Henri Alleg był wydawcą "Alger Républicain", jedynego dziennika w Algierii sprzeciwiającego się francuskiemu reżimowi kolonialnemu i był członkiem Algierskiej Partii Komunistycznej. W 1955 roku gazeta "Alger Républicain" została zakazana i w następnym roku zdecydowano o internowaniu większości publicystów. Alleg przeszedł do ukrycia.
W czerwcu 1957 roku został aresztowany przez komandosów, którzy przetrzymywali go bez sądu przez cały miesiąc w budynku w dzielnicy El-Biar w Algierze i w tym czasie wielokrotnie torturowali. Jego uszy, ręce i genitalia poddawano wstrząsom elektrycznym. Do jego ust wkładano gumową rurę podłączoną do do kranu z wodą i wlewano pod ciśnieniem wodę do czasu, kiedy czuł, że się topi; był wielokrotnie bity w żołądek (z kilkoma udoskonaleniami to było to co dzisiaj jest nazywane [przez administrację w Białym Domu, która popiera takie tortury – przyp. tłum.] "waterboarding"). Do jego ud, penisa i sutków przykładano palący się papier. Odmawiano mu podania wody, gdy był spragniony i drażniono go pokazywaniem szklanki wody, której nie mógł się napić. Wstrzykiwano mu tak zwane "serum prawdy". Mówiono mu, że jego żonę również przyprowadzono na tortury. Torturujący chwalili się, że są "Gestapo". Alleg przetrwał i nie zdradził swych towarzyszy.
Tortury były we Francji nielegalne od czasu Rewolucji Francuskiej 1789 roku. ale powszechnie je stosowano, szczególnie w stosunku do więźniów muzułmanów z Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN). Większość z nich została ostatecznie zabita, rzekomo w czasie próby ucieczki, jak w przypadku kolegi Allega, matematyka Maurice Audina (zwłok Audina nigdy nie odnaleziono). Blisko 3000 ludzi po prostu "zniknęło" bez śladu.
Alleg spodziewał się, że zginie. Ale odważne starania jego żony, pomimo prześladowań ze strony wojskowych, zaowocowały kampanią prasową, która oznaczała, że jego przypadek nie mógł być zatajony. Przeniesiono go do więzienia cywilnego. Ani przez moment nie był oskarżony o zaangażowanie w przemoc albo terroryzm. Zarzuty przeciwko niemu były skrajnie niejasne i chodziło o "narażenie bezpieczeństwa narodowego i odbudowywanie zabronionej organizacji" (Algierskiej Partii Komunistycznej).
Pomimo ciągłych przeszukań w więzieniu, Alleg spisał wspomnienia ze swych przeżyć. Kolejne rozdziały były nielegalnie przekazywane pod stołem jego obrońcy i przemycane na zewnątrz więzienia.
Alleg pozostawał w więzieniu przez trzy lata do czasu, kiedy udało mu się uciec. W lutym 1958 roku jego wspomnienia zostały opublikowane w krótkiej książce zatytułowanej "La Question" (francuskie słowo la question oznacza zarówno pytanie, jak i tortura). Trafnie, książka została wydana przez Éditions de Minuit, pierwotnie nielegalny dom wydawniczy w czasie nazistowskiej okupacji.
Surowo i prosto
Książka relacjonowała doświadczenia Allega w surowym, prostym stylu. Okoliczności jej napisania nie pozwoliły na literackie dekoracje. Był to natychmiastowy bestseller. Bez wątpienia, szok, jaki ona wywołała, był częściowo spowodowany tym, że Alleg był biały, z europejskim pochodzeniem.
Większość ofiar tortur było muzułmanami. Ale historia Allega dała głos im wszystkim. Pierwsza edycja 20 000 egzemplarzy sprzedała się szybko, niektóre księgarnie sprzedawały 50 egzemplarzy dziennie. W ciągu dwóch tygodni sprzedano 60 000 kopii. Następnie książka została skonfiskowana przez policję, był to pierwszy raz, kiedy uczyniono coś takiego z powodów politycznych we Francji od XVIII wieku.
Nawet w czasach przed internetem, cenzura nie była łatwa do wprowadzenia. Szwajcarski wydawca wydał nowy nakład w ciągu miesiąca, a kopie zostały przemycone do Francji. Angielskie tłumaczenie zostało opublikowane przez wydawcę Johna Caldera. W marcu, filozof Jean-Paul Sartre napisał artykuł o książce dla lewicowego tygodnika "L'Express". W ciągu kilku godzin policja okrążyła stoiska prasowe i skonfiskowała każdą kopię. Wersja broszurowa również została zajęta i zniszczona. Ale cenzura ponownie została złamana.
Magazyn satyryczny "Le Canard Enchaîné" wydrukował ograniczoną fotografię artykułu z dużymi skreśleniami w poprzek; mógł być z łatwością czytany z pomocą szkła powiększającego a w owym tygodniu odnotowano ogromną sprzedaż szkieł powiększających. Rząd nie zarekwirował "Le Canard".
Sartre był światowej sławy filozofem, powieściopisarzem i dramaturgiem – kilka lat później odrzucił przyjęcie Nagrody Nobla. Jego pisma filozoficzne są często niejasne ale gdy pisał o polityce, prezentował miażdżącą jasność. Jego artykuł "Zwycięstwo", pozostaje druzgocącym aktem oskarżenia pod adresem kolonializmu i tortur.
Rozpoczynał od przypomnienia, że 15 lat wcześniej tortury były szeroko stosowane na francuskiej ziemi – wtedy to naziści torturowali francuskich bojowników ruchu oporu. Teraz Francuzi weszli w rolę torturujących – kto mógłby uwierzyć, w dniach okupacji, że pewnego dnia "ludzie mogli by powodować krzyk w naszym imieniu"? Porównanie było trafne ale oburzające. We Francji lat 50 - tych dowód na udział w ruchu oporu był koniecznym warunkiem wstępnym do kariery politycznej. Porównanie francuskich wojskowych do nazistów było bliskie bluźnierstwu.
Celem tortur, pisał, było "przekonanie nas o naszej niemocy". Drwił z argumentu, wciąż dzisiaj produkowanego przez apologetów tortur, że było to konieczne dla ratowania życia ludzi. Nikt nawet nie twierdził, że Alleg był zaangażowany w terroryzm; jednego czego chcieli torturujący, to adres towarzysza, który dał mu schronienie [gdy ten się ukrywał].
Jak pokazał, celem tortur nie byli zorganizowani terroryści, lecz populacja muzułmanów ogólnie. "Ludzie są aresztowani na chybił trafił; wszyscy muzułmanie mogą być torturowani gdy władze tak zechcą. Większość tych torturowanych nic nie mówi, bo nie mają nic do powiedzenia, chyba, że zgodzą się, dla powstrzymania cierpienia, mówić kłamstwa albo przyznać się dobrowolnie do niewyjaśnionego przestępstwa, które jest odpowiednie do oskarżenia ich o nie."
Dla Sartre'a tortury nie były okrucieństwem którym można obwiniać tylko poszczególne grupy brutalnych osób; są one nieodłączną częścią całej logiki wojny kolonialnej, tak samo jak "terroryzm" był jedyną opcją dostępną słabszej stronie:
"W Algierii nasza armia jest rozmieszczona odpowiednio na całym terytorium; mamy przewagę liczebną, pieniędzy i broni. Powstańcy nie mają nic poza zaufaniem i wsparciem ogromnej części społeczeństwa. Wbrew sobie, my zdefiniowaliśmy główne cechy tej wojny ludowej: wybuchy bombowe i strzały w miastach, zasadzki na prowincji. FLN nie wybrał tych form akcji; oni po prostu robią to co jest dla nich możliwe. Balans sił pomiędzy nimi a nami zmusza ich do atakowania z zaskoczenia; niewidoczni, nieuchwytni, niespodziewani, muszą atakować i znikać albo zostaną eksterminowani. To jest trudność dla nas: walczymy z wrogiem nielegalnym. Ręka rzuca bombę na ulicy; strzał rani jednego z naszych zołnierzy na drodze. Nasze oddziały się śpieszą, ale nikogo tam nie ma. Później, w przylegającej okolicy, znajdują muzułmanów, którzy niczego nie widzieli. Wszystko jest powiązane; wojna ludowa, wojna biednych przeciwko bogatym jest scharakteryzowana przez bliski związek oddziałów rebelianckich ze społecznością. Jako skutek, dla zwykłej armii i władz cywilnych, cała masa biednych staje się permanentnym, nieobliczalnym wrogiem.
(...)
Bogaci czują się zaszczuci wśród milczącej biedoty; zakłopotani swoją własną siłą, "siły porządku" nie mają środków odpowiedzi partyzantom poza środkami odwetowymi i przeszukaniami. Nie mają odpowiedzi na terroryzm poza terrorem. Coś jest ukrywane, wszędzie i przez wszystkich: trzeba ich zmusić do mówienia".
Francuzi utrzymywali, że byli w Algierii w ramach "misji cywilizującej". W rzeczywistości zniszczyli oni prekolonialną cywilizację, ale utrzymali swoją własną cywilizację obok muzułmanów. Algierczycy domagali się niepodległości bo odmówiono im integracji; nie chciano im dać równych praw i na tym polegało powstanie kolonialnego wyzysku. Więc, konkluduje Sartre, wojna nie mogła zostać "zhumanizowana", tortury były nierozerwalną jej częścią. Jedynym rozwiązaniem było rozpoczęcie negocjacji i zakończenie wojny.
Algieria wywalczyła niepodległość w 1962 roku. Ale większość torturujących pozostało bez kary. Część z nich pomagała w trenowaniu oddziałów amerykańskich w sztuce torturowania do wykorzystania w Wietnamie lub sprzedawała swoje usługi latynoamerykańskim dyktatorom.
We Francji, wielu dzisiaj zauważa, że rasizmowi można się oprzeć tylko poprzez zrozumienie historii. Ostatnio wystawiona sztuka na podstawie książki Allega przyciągnęła entuzjastyczną publiczność młodych ludzi nie urodzonych w czasie wojny. Sam Alleg, obecnie po 80-tce, pozostaje wierny swym komunistycznym zasadom. W niedawnym wywiadzie został zapytany o aktualność swej książki. Odpowiedział:
"To całkiem możliwe, że wyłonią się nowe konflikty – obecnie jest ich wiele – gdzie młodzi Francuzi zostaną wezwani do "walki z terroryzmem", "obrony demokracji" i "obrony wolności", gdy prawdziwym powodem interwencji będzie eksploatacja złóż ropy, gazu, diamentów i uniemożliwienie jakimś ludom wyzwolenia się".
Pierwszy raz czytałem fragmenty z Sartre'a w [gazecie] "Observer" w 1958 roku, na długo wcześniej niż była to poważna gazeta. Nieco później przeczytałem książkę Allega i jak większość ludzi czytających o torturach, wyobrażałem sobie jak by to było, gdybym ja musiał to przeżyć. Szczęśliwie, nigdy nie musiałem się przekonać.
Ale gdy ponownie przeczytałem te teksty dzisiaj, prawdziwie szokującą rzeczą jest to, jak nie wiele się zmieniło. Tortury i islamofobia algierskiej wojny powracają i powracają i powracają. Tortury leżą w samym sercu imperializmu, I zakończą się tylko wtedy, gdy cały zgniły system zostanie zniszczony.
Ian Birchall
tłumaczenie: Bartłomiej Zindulski
Artykuł pod pierwotnym tytułem "Algeria: torture last time" został opublikowany w brytyjskim miesięczniku "Socialist Review".