Poszukiwanie wątków antykomunistycznych w dorobku intelektualnym polskich socjalistów nie napotka z pewnością na większe trudności. Pamiętać bowiem należy, że polski socjalizm swoją genezę wywodził z tradycji patriotycznej i niepodległościowej. Socjaliści czuli się przede wszystkim sukcesorami demokratycznej myśli powstańczej i jeśli w swych enuncjacjach programowych pisali, że "PPS obstaje wiernie przy sztandarze międzynarodowej myśli rewolucyjnej, dążącej do powszechnego wyzwolenia"[1], to pod pojęciem tym rozumieli nie rewolucję społeczną, ale powstanie narodowe. Stopniowo w myśli socjalistycznej hasło niepodległości narodu zespoliło się z postulatem wyzwolenia społecznego. Koncepcję włączenia robotników do działań niepodległościowych uzasadniano przekonaniem, że proletariat może być tą częścią narodu, która z racji swej bojowości najlepiej jest predystynowana do walki z zaborcą. Bolesław Limanowski twierdził, że "prawdziwy patriotyzm zwraca się przede wszystkim ku temu co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny, rzeczowy: zaś socjalizm wypływając z miłości narodu musi być patriotyczny"[2].
To właśnie patriotyzm był głównym motywem, którym kierowali się młodzi wstępując w szeregi socjalistów. Piłsudski pisał nawet o zjawisku "epidemii socjalizmu", jakiej ulegała ówczesna młodzież i stwierdzał, że "nikt z inteligentniejszych jego kolegów nie uniknął w swym rozwoju przejścia przez etap socjalistyczny".[3] Również Leon Wasilewski swój akces do ruchu socjalistycznego tłumaczył fascynacją zawartymi w tej ideologii pierwiastkami demokratyzmu i niepodległości. O swoim ówczesnym stosunku do socjalizmu pisał następująco: "W samą jego istotę nie wnikałem, bardziej pociągała mnie rewolucyjność i konspiracyjność socjalizmu niż teoria. Byłem szczerym demokratą, ale idei walki klas jeszcze wówczas nie doceniałem, a "Kapitału" Marksa, który wtedy się zjawił w przekładzie polskim, nie chciało mi się czytać, bo mnie znudził"[4].
Polski socjalizm, który rozwijał się na styku dwóch odmiennych kultur: wschodniej i zachodniej, charakteryzował zróżnicowany stosunek do kwestii narodowej. Tym jednak co mimo różnic ideowo-politycznych łączyło większość nurtów polskiego ruchu socjalistycznego było dążenie do niepodległości Polski oraz troska o godzenie partykularnych i narodowych interesów robotników z interesami całego narodu polskiego.[5] W największej zgodzie z zasadami ideologii socjalistycznej w jej marksistowskim wydaniu pozostawała w gruncie rzeczy myśl polityczna powstałej w 1893 roku Socjaldemokracji Królestwa Polskiego (od 1900 r. Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy). Fundamentem jej programu było teza o wspólnocie interesów robotników różnych narodowości, "organicznego zespolenia" ziem polskich z państwami zaborczymi oraz wywodzącym się z tych przesłanek sprzeciwie wobec zajmowania się przez ruch socjalistyczny kwestią niepodległości Polski. To stanowisko podzielała początkowo dość liczna grupa socjalistów, która w 1906 roku dokonała rozłamu w PPS i utworzyła PPS-Lewicę. Nurt ten ewoluował jednoznacznie ku komunizmowi. Podczas I wojny światowej SDKPiL oraz PPS-Lewica wzorując się na radykalnych rosyjskich i niemieckich ugrupowaniach socjaldemokratycznych propagowały lewackie hasło "wojna wojnie" wypowiadając się przeciwko odbudowie państwa polskiego. Wkrótce po odzyskaniu niepodległości stronnictwa te utworzyły Komunistyczną Partię Robotniczą Polski.
Jednak większość socjalistów polskich nie poszła tą drogą, akceptując tezę Limanowskiego o tożsamości idei patriotycznych i socjalistycznych. Ich stosunek do marksizmu był do zakończenia I wojny światowej polemiczny choć nie jednoznacznie krytyczny. Uległ on zasadniczej zmianie po powstaniu państwa komunistycznego i coraz bardziej zaostrzał się w swym krytycyzmie pod wpływem procesów zachodzących w tym państwie. W latach bezpośrednio poprzedzających wybuch II wojny światowej socjaliści nie tylko nie mieli już wątpliwości, że Związek Radziecki jest rodzajem dyktatury, ale coraz częściej porównywali państwo komunistyczne z faszystowskim, wyrażając przekonanie, że oba te państwa zmierzają ku całkowitemu zniszczeniu Polski, wymazaniu jej z map i poddaniu ludności fizycznej eksterminacji.[6] Taki punkt widzenia utrwalił się w polskiej myśli socjalistycznej towarzysząc rozważaniom jej czołowych przedstawicieli nie tylko przez cały okres międzywojenny, a także lata wojny i konspiracji.[7]
Krytyczne uwagi wobec niektórych założeń ideologii marksistowskiej pojawiały się w polskiej myśli socjalistycznej już w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku. W tym okresie socjaliści przyswajali polskiemu czytelnikowi twórczość promotorów marksizmu, dowodząc nawet - jak czynił to Bolesław Limanowski - sporej popularności tej ideologii na ziemiach polskich.[8] Jednak dokonywana przez socjalistów popularyzacja marksizmu nie oznaczała poparcia dla jego głównych tez. Limanowski krytykował i odrzucał marksistowską teorię materializmu historycznego, twierdząc, że jest to teoria schematyczna i subiektywna, gdyż różnorodne życie społeczne sprowadza do jednego tylko przejawu ludzkiej aktywności - sfery ekonomicznej.[9] W ogóle odmawiał marksizmowi waloru teorii naukowej. Uważał bowiem, że nauka powinna być obiektywna, bezklasowa oraz "wymagająca od zajmującego się nią badacza szczególnie neutralnej postawy wobec przedmiotu badanego i z racji złożoności badanych zjawisk i z powodu, iż sam badacz jest jednym z elementów przedmiotu badanego".[10] Tymczasem marksizm interpretując proces historyczny z punktu widzenia światopoglądu klasy robotniczej oznaczał w jego przekonaniu "naruszenie naukowości socjologii oraz grzech subiektywizmu".[11]
Krytyką socjalizmu naukowego, materializmu historycznego oraz ekonomii politycznej zajmowała się również Zofia Daszyńska-Golińska, żona Ignacego, ekonomistka i socjolog. W pracy z 1900 roku pt. "Przełom w socjalizmie" dowodziła, że marksistowska interpretacja procesów społecznych ma skrajnie deterministyczny charakter. "Z całego systemu Marksa i Engelsa - pisała - którzy opierając się na podstawie materializmu dążą do możliwie obiektywnego zbadania zjawisk zewnętrznego świata, czyniąc warunki ekonomiczne punktem wyjścia w społecznym rozwoju, wynika przedstawienie świata ludzkiego, jako mechanizmu, funkcjonującego na zasadzie praw przyrodniczych".[12] Takie ujęcie uniemożliwiało świadome kierowanie procesami społecznymi w zależności od celów i potrzeb ludzkich, czyniąc ten proces czysto mechanistycznym. Zdaniem tej autorki źródeł marksowskiego determinizmu poszukiwać należy we wpływach heglowskich i feurebachowskich. Jednak połączenie idealizmu heglowskiego ze światopoglądem materialistycznym musiało według niej prowadzić do sprzeczności. Twierdziła, że zastosowanie heglowskiej dialektyki "przy wykładzie socjalizmu Marksa wydać się musi przestarzałe i dziwaczne w świetle nowszych pojęć o ewolucji, a stosowane do polityki staje się niebezpieczne".[13] Daszyńska-Golińska podejmując krytykę marksistowskiej interpretacji praw rozwoju społecznego, powoływała się na Edwarda Bernsteina oraz jego wydaną rok wcześniej ( w 1899 ) książkę pt. "Die Vorrausseztungen des Sozialismus und die Aufgaben der Sozialdemokratie". Daszyńska-Golińska zgadzała się z Bernsteinem, który w teorii materializmu historycznego uwzględniał co prawda znaczenie czynnika ekonomicznego, ale przewidywał równocześnie jego stopniowy zanik na korzyść "czynników ideologiczno-etycznych". Autorka ta negowała marksizm z uwagi na akceptację teorii walki klas jako podstawy warunkującej zasadnicze przekształcenia społeczne, teorię rewolucji i konieczność dyktatury proletariatu. Była - w ślad za Bernsteinem - zwolenniczką stopniowych i pokojowych reform społecznych. Podobnie jak on uważała, że formułowana przez Marksa i Engelsa teza o konieczności ustanowienia dyktatury proletariatu jest anachronizmem, gdyż nawiązując do epoki terroru podczas rewolucji 1789 roku oraz pozostając pod wpływem blankizmu, opiera się na fałszywych i nie możliwych do urzeczywistnienia w demokratycznym ustroju przesłankach. Warto w tym miejscu zauważyć, że takie odwoływanie się do koncepcji "ojca rewizjonizmu" nie było w ówczesnej literaturze naukowej, a zwłaszcza socjalistycznej częste. Poglądów Bernsteina nie akceptowała bowiem przed I wojną światową nie tylko niemiecka SPD, ale nie znajdowały one wielu rzeczników także wśród socjalistów innych krajów.[14]
Wątki antykomunistyczne w polskiej myśli socjalistycznej po odzyskaniu niepodległości stopniowo nasilały się. Socjaliści coraz wyraźniej odcinali się od ideologii komunistycznej, opierając fundament swojego programu na możliwości urzeczywistnienia ustroju "demokracji społecznej" na drodze reform, bez konieczności przeprowadzenia rewolucji, albo raczej dokonania jej, ale w sposób pokojowy, "w majestacie prawa". Można sądzić, że do zdecydowanego odrzucenia przez polskich socjalistów koncepcji rewolucji i dyktatury proletariatu przyczyniły się doświadczenia rewolucji bolszewickiej. Zmiany zachodzące w Rosji były w przekonaniu socjalistów całkowitym zaprzeczeniem socjalizmu, a ustrój tam ustanowiony kłócił się z ich wizją wolności i sprawiedliwości społecznej. Co prawda w początkowym okresie pojawiały się wśród socjalistów głosy wyrażające przychylny stosunek do zmian rewolucyjnych w Rosji, ale były one zapewne spowodowane uznaniem wobec wyrażanego przez bolszewików poparcia dla polskich dążeń niepodległościowych. Taki punkt widzenia prezentował w tym okresie Mieczysław Niedziałkowski, który w artykule opublikowanym na łamach "Jedności Robotniczej" z 1918 roku występował niejako w obronie rewolucji rosyjskiej pisząc, że "kto wiatr sieje, zbiera burzę", a dokonujące się w jej trakcie akty krwawego terroru zrodziła "przeklęta historia państwa carów, tortury męczonych chłopów, rządy ochran, katorgi, szubienice i zesłania, egoizm szlachecki, samowola biurokracji".[15] Również Leon Wasilewski pisząc o polityce narodowościowej ZSRR doceniał ten jej aspekt, który wyrażał się we wspieraniu narodowych aspiracji Białorusinów czy Ukraińców. Zwracał uwagę, że "Białoruś sowiecka staje się tym terenem, na którym rozwija się właściwie, krzepnie i pogłębia kultura narodowa najbardziej zacofanej gałęzi szczepu słowiańskiego". Utworzony w 1922 roku w Mińsku Instytut Białoruskiej Kultury nazwał "poważnym zalążkiem ogniska szeroko postawionej pracy kulturalnej i naukowej".[16] Pamiętać jednak należy, że eksponowanie przez Wasilewskiego tych z pozoru pozytywnych elementów polityki narodowościowej ZSRR, służyć miało jako swojego rodzaju memento dla nieudolnych w tej materii polskich czynników rządzących. Wasilewski przestrzegał bowiem, że utworzenie w BSRR "Piemontu białoruskiego" doprowadzić może do rozluźnienia się związków mniejszości białoruskiej z Polską oraz sprzyjać będzie jej skłanianiu się ku ideologii komunistycznej.
Punktem wyjścia podejmowanej przez socjalistów polskich krytyki komunizmu, było utożsamianie tej ideologii przede wszystkim z bolszewizmem, a nie z marksizmem. Przy czym należy zaznaczyć, że socjaliści nie prowadzili bardziej pogłębionych rozważań na temat genezy bolszewizmu, a także nie rozróżniali bolszewizmu od leninizmu, który jako odrębny nurt myśli marksistowskiej ukształtował się w okresie I wojny światowej, a zwłaszcza po rewolucji październikowej. Wydaje się, że oba te pojęcia, tzn. bolszewizm i leninizm były według polskich socjalistów tożsame.
Wskazując na odejście bolszewizmu od wzorca marksistowskiego, Bolesław Limanowski - nestor polskiego socjalizmu i twórca jego kierunku zwanego niepodległościowym - prezentował się u progu lat 20-tych jako nieomalże "obrońca" klasycznego marksizmu. W pracy pt. "Bolszewickie państwo w świetle nauki" dowodził daleko idących rozbieżności między komunizmem leninowskim, a marksizmem. O bolszewizmie pisał, że "szuka on poparcia w najgorszych przejawach egoizmu ludzkiego, lekceważy wysnute z wielowiekowych doświadczeń zasady moralności, pogardliwie depcze tak ważne nabytki cywilizacyjne jak humanizm i demokracja i mimo, że sam siebie uważa za wyraziciela koncepcji Marksa, z jego głównymi tezami niewiele ma wspólnego."[17] Rozdźwięku między bolszewizmem, a marksizmem upatrywał między innymi w następujących kwestiach. Po pierwsze twierdził, że nawet "Manifest Komunistyczny nie zalecał tak bezwzględnego tępienia burżuazji, jakim się odznaczało panowanie bolszewików, przeciwnie doradzał korzystać z jej rewolucyjnego usposobienia i wspólnie z nią prowadzić walkę przeciw absolutnej monarchii, feudalnej własności i małomieszczaństwu".[18] Po drugie przekonywał, że Marks nie tylko nie był nigdy - w przeciwieństwie do bolszewików - wrogiem demokracji, ale nawet uznawał jej wielkie zasługi. Wyrazem tego było między innymi docenianie przez marksizm roli czartystów w rozwoju tendencji postępowych angielskiego narodu oraz teza, że ustanowienie dzięki demokracji francuskiej republiki w 1848 roku utorowało proletariatowi drogę do walki o wyzwolenie. Trzecim wreszcie przejawem odstępstwa bolszewizmu od idei Marksa była w przekonaniu Limanowskiego odmienna interpretacja koncepcji dyktatury proletariatu. Co prawda Limanowski zastrzegał się, że marksowska wizja ustanowienia rządów dyktatorskich klasy robotniczej w okresie przejściowym nie jest dokładnie znana, ale równocześnie stanowczo stwierdzał, że z pewnością była inna od tej, którą realizowali bolszewicy. Pisał w związku z tym: "Marks zbyt wielce cenił godność i wolność człowieka, ażeby z lekkim sercem godzić się na rozciągnięcie despotycznej, krwawej, nieograniczonej władzy mniejszości komunistycznej nad wielomilionową ludnością, chociażby to miało być stanem tylko przejściowym".[19] Socjaliści bardzo często przypominali, że komunizm jest zaprzeczeniem wolności i przywołując powiedzenie Kautskiego stwierdzali: "Nie tylko chleb dla wszystkich, to także wolność dla wszystkich, a wolność nie mniej ważna niż chleb". Tymczasem - co podkreślał w cytowanej broszurze Limanowski - ustrój wprowadzony w Rosji przez bolszewików jest "komunizmem niewolniczym, znanym już w starożytności". Walcząc o władzę bolszewicy odrzucili krępujące ich zasady demokratyczne, zwłaszcza zasadę wolności. Ustanowili dyktaturę proletariatu zakładając, że jest to jedyny skuteczny środek do całkowitego zniszczenia burżuazji, przez co pogwałcili zasadę równości, uniemożliwiając innym stronnictwom udział w strukturach władzy. Złamali zasadę swobody wyrażania poglądów i nieskrępowanego głoszenia przekonań "narzucając swą wolę przemocą, strachem i grozą". Ustanowili władzę absolutną, bo skupiającą w jednym ręku wszystkie jej dziedziny: ustawodawczą, wykonawczą, sądowniczą, militarną, polityczną, gospodarczą i administracyjną. W ten sposób - pisał Limanowski - "wytworzyli rząd o potężnym ramieniu, równający się z despotyzmem dawnych mocarzy azjatyckich, silniejszy od byłego rządu carskiego, a swą grozą i okrucieństwem prześcigający nawet rządy Iwana Groźnego".[20]
Argumentem, którym w krytyce komunizmu często posługiwali się socjaliści było twierdzenie, że bolszewizm ma wyłącznie rosyjski charakter i dokonywane przez Komintern próby zaszczepienia go w państwach Europy Zachodniej musiały zakończyć się niepowodzeniem. K. Czapiński pisał: "Gdziekolwiek stanęła mocniej stopa komunizmu na Zachodzie, tam zwyciężyła reakcja".[21] Autor ten twierdził, że o specyfice rosyjskiej wersji komunizmu przesądziło rewolucyjne włościaństwo, zainteresowane zniesieniem panujących w tym kraju "półfeudalnych i pańszczyźnianych stosunków". Natomiast w państwach Europy Zachodniej chłopstwo było czynnikiem raczej umiarkowanym i konserwatywnym. "Toteż gdy na Zachodzie - pisał Limanowski - bolszewicy próbowali zastosować taktykę rosyjską przy pomocy Kominternu, pokazało się, że prowadzi ona do reakcyjnych rezultatów. (...) Jednocześnie Komintern rozbijał jedność klasowego ruchu robotniczego i tym bardziej ułatwiał zwycięstwo reakcji". Natomiast M. Niedziałkowski dowodził, że wizja kreślona przez oficjalną doktrynę rosyjskiej partii komunistycznej w praktyce wydarzeń roku 1917 zakończyła się całkowitym bankructwem. Podstawowe hasła, głoszone przez bolszewików, wręcz fundamenty ich ideologii, jak np. dyktatura proletariatu okazały się fikcją. W rzeczywistości bowiem, to nie klasa robotnicza sprawowała rządy dyktatorskie, ale partia, a właściwie "garstka naczelnych kierowników, wsparta o wojsko i dobrze zorganizowaną policję".[22] Innym źródłem krachu bolszewickiej wizji rewolucji był brak przygotowania mas robotniczych i chłopskich do kierowania aparatem państwowym. Rosyjski proletariat znamionował się bardzo niskim stopniem wykształcenia i brakiem jakiegokolwiek doświadczenia organizacyjnego. Jeszcze ciemniejsze i mniej wyrobione było włościaństwo, "znękane, ubogie, pełne poczucia niejasnej krzywdy i tłumionego gniewu, jeszcze o wiele mniej przygotowane do historycznej roli, jaką bolszewicy chcieli im przeznaczyć".[23] Natomiast inteligencja, reprezentująca od czasów dekabrystów "jedyny świadomy czynnik rewolucyjny", całkowicie rozczarowana i zagubiona, przestała odgrywać jakąkolwiek aktywną rolę. W rezultacie znajdujące się na tak niskim poziomie masy robotniczo-chłopskie okazały się niezwykle podatne na propagandę komunistyczną. Niedziałkowski charakteryzował ją w następujący sposób: "metoda propagandy komunistycznej polegała na wyłącznie na budzeniu nienawiści, zazdrości, uczuć zemsty. Nie zwracano uwagi na trudności zadania, na odpowiedzialność za losy kraju, na problemy gospodarcze. Terror, a zwłaszcza terror masowy rozpalił do czerwoności drzemiące w ludziach popędy sadystyczne, zniszczył do końca i tak już rozluźnione w skutku wojny hamulce etyczne, przede wszystkim zaś zdruzgotał w społeczeństwie dawne wyobrażenia o nowym ustroju, jako ustroju swobody, pokoju, twórczej pracy, postępu. (...) W wyniku ogólnym zniszczono wszelkie podstawy w psychice mas, na jakich mógł się ewentualnie oprzeć wysiłek przebudowy społecznej."[24]
Główne ostrze swej antykomunistycznej krytyki kierowali polscy socjaliści przede wszystkim ku dwóm naczelnym zasadom: dyktaturze proletariatu oraz rewolucji, jako jedynej drodze do ustanowienia nowego ustroju. Twierdzili, że obie te zasady są nie do przyjęcia przez socjalistów, gdyż kłócą się z fundamentalną podstawą ich ideologii: koncepcją wolności człowieka. M. Niedziałkowski pisał: "udział socjalistów w kierowaniu nawą państwową, względnie objęcie przez nich władzy całkowitej niekoniecznie musi wyniknąć z barykady i potoków krwi, akcesoria wojny domowej są jedną z możliwości, bynajmniej nie jedyną, podobnie grzmot dział itd."[25]
O wyborze pokojowej drogi do socjalizmu przesądzili polscy socjaliści już w kilka tygodni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Na XV Zjeździe PPS podjęto uchwałę o udziale w wyborach parlamentarnych, zgadzając się na realizację zasady ujętej w popularnym aforyzmie: "przez Sejm i Rzeczpospolitą Ludową do socjalizmu".[26] U podstaw odrzucenia przez socjalistów koncepcji rewolucyjnej drogi do socjalizmu, leżała także wierność tradycji niepodległościowej, wyrażająca się w trosce o zachowanie i utrwalenie tej cennej zdobyczy, jaką było suwerenne państwo polskie. Socjaliści twierdzili bowiem, że nie można na drodze zbrojnej obalać ustroju odrodzonego państwa, gdyż grozi to ponowną utratą niepodległości, o którą proletariat walczył przez dziesiątki lat. Zachowanie drogi przemian demokratycznych, bez terroru i rozlewu krwi ograniczy ryzyko kosztów moralnych i fizycznych, a także ekonomicznych i społecznych nie tylko klasy robotniczej, ale też całego narodu. M. Niedziałkowski uważał, że dopiero w warunkach swobód demokratycznych, klasa robotnicza osiągnie odpowiedni poziom rozwoju i będzie mogła spełnić swoją historyczną misję, tzn. poprzez zniesienie ustroju kapitalistycznego wyzwoli nie tylko siebie, ale i całe społeczeństwo. Był zwolennikiem różnorodności dróg do socjalizmu, uzależnionych od wielu okoliczności, takich jak układ sił społecznych w danym kraju, panujące w nim warunku rasowe i etnograficzne, tradycja i historia. Tak jak większość socjalistów polskich, M. Niedziałkowski pozostając pod wrażeniem rewolucji rosyjskiej kategorycznie sprzeciwiał się koncepcjom powielenia tego scenariusza w Polsce. Racja utrwalenia jej niepodległości była mu nadrzędna.
Kreśląc wizję demokratycznej drogi do socjalizmu, ideolodzy PPS często posługiwali się zwrotem "rewolucja w majestacie prawa", którego autorem był Feliks Perl. Ten współzałożyciel Polskiej Partii Socjalistycznej i współtwórca jej myśli programowej za nieodzowny warunek przejęcia władzy państwowej na drodze parlamentarnej uznawał konieczność funkcjonowania demokratycznego ustroju państwa oraz systematycznie dokonywanych reform społecznych. Naczelną wartość przypisywał niepodległemu państwu polskiemu, choćby burżuazyjnemu i troska o jego zachowanie przesądzała - w jego przekonaniu - o wyborze drogi pokojowej i demokratycznej. Dlatego też zalecał wytyczanie proletariatowi takich zadań, które sprzyjać będą konsolidacji młodej państwowości, jak kształtowanie pozytywnego stosunku do organizacji państwowej, a także poczucie odpowiedzialności za losy narodu i państwa.[27]
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w polskim ruchu socjalistycznym nie było jednolitego stanowiska wobec problemu form rewolucji politycznej. Odmienny punkt widzenia w tej kwestii prezentowała lewica socjalistyczna, skupiająca się w kilku grupach opozycyjnych, jakie pojawiły się w PPS na początku lat 20-tych. Grupy te, jak np. PPS-Opozycja nie uznawały za możliwe przejęcia władzy państwowej na innej drodze aniżeli powstania zbrojnego, przygotowanego i kierowanego przez Rady Delegatów Robotniczych. Taka wizja organizacji walki o władzę zbliżała to ugrupowanie do koncepcji lewicowego komunizmu.[28]
W łonie polskiego ruchu socjalistycznego zwłaszcza w połowie lat trzydziestych pojawiły się też tendencje do utworzenia tak zwanego "jednolitego frontu" z komunistami. Rzecznikami tej idei byli tacy działacze socjalistyczni jak między innymi S. Dubois, N. Barlicki, B. Drobner, H. Wachowicz. W wyniku rozmów prowadzonych przez przedstawicieli PPS i KPP latem 1934 roku doszło do zawarcia tzw. paktu o nieagresji. Obowiązywał on do jesieni 1936 roku, kiedy to ogłoszono oficjalnie jego zerwanie, a podczas obrad XXIV Kongresu PPS większość członków partii poparła ideę sojuszu robotniczo-chłopskiego w ramach frontu demokratycznego, ale bez udziału komunistów. Na decyzji tej zaważył nie tylko tradycyjny w PPS antykomunizm. Istotne znaczenie miały również zachodzące w tym czasie w ZSRR procesy związane między innymi z narastającym kultem jednostki. Zygmunt Żuławski, który z ramienia PPS występował jako negocjator w rozmowach z komunistami, deklarował się później jako zdecydowany przeciwnik współdziałania z nimi. Wychowany w tradycji "austriackiej szkoły parlamentarnej", jedynie w warunkach pełnej demokracji i swobód obywatelskich dostrzegał możliwość działania ruchu socjalistycznego.
Podobnie rzecznikiem porozumienia z komunistami, który później oponował przeciwko idei jednolitego frontu był Wiktor Alter - ideolog i przywódca Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego, zwanego popularnie Bundem. Można przypuszczać, że zawarcie takiego sojuszu popierał będąc pod wrażeniem jenolitofrontowych sukcesów ruchu robotniczego we Francji. Jego stosunek do komunistów cechowała bowiem nieufność. "Komuniści są w najlepszym wypadku sojusznikami nie ukrywającymi swych intencji rozprawienia się w odpowiednim momencie z ruchem socjalistycznym" pisał.[29] W związku z procesami moskiewskimi 1936 i 1937 roku twierdził, że warunkiem sine qua non jedności ruchu robotniczego w każdym państwie, może być jedynie uzyskanie przez partie komunistyczne całkowitej niezależności od Kominternu, który jest ośrodkiem rozłamów i walk bratobójczych. Podobnie jak inni socjaliści ostrej krytyce poddawał też system ustrojowy państwa radzieckiego, który nazywał "radykalną antytezą naszego społeczeństwa jutra".[30] Eksponując humanistyczne wartości socjalizmu, a przede wszystkim zagadnienie wolności, stwierdzał, że system polityczny ZSRR jest idei tych całkowitym zaprzeczeniem. Opiera się on bowiem na nieograniczonej dyktaturze jednostki, na wynikającym z samej istoty bolszewizmu kulcie wodzostwa. Nie podzielał w tej mierze stanowiska austromarksisty Otto Bauera, który zakładał perspektywiczną demokratyzację ustroju ZSRR. Przeciwnie, dowodził, że znamionujące ten ustrój właściwości, jak kult jednostki, czy monopol jednej partii na sprawowanie władzy, ulegać będą stałemu wzrostowi i nawet najbardziej demokratyczny system wyborczy do organów przedstawicielskich procesów tych nie powstrzyma.
W kierownictwie PPS panowało ponadto przekonanie, że polscy komuniści działają w istocie na szkodę państwa i narodu polskiego. Poseł z ramienia PPS i publicysta K. Czapiński pisał: "Socjaliści polscy chcą utrwalenia państwowości polskiej. Ale komuniści nie tylko tej państwowości nie chcą, ale na usługach Rosji właśnie pracują nad jej zniszczeniem. Nie ma więc i tu wspólnych celów i dróg"[31]. Autor ten wskazywał na takie przejawy antypolskiej działalności komunistów jak dążenie do osłabienia lub wręcz rozbicia suwerenności Polski w celu ułatwienia ZSRR połączenia się z Niemcami i wywołania kolejnej wojny, która miałaby zapobiec nieuniknionej - zdaniem Czapińskiego - katastrofie komunizmu. Innym przejawem wrogiej Polsce działalności komunistów było w przekonaniu tego autora rozniecanie wśród ukraińskiej, a zwłaszcza białoruskiej mniejszości nastrojów nacjonalistycznych, zmierzających w kierunku osłabienia i rozbicia jedności państwa polskiego. "Komuniści polscy - pisał Czapiński - nie reprezentują ani polityki polskiej klasy robotniczej, ani polityki państwa polskiego, lecz po prostu politykę Moskwy, politykę III Międzynarodówki, politykę państwa rosyjskiego".[32]
Równie negatywnie jak do kwestii rewolucji, polscy socjaliści odnosili się do koncepcji dyktatury proletariatu. Idei tej przeciwstawiali się od pierwszych dni niepodległości. W okresie nasilonych polemik poprzedzających Kongres Zjednoczeniowy, F. Perl tłumaczył swoim oponentom skupionym wokół T. Żarskiego, że należy dokonać rozróżnienia między rządami klasy robotniczej, a dyktaturą proletariatu, której celem jest utrzymanie władzy przemocą, zaś środkiem doń prowadzącym będzie całkowita likwidacja wolności. Istotą dyktatury jest bowiem sprawowanie rządów nie przez cały proletariat, ale przez wąskie elity i tylko one korzystać będą z prawa do wolności. F. Perl odrzucał także instytucje rad delegatów robotniczych, jako formę państwa socjalistycznego. Dopuszczał ich istnienie, ale tylko i wyłącznie obok innych struktur robotniczych, np. partii socjalistycznej. Był zdecydowanym przeciwnikiem stosowania przemocy, jako środka prowadzącego do ustanowienia nowego ustroju socjalistycznego. "Podnoszenie terroru - pisał w warszawskim programie PPS - do godności trwałego systemu, zwłaszcza zaś opieranie przebudowy społecznej na bezwzględnych, dyktatorskich rządach mniejszości jest niezgodne z istotą socjalizmu i nie może prowadzić do wyzwolenia klasy robotniczej".[33]
W kwestii dyktatury proletariatu wypowiadał się także Bronisław Siwik. Ten popularyzator socjalizmu bezpaństwowego, którego twórcą i głównym ideologiem był Edward Abramowski odrzucał koncepcję dyktatury proletariatu i polemizował z marksowską tezą, że zwycięstwo socjalizmu nastąpi w warunkach proletaryzacji społeczeństwa burżuazyjnego. Okazało się bowiem, że proletariat w dalszym ciągu stanowi zdecydowaną mniejszość społeczeństwa, zaś rozumienie dyktatury, jako władzy jednostki lub drobnej mniejszości ma swoje historyczne uzasadnienie. Zresztą Marks i Engels - twierdził B. Siwik - używali tego określenia jako pewnego zwrotu bojowego, jako "groźby rzuconej w daleką przyszłość".[34] Współcześnie przypisywane temu określeniu odmienne interpretacje stały się, zdaniem tego autora, niepotrzebnym źródłem kontrowersji ideologicznych oraz przyczyną rozbicia ruchu robotniczego. Propagowanie dyktatury proletariatu wbrew rzeczywistemu układowi sił społecznych było - w przekonaniu Siwika - działaniem na rzecz reakcji społecznej, było wręcz "zbrodnią względem proletariatu".[35]
Krytyką koncepcji dyktatury proletariatu zajmował się także Mieczysław Niedziałkowski. Konieczność jej odrzucenia argumentował względami ideologicznymi. Twierdził, że dyktatury proletariatu nie można sprawować w sposób demokratyczny, ponieważ w samej jej istocie tkwi terror i bezprawie oraz przekreślony zostaje fundament ideologii socjalistycznej - wolność człowieka. Podważał zatem obecną w myśli marksistowskiej tezę o dialektycznej więzi miedzy dyktaturą, a demokracją. Nawiązując do krytyki leninowskiego hasła dyktatury proletariatu dokonanej przez K. Kautskiego i O. Bauera, wskazywał, że rozwój dyktatury proletariatu nieuchronnie prowadzić musi do rządów wąskiej elity, oligarchii wyjętej spod kontroli mas. Proponował w tej kwestii odwoływać się do dorobku teoretycznego V. Pareto - twórcy teorii krążenia elit i pesymistycznego poglądu na rozwój społeczny.[36] Twierdził, że "rozwój wewnętrzny bolszewizmu w Rosji (...) stanowi jak gdyby umyślnie przygotowaną ilustrację dla teoretycznych wywodów socjologa szwajcarskiego".[37] Kolejnym argumentem przeciwko koncepcji dyktatury proletariatu wysuwanym przez Niedziałkowskiego było kwestionowanie jej przydatności dla państwa socjalistycznego. Uważał bowiem, że w każdej dyktaturze tkwią zalążki jej niemocy. Ulega ona stopniowej degeneracji, elity się demoralizują, następuje zanik ideowości, co prowadzi do wzmocnienia sił kontrrewolucyjnych i w konsekwencji do katastrofy. W ślad za ideologiem anarchosyndykalizmu G. Sorelem uważał, iż dyktaturę proletariatu zaliczyć można do kategorii tzw. "mitów społecznych", które rozumiane jako konkretne zadania i silnie oddziałujące na wyobraźnię, "nigdy jednak nie zostaną naprawdę zrealizowane, leżą poza granicami osiągnięcia, tworzą utopię".[38]
W podobny sposób argumentowali swój krytycyzm wobec koncepcji dyktatury proletariatu także inni publicyści PPS, jak K. Czapiński, Z. Zaremba, M. Baumgart, A. Próchnik, czy J. Hempel. Wszyscy oni dowodzili, że władza tego typu zakładając tak ostrą antynomię między dyktaturą, a demokracją socjalistyczną nieuchronnie doprowadzi do przekształcenia się w Polizeistaat, zatem zorganizowanie państwa w oparciu o takie zasady równoznaczne będzie z zaprowadzeniem terroru.[39]
Wątkiem, który często pojawiał się w antykomunistycznych rozważaniach socjalistów było porównywanie komunizmu z faszyzmem.[40] Socjaliści twierdzili wręcz, że to komunizm stał się "awangardą faszyzmu"[41]. Tezę tę uzasadniali następująco. Twierdzili mianowicie, że zwycięstwo rewolucji w Rosji, które nazywali "pozornym tylko tryumfem bolszewizmu" wywołało powszechną groźbę "rozdmuchania pożaru wszechświatowego", wyzwalając przez to antysocjalistyczną i antydemokratyczną reakcję. Dyktatury faszystowskie bazując na masach niezadowolonych z funkcjonowania kapitalizmu, a równocześnie obawiających się gwałtownej rewolucji socjalnej, tworzyły szeroki ruch skierowany już nie tylko przeciwko komunistycznym ekspozyturom skupiającym się w III Międzynarodówce, ale także przeciw socjalizmowi i w ogóle samej idei demokracji.[42] Socjaliści wskazując na istnienie wyraźnej analogii między komunizmem, a faszyzmem, który Wasilewski nazywał "nieprawym dzieckiem bolszewizmu", dowodzili, że jedyną różnicą między nimi jest to, że jeśli faszyzm zakładał zachowanie podstawowych form ustroju kapitalistycznego, to komunizm - jego całkowitą likwidację. Poza tym oba systemy łączą liczne podobieństwa, wywodzące się ze wspólnego faszyzmowi i komunizmowi "nastawienia antydemokratycznego". Rozmaite budzące grozę etyczną objawy faszystowskiej praktyki nie są "integralnym składnikiem faszyzmu, jako doktryny, ale wynikiem dyktatury, jako metody działania".[43] Podobne metody charakteryzują także partie komunistyczne. W nich bowiem, tak jak i w faszystowskich nastąpiło zniesienie swobód obywatelskich, zmonopolizowanie wszystkich środków oddziaływania na opinie publiczną i likwidacja opozycji. Zarówno w faszyzmie, jak i komunizmie znaczenie "wodza" (Fuhrera, Duce, czy genialnego przywódcy międzynarodowego proletariatu) nabrało mistycznego charakteru, ideologia przekształciła się w rodzaj religii. Wasilewski wymieniał także inne podobieństwa między faszyzmem, a komunizmem, jak: centralizm i znoszenie odrębności poszczególnych landów, czy republik, prześladowanie i tamowanie rozwoju narodowego mniejszości, propaganda, kultywowanie "urzędowego entuzjazmu", metody policyjne, tworzenie młodzieżowych przybudówek (Hitlerjugend, Komsomoł), wprzęgnięcie nauki i sztuki w "jarzmo urzędowych doktryn", bezprzykładne w dziejach, barbarzyńskie niszczenie wydawnictw niezgodnych z duchem obowiązującej ideologii. "Ma się wrażenie - pisał L. Wasilewski - jak gdyby poszczególne dyktatury po prostu wzajemnie się naśladowały. Tymczasem jest to jedynie logiczna konsekwencja ustroju dyktatorskiego, antydemokratycznego - wszędzie poniewierającego indywidualnością ludzką".[44]
Porównywanie komunizmu z faszyzmem, wyodrębnianie katalogu cech im wspólnych, pozwoliło socjalistom na skonstruowanie podstawowych właściwości totalitaryzmu. Państwo totalitarne przyrównywali do maszyny, "której wszystkie kółka, kółeczka i tryby powiązane zostały łańcuchem niewoli".[45] Stwierdzali, że system taki dąży do zniwelowania wszelkich indywidualnych różnic międzyludzkich, a także do ujednolicenia prasy, literatury i aspiracji społecznych. Zwracali uwagę na dążność systemu totalitarnego do zuniformizowania ludzkiej świadomości. "Totalizm - pisał Z. Żuławski - miał stworzyć nowego człowieka
Socjaliści znajdowali się niewątpliwie w czołówce publicystów politycznych zajmujących się krytyką systemu ustrojowego ZSRR i w ogóle komunizmu. To, że te właśnie zagadnienia znajdowały się w centrum ich rozważań programowych i ideologicznych można - jak się wydaje - uzasadnić dążnością socjalistów do wyraźnego odcięcia się od ideologii komunistycznej i zdystansowania wobec jej założeń. Troska o zaznaczenie odmienności socjalizmu od komunizmu wynikała także z potrzeby udowodnienia, że obie te doktryny mimo wspólnego marksistowskiego języka, nic więcej ze sobą nie łączy. Równocześnie socjaliści - w odróżnieniu od tendencji pojawiających się w zachodnioeuropejskim ruchu socjalistycznym - unikali mistyfikacji ideologicznych oraz obce było im wyjaśnianie fenomenu komunizmu w sposób skrajnie uproszczony, czy nawet wulgarny, np. poprzez wskazywanie na istnienie ciemnych mas i chorych psychicznie prowodyrów.[48] Twierdzili raczej - jak np. M. Niedziałkowski - że komunizm zrodził się w wyniku krachu i niedojrzałości kapitalizmu, głodu i rozpaczy mas lub, że jego przerażająca forma jest rezultatem wielowiekowego upokorzenia stosowanego przez carat.
W myśli socjalistycznej pojawiały się też opinie co do dalszych perspektyw państwa komunistycznego. Większość socjalistów już u progu lat 20-tych przewidywała jego upadek. B. Limanowski twierdził, że Związek Radziecki będzie ewoluował w stronę imperializmu i zamieni się w "groźne mocarstwo militarno-zaborcze".[49] Uważał, że polityka ZSRR powinna być ostrzeżeniem dla cieszących się - jego zdaniem - chwilową niepodległością, państw nadbałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. Równocześnie wyrażał przypuszczenie, że mocarstwo to, tak jak inne w dziejach świata, prędzej czy później załamie się.
Jedną z ciekawszych prognoz dotyczących przyszłości państwa komunistycznego przedstawił L. Wasilewski. Głównych źródeł jego upadku upatrywał w wielonarodowej strukturze ZSRR. Pisał, że co prawda polityka narodowościowa ZSRR przyczyniała się początkowo do wzmocnienia jego pozycji wewnętrznej i międzynarodowej, ale równocześnie odgrywała też rolę "obusiecznej broni", wzmacniając odrębność kulturalną i pogłębiając dążności odśrodkowe. Rozwój narodowy ludów dawnej Rosji został sztucznie wprowadzony w "łożysko obwarowane formułami proletariacko-komunistycznymi".[50] Niemniej jednak kultura budzących się do życia narodowości "rozsadza wbrew usiłowaniom bolszewików te szranki i żłobi coraz to większe koryto". W związku z tym Wasilewski przewidywał, że dążności te okażą się w przyszłości bombą, która rozsadzi od wewnątrz imperium radzieckie. Uważał, że teoria "organicznej jedności Rosji" jest fikcją i prędzej czy później jej skutki okażą się dramatyczne. Pisał: "Ruchy narodowe posiadają pewnego rodzaju żywotność. Raz wszczęte nie dają się zniszczyć i dążą wbrew wszystkiemu do ideału niepodległości państwowej, którą zrealizują w warunkach osłabienia władzy centralnej, spowodowanej wewnętrzną bądź zewnętrzną katastrofą państwa wielonarodowego".[51]
Na zakończenie wypada stwierdzić, że rok 1939 nie oznaczał bynajmniej zamknięcia tego nurtu myśli socjalistycznej, który poświęcony był rozważaniom antykomunistycznym. Przeciwnie, lata wojny i okupacji dostarczały socjalistom wielu nowych inspiracji do kontynuowania tego wątku. Niektóre ich prognozy urzeczywistniły się. Agresja radziecka na Polskę we wrześniu 1939 roku potwierdziła lansowaną przez socjalistów jeszcze w latach 20-tych tezę o dążności komunistów do paktowania z Niemcami, zaś zbrodnia katyńska okazała się jakże wymownym dowodem ich upodobania do skrytobójczych morderstw i terroru. Przy czym należy z naciskiem podkreślić, że wątki antykomunistyczne towarzyszyły myśli politycznej przedstawicieli obu wojennych nurtów polskiego ruchu socjalistycznego, a nie były tylko właściwe tzw. prawemu skrzydłu, czyli PPS-WRN, którą to tezę w okresie PRL uparcie lansowała ówczesna historiografia. Według tej interpretacji obecnej w publikacjach jeszcze z połowy lat 70-tych, PPS-WRN określano mianem "ekspozytury prawicowych sił rządu emigracyjnego i jego krajowych odpowiedników". Z przedstawianej w sposób spłycony historii WRN wyłuskiwano fakty, uzasadniające rolę, jaką ta "czołowa siła reakcji" odgrywać miała w polskim podziemiu, zaś koncepcje polityczne WRN określano, jako "różniące się tylko w szczegółach od koncepcji ugrupowań burżuazyjnych". WRN zatem kreśląc wizje przyszłej Polski, jako "państwa burżuazyjnego o ustroju wzorowanym na angielskim parlamentaryzmie" stopniowo "staczała się" - według ówczesnych opinii - "na pozycje sprzeczne z interesami narodu". Jest oczywiste, że u źródeł takiej oceny WRN leżał stosunek tej partii do ZSRR i ruchu komunistycznego. Historiografia polska lat 60-tych i 70-tych przypisywała WRN charakter ugrupowania skrajnie antykomunistycznego, prowadzącego nie tylko "zaciekłą nagonkę na komunistów", ale nawet działalność terrorystyczną wobec PPR. W wyniku takich zabiegów interpretacyjnych, koncepcje drugiego skrzydła ruchu: Barykady Wolności, a później Polskich Socjalistów i RPPS, jawiły się, jako całkowicie przeciwstawne "reakcyjnej, proburżuazyjnej" myśli WRN, a kreślona przez lewicowych działaczy wizja powojennej Polski, oparta na zupełnie odmiennych zasadach. Tymczasem analiza porównawcza tych koncepcji musi prowadzić do wniosku, że były one całkowicie tożsame nie tylko co do wyobrażeń o kształcie ustrojowym powojennej Polski. Tym ponadto, co łączyło oba te nurty była negatywna ocena komunizmu i Związku Radzieckiego. Trzeba nadto podkreślić, że lewicowi socjaliści krytyce państwa radzieckiego poświęcali na łamach swej prasy więcej nawet miejsca niż WRN, a ich opinie na temat komunistów i zwłaszcza PPR były utrzymane w ostrzejszym tonie. Było to bez wątpienia podyktowane obawą przed utożsamianiem obu partii i troską o zaakcentowanie rozbieżności programowych i ideologicznych. W odpowiedzi na zawarte w "Głosie Warszawy" sugestie o dużym podobieństwie tez programowych PPR i RPPS, socjaliści z oburzeniem zareagowali pisząc, że "przecież PPR powstała z inicjatywy Związku Radzieckiego i działalność na rzecz tego państwa oraz utworzenie z Polski 17 republiki jest zasadniczym celem tej partii".[52]
Antykomunizm był zatem obecny w polskiej myśli socjalistycznej niemal od początku istnienia tego ruchu, aż do zjednoczenia z PPR w 1948 roku, czyli przez 56 lat. Można ponadto powiedzieć, że negatywny stosunek do komunizmu, a zwłaszcza ustroju państwa radzieckiego i totalitaryzmu, był w tym okresie wspólny socjalistom - mimo pewnych różnic programowych, a nawet podziałów organizacyjnych. Wydaje się, że u podstaw jednoczącego socjalistów odrzucenia komunizmu leżała sprzeczna z tą ideologią, a bliska doktrynie socjalistycznej wierność zasadom humanizmu i poszanowania wolności człowieka.
[1] Por. Szkic programu Polskiej Partii Socjalistycznej, Przedświt, 1893 nr 5, (w: ) Polskie programy socjalistyczne 1878-1918, Zebrał i opatrzył komentarzem historycznym F. Tych, Warszawa 1975, s. 252
[2] B. Limanowski, Patriotyzm i socjalizm, Genewa 1881, s. 6-7.
[3] J. Piłsudski, Jak zostałem socjalistą, Warszawa b.r.w. (przedruk z miesięcznika "Promień" 1903, nr 8-9, s. 5).
[4] Cyt. za A. Próchnik, Leon Wasilewski w polskim ruchu socjalistycznym, Niepodległość 1937, nr 16, s. 113.
[5] Por. M. Śliwa, Polska myśl polityczna w I połowie XX wieku, Wrocław 1993, s. 25.
[6] Uchwały Rady Naczelnej PPS, Robotnik, 22. III. 1938, s. 1.
[7] Por. np. Czy jest dzisiejsza Rosja sowiecka, Robotnik w walce, 21.XII. 1940, Rosja po zdradzie rewolucji, WRN, 1-14. XII. 1940, Z. Zaremba, (pseud. Wit Smrek ) Komunizm i faszyzm, Wyd. WRN, b.r.w., Polityka zagraniczna ZSRR, Wolność, maj 1943, nr 23, Socjalizm i komunizm, Wolność, 31.III.1944, nr 14, Sowiety - ustrój bez wolności, Barykada Wolności, 2. III. 1941, nr 36
[8] Por. M. Śliwa, Ludzie i idee socjalistyczne w Polsce, Kraków 1989, s.9.
[9] tamże, s. 10
[10] B. Limanowski, Monizm w historii, Krytyka, 1909, t. 2, z. 11, s. 333
[11] tamże
[12] Z. Daszyńska-Golińska, Przełom w socjalizmie, Lwów, 1900, s. 209
[13] Tamże, s. 59.
[14] Por. Słownik historii doktryn politycznych, red. nauk. M. Jaskólski, Warszawa 1997, t. I, s.188
[15] M. Niedziałkowski, Rok 1917, Jedność Robotnicza, 6.I. 1918, nr 1, s. 2.
[16] L. Wasilewski, Z życia umysłowego za granicą, Przegląd Współczesny, 1927, nr 59, s. 514
[17] B. Limanowski, Bolszewickie państwo w świetle nauki, Warszawa 1921, s. 3.
[18] Tamże, s. 3.
[19] Tamże, s. 4.
[20] Tamże, s. 18
[21] K. Czapiński, Co dał komunizm robotnikom, chłopom, krajowi?, Warszawa 1928, s. 4.
[22] M. Niedziałkowski, Taktyka i praktyka socjalizmu wobec nowych zagadnień, Warszawa - Kraków 1926, s. 73.
[23] Tamże, s. 75.
[24] Tamże, s. 76.
[25] M. Niedziałkowski, Zadania i perspektywy, Trybuna, 1921, nr 20, s. 1.
[26] Cyt. za M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna (1918-1948), Wrocław 1988, s. 72.
[27] Por. M. Śliwa, Ludzie i idee socjalistyczne, op. cit. s. 60.
[28] Por. M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna.......op.cit., s. 75.
[29] W. Alter, Trockizm, Myśl Socjalistyczna, 1937, nr 2, s. 4.
[30] Cyt. za M. Śliwa, Ludzie....op. cit. s. 203.
[31] K. Czapiński, Socjalizm czy komunizm, Latarnia, pod red. K. Czapińskiego, Warszawa 1924, s. 13
[32] Tamże, s. 17
[33] Res. (F. Perl) Z zagadnień bieżącej polityki socjalistycznej. Władza czy dyktatura, Robotnik, 1919, nr 133, s. 2-3.
[34] Por. M. Śliwa, Ludzie i idee socjalistyczne, op. cit. s. 154.
[35] Cyt. za M. Śliwa, Ludzie i idee socjalistyczne, op. cit. s. 155.
[36] M. Niedziałkowski, Taktyka i praktyka socjalizmu wobec nowych zagadnień, op. cit. s. 73.
[37] Tamże, s. 73
[38] Tamże, s. 74
[39] Por. M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna., .op.cit. s. 89
[40] Por. Z. Żuławski, Walka z komunizmem, Robotnik, 1937, 1.V. s. 3, K. Czapiński, Zagadnienie istoty i likwidacji bolszewizmu, Robotnik, 1930, 14.XII., s. 2. B. Siwik, W walce o prawdę, Warszawa 1928, s. 126-127
[41] K. Czapiński, Co dał komunizm... op. cit. s. 4.
[42] L. Wasilewski, O drogę do socjalizmu i pokoju, Warszawa 1936, s. 10.
[43] Tamże, s. 11.
[44] Tamże, s. 14
[45] A. Próchnik, Czy socjalizm jest również systemem totalnym, Robotnik, 1936, 24-25.XII., s. 8.
[46] Cyt. za R. Backer, Problematyka państwa w polskiej myśli socjalistycznej lat 1918-1948, Toruń 1994, s.127
[47] Tamże, s. s. 130
[48] Por. tamże, s. 132.
[49] B. Limanowski, Bolszewickie państwo w świetle nauki, op. cit. s. 19.
[50] L. Wasilewski, Kwestie narodowościowe w Rosji Sowieckiej, Przegląd Współczesny, 1923, nr 17, s. 370.
[51] Tegoż, Polityka narodowościowa Sowietów, (w: ) Sprawy narodowościowe w teorii i życiu, Warszawa 1929, s. 176.
[52] RPPS i PPR, Reflektor, lipiec 1943, nr 1, s. 7.
Barbara Stoczewska