Radosław S. Czarnecki: Terroryzm hybrydowy w zapomnianej acz trwającej wojnie

[2021-12-27 09:01:34]

Koniec roku 2021 okazał się złym miesiącem dla niemuzułmańskich mniejszości i nietubylców w administrowanym przez Indie Kaszmirze. Kilkudziesięciu cywilów zostało zabitych strzałami z bliskiej odległości czy pchnięciem noża przez nieznanych napastników. Ofiary to nauczyciele, sprzedawcy uliczni, robotnicy i handlarze. Teraz także turyści. W tym samym okresie ponad tuzin indyjskich żołnierzy służących w tym niespokojnym regionie zostało zastrzelonych także przez nieznanych napastników. Władze Indii opisują te ataki jako akty terroryzmu. Pytania pozostają: kim są terroryści? Dlaczego są zaangażowani w te ukierunkowane zabójstwa? Dlaczego sprawy przybrały tak gwałtowny obrót? Czy istnieje wyjście z tej sytuacji?

Kaszmir jest niemal jednolity religijnie – islam. Tę homogeniczność zakłócają jedynie drobne, napływowe skupiska hinduistów, buddystów czy Sikhów. W regionie mieszka również kilkanaście tysięcy wędrownych pracowników z pozostałych części Indii. Ostatnio jednak ta demograficznie mniejszość jest celem brutalnych ataków co skłania do nazwania tych aktów pogromami. Celowe zabijanie mniejszości nie jest nowym zjawiskiem w administrowanym przez Indie Kaszmirze. Kiedy powstanie islamskie po raz pierwszy pojawiło się w regionie pod koniec lat 80., odbyła się pierwsza czystka etniczna hinduskiej społeczności. Szacuje się, że w tym okresie bojownicy zabili około 650 Hindusów. Ci, którzy nie zostali zabici, „otrzymali polecenie, aby opuścić dolinę albo zginą”. W rezultacie około 100 000 Hindusów uciekło z Kaszmiru i zostało uchodźcami w różnych innych częściach Indii.

Stan konfliktu i wynikająca stąd fale agresji, terroru i przemocy ciągnie się od ponad 70 lat czyli od momentu dekolonizacji Indii przez Brytyjczyków. Powstały wtedy niepodległe Pakistan oraz Indie. Brytyjska koncepcja podziału posiadłości kolonialnych zakładała utworzenie dwóch państw w miarę jednolitych religijnie. Indie miały być w większości hinduistyczne, a Pakistan muzułmański. Wtedy też rozpoczęły się masowe migracje muzułmanów i hindusów. Wówczas doszło do pierwszych potyczek. Kaszmir był w 80% zamieszkiwany przez muzułmanów. Maharadża Hari Singh, pod którego zwierzchnością pozostawała ta prowincja w ramach brytyjskich Indii, zaproponował Indiom i Pakistanowi kompromis pozostawiający na pewien czas status quo, dający niezależność Kaszmirowi. Ugoda podpisana została przez Pakistan, Indie zaś nie chciały zaakceptować takiego obrotu sprawy. 22 października 1947 Pakistan anulował porozumienie, stosując blokadę ekonomiczną popartą inwazją plemion pasztuńskich na północny Kaszmir. Wtedy Hari Singh podjął decyzję o przyłączeniu się do Indii, podpisując 26 października tegoż roku akt przyłączenia się do Indii. Prowincja została podzielona. Na kanwie konfliktu w Kaszmirze do tej pory były trzy wojny indyjsko-pakistańskie, a w regionie dochodziło cały czas do aktów terroru i zamieszek. Trwa tam (z przerwami) do dziś stan wyjątkowy. Autonomia regionu został zniesiona w sierpniu 2019 r. i rządy przejęło bezpośrednio New Delhi.

Hindusi, którzy zdecydowali się pozostać w Kaszmirze, znaleźli się na celowniku zarówno bojowników, jak i indyjskich sił bezpieczeństwa kontrolujących dolinę kaszmirską. Bojownicy muzułmańscy postrzegają ich jako informatorów sił okupacyjnych, wojsko i siły bezpieczeństwa podejrzewają o nie do końca prawdziwą przynależność państwową i etniczną.

I właśnie wir nacjonalistycznej, powstańczej przemocy stał się ostatnio znacznie bardziej brutalny niż miało to miejsce wcześniej. Prócz wybiórczych ataków na wojskowych oraz mniejszości: hinduistów i Sikhów, terroryści biorą na cel każdego nie pochodzącego z Kaszmiru osobnika. Ostatnio np. zabito sześciu robotników przybyłych do pracy w Kaszmirze. Można się spodziewać, że w nadchodzących miesiącach ten dramat będzie się nasilał. Ma to wymiar autentycznej, brutalnej czystki etnicznej mającej z jednej stron zastraszyć (tak obcych jak i ludność miejscową), a z drugiej - spowodować dalszą homogenizację populacji Kaszmiru.

Rządy władz centralnych, nasilające się represje wojska i sił bezpieczeństwa oraz terror islamistów spowodowały, że politycy regionalni są faktycznie nic nie znacząca grupą osób, mających bardzo mało – albo prawie nic - do powiedzenia na temat codziennego życia obywatel Kaszmiru. O decyzjach na temat przyszłości tego regionu nawet nie mają co marzyć. Aktualny rozwój sytuacji w Kaszmirze nader przypomina znany casus Kosowa.

Brutalizacja i eskalacja konfliktu przeniosła się z domeny wojskowej i „bezpieczniackiej” na ludność cywilną. I to jest tragedia, obrazująca zapętlenie się obu stron konfliktu gdzie terrorem uderza się już na ślepo, mnożąc ofiary dla samych ofiar. Zaskakujące jest także to, że te masowe ataki mają miejsce w jednym z najbardziej zmilitaryzowanych regionów świata (tak po stronie Indii jak i sąsiedniego Pakistanu, a poza tym funkcjonują nadal zmilitaryzowane, pozostające w konspiracji, komórki islamistów). Wzrost terroryzmu hybrydowego w Kaszmirze wynika z tego – jak opisują to zjawisko analitycy i znawcy tego regionu - co można by nazwać udziałem „terrorystów pracujących w niepełnym wymiarze godzin”. Niejako „na pół etatu”. Większość ostatnich zabójstw cywilów i personelu wojskowego została dokonana przez Kaszmirczyków nie biorących do tej pory w jakichkolwiek aktach przemocy. Nie znajdują się ani w rejestrach wywiadowczych, ani nie są aktywnie monitorowani. W związku z tym sprawcy są w stanie poruszać się bez wysiłku i niepostrzeżenie, zanim dokonają niespodziewanych ataków na niczego niepodejrzewające ofiary. w przeciwieństwie do klasycznych i znanych terrorystów używają broni krótkiej: noży, szpikulców czy pistoletów. Zabijają z bliskiej odległości pojedyncze ofiary co pozwala uniknąć wykrycia i odwetu. Po wykonaniu zadania – które często jest indywidualnym impulsem - i wyeliminowaniu celu, wracają do normalnego życia codziennego całkowicie wtapiając się w cywilne otoczenie.

Sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Delhi ma bowiem do czynienia nie z konspiracją i klasycznym terroryzmem, a z determinacją implikującą terrorystyczne zaangażowanie się wielu – postronnych do tej pory - członków lokalnej społeczności. New Delhi stoi teraz w Kaszmirze przed dwoma gigantycznymi wyzwaniami. Po pierwsze jego rządy są bardzo niepopularne, gdyż centralne kierownictwo polityczne podejmujące decyzje w sprawie Kaszmiru nie cieszy się jakimkolwiek zaufaniem większości muzułmańskiej. Po drugie - oddolny sprzeciw, stający się już masowym, który przekształcił się w terroryzm hybrydowy, staje się również użytecznym narzędziem dla zagranicznych agitatorów i wrogów Indii.

Antidotum na terroryzm hybrydowy i dalszą radykalizację nastrojów społecznych jest zdolność władzy centralnej do odzyskiwanie zaufania i dobra wola mogąca się przejawić przede wszystkim w przywróceniu autonomii, a nawet jej poszerzeniu. Właśnie w obliczu rzeczywistego i pomnażanego akcjami militarnymi ze strony wojska hinduskiego strachu przed utratą poczucia kaszmirsko-islamskiej tożsamości, wynikłej z racji miejsca urodzenia i miejscowej kultury, wielu miejscowych muzułmanów podejmuje epizodyczne misje terrorystyczne.

Takie podejście do rozwiązywania konfliktów, bez względu na to, jak jest opłacalne, raczej nie znajdzie uznania w nacjonalistycznych kręgach rządzących dziś Indiami. Wojownicza, bezlitośnie realizowana, głęboko militarystyczna strategia, służąca jedynie alienacji miejscowej ludności, wyklucza jakąkolwiek możliwość dialogu międzysektorowego i polubownego, kompromisowego rozwiązania tego konfliktu. Z tych też racji jakakolwiek współpraca regionalna i międzynarodowa w celu rozładowania napięć jest niemożliwa. New Delhi utrzymuje bezkompromisowe stanowisko, iż Kaszmir jest sprawą wewnętrzną, wykraczającą poza debatę wewnątrz-indyjską. A Indie to kraj z pokaźnym potencjałem jądrowym oraz z jedną z najliczniejszych i najnowocześniejszych armii świata.

A poza tym – Indie bać się mogą tzw. „efektu domina”. Jako kraj federacyjny, z niesłychanie skomplikowaną strukturą narodowościową, religijną, rasową, językową etc. boją się o spoistość i jedność państwa. Zjednoczone Indie to dopiero historia II połowy XX wieku. Ten tygiel kultur jeszcze na dobre się nie spoił aby nie mieć obaw – jak to był wielokrotnie w historii – o jego rozpad i podział. Przypadki Związku Radzieckiego czy Jugosławii są tu dla Hindusów na pewno jakimś memento.

Radosław S. Czarnecki



drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku