W Warszawie odbyła się "manifa", zorganizowana przez środowiska "Porozumienie kobiet 8 marca". Wzięło w niej udział ponad tysiąc osób. Manifestacja odbyła się pod hasłem "Nasze ciała - nasze życie - nasze prawa".

Zebrani apelowali aby nie kupczyć prawem kobiet do decydowania o sobie, ze względów politycznych. Na transparentach wypisali : "Seksizm w reklamie? Nie kupuję!!!", "Radio Ma Ryja ’uczy’, ’bawi’... indoktrynuje!".

Silne były akcenty antywojenne. Demonstracja miała być między innymi wyrazem sprzeciwu wobec ataku na Irak. "Precz z terrorem USA" i "Zamieńmy lotniskowce na szpitale", głosiła część transparentów.

"My nie chcemy nikogo do niczego namawiać. My chcemy, żeby nam pozwolono na naszą wolność. My chcemy mieć takie same prawa i móc realizować życie według własnego pomysłu" - powiedziała do uczestników "Manify" pełnomocniczka rządu ds. równego statut kobiet i mężczyzn Izabela Jaruga-Nowacka. Na demonstracji pojawił się również minister zdrowia, Marek Balicki.

Przemarsz próbowało zakłócić kilkunastu członków Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wznosili hasła przeciwko Unii Europejskiej. Zostali jednak szybko zagłuszeni przez demonstrantów. Narodowcy zostali również obrzuceni śniegiem.

Gdy pochód dotarł na Plac Zamkowy, odbyły się happeningi, wyszydzające nietolerancję wobec mniejszości seksualnych oraz ograniczanie praw kobiet. Spalono egzemplarz ustawy antyaborcyjnej.