Przemyslaw Wielgosz: Nekropolityka po polsku

[2021-12-16 16:00:33]

Jeżeli istnieje coś czego nie powinniśmy nigdy zapomnieć temu rządowi, to nie jest to ani 500+, ani zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego, ani inflacja, ale nekropolityka, którą polska prawica prowadzi w obliczu kolejnej fali pandemii oraz wobec uchodźców na granicy z Białorusią (a także w kontekście kryminalizacji praw reprodukcyjnych kobiet).

Kameruński filozof Achille Mbembe mianem nekropolityki określił politykę zorientowaną na wytwarzanie śmierci na wielką skalę. Jest to zatem dokładnie to, co polski rząd zrobił porzucając społeczeństwo w chwili, gdy pandemia codziennie zabija kilkaset osób. Podobnie jak jesienią zeszłego roku ekipa Morawieckiego zachowuje się zgodnie z zasadą „a nuż przejdzie bokiem”. Wtedy zignorowano doświadczenia innych krajów europejskich, nie przygotowano służby zdrowia na kolejną falę zachorowań i do ostatniej chwili zaklinano rzeczywistość, co doprowadziło do wielu tysięcy ofiar, których można było uniknąć. Dziś, gdy o wirusie wiemy znacznie więcej niż rok temu, a strategie walki z pandemią dowiodły swojej relatywnej skuteczności, ten sam rząd postanowił nie robić kompletnie nic. A raczej zrobił rzecz, której nie spodziewali się nawet jego najwięksi krytycy – uległ szantażowi garstki ultraprawicowych antyszczepionkowców i z całą premedytacją zmarnował cały pozytywny efekt szczepień, który mógłby zadziałać tylko, gdyby uznać pełne zaszczepienie za warunek wejścia do restauracji, kina czy kościoła .

I znowu liczba niepotrzebnych ofiar pod koniec listopada wynosiła już niemal 5 tysięcy.

Trudno nazwać tę politykę inaczej niż świadomym zarządzaniem masową śmiercią. Trudno też nie zauważyć podobieństw miedzy nią, a tym co polskie służby mundurowe wyprawiają na granicy z Białorusią. Co prawda, jak na razie, ofiary pandemii nie są, tak jak uchodźcy, systematycznie dehumanizowane i używane do straszenia społeczeństwa – choć już podejmowano próby szczucia na personel medyczny –, ale na granicy widzimy tę samą strategię porzucenia potrzebujących w potrzebie, którą rząd zastosował wobec własnych obywateli i obywatelek. Różnica polega na tym, że „porzucenie” przyjmuje tam postać siłowego przerzucania kobiet przez graniczne zasieki. A także na tym, że dręczenie uchodźców nie wywołuje takiej krytyki opozycji i mediów, jak pandemiczna nekropolityka. Cóż bowiem z tego, że od pierwszej i drugich słyszymy nawoływania do humanitaryzmu i uznania praw do azylu osób znajdujących się na granicy, skoro towarzyszą temu neutralizujące to przesłanie mantry o wojnie hybrydowej, obronie zagrożonego terytorium i zapewnienia o szacunku dla mundurowych i ich chwalebnej misji.

Cokolwiek różni IV falę pandemii i kryzys graniczny łączy je zgoda na śmierć. I nie chodzi tylko o polską prawicę, która po raz kolejny dowiodła, że jedyne życie które ją obchodzi to wegetacja zygot, a obywatelki i obywateli traktuje jak demograficzny (i elektoralny) zasób, którym można manipulować np. zmniejszając jego ciężar w ramach epidemicznego dostosowania (czyli śmierci osób najstarszych, które wszak dużo kosztują państwo, a wyborów za trzy lata pewnie i tak nie dożyją). Chodzi także o to, że może ona sobie na taką politykę pozwolić. Znaczna część polskiego społeczeństwa nie tylko popiera „obronę granicy”, ale także nie protestuje przeciw bierności władz potęgującej statystyki śmierci. Jak zauważyli socjologowie Sylwia Urbańska i Przemysław Sadura trudno się dziwić obojętności na los uchodźców skoro nie porusza nas śmierć osób znajomych .

Skąd ten powszechny brak empatii pomieszany z fatalizmem? Z pewnością nie da się go sprowadzić do skutków szowinistyczno-militarystycznej propagandy i obezwładniającego uroku ministra Niedzielskiego. Nie przekonuje także szukanie korzeni w odległej przeszłości. Nawet jeśli są oczywiste analogie między Usnarzem w 2021 a Zbąszyniem w 1938 , to z pewnością braku wrażliwości i solidarności nie wysysamy z mlekiem matki. Przyczyny leżą znacznie bliżej. I mają bezpośredni związek ze modelem społecznym zainstalowanym w Polsce po roku 1989.

Gdyby szukać jednej podsumowującej go zasady, to najbliżej byłoby sformułowane kiedyś przez Jean-Paul Satrtre’a hasło „piekło to inni”. Kulturę III RP od samego zarania do dziś przenika liberalny indywidualizm. Tutaj inni to nie mili sąsiedzi i znajomi z pracy, ale potencjalna konkurencja w walce o zawsze zbyt szczupłe zasoby. Siła narzuconego społeczeństwu wyścigu szczurów nie polegała przy tym na prawdopodobieństwie sukcesu, ale na tym, że polski kapitalizm nie oferował alternatyw, więc nie pozostawało nic innego jak kupić i uznać za swój etos indywidualnego powodzenia kosztem innych (co paradoksalnie prowadzi do fatalizmu, a nie wiary we własną sprawczość). Przez dekady przekaz medialny i polityczny przekonywał nas, że państwo i zapewniane przezeń usługi publiczne, to ciężar i ograniczenie wolności. Pierwsze powinno być tanie, a drugie najlepiej sprywatyzować. Wszelka idea płacenia na dobro wspólne – jak podatki – była systematycznie zohydzana, a ci którzy unikali opodatkowania budzili mało skrywany podziw. Jeśli ktoś myśli, że to pieśń przeszłości, a czasy się zmieniły, niech posłucha przez chwilę codziennej audycji EKG w znakomitym skądinąd radiu TOK FM.

Rewersem i ceną tego indywidualizmu jest pogarda dla wszystkiego co społeczne i wspólne. W ciągu minionych trzech dekad solidarność i zaangażowanie stały się czymś podejrzanym, a ci którzy je manifestują muszą – w opinii wielu – mieć z tego jakieś profity, albo są frajerami. Czy nie tak właśnie większość z nas reaguje na aktywistów ratujących życie na granicy? Czy nie tak właśnie podchodzimy do apeli o ochronę innych przez noszenie maseczek i szczepienia?

Doprawdy polska odmiana nekropolityki ma mocne społeczne podstawy. Dlatego nawet nowa mutacja wirusa może nie zaszkodzić rządowi, który ją prowadzi.

Przemysław Wielgosz




Tekst pochodzi z najnowszego numeru "Le Monde diplomatique - edycja polska"

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku