy o historii powracającego powoli do łask lewicowego nurtu. Ciekawostką może być, że przez karty książki przewijają się również wątki związane z Polską. Autor często odwołuje się nie tylko do historii „Solidarności” i wyjątkowości tego ruchu robotniczego na terenie dawnego bloku państw realnego socjalizmu, ale i rozpadu polskiego ruchu socjalistycznego na nacjonalistyczny PPS oraz radykałów skupionych wokół SDKPiL. Wśród polskich autorów, do których odwołuje się Hobsbawm, jest nie tylko luźno związana z rodzimą tradycją socjalistyczną Róża Luksemburg, ale i np. Oskar Lange.

Hobsbawm pisze w momencie schyłku marksizmu, stwierdzając że minione trzydziestolecie stanowi de facto czas ogromnej marginalizacji tego nurtu. Jego wizja jest jednak daleka od fatalizmu. Jak zmieniać świat… zamyka optymistyczna sugestia, że liberalizm polityczny i ekonomiczny, zarówno oddzielnie jak i razem, nie rozwiążą problemów XXI w. Czas ponownie potraktować Marksa poważnie. W tym słynnemu równolatkowi Rewolucji Październikowej racji odmówić niezwykle trudno.


Eric Hobsbawm, Jak zmieniać świat. Marks i marksizm 1840-2011, przeł. Sebastian Szymański, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.

Łukasz Drozda


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku