Łukasz Moll: Elity nie rozumieją, czym jest niedostatek

[2016-08-06 00:15:32]

Odkąd zaczęto wypłacać pieniądze z programu 500+, publicyści podnieśli alarm: „miało być na dziecko, a jest na zachcianki rodziców! Ojcowie kupują sobie nowe buty, matki nowe sukienki, spłacają swoje długi”. Nawet minister Morawiecki niepokoi się zwiększonym importem używanych samochodów z zagranicy. Czy 500+ to faktycznie marnotrawstwo publicznych pieniędzy?

Abstrahując już od tego, że z oceną programów socjalnych trzeba poczekać przynajmniej kilka lat, załóżmy, że komentatorzy mają rację: są rodziny, które otrzymane 500 zł w całości wydają na potrzeby rodziców, a nie dzieci. Jak świadczy to o ich uczciwości? Czy nie okradają własnych dzieci?

Reakcja publicystów pokazuje tylko jedno: że zupełnie nie rozumieją, czym jest niedostatek. Nie można ich wprawdzie winić za to, że nie doświadczyli go na własnej skórze, ale za to, że niezdolni są do analitycznego myślenia – już tak. Przecież to za im płacimy, żeby potrafili wczuć się w sytuację innego człowieka, żeby potrafili całościowo opisać i zrozumieć pewne procesy. W przypadku 500+ wychodzi na to, że są zwyczajnie kiepscy w swojej pracy.

To, że w wyniku 500+ rodzice wydają więcej pieniędzy na siebie, nie znaczy jeszcze, że zaniedbują dzieci. Może to oznaczać, że przed uruchomieniem programu odbierali sobie od ust, bo najpierw myśleli o dzieciach: o tym, żeby nie były głodne, żeby nie chodziły do szkoły w dziurawych butach. Przez to sami nie kupowali sobie ubrań, butów, nie zmieniali samochodu. Dla osób z klasy średniej zakup nowych butów to kaprys: można sobie przecież odmówić nowego modelu Nike’a albo trekkingów do chodzenia po górach. Ale dla biednych rodzin wymiana obuwia to często nie jest kaprys, tylko poważny problem, powracający wraz ze zmianą pory roku. Biedni zazwyczaj kupują tanie buty niskiej jakości, które szybko się znoszą. Stąd co sezon mają do wyboru: albo będą chodzić z dziurami w podeszwie, albo będą musieli zaoszczędzić na czym innym, żeby pozwolić sobie na nowe buty.

Nie inaczej jest z sukienkami. Dla Pań, którym nie doskwiera niedostatek, kupno sukienki kojarzy się z wyjściem na ciuchy, buszowaniem po galerii handlowej i szukaniem okazji. Dla biednych ludzi zakup nowej sukienki, pary spodni czy butów często jest inwestycją: oznacza to, że mogą pójść na rozmowę kwalifikacyjną, ubiegać się o pracę, która wymaga eleganckiego stroju, albo spotykać się ze znajomymi, którzy mogą ich jakoś wesprzeć.

Nawet zakup nowego, używanego samochodu da się obronić. Sam jestem zagorzale anty-samochodowy, ale potrafię zrozumieć, że czteroosobowa rodzina, która mieszka na prowincji, gdzie kuluje transport publiczny, albo nawet w mieście, gdzie bilety komunikacji miejskiej są drogie, szuka oszczędności i wygody w wymianie rozklekotanego, 25-letniego samochodu, którego naprawy i wysoki poziom zużycia paliwa drenują domowy budżet.

Ze wszystkimi tymi piętnowanymi wydatkami wiąże się jeszcze jedna rzecz, której klasa średnia nigdy nie zrozumie: kwestia uznania. Uznanie, o jakie zabiegają osoby aspirujące do wysokich stanowisk społecznych jest zupełnie innego typu niż uznanie, którego brakuje osobom biednym. Dla klasy średniej konsumpcja jest wyznacznikiem wysokiego statusu – regularna wymiana zawartości garderoby i garażu to odpowiedź na zazdrosne spojrzenie sąsiadów, dalszej rodziny czy znajomych z pracy: ma pokazywać, że nadąża ona za trendami, modą, że dobrze jej się powodzi. Dla klasy niższej zaspokojenie podstawowych potrzeb rodzinnych – ubrania czy mobilności – sprawia, że może wyzwolić się ona z piętnującego spojrzenia, które tak bardzo może paraliżować, podcinać skrzydła.

Wyzwolenie się z tego piętnującego spojrzenia jest niezwykle istotne w przypadku dzieci. To, że one same – ale TEŻ ich rodzice – nie chodzą w dziurawych butach, w wytartych spodniach, nie jeżdżą zardzewiałym samochodem dodaje im pewności siebie, uwalnia od wstydu za niezawinioną degradację.

Tym, co zdecydowanie zwiększa szanse rozwojowe biednych jest także spłata długów. Znowuż, dla klasy średniej dług to synonim nieumiarkowania, rozrzutności, lekkomyślności, niepohamowanej konsumpcji z kart kredytowych. Ale biedni zadłużają się najczęściej po to, żeby pokryć nagłe wydatki, zaspokajające podstawowe potrzeby: wizytę u dentysty z bolącym zębem, zakup niezbędnych lekarstw, spłatę innego zadłużenia (np. mieszkaniowego). Spłata długów i uwolnienie się od odsetek, niekiedy lichwiarskich (chwilówki) wpływa również – choć pośrednio – w bardzo dużym stopniu na sytuację dzieci. Nie tylko oznacza to więcej pieniędzy w budżecie domowym, ale też mniej nieustannego stresu wśród domowników – stresu, który przekłada się na przemoc domową, alkoholizm, depresje.

Reakcja elit na decyzje rodziców, dotyczące tego, na co wydać pieniądze z 500+ pokazuje w jak różny sposób zarządza się budżetami domowymi na górze i na dole drabiny społecznej, jak odmienne znaczenia przypisuje się określonym wydatkom. Nowe buty dla taty, nowa sukienka dla mamy, nowy samochód dla całej rodziny i spłata długów – to inwestycje, które mogą walnie przyczynić się do poprawy warunków, w jakich są wychowywane dzieci. Często przysłużą się znacznie lepiej niż zwiększenie wydatków na bieżącą konsumpcję dzieci, kiedy samemu wygląda się jak lump, do baku wlewa się tyle paliwa, co do odrzutowca i na domiar złego, na to wszystko trzeba zapożyczyć się u lichwiarza. To kolejna różnica, która dzieli klasę niższą od średniej: ta druga nie rozumie, że do rozwoju dziecka można się przyczynić inaczej niż poprzez inwestowanie w kursy języków obcych, posyłanie na zagraniczne wakacje czy realizowanie kolejnych zachcianek. Klasa niższa też by tego chciała, ale potrzeby układają się w piramidę. Ci, którzy są na jej wierzchołku mogliby wreszcie przestać zaglądać do portfela tym, którzy stoją na dole. Niech cieszą się, że ci z dołu nie są równie zuchwali w zaglądaniu w ich koryta.

źródło: https://www.facebook.com/lukasz.mollrazem

Łukasz Moll


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku