O ile wytwórcy i agenci (w sensie Latour'a) neoliberalnego reżimu prawdy ekonomicznej z PO zakładają, że główny problem "dobra wspólnego" to "cywilizacyjne" zacofanie i niedostateczny postęp w rynkowych reformach - albowiem rynek trzeba bezustannie wdrażać - dla PiS główne wyzwanie stojące przed transformacją wiąże się z zahamowaniem postępującej od 1939 roku zagłady narodowej, w tym także przełamaniem kryzysu demograficznego. Ponieważ od 1989 roku do czasu objęcia władzy przez PiS nie dokonano przełomu i nie rozbito starych struktur, nadal panuje zatrucie życia społecznego - uważa Jarosław Kaczyński. Skoro narodu nie ma, ponieważ został
wygubiony - trzeba go wytworzyć. Stąd polityka historyczna i rewolucja moralna, a także "konstruktywistyczna" Konstytucja. Wszystko to służyć ma "wdrażaniu" narodu. Według Jarosława Kaczyńskiego, Konstytucja (i prawo) musi spełniać rolę narodowotwórczą i państwowotwórczą (2003:3).
Pomyślność narodu jest ściśle związana ze wzrostem gospodarczym i ludnościowym, stąd na obywatelach spoczywa obowiązek przyczyniania się do zwiększania dzietności, pomnażania zysków oraz zwiększania dochodów. Rola państwa polega na sterowaniu rynkiem i rozrodczością - to ostatnie poprzez kontrolę nad kobiecą seksualnością. Ze względu na społeczne i jednostkowe opory, taki ambitny program może wdrożyć wyłącznie silne państwo, które w myśl augustiańskiej tradycji postrzega samo siebie jako ziemskiego namiestnika boskiej władzy. Przetrwanie narodu wymaga zatem wzmocnienia władzy państwowej. Toteż PiS proponuje koncentrację decyzji w rękach centralnych władz wykonawczych, likwidację dwóch ośrodków władzy (rząd i prezydent) oraz nadanie rządowi uprawnień do rozporządzeń z mocą ustawy, które Sejm może ewentualnie odrzucić po ich wejściu w życie (Kaczyński, 2003). Wzmocniona ma być represyjność polityki karnej, jak też policja, w tym policja skarbowa i fiskalna, oraz prokuratura. (Tymczasem, z racji na społeczne opory, zamiast postulowanych sądów specjalnych wprowadzane są specjalne komisje). Tak definiowane silne państwo utożsamione zostaje z katolickim ładem moralnym, gdzie modelem władzy jest władza ojca sprawowana nad rodziną. W tym sensie PiS wytwarza naród jako własną rodzinę polityczną.
Suwerenna ojcowska władza nad rodziną skodyfikowana została w rzymskim prawie jako patria potestas - uprawnienie ojca do zadawania śmierci i dysponowania życiem niewolników oraz życiem, które spłodził. Jej żeńskim odpowiednikiem była cura materna - nakładany na kobiety obowiązek poświęcenia. W XVII i XVIII wieku traktowanie władzy ojcowskiej nad rodziną i gospodarstwem jako modelu władzy politycznej powróciło do głównego nurtu politycznego dyskursu w debatach na temat rządzenia państwem i gospodarką. W ekonomiii zarządzanie gospodarką miało się odbywać na wzór zarządzania gospodarstwem domowym. Stąd pojęcie "ekonomia polityczna" - czyli gospodarstwo narodowe. W analizie dyskursu politycznego z tego okresu Carole Pateman relacjonuje ówczesne debaty jako konflikt między polityczną teorią patriarchalną (władza ojca jako model władzy politycznej) a teoriami umowy społecznej, które określa jako wyzwolenie braci spod ojcowskiej władzy i modernizację patriarchatu poprzez wykluczenie kobiet jako podmiotów umowy. Proponowane przez PiS zmiany w Konstytucji opierają się o pojęcia i argumenty jakby żywcem wyjęte z osiemnastowiecznej patriarchalnej teorii politycznej (Filmer w Pateman, 1989). Wiązała się ona ze schyłkowym okresem "chrześcijańskiego imperium rzymskiego", w którym porządek i pokój zapewnić miało poddanie królów nadrzędnej władzy Rzymu (papieża). Polityczno-ekonomiczna reorganizacja Europy (traktat westfalski, który przekazywał państwom suwerenną władzę nad ludnością i terytorium, powstanie administracyjnych monarchii, rodzący się industrialny kapitalizm) wiązała się z rozwojem dyskursów emancypacyjnych (liberalizm, socjalizm, marksizm). Patriarchalna teoria polityczna powstała w starciu z tymi dyskursami. Dokumenty takie jak projekt Konstytucji PiS czy Katolicka Polska w Chrześcijańskiej Europie można odczytać jako taktyki wskrzeszenia przedoświeceniowego porządku politycznego, opartego na założeniu, że prawda i władza pochodzi od Boga. Na spór miedzy "ewolucjonistami", a zwolennikami "inteligentnego projektu" należy patrzeć w tym właśnie kontekście, a nie jako na aberrację czy lokalny konflikt o prawdę.
Nowy dyskurs patriarchalny nie jest dokładną repliką teorii reprezentowanych przez Filmera. Zachowuje i przeobraża XIX-wieczne polityczne innowacje, takie jak "wynalazek narodu"[2]. "Naród jest suwerenem", pisze Jarosław Kaczyński (2003:21). Bez narodu (i rodziny) nie może być państwa. Ojciec ma suwerenną moc karania i dysponowania życiem (patria potestas), a zarazem sprawuje pastoralną opiekę nad narodem. Tożsamość płciowa i narodowa to fundacyjne kategorie i regulacyjne ideały, poprzez które uczymy się poznawać siebie, a zarazem jesteśmy wpisywane/wpisywani w patriarchalny porządek polityczny. W grze pasterz-stado (Foucault, 2000) rolą pasterza jest baczenie na każdą jednostkę, oddzielenie złych od dobrych owieczek, sterowanie ich właściwym rozmnażaniem, dbałość o zapewnienie dobrego pastwiska i bezpieczeństwa. Rolą "owieczek" jest posłuszeństwo i troska o własne zabawienie. Tocząca się jednocześnie gra w naród wymusza ofiarność, poświęcenie. Chodzi w tym wszystkim o osiągnięcie jednolitości i spójności państwa, religii (jako instytucji oraz światopoglądu) i narodu; neoliberalna polityka zaś wtłacza wszystkie podmioty w formę rynkową. Jak pisze Foucault, demoniczny charakter współczesnego państwa polega na nieustannej korelacji między totalizacją a indywidualizacją i poddaniem rzeszy podmiotów identycznym dyscyplinom.
Obok wystąpień Jarosława Kaczyńskiego jednym z podstawowych dokumentów, do których PiS się odwołuje - tak samo jak i PO - jest kazanie Jana Pawła II z 1979 roku, gdzie mocno są zaakcentowane związki między przetrwaniem polskiego narodu a religią i kościołem katolickim. Według wywodzonych z tego dokumentu definicji Polska utożsamiana jest z katolickim chrześcijaństwem, co określa naród jako wspólnotę Polaków-katolików. Definicja zawiera w sobie symboliczne wykluczenie jednostek, które takich kryteriów nie spełniają. Praktycznie oznacza to zarówno działania nastawione na wykluczenie obcych, jak i wytwarzanie politycznej podmiotowości Polaków-katolików poprzez dyskurs narodowy jak i przez politykę historyczną, np. nadawanie praw do wychowania dzieci i do wiedzy historycznej, jak w projekcie Konstytucji PiS z 2005 roku.
Dyskurs o narodzie jest dyskursem wojny. Pojęcie narodu przywoływane jest w kontekście krzywd (realnych i wyimaginowanych), a także starć z wrogami, nieustannej mobilizacji, zrywu i obowiązku składania ofiary z życia. Dla polskich neo-konserwatystów naród jest zbudowany na walce z komunizmem. Państwo demokratyczne i niepodległe musi mieć tożsamość antykomunistyczną - pisał Jarosław Kaczyński w 2003 roku. Nie można wytworzyć narodu nie posiadając przeciwnika, bez starć z jego wrogami - stąd wynika użyteczność taktyk wskrzeszających komunizm, jak tropienie komunistycznych agentów, odsłanianie spisków, ponieważ pozwalają one ukazać zagrożenie narodu, co legitymuje i utrwala stan permanentnej wojny.
Członkiem narodu zostaje się przez narodziny z polskich rodziców. Można więc powiedzieć, że naród stanowi historyczną i biologiczną wspólnotę krwi i religii. Jarosław Kaczyński idzie jednak jeszcze dalej. Według niego, elity zarządzające PRL stanowiły genetycznie odrębną rasę ludzi, wyhodowaną przez wrogie imperium.[3]
Z socjologicznego punktu widzenia naród jest kategorią sfabrykowaną w XIX wieku poprzez dyskurs polityczny i romantyczne literackie narracje historycznych walk, przelanej krwi, krzywd i zmagań, które kreowały ofiarne patriotyczne podmioty, a z drugiej jest utrwalany jest jako kategoria biologiczna i zbiorowość powiązana przez religię. "Nacjonalizm", pisał Ernst Gelner, "jest przede wszystkim zasadą polityczną, która głosi, że jednostki polityczne powinny się pokrywać z jednostkami narodowościowymi" (1991:9). Polscy neo-konserwatysci spajają naród i religię z państwem. Efektem spojenia narodu z religią i państwem jest kolejna edycja władzy totalitarnej. Zespolenie religii i instytucji kościoła z polityczną instytucją suwerennej władzy - państwem narodowym zagospodarowywuje, zaciera, bądź represjonuje konflikty i społeczne niezadowolenia. Ponieważ patriarchalna i suwerenna władza zbudowane są na przemocy, ceną takiego spojenia jest rozbrojenie etyki miłości i współodczuwania, której nośnikiem jest między innymi religia katolicka. Tragedia 14-letniej Ani z Gdańska i ogólny wzrost przemocy w rodzinie uwidacznia, że katecheza wprowadzona do szkół i nadawanie przywilejów politycznych i ekonomicznych dla instytucji zorganizowanego kościoła, a więc zwiększenie jego roli publicznej, nie miało przełożenia na redukcję przemocy, natomiast utrwalało patriarchalny porządek, który sprzyjał powszechnej intensyfikacji przemocy, tworzeniu i nadzorowi nad "światami śmierci".
Przykładem technologii politycznych, poprzez które wdraża się spójność narodu z religią i z państwem są muzea walki z nazizmem i komunizmem, historyczne śledztwa i wyroki IPNu, komisje prawdy czy patriotyczne wychowanie w szkołach. Tym dyscyplinarnym i perswazyjnym praktykom towarzyszy miecz prawa w postaci m.in. deklaracji suwerenności (wniesiona w 2002 roku przez PiS uchwała w sprawie nienaruszalnych suwerennych kompetencji państwa w dziedzinie moralności i kultury). Porządek patriarchalny musi wziąć życie pod totalna kontrolę. Projekt silnego państwa (dysponowanie życiem, skazywanie na śmierć) oraz projekt neoliberalny, który generuje światy śmierci poprzez anonimowy system partycjonowania ludzi pod kątem ich ekonomicznej użyteczności, wzmacniają się nawzajem i zmierzają do tego samego punktu docelowego.
Działaniom obliczonym na wytworzenie homogenicznego i jednomyślnego polskiego katolickiego narodu towarzyszy zakres dyscyplin wobec wykluczonych z narodu: od tolerowanej obecności po "represje ekonomiczne za niemoralność", jakie w Konwencji Konstytucyjnej PiS zapowiedział Jarosław Kaczyński (2003:21), czy obozy dla niezakwalifikowanych politycznie jako ludzkie życie - uchodźców i emigrantów, którzy są wygnani spod opieki prawa (Agamben, 1998). W sytuacji, kiedy według GUS-owskich statystyk za wrzesień 2006 na jedną ofertę pracy przypada 213 bezrobotnych, do represji ekonomicznych należy pozbawianie pracy, na przykład nauczycieli czy urzędników administracji państwowej, którzy nie angażują się po stronie projektu narodowo-katolickiego lub wręcz stanowią dla niego przeszkodę. Skądinąd potrzebna i słuszna kampania antykorupcyjna zlewa się z polityką represji ekonomicznych wobec osób odbiegających od narodowej normy Polaka, patrioty i Katolika. Konstytucja w wersji PiS wyklucza spod opieki prawa i zabrania rejestracji innych związków erotycznych niż związki heteroseksualne, kasuje prawo do strajków - co utrwala hierarchie polityczno-ekonomiczne i wyzysk pracowników - oraz wprowadza odpowiedzialność ekonomiczną organizatorów manifestacji. Likwidacji ulegają wszystkie prawa dzieci. Patriarchalnego porządku politycznego w wydaniu polskiego katolickiego ładu moralnego nie można wprowadzić bez kasacji praw jednostki. Pomijając nawet sprzeczność między porządkiem patriarchalnym, a porządkiem demokratycznym, to uprawnienie i uwłasnowolnienie jednostek daje wszak narzędzia potencjalnego buntu i stanowi przeszkodę dla ustanowienia powszechnego posłuszeństwa.
W kontekście kasacji praw umożliwiających egzystencję wielu ludzi, poprawka do Konstytucji złożona przez LPR w sprawie tzw. "ochrony życia poczętego" tylko pozornie wydaje się chronić życie. Gdyby chroniono je naprawdę, tzn. od urodzenia aż do naturalnej śmierci, wdrażano by i utrwalano prawa do ochrony zdrowia oraz do płacy minimalnej, które zostały skasowane w projekcie Konstytucji PiS z 2005 roku. O co zatem chodzi, jeśli nie o życie? Celem jest ochrona, ale nie ludzi, tylko boskiej i doczesnej władzy nad życiem i śmiercią, mającej na celu reprodukcję i ilościowy wzrost narodu. Jak podkreśla Katarzyna Gawlicz, dyskurs o ochronie tzw. życia poczętego wiąże się z nacjonalistycznym dyskursem o zagrożeniu bytu narodowego - czy to przez "obcych", czy to przez wymarcie. W tym ujęciu "troska o ochronę "życia poczętego" staje się integralnym elementem narodowej tożsamości Polski" (Gawlicz, 2005:9). W patriarchalnej doktrynie politycznej "(k)obiety są pustym naczyniem, które wypełnia seksualna i prokreacyjna władza ojca". (Filmer w Pateman, 1989:38, przekład Katarzyna Szumlewicz). Z argumentem narodowym splata się argument ekonomiczny: kobiety powinny mieć dzieci, aby można było utrzymać międzypokoleniowy system wzajemnych ubezpieczeń.
Składnikiem patriarchalnego porządku politycznego i religijnego ładu moralnego jest personalizm, wielokrotnie odkreślany przez Jana Pawła II jako katolicka doktryna polityczna. Personalizm wiąże władzę polityczną z konkretnymi osobami, które czyni odpowiedzialnymi za życie i zbawienie podległej im zbiorowości. Jarosław Kaczyński nie tylko przyjmuje rolę ojca narodu, ale jako szef rządu "silnego państwa" - także rolę boskiego namiestnika na ziemi. Ta rola polega na personalnym podejmowaniu politycznych decyzji, odbija się zaś w medialnej reprezentacji[i], gdzie Jarosław Kaczyński i Jan Paweł II zajmują równorzędne pozycje.
Na pozór neoliberalny dyskurs PO i neokonserwatywny PiS różnią się od siebie. Pierwszy odwołuje się bowiem do wiedzy i racjonalności naukowej, kontynuacji projektu Oświecenia, podczas gdy drugi opiera się na historii walk o wyzwolenie narodu i prawie naturalnym, wskutek czego odtwarza patriarchalny porządek polityczny, gdzie władza przechodzi od Boga na ojca i króla. Na tym poziomie analizy te dwie partie sprawiają wrażenie antagonistów, sugerują, iż można i należy pomiędzy nimi wybierać. Czy można jednak oddzielić jeden projekt od drugiego, przepłynąć z wyspy PO na wyspę PiS? Nie zapominajmy, że żaden z tych projektów nie spadł z nieba wraz z wyborami, obydwa uczestniczą i współwytwarzają projekt transformacji, a zarazem są jej produktami.
Od samego początku program neoliberalny był wdrażany przez państwo, które urynkawiało siebie i wszystko dookoła za pomocą tego samego miecza prawa, który obecnie dzierży i ostrzy PiS. Dla państwa, które funkcjonuje jak firma, niegdysiejsi oświeceniowi obywatele to obecnie wpisy w budżecie po stronie dochodów lub wydatków. Podobnie jak PiS, także PO proponuje wzmocnienie nadzoru i kontroli nad ludźmi.
Pomijając na moment ambiwalencję modelu liberalnego ("Deklaracje praw reprezentują źródłową postać wpisywania przyrodniczego życia w porządek jurydyczno-polityczny państwa narodowego" - pisze Agamben - 1998:127, przekład Adam Ostolski) - zamiast państwa postulowanego przez Konstytucję z 1997 roku, którego deklarowanym podmiotem politycznym byli obywatele, mamy sprzężenie trzech form autorytarnej władzy. Są to: suwerenność, której symbolem jest miecz i ofiara, a narzędziem - państwo i prawo - oraz dyscyplinarna władza pastoralna, rozdzielczo zarządzająca życiem pod kątem użyteczności i posłuszeństwa. W projekcie Konstytucji PiS/LPR i w dyskursach neokonserwatywnych te formy władzy są zaprzęgnięte do wdrażania patriarchalnego porządku politycznego, a obywatele są przemieniani we wpisy w budżecie i zbiorowe ciało narodu. Cienka otoczka ochrony prawa została strzepnięta. Buldożery anonimowego neoliberalnego zarządzania wdrażają powszechną marketyzację. Społeczne koszty gospodarczego, które niegdyś w części ponosiło państwo opiekuńcze czy socjalistycznie, obecnie przerzucane są na gospodarstwa domowe. Trzecią, współdziałającą z poprzednimi, formą autorytarnej władzy jest patriarchat. W gospodarstwach domowych większość wkładu pracy opiekuńczej i miłości, bez których nie jest możliwe trwanie ludzi pochodzi od kobiet. Darmowa opiekuńcza praca kobiet i ich tańsza siła robocza de fakto subsydiuje rynek. Jednocześnie, kobietom wolno pracować czy brać udział w "polityce", pod warunkiem, że wypełnia domowe obowiązki. Kobiety wykluczone są od kontroli nad bogactwem, czego przykładem listy polskich milionerów, gdzie niemal nie ma kobiet. W wielu firmach patriarchat króluje w tradycyjnej postaci.
Tempo zmian i ekspansja kapitału finansowego na wszystkie obszary i domeny życia odbiera poczucie bezpieczeństwa. Nawet względnie bogaci mogą się błyskawicznie i nieoczekiwanie znaleźć w sytuacji ludzkich odpadów. Nagie życie stoi wobec nagiej władzy.
Na ciałach kobiet i mężczyzn obydwie matryce odciskają się jednocześnie. PiS nie wdraża odmiennego niż PO projektu ekonomicznego, a tylko zużytkowuje więcej energii politycznej na wdrażanie patriarchalnego porządku politycznego. Tłem tego procesu jest jednak ten sam neoliberalny autorytaryzm ekonomiczny. Upowszechnianie rynku i firmy jako matrycy władzy odbywa się za pomocą polityki monetarnej i zcentralizowanych finansowych dyscyplin. Obydwa projekty wzmacniają się, jeden nie może być wdrażany bez drugiego. Jak pisze Monika Kwiecińska (1997) obydwa dyskursy "dookreślają" się nawzajem, tzn. adaptują swoje programy w polu wzajemnych interakcji.
Kobiety zawsze konfigurowane były jako politycznie pasywne, reprodukcyjne, "nagie życie". Filozofia i polityka lokowały je w domu, po stronie natury, a nie po stronie rozumu i kultury. Miejsce kobiet było w oikos, a nie w polis. Patriarchalny model sprawowania władzy jest wywiedziony z kontroli nad kobietami: z praw natury (mężczyzna jest silniejszy od kobiety, jego atrybutem jest rozumność, toteż kobieta poddana jest jego opiece i kontroli) oraz z boskiego nadania władzy królewskiej i ojcowskiej Adamowi, którego polityczne prawo zostało przekazane drogą dziedziczenia wszystkim synom i królom (Pateman, 1989). Dla PiS kobiety istnieją wyłącznie w odniesieniu do rodziny, dla PO prawa kobiet są wyłącznie w tytule (bo nie w treści) ostatniego rozdziału ich dokumentu programowego z maja 2006 roku, który to rozdział w całości dotyczy polityki rodzinnej. Zarówno historyczna polityka narodowa jak i polityka rynkowa dopasowują kobiety do narodu, rynku, rodziny. Mamy także do czynienia z rozdzielczym podejściem do kobiet pod kątem ich ekonomicznej (siła robocza i siła nabywcza) i reprodukcyjnej użyteczności. Bez dokonywanej głównie przez kobiety opiekuńczej pracy domowej poświęconej biologicznej i emocjonalnej reprodukcji ludzi rynek nie mógłby funkcjonować. Od rozrodczości kobiet, ich pomnażania nowych podatników zależy czy naród będzie rósł w siłę oraz czy budżet państwa zrealizuje swoje zobowiązania wobec starszych obywateli. Tym ostatnim problemem nie należy się jednak zbytnio martwić, ponieważ liberalizacja rynku pracy spowoduje, iż coraz mniej pracowników nabędzie uprawnienia do emerytur. Zwiększą się wydatki na armię i policję, ale zmniejszą wydatki socjalne.
Sumaryczny efekt wdrażania programów obydwu ugrupowań politycznych stanowi faktyczna kasacja tego co nazywamy demokracją i państwem prawa. Zamiast nich ma być wprowadzone rozdzielcze zarządzanie kobietami, mężczyznami i dziećmi pod kątem ich przyszłej bądź obecnej ekonomicznej i politycznej użyteczności dla rynku i państwa.
Neoliberalne zarządzanie ekonomiczną globalizacją najwygodniej wdrażać poprzez kombinację deregulacji w przepływie kapitału finansowego i kontroli nad mobilnością ludzi. Oba cele wdraża rynkowe państwo narodowe. Państwo to użytecznie konfiguruje siebie i naród jako rynek dla ponadnarodowych i lokalnych korporacji. We wzajemnym dookreślaniu się między porządkiem patriarchalnym a ekonomicznym porządkiem "wolnorynkowym" powstaje katolicki neoliberalizm (Michael Nowak, Tertium Millenium, o. Ziemba, Jan M. Rokita, Kazimierz Marcinkiewicz). Zjednoczona Europa to chrześcijańska Europa neoliberalna.
Dobrowolnie na taki projekt nikt by się nie zgodził. Po to jednak ma istnieć silne państwo POPiS-u, oligopol na produkcje prawdy, jedność i kontrola narodowo-rynkowo-moralna oraz aparat bezpośredniej i pośredniej przemocy, którym dysponuje państwo, aby nie dopuścić do publicznych protestów. Nie jest to nic zasadniczo nowego. Jak pisze Foucault, "Śmierć, ugruntowana na prawie suwerena do obrony czy na żądaniu obronnych posług, okazuje się druga stroną prawa organizmu społecznego do zapewniania, zachowania i rozwijania własnego życia... Ponieważ populacja jest tylko tym, czym państwo zajmuje się dla swojego przetrwania, państwo jest uprawnione do dokonywania zagłady, jeśli to konieczne. Tak więc drugą stroną biopolityki jest tanatopolityka" [Foucault (1982) 1988:160].
W erze nekropolityki[ii] rośnie zróżnicowanie, w tym także między kobietami. Z jednej strony podziały między nimi odnoszą się do kwestii ekonomicznej użyteczności, co wiąże się z podziałem na tanią siłę robocza, egzystującą na granicy biologicznego przetrwania lub żyjącą z mężowskiej łaski - oraz na żyjące na własną subskrypcję rynkowe obywatelki; których siła nabywcza jako konsumentek jest ceniona. Z drugiej strony istnieje podział na kobiety zdolne urodzić ekonomicznie czy politycznie użyteczne życie oraz ubogie czy kolorowe kobiety, których zdolności reprodukcyjne są zbędne. Na białe kobiety z klasy średniej, mające "wyhodować" super zdolne cyber-dziecko - i na samotne matki żyjące z zasiłków. Na skraju tej drugiej, niepożądanej grupy stoją kobiety utożsamiane z niebezpiecznym Innym, należące do "ludzkich odpadów", które nie powinny się w myśl tego podziału reprodukować. Stąd nawoływania do seksualnej abstynencji. Lokalni patriarchalni dysponenci kobiecego ciała, z braku "wrogich rasowo" Arabek czy Afrykanek, wzywają podporządkowane im polskie kobiety do rozmnażania w imię ochrony białej europejskiej cywilizacji.
Jeśli możemy się bronić, to tylko poprzez redukcję naszego uwikłania. Polka neoliberałka nie jest alternatywą wobec Matki Polki. Te dwa specyficzne modele podmiotowości funkcjonują jako regulacyjne ideały, generujące nasze dostosowanie i zintegrowanie z państwem, rynkiem, narodem. Oddziałują one na nasze ciała z różną intensywnością, ale jednocześnie, zaszczepiając patriarchalny porządek w jego tradycyjnej lub zmodernizowanej wersji. Obydwa nie tyle wykluczają kobiety, co włączają je na zasadach, które lokują nas w strefie niezróżnicowania między prawem a przemocą. W obu wyraża się przyzwolenie na traktowanie kobiet (jak i mężczyzn) jako surowców czy siły roboczej lub nabywczej, "napędzającej" rynek i państwo. Z jednej strony patriarchat włącza kobiety w sferę swojego oddziaływania w firmie, w państwie, na rynku, w rodzinie. Myśląc, że nadajemy krok, tańczymy, jak nam grają. Z drugiej strony kobiety są jawnie wyłączane z kontroli nad bogactwem (co widać po ich procentowym udziale wśród mega beneficjentów transformacji), a także, poprzez zafiksowanie w rodzinie, w kontroli nad seksualnością. Zadekretowana politycznie cura materna (matczyny obowiązek opieki) i nasza emocjonalna potrzeba opieki spajają nas z patriarchatem w agonistyczny sposób. Jednocześnie PiS i patriarchalne teorie odbierają kobietom polityczną reprezentacją troski. Szczególnie kobiety niezamożne czy z innych niż dominująca grup etnicznych lub inaczej odbiegające od normy, są obiektem, który zostaje przez patriarchalnego suwerena wskazany jako granica dopuszczalnych zachowań i typów podmiotowości. Włączenie kobiet na zasadach zawsze czyhającego wykluczenia generuje patriarchalny przywilej. Toteż korzystając ze skrzynki z narzędziami, jaką zostawił nam Foucault, patriarchat można przedefiniować jako specyficzny dla danego momentu i kontekstu wielopostaciowy układ relacji władzy, zamocowany na wielu poziomach naszego życia - w komunikacji z innymi, w odniesieniu do siebie, w stosunkach ekonomicznych, a także w politycznych instytucjach - w ten sposób, że ułatwia i utrwala czerpanie korzyści z podporządkowania kobiet, angażując w to nasze dusze i ciała. Patriarchat nie tylko "zabrania", także "produkuje" i instaluje się w naszych ciałach, jest swego rodzaju społecznym krajobrazem, w którym nasza ciała się rodzą i poruszają, z którego czerpiemy podpowiedzi jak iść dalej, który czyni pewne strategie łatwiejszymi do wybrania, a innych zabrania.
Jeśli chodzi o redukcję naszego uwikłania, nie ma żadnej uprzywilejowanej strategii, jednej dźwigni Archimedesa, która zamieni patriarchalnego brutalnego brzydala w uroczego feministycznego księcia czy feministyczną rycerkę, która by nas wybawiła. Neopatriarchat musimy "rozpakowywać' w jego wieku punktach aplikacji jednocześnie, tak w odniesieniu do siebie (jak jesteśmy wytwarzane, jak stajemy się "kobietą", jak strukturyzowane jest pole naszego oporu) jak i na poziomie analizy makropolityki ekonomicznej czy projektu silnego państwa. Problem w tym, aby ukazać, jak te dwa "poziomy" relacji władzy są ze sobą powiązane. Ponadto, nic nowego, ale warto podkreślić, iż bez wypracowania taktyk solidarności, lokalne opory nie przyniosą większego skutku.
Współdziałanie neoliberalizmu i neokonserwatyzmu zdecydowanie pogarsza naszą sytuację. Jeśli zarysowane w tej analizie trendy będą wzmacniane, z tej kombinacji wypoczwarzy się nowa postać faszyzmu. Tym głośniej należy mówić, że król jest nagi.
Przypisy:
[1] Zasadnicze cele naprawy Państwa - III krajowa konferencja Platformy Obywatelskiej, Warszawa 21 maja, 2006.
Konwencja konstytucyjna Prawa i Sprawiedliwości. Wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, 2003.
Polska Katolicka w Chrześcijańskiej Europie, PiS, 2005. Konstytucja RP, projekt PiS 2005.
IV Rzeczpospolita. Sprawiedliwość dla Wszystkich, PiS, 2005.
[2] M. Berman, All That Was Solid Melts Into The Air
[3]. "Centralny ośrodek dyspozycji politycznej PRL był genetycznie i w znacznej mierze także w działalności bieżącej kształtowany przez obcego hegemona". Z wystąpienie Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Konwencji Konstytucyjnej Prawa i Sprawiedliwości Warszawa, 20 wrzesnia, 2003.
[i] Pełnostronnicowe analogiczne portrety Jarosława Kaczyńskiego i Jana Pawła II w dokumentach wyborczych PiS, oraz dla kontrastu, zbiorowy portret pozostałych polityków PiS na klęczkach, otaczający wianuszkiem Papieża; Po wyborach Jarosław Kaczyński jako "ojciec narodu w tygodniku "Wprost".
[ii] Nekropolityka - Achille Mbembe, 2002. Zyskotwórcze utrzymywanie ludzi na granicy śmierci bądź pozwalanie na śmierć "ludzkich odpadów" powiązane z kasacją praw i wykluczeniem jednostki jako podmiotu politycznego.
Ewa Charkiewicz
Tekst pochodzi ze strony Think Tanku Feministycznego (www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny/).