Kautsky – dla jednych uosobienie marksistowskiego „dogmatyzmu” (w najgorszym tego słowa rozumieniu) i ideolog centryzmu (lewicowej odmiany reformizmu), dla innych obrońca demokratycznych treści marksizmu i materializmu historycznego przed zwolennikami dyktatury proletariatu (jako „formy rządów” a nie „stanu rzeczy”) i politycznego woluntaryzmu – to jedna z tych postaci międzynarodowego ruchu robotniczego, obok których nie sposób przejść obojętnie. Nawet najwięksi jego krytycy nie odmawiali Kautskiemu erudycji i encyklopedycznej znajomości marksizmu – a konkretnie, znanych w tym czasie, tekstów Marksa i Engelsa.
Niezależnie od politycznej oceny historycznej roli, jaką odegrał Kautsky w dziejach ruchu robotniczego, warto go czytać. Szczególnie godne polecenia jest jego „Materialistyczne pojmowanie dziejów” – książka zawzięcie wyszydzana przez zwolenników Lukacsa i Gramsciego, jako wyraz najbardziej prymitywnej, deterministyczno-fatalistycznej interpretacji marksizmu (przypisywanej II Międzynarodówce i jej „papieżom”: Kautskiemu i Plechanowowi), szanowana przez marksistów stalinowskich, a przez samego Kautskiego traktowana jako „kwintesencja trudów” jego życia.
Materializm historyczny Kautskiego, uważany za jedno z teoretycznych źródeł marksizmu stalinowskiego, nie może dziś inspirować. Należy go jednak traktować jako jedno z ważnych ogniw w rozwoju materializmu historycznego.
Co do zagadnień, które w swoim tekście o Kautskim porusza Bartek Machalica, kluczowa jest nie tyle treść kautskistowskiego materializmu historycznego, ile polityczny użytek, jaki czynił Kautsky ze swojego „pojmowania dziejów”.
W odróżnieniu od Machalicy uważam, że Kautskiemu, materializm historyczny (w jego własnej wersji) służył przede wszystkim jako uzasadnienie skrajnie antydemokratycznej koncepcji politycznej – wrogiej wobec demokracji robotniczej i oddolnej twórczości mas ludowych, a nad wyraz łaskawej wobec klas panujących. Stosunek Kautskiego do rosyjskiego ruchu robotniczego to stosunek profesora, który z garścią cytatów z Marksa i Engelsa w ręku, karci rosyjskiego robotnika za wszystko to, co ten samodzielnie stworzył, ale nie proponuje w zamian jakiejkolwiek realistycznej alternatywy, poza abstrakcyjnymi wezwaniami do ustanowienia „demokracji” (co w konkretnych warunkach rosyjskich musiało oznaczać odrzucenie bogatej treściowo demokracji radzieckiej, stworzonej przez samych robotników, na rzecz ubogiej demokracji parlamentarnej, czyli oddanie władzy burżuazji, która w Rosji sabotowała nie tylko rewolucję socjalistyczną, ale nawet rewolucję burżuazyjno-demokratyczno-agrarną). Tak jak biurokrata związkowy karci robotnika za „nieodpowiedzialny strajk”, albo wysyła go do domu po ogłoszonym przez biurokrację związkową „zwycięstwie”, tak też Kautsky, jako biurokrata partyjny, karci robotnika za „przedwczesną rewolucję” i zniechęca go do „brania spraw w swoje ręce”.
Wyniosły, „profesorski” stosunek Kautskiego do rosyjskiego ruchu robotniczego kontrastuje z demokratycznym podejściem bolszewików. Różnica polega na tym, że bolszewicy całą swoją strategię i taktykę dostosowywali do aktualnych nastrojów klasy robotniczej jako całości i opierali się na formach działalności i instytucjach, które klasa robotnicza tworzyła w określonych sytuacjach historycznych, podczas gdy Kautsky odwoływał się do tych instytucji i form działalności, które, choć wynikały z historiozoficznych schematów (z jego własnej interpretacji materializmu historycznego), zostały przez klasę robotniczą odrzucone w praktyce, jako nieprzydatne i wsteczne. Rady i ich struktura nie były czymś wymyślonym przez bolszewików i narzuconym przez nich ruchowi robotniczemu, ale tworem rewolucyjnej praktyki mas. Bolszewicy dostrzegli w radach konkretyzację marksowskiego modelu państwa-komuny, opartego na analizie Komuny Paryskiej (obieralność i odwoływalność, zrównanie płac urzędników i robotników, zastąpienie oddzielonego od ludu aparatu represji uzbrojonym ludem, ograniczenie rozdziału władzy wykonawczej od ustawodawczej). Odkrycie bolszewików polegało tylko na tym, iż dostrzegli oni w radach optymalną formę państwa robotniczego. Ale głosząc hasło „cała władza w ręce rad”, nie forsowali postulatu przekazania władzy radom, zanim świadomość klasy robotniczej nie dojrzała do jego realizacji. Na przełomie czerwca i lipca 1917 roku, kiedy proletariat Piotrogrodu wyszedł na ulice pod bolszewickimi hasłami władzy rad i obalenia Rządu Tymczasowego, bolszewicy nie chcieli forsować swojego rewolucyjnego programu, wychodząc z założenia, że świadomość mas na prowincji jeszcze nie dojrzała do władzy rad. Stanęli na czele ruchu by go wyhamować. Zapłacili za to poważną cenę - działacze bolszewiccy trafili do więzień za rzekomą próbę obalenia rządu. Nie pokrzyżowało to jednak ich planów. Opierając swoją taktykę na rzeczywistej dynamice rozwoju świadomości klasy robotniczej, bolszewicy trafnie przewidzieli, że – wraz z kolejnymi, nieuchronnymi kompromitacjami układu rządzącego (którego gwarantem, po stronie rad, byli mienszewicy i eserowcy) – idea władzy rad dojrzeje w świadomości mas pracujących całej Rosji (a nie tylko ich piotrogrodzkiej awangardy), co zaowocuje tym, że robotnicy zaczną przepędzać z rad mienszewickich i eserowskich oportunistów. Bolszewicy dostosowywali swoje hasła do aktualnego poziomu świadomości robotników, a koncepcje ustrojowe opierali na instytucjach powołanych do życia przez samych robotników (rady, komitety fabryczne itd.). Kautsky natomiast sądził, że politycy ruchu robotniczego mogą manipulować klasą robotniczą, abstrahować od stworzonych przez nich instytucji i kierować praktykę ruchu robotniczego w kierunku zgodnym rzekomo z „prawami historii” i „cytatami z klasyków” – czyli wstecz, ku demokracji parlamentarnej.
Nie sposób analizować Kautskiego krytyki bolszewizmu w oderwaniu od analizy polityki mienszewizmu. Pozytywny plan Kautskiego, wynikający logicznie z jego krytyki rewolucji październikowej, to właśnie mienszewizm. Kautskiego i mienszewików łączą niechęć do kontroli robotniczej w fabrykach, podobny stosunek do „demokracji”, podobne iluzje co do możliwości uprawiania w Rosji polityki „złotego środka” i odkładania rewolucji socjalistycznej na późniejszy termin (zgodny z obiektywnymi prawami historycznymi).
Kautskizm jest ideologią biurokraty ruchu robotniczego – ideologią, z perspektywy której każda samodzielna inicjatywa robotników, nie zaaprobowana przez partyjną biurokrację i nie poparta odpowiednim zbiorem cytatów, jest „nieodpowiedzialnym wybrykiem”, „przedwczesnym krokiem” albo „woluntarystycznym awanturnictwem, gwałcącym obiektywne prawa rozwoju historycznego”.
Na każdą okoliczność miał Kautsky właściwe cytaty z Marksa – posegregowane w odpowiednich szufladkach – i tym samym był prekursorem, uprawianej w obozie „krajów demokracji ludowej”, marksistowskiej cytatologii. Odpowiednio dobrane cytaty z Marksa służyły mu do fałszowania rzeczywistej myśli twórcy marksizmu. Marksiści z „krajów demokracji ludowej” udowodnili, że z pomocą odpowiednio dobranych cytatów z Marksa, Engelsa i Lenina, uzasadnić można praktycznie wszystko. Kautsky był mistrzem manipulowania cytatami z Marksa. W imponujący sposób fałszuje on poglądy Marksa na dyktaturę proletariatu, sformułowane pod wpływem doświadczeń Komuny Paryskiej. Tak samo fałszywie interpretuje on poglądy Marksa na perspektywy rewolucji światowej, przypisując Marksowi pogląd, iż rewolucja światowa może się rozpocząć wyłącznie w krajach najwyżej rozwiniętego kapitalizmu.
Kautskiści: czytajcie Krzywickiego
Przeprowadzona przez Kautskiego krytyka rewolucji październikowej i młodego państwa radzieckiego jest, na co wskazują przytoczone przez Machalicę myśli Kautskiego, kompletnie bezwartościowa merytorycznie. Kautsky bardzo niewiele wiedział o porewolucyjnej Rosji. Cała jego krytyka opiera się na apriorycznych schematach historiozoficznych. Z pozycji tych samych schematów, rewolucję rosyjską i młode państwo radzieckie krytykuje Ludwik Krzywicki, w monumentalnej pracy Rosja sowiecka pod względem społecznym i gospodarczym. Krzywicki, myśliciel pod wieloma względami podobny do Kautskiego (podobnie interpretujący materializm historyczny i wyciągający zeń podobne wnioski polityczne), w odróżnieniu od Kautskiego prowadził systematyczne badania naukowe nad porewolucyjną Rosją. Krzywicki dysponował rzetelną wiedzą statystyczną, śledził dzieje rozmaitych instytucji powołanych do życia po rewolucji październikowej, wnikliwie analizował politykę ekonomiczną i społeczną bolszewików oraz wszelkie dane świadczące o poziomie życia rosyjskiego proletariatu. Polityczną treścią krytyki Krzywickiego jest właśnie kautskizm. Ale w odróżnieniu od Kautskiego Krzywicki rzeczywiście coś wiedział radzieckim państwie robotniczym. Dlatego też kautskistów pragnących merytorycznie ugruntować swoją niechęć do polityki bolszewików odsyłam do Krzywickiego.
Kaustky a demokracja
Bartek Machalica pisze:
„Kautsky twierdził wprost, że nie ma socjalizmu bez demokracji – i to demokracji rozumianej nie tylko, jako rządy większości, ale również jako ochronę mniejszości. Jego ideałem były więc rządy proletariatu na bazie demokracji”.
Kautsky odmienia „demokrację” przez wszystkie przypadki, by zamaskować rzeczywistą antydemokratyczną treść własnej doktryny politycznej. Kautsky często pisze o demokracji, nie doprecyzowując, o jaką demokrację właściwie chodzi: parlamentarną czy robotniczą. Oczywiście Kautskiemu zawsze chodzi o demokrację parlamentarną, a jego wroga postawa wobec demokracji robotniczej jest postawą przemądrzałego biurokraty, dla którego wszelka inicjatywa robotnicza jest albo przedwczesna, albo nieodpowiedzialna. Kautsky szczerze nienawidził rzeczywistej demokracji robotniczej. Jego sprzeciw wobec demokracji robotniczej nie ogranicza się tylko do obrony demokratycznych praw członków klasy panującej (liszeńców, pozbawionych prawa do udziału w wyborach do rad robotniczych). Kautsky jest przeciwnikiem demokracji robotniczej jako takiej: zarówno rad robotniczych, jak i kontroli robotniczej w przedsiębiorstwach, realizowanej przez komitety fabryczne.
Kautsky a kontrola robotnicza w przedsiębiorstwach
Zacznijmy od demokracji robotniczej na szczeblu przedsiębiorstwa. Kontrolę robotniczą realizowaną przez demokratycznie wybierane przez załogi komitety fabryczne i zakładowe, tzw. fabzawkomy (która rozwinęła się w Rosji po rewolucji lutowej, w znacznej mierze z inicjatywy bolszewików, a była popierana między innymi przez anarchosyndykalistów), utożsamia Kautsky z anarchizmem. Podobnie traktowali kontrolę robotniczą mienszewicy. Na pierwszej piotrogrodzkiej konferencji komitetów fabrycznych (która rozpoczęła się 30 maja 1917 roku) bronili oni poglądu, że kontrolę nad przedsiębiorstwami powinno sprawować państwo (czyli biurokracja Rządu Tymczasowego), a nie robotnicze komitety. Mienszewicy odnosili się bardzo nieufnie wobec oddolnej inicjatywy mas w zakresie kontroli nad gospodarką. Zgadzali się z poglądem ministra pracy Skobielewa, który twierdził, iż „regulacja i kontrola nad produkcją nie jest sprawą poszczególnej klasy, lecz zadaniem państwa”. A więc mienszewizm (rosyjski kautskizm) sprzeciwiał się kontroli robotniczej, i na jej miejsce proponował fikcyjną, biurokratyczną kontrolę nad przedsiębiorstwami. Robotnicy, przedstawiciele komitetów fabrycznych, obecni na konferencji, sprzeciwili się koncepcjom mienszewickim i przegłosowali rezolucje zaproponowane przez bolszewików (będących wówczas partią opozycyjną). Jeden z robotników stwierdził wówczas pod adresem mienszewików i innych partii ugodowych: „My, robotnicy, faktycznie już urzeczywistniamy tę kontrolę w terenie, w zakładach, wy zaś boicie się tego, boicie się życia, tego co już jest realizowane”. Inny delegat jeszcze dosadniej scharakteryzował polityczną linię mienszewików: „...oderwanie mienszewików i socjalistów-rewolucjonistów od mas robotniczych ukazuje całkowitą bezzasadność ich poglądów [...] Gdybyśmy powierzyli prowadzenie kontroli nad produkcją i podziałem produktów współczesnemu rządowi, rządowi bardziej burżuazyjnemu niż demokratycznemu – byłoby to podobne do powierzenia samym kapitalistom, którzy w przestępczy sposób pogłębiają rozprzężenie przemysłowe, kontroli nad tym, aby nie dopuszczali oni do tej przestępczej działalności [...] Nie, na tej drodze niczego nie osiągniemy! Konieczne jest, aby sami robotnicy wzięli w swe ręce kontrolę nad produkcją, konieczne jest, by sami robotnicy przeniknęli tajemnice transakcji przemysłowych!”
Ów „strach przed życiem”, strach akademickiego biurokraty przed oddolną twórczością mas, trafnie charakteryzuje postawę polityczną rosyjskich współmyślicieli Kautskiego i jego samego.
W okresie między rewolucją lutową i październikową kontrola robotnicza w przedsiębiorstwach miała charakter pozaprawny. Rząd Tymczasowy nie udzielał żadnego wsparcia komitetom fabrycznym, usiłującym powstrzymać dezorganizowanie przemysłu, ograniczanie produkcji i zamykanie zakładów przez kapitalistów. Po rewolucji październikowej kontrola robotnicza została uregulowana prawnie. Władza radziecka rozszerzyła dotychczasowe – ustanawiane przez robotników metodą faktów dokonanych, w toku twardej walki z kapitalistami i fabrycznymi administracjami – kompetencje organów kontroli robotniczej. Tymczasem mienszewicy i eserowcy, w okresie dyskusji nad projektem ustawy o kontroli robotniczej (po rewolucji październikowej), usiłowali zawęzić uprawnienia komitetów fabrycznych do funkcji informacyjnych, pozbawić je jakiegokolwiek wpływu na zarządzanie. Dla nich, tak jak i dla Kautskiego, ustanawianie rzeczywistej kontroli robotniczej, a tym bardziej wprowadzanie robotniczego zarządzania, równoznaczne było z anarchizacją gospodarki.
Jeżeli Kautsky ocenia kontrolę robotniczą w zakładach (a następnie robotnicze zarządzanie w przedsiębiorstwach znacjonalizowanych) jako „anarchizm”, na czym miałby właściwie polegać jego demokratyczny socjalizm? Z wypowiedzi Kautskiego wynika, że to państwowa biurokracja, a nie przedstawiciele robotników, powinna kierować gospodarką. Ale przecież na tym właśnie polega stalinizm! Cóż jest zatem demokratycznego w demokratycznym socjalizmie Kautskiego? Ochrona praw mniejszości, obrona prawa kapitalistów do udziału w demokratycznym systemie politycznym. No więc demokracja dla kapitalistów. Ale co dla robotników?
Kautsky a rady robotnicze
Bartek Machalica pisze: „Kautsky poddaje krytyce również konstytucje radziecką, która ugruntowuje przede wszystkim wszechwładzę partii komunistycznej. Przede wszystkim krytykuje radzieckie prawo wyborcze, które stanowi kopię „wszystkich pomysłów reakcji z roku 1848”. Ordynacja przypomina również rozwiązania pruskie. Szczególnie niedemokratyczna jest jego zdaniem jawność i pośredniość głosowania. Dzięki tej wielostopniowości zapewnia dominację bolszewików we Wszechrosyjskim Kongresie Rad. System ten dyskryminuje również chłopstwo, a także osoby pozostające bez pracy – często byłych kapitalistów i posiadaczy ziemskich. Również dla Luksemburg pomysł ten jest wprost „niedorzeczny””.
Powyższe stwierdzenia dowodzą, iż Kautsky, traktując demokrację parlamentarną jako jedyny model demokracji, przeciwny był jakiejkolwiek szerszej demokracji, a w szczególności, odmawiał robotnikom prawa do tworzenia własnego modelu demokracji.
Jawność wyborów do Rad, a także zawarty w konstytucji radzieckiej system pośredniej, wielostopniowej reprezentacji nie były dziełem bolszewików, ale wynalazkiem samych mas. Jeżeli już coś mogło ugruntowywać wszechwładzę partii bolszewickiej, to raczej nieprzestrzeganie tej konstytucji – w warunkach wojny domowej i walki z obcą interwencją. Warunki „oblężonej twierdzy” (udział najbardziej uświadomionych warstw proletariatu w działaniach wojennych, wojenna reorganizacja przemysłu, tragiczna sytuacja aprowizacyjna sprawiająca, że robotnicy uciekali na wieś w poszukiwaniu żywności, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację) nie sprzyjały dotrzymywaniu konstytucyjnych terminów, a przede wszystkim doprowadziły do przesuwania się punktu ciężkości pracy aparatu radzieckiego od plenarnych posiedzeń rad ku ich komitetom wykonawczym, i od komitetów wykonawczym ku ich prezydiom i wydziałom. Warunki „oblężonej twierdzy”, wymagające błyskawicznego i scentralizowanego systemu podejmowania decyzji, uniemożliwiały zachowanie przewidzianych w konstytucji relacji między radami w terenie a terenowymi agendami centralnych instytucji radzieckich (przez pierwsze miesiące po rewolucji październikowej rzeczywistą władzę sprawowały rady terenowe, zgodnie z hasłem „Cała władza w terenie”). Istotną rolę w kierowaniu polityką państwa radzieckiego na szczeblu centralnym odgrywało ciało, które w konstytucji radzieckiej niemal w ogóle nie występuje: Prezydium Ogólnorosyjskiego Komitetu Wykonawczego Rad.
Model demokracji radzieckiej przewidziany w konstytucji był więc w wielu punktach naruszany. W znacznej mierze pod wpływem skrajnie trudnych warunków: „noża na gardle”, militaryzacji stosunków społecznych i ruiny gospodarki, której geneza sięga lat I wojny światowej i okresu po rewolucji lutowej (kiedy to Rząd tymczasowy bezczynnie przyglądał się rozprzężeniu gospodarczemu pogłębianemu przez ekonomiczny sabotaż fabrykantów, będący reakcją na pierwsze próby wprowadzenia kontroli robotniczej). Nie można jednak kwestionować faktu, iż jest to model ultrademokratyczny: model demokracji nieporównanie bardziej demokratycznej, od najbardziej demokratycznej demokracji parlamentarnej. Nie jest to przy tym model wymyślony przez biurokratów czy intelektualistów, ale uogólnienie doświadczeń i struktury rad delegatów, powołanych do życia spontanicznie przez masy (na wiele miesięcy przed rewolucję październikową). Konstytucja unifikuje i porządkuje strukturę rad, ustala jednolity dla całego kraju system reprezentacji, ale nic jakościowo nowego nie wnosi.
Tymczasem krytyka Kautskiego kieruje swoje ostrze nie przeciwko odstępstwom od demokratycznego modelu, ale przeciwko samemu demokratycznemu modelowi. Kautsky kwestionuje jawność i pośredniość wyborów. Ale to były właśnie te instytucje – powołane do życia przez masy (a nie bolszewików) – które w świadomości mas stanowiły gwarancję prawdziwego ludowego demokratyzmu. System powoływania delegatów na zjazdy rad szczebla wyższego przez zjazdy rad szczebla niższego (co zakładało możliwość obarczenia delegata instrukcją), możliwość odwoływania delegatów, jawność wyborów – wszystko to miało na celu podporządkowanie rad potrzebom mas, zagwarantowanie możliwości wpływu konkretnej grupy wyborców na postawę jej delegata na zjeździe czy w wydziałach wykonawczych rad. W systemie radzieckim delegat nie jest kimś anonimowym, podlegającym abstrakcyjnemu „narodowi”, ale kimś, kto zdobył zaufanie konkretnej jednostki wyborczej, jawnie artykułując swoją linię polityczną wobec wyborców (zobowiązując się do realizowania ich postulatów, zgłoszonych na zebraniu wyborczym), i znajduje się pod ich stałą kontrolą. A przede wszystkim, zebranie wyborcze danej jednostki wyborczej (np. robotników określonej fabryki) wybierało nie tylko delegata do Rady, ale także instrukcję dla niego, zawierającą wytyczne, jak ma postępować w radzie, co ma załatwić, czemu się sprzeciwiać itd. Delegaci do konkretnej rady lokalnej, musieli liczyć się z opinią swoich wyborców i byli zobowiązani do składania wyborcom sprawozdań z plenarnych posiedzeń Rady Delegatów. A co najważniejsze – byli odwoływalni przed upływem kadencji. Zgodnie z par. 78, „Wyborcy, którzy wysłali delegata do rady, mają prawo odwołać go w każdej chwili i przeprowadzić nowe wybory”.
I wszystko to nie podoba się Kautskiemu, dla którego demokracja oznacza niejawność, czysto teoretyczną podległość polityków narodowi jako całości, kadencyjność (czyli wolność parlamentarzysty od osądu wyborców przez okres całej kadencji), wyjęcie władzy wykonawczej spod kontroli wyborców. Ale nie bez powodu masy ludowe Rosji powołały w toku rewolucji lutowej nie parlament, ale właśnie rady, ciała rzeczywiście demokratyczne, włączające w proces polityczny i w działalność wykonawczą zwykłych ludzi, nie-polityków. Obsesją Lenina, było włączanie w proces sprawowania władzy na różnych szczeblach jak najszerszych mas, poprzez rady, milicje proletariackie, rozmaite instytucje kontrolne, różne ciała osiedlowe i domowe, rozmaite komisje, komitety itd. (Dla Kautskiego natomiast demokracja i polityka zastrzeżone są dla profesjonalnych polityków i biurokratów, a szeregowi robotnicy mogą być jedynie wyborcami.) W rewolucyjnej Rosji, włączenie jak najszerszych mas w sprawowanie władzy wymagało wykluczenia wyzyskiwaczy z procesu politycznego. Żeby najbardziej zmarginalizowane warstwy społeczne mogły nauczyć się sprawowania władzy, przyswoić sobie elementarne zręby kultury politycznej, przedstawiciele klas wyzyskujących, dysponujący monopolem na wykształcenie i obycie polityczne, przyzwyczajeni do kierowania, komenderowania i pouczania, powinni się „posunąć”, zrobić miejsce przysłowiowym „kucharkom” czy chłopom biedniakom. Nie oznacza to, że bolszewicy nie cenili specjalistów – dysponujących fachową wiedzą o skomplikowanych sferach życia społecznego. Wręcz przeciwnie, zmuszeni byli na siłę przyciągać ich do pracy w aparacie państwowym i gospodarczym (poddając ich jednak kontroli robotniczej, która często oznaczała kontrolę za pomocą rewolweru przyłożonego do skroni), a nawet nadmiernie opłacać ich pracę. Niemniej jednak bolszewicy dążyli z powodzeniem do powierzenia olbrzymiej części czynności państwowych, kontrolnych, administracyjnych (nie wymagających fachowej wiedzy) szerokim masom, uczącym się rządzić na własnym doświadczeniu, popełniającym błędy na własny rachunek.
Kautskiego krytyka jawności i pośredniości wyborów jest w istocie krytyką demokracji robotniczej jako takiej. Któż bowiem zrealizował postulaty Kautskiego? Nie kto inny, jak Stalin. To Stalin, w nowej konstytucji radzieckiej z 1936 roku zlikwidował jawność i pośredniość wyborów. Uzasadnienie Stalina było następujące: skoro ZSRR jest już państwem socjalistycznym, charakterystyczny dla demokracji proletariackiej ustrój wyborczy może zostać zastąpiony demokracją ogólnonarodową (zbliżoną do demokracji burżuazyjnej). Od tej pory wybory do wszystkich szczebli rad miały charakter bezpośredni i tajny. Zlikwidowano produkcyjną ordynację wyborczą (wybory według miejsca pracy) i zastąpiono ją ordynacją terytorialną (wedle miejsca zamieszkania). Delegaci przestali być reprezentantami konkretnych grup robotników. Było to ukoronowaniem procesu likwidowania demokracji robotniczej przez biurokrację stalinowską. Bo właśnie wybory jawne – charakterystyczne dla pierwszego okresu władzy radzieckiej – przeprowadzane na zebraniach robotniczych, podczas których każdy robotnik-wyborca mógł się wypowiedzieć i wyrazić swoje oczekiwania wobec delegata (a sam delegat wywodził się ze społeczności wyborców) były sposobem podporządkowania delegatów konkretnym grupom robotniczych wyborców, które mogły następnie swoich delegatów rozliczać i wymieniać. W systemie pośrednich wyborów delegatów na zjazdy rad, istniała możliwość konfrontacji delegata na zjazd szczebla wyższego z uczestnikami zjazdu niższego szczebla, możliwość obarczenia jego mandatu konkretnymi instrukcjami. Delegat na zjazd wybierany był jednorazowo (na jeden konkretny zjazd) – jeżeli się nie sprawdził, na kolejny zjazd go już nie wybierano.
Jednym słowem, jawność, pośredniość, odwoływalność, sprawozdawczość, instruktywność mandatów i produkcyjna ordynacja stanowiły najbardziej demokratyczne aspekty demokracji radzieckiej, stworzone przez samych robotników, mające na celu ustanowienie ścisłej więzi między delegatami a konkretnymi oddziałami klasy robotniczej. I właśnie przeciwko tym aspektom kieruje swoje ostrze „demokratyczna” krytyka Kautskiego.
Nacjonalizacja
Jak pisze Bartek Machalica:
„Jedną z takich nieprzemyślanych według Kautsky’ego było kompletne wywłaszczenie właścicieli wszystkich niemal zakładów przemysłowych. Jego bowiem zdaniem zmiana stosunków własności nie zmienia sposobu prowadzenia zakładu. „Stosunki własności można zmienić za jednym zamachem, ale nie stosunki produkcji”. Taka nieprzygotowana zmiana stosunków własności powoduje tylko głębokie zaburzenia i często może prowadzić do ruiny zakładu”.
Jeżeli Kautsky twierdzi, iż nacjonalizacja przemysłu w porewolucyjnej Rosji była wynikiem „nieprzemyślanej decyzji bolszewików”, to ujawnia tym samym swoją kompletną niewiedzę co do towarzyszących nacjonalizacji okoliczności. Bolszewicy długo i świadomie zwlekali z powszechną nacjonalizacją, zakładając, że zanim robotnicy staną się gospodarzami zakładów pracy, muszą przejść przez szkołę kontroli robotniczej nad kapitalistycznymi właścicielami. Wbrew temu, co pisze Kautsky, bolszewicy nie wierzyli w automatyczną zmianę stosunków produkcji pod wpływem formalnej zmiany stosunków własnościowych (formalnej nacjonalizacji). Było wręcz odwrotnie. Formalną zmianę stosunków własności, nacjonalizację, bolszewicy poprzedzili rzeczywistą zmianą stosunków produkcji, nasyceniem kapitalistycznych stosunków produkcji nową, socjalistyczną treścią, kontrolą robotniczą, powszechną ewidencją produkcji, stwarzającą zręby przyszłej gospodarki planowej, podniesieniem wytwórców do roli rzeczywistych współgospodarzy, planową koordynacją dystrybucji surowców i paliwa przez organizacje robotnicze, planową aprowizacją, kontrolą gospodarki przez znacjonalizowane instytucje bankowe itd. Zanim przystąpiono do powszechnej nacjonalizacji (co nastąpiło ponad pół roku po zwycięstwie rewolucji październikowej), rzeczywiste stosunki produkcji były już odległe od typowych stosunków kapitalistycznych. Gospodarka nasycona była licznymi elementami socjalizmu i planowania, proces zarządzania został radykalnie zdemokratyzowany, a robotnicy znacząco podnieśli swoje kwalifikacje w dziedzinie kierowania gospodarką (zarówno na szczeblu zakładu, jak i w rozmaitych ponadzakładowych instytucjach regulacyjnych) – choć przedsiębiorstwa nadal należały do kapitalistów.
Tuż po rewolucji październikowej władza radziecka uchwaliła dekret o kontroli robotniczej, który nakładał na wybierane przez robotników komitety fabryczne obowiązek kontrolowania rozmaitych aspektów działalności kapitalistycznych przedsiębiorstw. Najbardziej newralgiczna była kwestia kontroli finansowej, która łamała „tajemnicę handlową”. Kapitaliści – łamiąc dekret – nie chcieli udostępniać robotnikom ksiąg i dokumentów, niezbędnych do realizowania przez nich kontroli finansowej. Z drugiej strony, robotnicy często nie byli w stanie na podstawie przekazanych im materiałów prawidłowo skontrolować finansów przedsiębiorstwa. Wniknięcie w księgowość i bilanse wymagało czasu. To skłaniało bolszewików do unikania przedwczesnych nacjonalizacji. Wstrzymywanie nacjonalizacji oznaczało jednak permanentną walkę w przedsiębiorstwach między komitetami fabrycznymi, usiłującymi ustanowić kontrolę robotniczą, a sabotującymi kontrolę robotniczą kapitalistami i ich administracjami. Walka ta paraliżowała pracę wielu przedsiębiorstw. Zmęczeni użeraniem się z burżujami robotnicy często domagali się natychmiastowej nacjonalizacji swoich przedsiębiorstw. Lenin studził ich zapał do natychmiastowego przejścia do robotniczego zarządzania. Lenin podkreślał, że nie można przejść do nacjonalizacji, czyli robotniczego regulowania produkcji, omijając etap kontroli robotniczej. „Dopóki – pisze Lenin w „Najbliższych zadaniach władzy radzieckiej” – kontrola robotnicza nie stała się faktem, dopóki przodujący robotnicy nie zorganizowali i nie poprowadzili zwycięskiej i bezlitosnej kampanii przeciwko tym, którzy podważają kontrolę lub beztrosko się do niej odnoszą, dopóty nie można po pierwszym kroku do socjalizmu (po kontroli robotniczej) uczynić drugiego kroku, to znaczy przejść do robotniczego regulowania produkcji”. Nie można za jednym zamachem zadekretować nacjonalizacji całego przemysłu, gdyż, jak stwierdzał Lenin w jednym ze swoich przemówień „socjalizm bowiem może się ukształtować i utrwalić dopiero wtedy, kiedy klasa robotnicza nauczy się rządzić, kiedy utrwali się autorytet mas robotniczych. Bez tego socjalizm jest tylko pobożnym marzeniem”.
W końcu jednak konflikty między załogami i kapitalistami wymusiły nacjonalizację poszczególnych gałęzi gospodarki. W żadnym jednak wypadku nie można uznawać przedwczesnej nacjonalizacji za efekt „nieprzemyślanej decyzji bolszewików”. Okoliczność, iż proces przygotowywania gospodarki i klasy robotniczej do nacjonalizacji nie przebiegał w sposób harmonijny i bezkonfliktowy – wynikała nie z określonych koncepcji bolszewików, ale z walki klas, o której Kautsky tak wiele pisał.
Kautskistowska alternatywa?
Żadna ingerencja w gospodarkę nie odbywa się bez walki klas czy obok walki klas. Kautsky – wybitny znawca walk klasowych odległej przeszłości – niewiele rozumiał z tych walk klasowych, które toczyły się w jego własnej epoce. Tak jak i wielu innych komentatorów rewolucji rosyjskiej, traktował rzeczywistość rosyjską jako efekt takich czy innych koncepcji, a nie jako wypadkową walk klasowych. Kautsky sądził, że biurokraci ruchu robotniczego mogą – kierując się teorią – wyznaczać odpowiednie terminy rewolucji, realizować wedle uznania przygotowane z góry projekty, każdorazowo wytyczać „złoty środek”.
Ale to tylko złudzenia „niezaangażowanych” ideologów. Wszystko, co działo się w ówczesnej Rosji, było funkcją twardej, brutalnej walki na śmierć i życie. Naczelnym zadaniem (kwestionowanym przez mienszewików, popierającym walkę z germańskim imperializmem) było uwolnienie milionów wygłodniałych i zziębniętych żołnierzy od koszmaru wojny światowej, powstrzymanie rozprzężenia gospodarczego, powstrzymanie ucieczek robotników na wieś, zdławienie prefaszystowskiego terroru białoarmiejców, przepędzenie z Rosji imperialistycznych interwentów itd. Te sprawy były wówczas na agendzie. I w tych sprawach nie było złotego środka. Odłożenie rewolucji socjalistycznej na bardziej odpowiedni termin (zgodny z żelaznymi prawami historycznymi, na które powoływał się Kautsky) oznaczałoby oddanie władzy Białym, którzy krwawymi pogromami robotników, chłopów i Żydów przywróciliby wreszcie porządek.
Kautskizm i jego rosyjska wersja, mienszewizm, nie przedstawiał sobą żadnej realnej alternatywy. Jeżeli tą alternatywą miałaby być kontynuacją status quo sprzed Października, czyli rządy mienszewików i eserowców w radach w porozumieniu z rządem „demokratycznej” burżuazji, to alternatywę tę obala pucz Korniłowa. Bez bolszewików, Rząd Tymczasowy nie obroniłby resztek „demokracji” przed jawnymi, białymi faszystami. Tylko bolszewicy byli w stanie poderwać robotników do walki w obronie „demokracji” (pomimo iż ta sama „demokracja” posłała bolszewików do więzień). Nikt nie stanął by w obronie „demokratycznego” rządu przed Korniłowem, bo masy miały już dość oczekiwania na obiecane w Lutym reformy i nie wierzyły już bohaterom rewolucji lutowej. A reform tych nie można było przeprowadzić, bo „socjaliści” byli w sojuszu z burżuazją, a burżuazja była powiązana ekonomicznie z imperializmem angielsko-francuskim oraz rosyjskim obszarnictwem. Dlatego też przy tym układzie niemożliwe były ani reforma rolna, ani wycofanie Rosji z wojny, ani demokracja w fabrykach, ani chleb dla robotników. Żadne z haseł rewolucji lutowej nie mogło być urzeczywistnione. Jedyną polityką tego układu było zwlekanie, odkładanie na później, a w końcu: represje wobec niecierpliwych robotników. Polityka zwlekania pogłębiała paraliż gospodarki i stwarzała podatny grunt dla nadciągającej kontrrewolucji Białych.
Praktyczną próbą realizacji kautskizmu była polityka mienszewików. Ale cóż polityka mienszewików ma wspólnego z demokratycznym socjalizmem? Czy to nie mienszewicy byli odpowiedzialni za krwawą, lipcową masakrę piotrogrodzkich robotników? Czy to nie mienszewicy byli odpowiedzialni za brutalne represje przeciwko radykalnej lewicy? To m.in. mienszewicy ponoszą odpowiedzialność za posłanie bolszewików do więzień i rozpętanie ohydnej, nacjonalistycznej nagonki przeciwko bolszewikom jako agentom niemieckim. Przed dniami lipcowymi bolszewicy opowiadali się za pokojowym przejęciem władzy przez rady (kierowane wówczas przez mienszewików i eserowców). Koncepcja powstania zbrojnego narodziła się dopiero później, pod wpływem brutalnych represji antyrobotniczych, pod wpływem osłabienia pozycji rad w ramach dwuwładzy. Demokratyczni mienszewicy, widząc, że masy się od nich odsuwają, usiłowali nie dopuścić do zwołania II Ogólnorosyjskiego Zjazdu Rad, na którym miał zostać wybrany nowy Centralny Komitet Wykonawczy. Robili wszystko, by odwlec w czasie nieuchronny, niekorzystny dla nich, osąd wyborców. Ci sami mienszewicy zaczęli bronić demokracji robotniczej dopiero wówczas, kiedy masy odsunęły ich od władzy.
W warunkach rosyjskich nie było miejsca na kautskizm. Gdyby nie rewolucja październikowa, rosyjscy kautskiści oddaliby w końcu władzę Białym (z którymi już nawet zaczęli negocjować).
Bartek Machalica pisze o Kautskim:
„Był również jednym z najwybitniejszych krytyków bolszewizmu – teorii i praktyki, która doprowadziła do powstania zbrodniczego wynaturzenia idei Marksa i Engelsa i częściowo spowodowała kompromitację idei socjalizmu. Warto pamiętać, że taka konsekwencja została przez Kautsky’ego przewidziana. Twierdził on bowiem, że próby budowy socjalizmu w nieodpowiednim miejscu i czasie zakończą się jego porażką i zrażeniem robotników do idei socjalistycznych. Były to słowa prorocze”.
Niestety, a może na szczęście, o terminach rewolucji nie decydują politycy czy teoretycy, ale obiektywne procesy i rewolucyjna świadomość mas. Z kolei za izolację rewolucji rosyjskiej, która umożliwiła „zbrodnicze wynaturzenie idei socjalizmu”, odpowiadają socjaldemokraci niemieccy – ci, których Kautsky swego czasu zawzięcie zwalczał, jako rewizjonistów. Kautski nie musiał pouczać bolszewików, że budowa socjalizmu w zacofanej Rosji skazana jest na porażkę. Żaden z ówczesnych przywódców bolszewickich nie dopuszczał takiej możliwości. Rewolucja październikowa miała być wstępem do rewolucji światowej, z pomocą której rosyjscy robotnicy mogliby wydźwignąć swój kraj z historycznego zacofania – bez konieczności rywalizowania z kapitalistycznym otoczeniem. Ta perspektywa bolszewików nie była utopijna, bo w ślad za rewolucją październikową, sytuacje rewolucyjne rozgorzały w całej niemal Europie. Europejscy robotnicy, wzorem robotników rosyjskich, tworzyli rady robotnicze i ustanawiali kontrolę robotniczą. Decydujące, w wymiarze międzynarodowym, były wydarzenia w Niemczech. Ewentualne zwycięstwo robotników niemieckich znacząco zmieniło by międzynarodowy układ sił na korzyść rewolucji. Niestety, częściowo z powodu błędów komunistów niemieckich, rewolucję niemiecką utopili w robotniczej krwi socjaldemokraci, otwierając tym samym epokę Hitlera i Stalina.
Spór o dyktaturę proletariatu
Bartek Machalica pisze:
„Warto w tym miejscu poświęcić chwilę na rozważania dotyczące pojęcia „dyktatury proletariatu”. Jest to termin występujący już u Marksa, jednak jego zrozumienie nastręczało jego interpretatorom wiele trudności. Dla Kautsky’ego nie była forma rządów, lecz „stan rzeczy”, w którym klasa robotnicza zdobywa pozycję dominującą. Klasa może panować, ale nie rządzić. Interpretacje swoją Kautsky opierał na fakcie, że Marks i Engels za pierwsze w historii urzeczywistnienie dyktatury proletariatu uznawali Komunę Paryską, w czasie to trwania której zachowano podstawowe wolności polityczne. Dla Kautsky’ego dyktatura klasy robotniczej, nie była tożsama z dyktaturą jednej partii – jak rozumieli ją bolszewicy. Według niego klasa może być reprezentowana przez wiele partii, które mogą składać się również z członków innych klas”.
Sklecona przez Kautskiego fałszerska interpretacja poglądów Marksa na dyktaturę proletariatu jest szczytem absurdu. Kautsky twierdzi, że dyktatura proletariatu w ujęciu Marksa to pewien „stan rzeczy”, który zostanie osiągnięty w ramach demokracji parlamentarnej, kiedy proletariat zdobędzie większość. A więc dyktatura proletariatu nie oznacza nowego typu państwa, ale panowanie proletariatu w ramach instytucji demokracji parlamentarnej. Tymczasem Marks, w pracy poświęconej Komunie Paryskiej („Wojna domowa we Francji”) pisze wyraźnie (nie pozostawiając miejsca na wątpliwości interpretacyjne):
„Lecz klasa robotnicza nie może po prostu objąć w posiadanie gotowej machiny państwowej i puścić ją w ruch dla swych własnych celów”. A kilka stron dalej:
„...ta jedność [jedność narodu - FN] miała zostać urzeczywistniona przez zniweczenie tej władzy państwowej, która chce uchodzić za wcielenie owej jedności, ale jednocześnie chce być niezależna i górować nad narodem, na którego ciele jest tylko pasożytniczą naroślą. Szło więc o to, aby znieść czysto gnębicielskie organy starych rządów, ich uprawnione zaś funkcje odebrać tej władzy, która rości sobie prawo górowania nad społeczeństwem, i przekazać je odpowiedzialnym urzędnikom społeczeństwa. Zamiast raz na trzy lub sześć lat rozstrzygać, który z członków klasy panującej ma reprezentować i uciskać lud w parlamencie, powszechne prawo wyborcze miało służyć ludowi, zorganizowanemu w komuny, w taki sam sposób, jak dzisiaj każdemu pracodawcy służy indywidualne prawo głosu przy wyborze do swego przedsiębiorstwa robotników, nadzorców i buchalterów”.
W liście do Kugelmana z 12 kwietnia 1871 r. Marks pisze:
„Jeżeli zajrzysz do ostatniego rozdziału mego „Osiemnastego brumaire’a”, to przekonasz się, że za następną próbę rewolucji francuskiej uważam nie, jak dotychczas, przekazanie biurokratyczno-militarnej maszyny z jednych rąk w drugie, lecz jej zdruzgotanie, i to jest warunkiem przedwstępnym każdej prawdziwej ludowej rewolucji na kontynencie. Na tym właśnie polega próba naszych bohaterskich towarzyszy paryskich”.
W przedmowie do niemieckiego wydania „Manifestu komunistycznego” (1872 rok) Marks i Engels piszą:
„W szczególności Komuna dowiodła, że „klasa robotnicza nie może po prostu wziąć w posiadanie gotowej państwowej i uruchomić jej dla swych własnych celów”...”.
We wstępie do „Wojny domowej we Francji” z 1891 r. Engels pisał:
„Komuna musiała natychmiast z góry uznać, że klasa robotnicza z chwilą dojścia do władzy nie może dalej gospodarować za pomocą starej maszyny państwowej, że ta klasa robotnicza, o ile nie chce stracić ponownie swej własnej, dopiero co zdobytej władzy, musi, z jednej strony, usunąć cały stary aparat ucisku, dotąd używany przeciw nie samej, z drugiej zaś strony, musi się zabezpieczyć przed swymi własnymi posłami i urzędnikami proklamując ich usuwalność w każdej chwili, bez żadnego wyjątku. [...] To rozsadzenie dotychczasowej władzy państwowej i zastąpienie jej przez nową, prawdziwie demokratyczną władzę szczegółowo przedstawione jest w trzecim rozdziale „Wojny domowej””.
Wypowiedzi powyższe jednoznacznie przesądzają, że za główny wniosek historyczny wynikający z doświadczeń Komuny Paryskiej uznawał Marks konieczność rozbicia burżuazyjnej machiny państwowej i zastąpienia jej państwem nowego typu, dyktaturą proletariatu, państwem typu Komuny. Na podstawie analizy Komuny Paryskiej Marks stwierdzał, iż Komuna jest „tą znalezioną wreszcie formą polityczną, w której mogło się dokonać wyzwolenie ekonomiczne pracy”, „narzędziem do obalenia podstaw ekonomicznych, na których się opiera istnienie klas, a więc i panowanie klasowe”. Marks wskazał też na zasadnicze cechy nowego państwa (pół-państwa) – radykalnie przeciwstawne zasadom, na których opiera się demokracja parlamentarna (tak wychwalana przez Kautskiego). Te podstawowe cechy państwa robotniczego, to:
- odwoływalność urzędników w każdej chwili;
- zniesienie podziału na władzę ustawodawczą i wykonawczą;
- sprowadzenie pensji urzędników do poziomu płacy roboczej;
- podporządkowanie aparatu represji ludowi, zastąpienie stałej, oddzielonej od społeczeństwa, armii i policji uzbrojonym ludem.
Jak pisał Marks w „Wojnie domowej we Francji”:
„...pierwszy dekret Komuny głosił zniesienie stałego wojska i zastąpienie go uzbrojonym ludem. Komuna utworzyła się z radnych miejskich, obranych w głosowaniu powszechnym w poszczególnych okręgach Paryża. Byli oni odpowiedzialni i mogli być odwołani w każdej chwili. Większość ich składała się naturalnie z robotników lub z uznanych przedstawicieli klasy robotniczej. Komuna nie miała być ciałem parlamentarnym, lecz pracującym, jednocześnie ustawodawczym i wykonawczym. Policja, która dotąd była narzędziem rządu państwowego, została natychmiast pozbawiona wszystkich swych cech politycznych i stała się odpowiedzialnym i w każdej chwili usuwalnym narzędziem Komuny. Podobnie urzędnicy wszystkich innych gałęzi administracji. Wszyscy urzędnicy, poczynając od członków Komuny, musieli teraz pełnić służbę publiczną za płacę roboczą. [...] Po zniesieniu armii stałej i policji, tych narzędzi władzy materialnej starego rządu, Komuna przystąpiła natychmiast do złamania „władzy klechów”, tego duchownego narzędzia ucisku; [...] Urzędnicy sądowi stracili tę pozorną niezależność [...] Odtąd mieli być obieralni, odpowiedzialni i usuwalni, podobnie jak wszyscy inni urzędnicy publiczni. [...] Krótki szkic organizacji narodowej, którego Komuna nie zdążyła dalej opracować, orzeka wyraźnie, że Komuna ma stać się formą polityczną najmniejszej bodaj wioski i że armia stała w całym kraju ma być zastąpiona przez milicję ludową o nader krótkim okresie służby. Zgromadzenie posłów w głównym mieście okręgu miało zarządzać wspólnymi sprawami gmin wiejskich danego okręgu, a te zgromadzenia okręgowe miały z kolei wysyłać delegatów do przedstawicielstwa narodowego w Paryżu; posłowie mogli być w każdej chwili odwołani i byli związani wyraźnymi instrukcjami swych wyborców”.
Warto zwrócić uwagę, że w powyższej wypowiedzi Marks aprobuję zasadę wyborów pośrednich – zwalczaną przez Kautskiego, a także sprzeczną z demokracją parlamentarną zasadę mandatu instruktywnego.
We wstępie do „Wojny domowej we Francji” z 1891 r. Engels pisał:
„Przeciwko temu nieuniknionemu we wszystkich dotychczasowych państwach przeistoczeniu się państwa i jego organów ze sług społeczeństwa w jego panów, Komuna zastosowała dwa niezawodne środki. Po pierwsze, wszelkie stanowiska w administracji, sądownictwie, szkolnictwie obsadziła w drodze wyborów, opartych na powszechnym prawie wyborczym wszystkich zainteresowanych, i to z tym zastrzeżeniem, że ci wyborcy mogą w każdej chwili odwołać osoby wybrane. Po drugie, Komuna ustanowiła za wszystkie funkcje, wyższe czy niższe, pensję równą płacy roboczej. Najwyższa w ogóle pensja wypłacana przez Komunę wynosiła 6ooo franków. Już to samo stawiało dostateczna zaporę karierowiczostwu i polowaniu na posady, nawet bez – wprowadzonych jako środek dodatkowy – imperatywnych mandatów, jakie otrzymywali delegaci do ciał przedstawicielskich”.
Jak widać z powyższych wypowiedzi, wizja demokracji przedstawicielskiej, której hołdowali Marks i Engels, jest całkowicie przeciwstawna demokracji parlamentarnej, a zbliżona do demokracji radzieckiej, którą można uznać za rozwiniętą konkretyzację ustroju komunalnego, który Marks uznał w 1871 roku za „tę znalezioną wreszcie formę polityczną, w której mogło się dokonać wyzwolenie ekonomiczne pracy”.
Materializm historyczny Kautskiego
Osobiście nie zgadzam się z Lukaczowskimi krytykami materializmu historycznego Kautskiego. Oskarżając Kautskiego o fatalizm, Lukaczyści w istocie zwalczają koncepcję obiektywnych prawidłowości historycznych jako takich oraz zasadę determinacji stosunków produkcji przez siły wytwórcze. Tymczasem błędna jest nie tyle sama koncepcja „praw historii” i determinacji stosunków produkcji przez siły wytwórcze, ile polityczny użytek, jaki czynił z nich Kautsky. Tylko z uwagi na ów „użytek” można przeprowadzić linię demarkacyjną teoretyków marksizmu, przeciwstawiającą Kaustkiego i Plechanowa z jednej strony obozowi anty-Drugo-Międzynarodówkowemu w osobach Lukacsa, Gramsciego i Lenina. Lenin nie odrzucał bowiem obiektywnych praw historii (jak Gramsci czy Lukacs), a tylko przeciwstawiał się prymitywnej ich interpretacji, prowadzącej do oportunistycznej praktyki politycznej. Lenin uważał, podobnie jak i Kautsky, że przesłanką rewolucji socjalistycznej jest rozwój sprzeczności między siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji (sprzeczność między uspołecznionym procesem produkcji a prywatną formą przywłaszczania). Tyle tylko, że z faktu, iż siły wytwórcze Zachodu stoją wyżej niż siły wytwórcze wschodu nie wyprowadzał wniosku, iż rewolucja socjalistyczna musi się zacząć na Zachodzie. Również Marks nie był konsekwentnym „kautskistą”. U Marksa można znaleźć zarówno wypowiedzi świadczące o tym, iż spodziewał się on, że rewolucja socjalistyczna rozpocznie się na Zachodzie, jak i wypowiedzi sugerujące, że inauguracją światowego procesu rewolucyjnego będzie rewolucja rosyjska. Marks, badając stosunki społeczno-ekonomiczne społeczeństw Wschodu, wahał się między różnymi możliwymi wariantami. Co jest całkowicie zrozumiałe, jako że z samego materializmu historycznego w żaden sposób nie można wydedukować, w jakim kraju rozpocznie się światowa rewolucja socjalistyczna. Kapitalizm, stwarzając międzynarodową gospodarkę, sprawił, iż sprzeczności między siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji stały się sprzecznościami międzynarodowymi, możliwymi do rozwiązania jedynie w skali międzynarodowej, a nie w obrębie poszczególnych gospodarek narodowych. Wyżej rozwinięte kraje, w których sprzeczność między uspołecznieniem procesu produkcji a własnością prywatną dojrzała wcześniej, łagodziły własne sprzeczności klasowe poprzez imperialistyczny wyzysk, blokujący rozwój społeczny krajów zacofanych. Rozwój krajów opóźnionych miał charakter kombinowany i nie prowadził automatycznie do zaszczepienia w krajach opóźnionych postępowych zdobyczy rewolucji burżuazyjno-demokratycznych Zachodu, co sprawiało, iż odblokowanie barier postępu cywilizacyjnego wymagało zastosowania środków rewolucji proletariackiej, a kombinowany kapitalizm rosyjski dostarczał materialnych przesłanek dla jej przeprowadzenia. W Rosji ukształtowały się formy koncentracji produkcji charakterystyczne dla najwyżej rozwiniętych gospodarek Zachodu (znamionujące dojrzałość sprzeczności między uspołecznioną produkcją a prywatną własnością) – bez przejścia przez etap rewolucji burżuazyjnej. Koncentracja produkcji w Rosji nie odbiegała od koncentracji produkcji w Niemczech. A właśnie koncentracja produkcji stanowi papierek lakmusowy dojrzałości podstawowej sprzeczności kapitalizmu.
Skoro sprzeczności gospodarki kapitalistycznej stały się sprzecznościami międzynarodowymi, międzynarodowe musiało być także ich rozwiązanie. Bolszewicy nie dopuszczali możliwości budowy socjalizmu w izolowanej Rosji, osaczonej przez wyżej rozwinięte kraje kapitalistyczne. Przejęcie władzy przez proletariat rosyjski miało być iskrą zapalną rewolucji światowej, której zwycięstwo mogło stworzyć przesłanki budowy socjalizmu w samej Rosji (uwolniłoby rewolucyjną Rosję od konieczności sztucznego doganiania Zachodu pod względem wydajności pracy za pomocą metod biurokratycznych, deformujących demokrację robotniczą). Koncepcja rewolucji rosyjskiej jako iskry zapalnej rewolucji światowej obecna była u samego Marksa. Stary Marks – odchodząc od młodzieńczej rusofobii – w sposób bardziej otwarty podchodził do zagadnień rewolucji rosyjskiej. I z całą pewnością nie uważał, by inauguracja światowego procesu rewolucyjnego w Rosji miałaby stanowić obalenie praw materializmu historycznego. Dogmatyzm Kautskiego stanowił zaś tylko absolutyzację jednego z aspektów stanowiska Marksa.
Florian Nowicki
Autor jest działaczem Grupy na rzecz Partii Robotniczej i Polskiej Partii Pracy.