Łukasz Drozda: Rachunek lewicowego doświadczenia
[2014-02-09 19:44:19]
„Mam siedemdziesiąt sześć lat i sporo na sumieniu. Czuję się winny wobec moich najbliższych, a także wobec moich bardzo licznych bliskich nieznajomych” – stwierdza we wstępie do Zajeździmy kobyłę historii. Wyznań poobijanego jeźdźca współautor słynnego Listu otwartego do partii. W swojej najnowszej książce nie skupia się na życiu prywatnym, za wyjątkiem formacyjnego okresu dzieciństwa zdecydowanie więcej miejsca poświęcając deskrypcji doświadczeń politycznych. To dość ciekawa konstrukcja tekstu autobiograficznego politycznego outsidera, który życie publiczne opuścił na dobrą sprawę jeszcze na samym początku lat 90. Ironia historii sprawiła, że ten, jak przyznaje czytelnikom, często zachowawczy, wyrachowany i sceptycznie usposobiony względem rewolucyjnej dynamiki peerelowski opozycjonista, stał się jedną z ikon ówczesnego oporu, autorem bodaj najgłośniejszego z opozycyjnych manifestów i notorycznym więźniem politycznym. A przy tym postacią na tle współpracowników zupełnie nieszablonową: krytykiem potransformacyjnego ładu i jednym z nielicznych przywódców pierwszej „Solidarności”, którzy nie wyrzekli się prawdziwie lewicowego, a więc i socjalistycznego komponentu tego ruchu robotniczego. Modzelewski swoją opowieść kieruje do przedstawicieli mojego pokolenia, z jednej strony delikatnie dworując sobie z zapału młodych rewolucjonistów, kiedy jak przyznaje, przestał wierzyć w możliwość tego rodzaju zmian. Z drugiej jednak, wcale owego zapału nie studzi, wprost wskazując na konieczność odwoływania się do utopii, które jako jedyne mogą inspirować sensowne działania polityczne. Czasami zdaje zagłębiać się w prawienie historycznych komunałów, ale opowieść o dziejach PRL koncentruje przede wszystkim na własnych poczynaniach, co oprócz wprowadzenia bardziej oryginalnej perspektywy pozwala też ubarwić książkę wciągającymi anegdotami. Przy okazji pokazuje za ich pomocą duży dystans do własnych poczynań, jak choćby w ironicznej opowiastce o internowaniu z okazji stanu wojennego, kiedy jako weteran politycznej recydywy zostawił kolegów dywagujących o tym jak postępować wobec gromadzących się wokół hotelu milicjantów. Sam wziął prysznic – wiedział bowiem, że w więzieniach luksus tego rodzaju przysługuje jedynie raz na tydzień. Historie te służą jednak czemuś więcej niż tylko zaprezentowaniu poczucia humoru i dystansu względem własnych słabości. Jednym z bardziej interesujących fragmentów są rozważania poświęcone systemowi penitencjarnemu, który jako parokrotny więzień polityczny miał okazję poznać od środka, dostrzegając niezrozumienie istoty resocjalizacji tak ze strony rządów III RP, jak i głupoty gierkowskiego premiera Jaroszewicza, który rozpoczął demontaż całkiem sprawnego systemu reintegracji skazanych poprzez pracę w przywięziennych manufakturach. Nie we wszystkim z Modzelewskim można się zgodzić. Drażni demonizowanie kolektywizmu, przywodzące na myśl neoliberalne podręczniki politologiczne, opisujące powrót do indywidualizmu w kategoriach uniwersalistycznego postępu o linearnym charakterze. Nawet i taką słabość należałoby jednak autorowi wybaczyć, tym bardziej, że jego książka stawia ciekawą hipotezę dla wyjaśnienia współczesnej mutacji antykomunizmu, służącej rosnącemu w siłę przekreślaniu dorobku jakichkolwiek, choćby i najbardziej reformistycznych, lewicowych prądów, pokazując rolę stanu wojennego jako momentu założycielskiego dla tego zjawiska. Zajeździmy… pozwala też dobrze zrozumieć na czym polega, czy też może raczej mogłaby polegać, wartość solidarnościowego dziedzictwa dla dzisiejszej lewicy w Polsce, a do tego udziela ciekawego głosu w dyskusji nad lewicowym stosunkiem do patriotyzmu. Według Modzelewskiego nie jest on przeżytkiem w takim samym stopniu, co bardziej akceptowalna po naszej stronie ideologicznej barykady sprawiedliwość społeczna. Krytyczna uwaga należy się niestety samemu wydaniu, w którym nie ustrzeżono się sporej liczby pomyłek. Drobne błędy znajdziemy w indeksie, pisowni skrótów i nazwisk, czy niedbałych odesłaniach do cytowanych źródeł. Całość rekompensuje jednak ciekawa treść, której tak w książce, jak i samym życiorysie jej autora na pewno nie brakuje. Gdyby opisywana publikacja miałaby nie powstać, musielibyśmy żywić w tej sprawie do jej autora ogromny żal. Trudno byłoby go nie myśleć wobec słynnego mediewisty o tak zawiłym życiorysie. Urodził się wszak jako Rosjanin z moskiewskiej rodziny w środku stalinowskich czystek, a II Wojnę Światową spędził w totalitarnych ośrodkach wychowawczych ZSRR. Potem było wygodne, nomenklaturowe dzieciństwo, a w końcu… ścieżka politycznego kontestatora (polskiego i zarazem patriotycznego!) dłuższa przynajmniej o kilkanaście lat w stosunku do brylujących dzisiaj z racji samodzielnie eksponowanego męczeństwa opozycyjnych kolegów. Po ten ilustrowany cytatem z Majakowskiego „rachunek doświadczenia” naprawdę warto sięgnąć nie tylko w przypadku czytelników zainteresowanych rekonstrukcją historii peerelowskiej opozycji, ale i wszystkich poszukiwaczy lewicowej tożsamości. Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Iskry, Warszawa 2013. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
25 listopada:
1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.
1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.
1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").
1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.
2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.
?