Kilkanaście lat temu w Polsce nikt nie zaprzątał sobie umysłu "drogą irlandzką" - obowiązywał bowiem, bezkrytycznie akceptowany również przez Tuska i jego ówczesną partię, plan Balcerowicza. Jak powszechnie wiadomo, jednym z podstawowych czynników irlandzkiego boomu gospodarczego był rozwój nowoczesnych technologii, zwłaszcza elektroniki. W Polsce podstawy nowoczesnego przemysłu skutecznie zniszczono już na samym początku tzw. transformacji czy raczej deformacji naszej gospodarki. W ramach prywatyzacji sprzedano polską elektronikę zagranicznym firmom, które we własnym interesie doprowadziły do likwidacji konkurencyjnego polskiego przemysłu. W Irlandii około 25 proc. produkcji przemysłowej - dwukrotnie więcej niż przeciętnie w Unii Europejskiej - przypada na wyroby wysokiej technologii. W Polsce natomiast jedynie dużo się ględzi na temat gospodarki opartej na wiedzy, podczas gdy absolwenci wyższych uczelni mają trudności ze znalezieniem pracy odpowiadającej ich kwalifikacjom.
Bez liberalnych dogmatów
Irlandzka strategia rozwojowa wolna jest od dogmatów liberalnej ekonomii. Nie kieruje się antyinflacyjną obsesją, a także nie uwzględnia rzekomo prorozwojowego podatku liniowego. Wręcz odwrotnie, w Irlandii stosowane jest daleko idące zróżnicowanie podatkowe. Osoby samotne o najwyższych dochodach płacą podatki w wysokości 37,1 proc., natomiast osoby i rodziny osiągające najniższe dochody objęte są zerową stawką podatkową. Prawdą jest, że w okresie ostatnich 10 lat następuje obniżka podatków, jednakże dotyczy ona nie tylko najbogatszych, lecz wszystkich grup podatników. Równocześnie rozszerza się krąg osób korzystających ze stawki zerowej. W bieżącym roku objęto nią rodziny z dwojgiem dzieci mieszczące się w trzech, a nie w dwóch, jak do tej pory, przedziałach najniższych dochodów. Z zerowej stawki korzysta obecnie 846 tysięcy osób, tj. 38 proc. podatników. Z płacenia podatków zwolnione są rodziny o dochodach nie przekraczających na jedną osobę 290 euro tygodniowo i osoby samotne, których tygodniowy dochód wynosi nie więcej niż 338 euro. Co prawda, spada również poziom opodatkowania osób i rodzin o wyższych dochodach - najwyższa stawka podatkowa w 1997 r. wynosiła aż 47,1 proc. - jednak dzięki jednoczesnemu systematycznemu obniżaniu podatków dla mniej zarabiających nadal utrzymuje się 30-procentowa różnica między najwyższą a najniższą stawką podatkową.
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że polityka obniżki podatków nie wynika bynajmniej z liberalnej doktryny, lecz z możliwości budżetowych państwa. W roku ubiegłym Irlandia miała w zasadzie zrównoważony budżet przy minimalnej nadwyżce wydatków nad dochodami. Około 40 proc. dochodów budżetowych pochodzi z podatku dochodowego. Ze strony przedsiębiorców nie wywołuje to bynajmniej zniechęcenia ani do inwestowania, ani do wzrostu zatrudnienia. W Irlandii nie traktuje się bowiem poważnie teoryjek o rzekomo dobroczynnym wpływie niskich podatków pobieranych od biznesu na inwestycje rozwojowe czy tworzenie nowych miejsc pracy. W okresie zaledwie 5 lat inwestycje kapitałowe wzrosły w Irlandii o około jedną trzecią, natomiast liczba zatrudnionych od lat nieprzerwanie rośnie. W rezultacie spada stopa bezrobocia, która w ciągu ostatnich 6 lat zmalała z 5,5 do 3,8 proc., a liczba osób pozostających bez pracy zmniejszyła się z około 97 do 86 tysięcy. Warto też zwrócić uwagę na to, że 83 proc. pracowników zatrudnionych jest na pełnym etacie.
Polskim liberałom zapewne też nie mieści się w głowie, że firmy korzystające z zagranicznego zaopatrzenia i obcych technologii płacą dwukrotnie wyższą od pozostałych stawkę podatkową. Nie powoduje to bynajmniej ucieczki zagranicznych inwestorów z rynku irlandzkiego. W latach 2002-2004 wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych wzrosła ponad sześciokrotnie do ok. 172 miliardów euro. Widocznie zagraniczni inwestorzy w osiągających przyzwoite dochody Irlandczykach widzą solidnych i pewnych konsumentów.
Lepiej kupować niż się leczyć
Istotnie, wysoki poziom dochodów (przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze publicznym przekracza 3 tys. euro) przy stosunkowo niewielkiej liczbie osób biednych - w 2005 r. 6,8 proc. ludności zostało uznanych za żyjących w trwałej biedzie - sprzyja wzrostowi konsumpcji. W ubiegłym roku w jednym tylko miesiącu zanotowano wzrost sprzedaży detalicznej o ponad 10 proc. w skali rocznej. Z kolei popyt konsumpcyjny tworzy warunki do utrzymywania stosunkowo wysokiego tempa wzrostu gospodarczego - na poziomie 4-5 proc. rocznie - co przyznaje również Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W Irlandii najbardziej opłaca się kupować odzież i obuwie. O ile bowiem w latach 2002-2006 ceny wzrosły przeciętnie o prawie 16 proc., to ceny ubrań i butów spadły o ok. 17 proc. Staniały też - o ponad 5 proc. - meble, sprzęt gospodarstwa domowego i wyposażenie mieszkań. Stosunkowo niewiele - o 3,5 proc. - zdrożały produkty żywnościowe. Najbardziej natomiast - o około jedną trzecią - wzrosły w omawianym okresie koszty leczenia i edukacji.
Dochody większości pracujących Irlandczyków są wystarczające na pokrycie podstawowych kosztów utrzymania. Najwyższe płace - 1 118 euro tygodniowo - otrzymują funkcjonariusze służby więziennej. Najmniej - 358 euro - zarabia się w przemyśle skórzanym. Przeciętna płaca w górnictwie kształtuje się na poziomie 740 euro tygodniowo, co w przeliczeniu na godzinę pracy wynosi około 16 euro. Wyżej od górników opłacani są pracownicy budżetówki (844 euro), włączając w to służbę zdrowia. Mniejsze natomiast niż w górnictwie są zarobki w przemyśle, administracji lokalnej, resorcie obrony, a nawet w branży usług biznesowych. Płaca minimalna wynosi obecnie 7,65 euro za godzinę pracy, natomiast cena chleba, 1 kg cukru i 1 litra mleka waha się w granicach 1 euro. Czyż można się zatem dziwić Polakom wybierającym życie w Irlandii?
Inflacja, socjal i partnerstwo społeczne
Od wielu lat Irlandia ma wyższą od unijnej przeciętną stopę inflacji - aktualnie na poziomie nieco poniżej 4 proc. I choć obecnie inflacja jest niższa niż przed kilku laty, to nawet w okresie jej wysokiego - powyżej 7 proc. - poziomu Irlandia zdołała utrzymać wysokie tempo wzrostu i dopracować się nadwyżki budżetowej. Wysoka inflacja nie przeszkodziła też w realizacji programów socjalnych, co nieszczególnie podobało się eurobiurokratom. Warto tu przypomnieć głośną przed 7 laty sprawę, gdy Komisja Europejska popierana przez ministrów finansów krajów członkowskich Unii, ostro skrytykowała Irlandię za przeznaczenie w budżecie większych środków na cele społeczne, co miałoby prowadzić do dalszego wzrostu i tak już wysokiej inflacji. Skończyło się na potyczkach słownych, w ramach których ówczesny irlandzki minister finansów, a obecnie komisarz UE ds. rynku wewnętrznego usług, Charlie McCreevy udowadniał, że wzrost wydatków socjalnych stał się możliwy dzięki wysokiej nadwyżce budżetowej, natomiast - jak argumentował - jego rząd wyżej od walki z inflacją stawia sobie ochronę potrzeb konsumentów. Przypominamy te fakty celowo, nie tylko po to, aby wykazać bezsens charakterystycznego dla liberałów antyinflacyjnego zaślepienia, lecz także, by zwrócić uwagę na prosocjalną politykę Irlandii. Przeznaczanie przez państwo sporych kwot na realizację programów socjalnych jest bowiem ugruntowaną od lat praktyką.
Z każdym rokiem zwiększa się kwota wydatków na cele socjalne - w 2005 r. przekroczyła ona poziom 12 miliardów euro, co daje niemal 9 proc. Produktu Narodowego Brutto. Projekt budżetu na 2008 r. przewiduje jej wzrost do 16,1 miliarda euro. Systematycznie rosną także kwoty przeznaczane na służbę zdrowia - z 10 miliardów euro w 2005 r. do 14 miliardów w roku bieżącym, z czego około połowy przypadało na bezpośrednie wsparcie szpitali.
Osobną pozycję w budżecie państwa stanowią nakłady ponoszone na zapobieganie tzw. wykluczeniu społecznego. W bieżącym roku na cele te przeznaczono kwotę 27 miliardów euro, co stanowi 48 proc. wszystkich wydatków na służby publiczne. W ramach resortu do spraw socjalnych i rodziny działa specjalne biuro zajmujące się zwalczaniem społecznego wykluczenia. Programy socjalne, realizowane m.in. w ramach Narodowego Planu Działań Socjalnych i Przeciwko Biedzie, adresowane są do różnych grup społecznych: bezrobotnych, którzy oprócz zasiłków otrzymują od państwa pomoc finansową; osób niepełnosprawnych; rodzin o niskich dochodach; emerytów, którym przysługuje niższa podstawa opodatkowania; drobnych rolników. Warto też zauważyć, że projekt budżetu poddawany jest konsultacjom społecznym, otwartym zarówno dla organizacji pozarządowych, jak i osób indywidualnych. Do irlandzkiego ministra finansów napłynęło w tym roku ponad 50 pisemnych i ustnych wniosków i propozycji.
Praktyka ta musi budzić odrazę wśród liberałów, którzy "wiedzą lepiej", na co wydatkować publiczne środki, w antyliberalnej Irlandii stała się jednak już trwałą tradycją. Sięga ona połowy lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to zawarto umowę społeczną między rządem a związkami zawodowymi. Związki zgodziły się wówczas na ograniczenie podwyżek płac w zamian za zwiększony zakres ulg podatkowych. Dzięki temu zahamowany został przyrost kosztów produkcji przy jednoczesnym wzroście dochodów pracowników. Zahamowanie wzrostu kosztów produkcji przyczyniło się do lepszej konkurencyjności irlandzkich produktów. W warunkach polskich nie ma racjonalnego sensu zamrażanie wyjątkowo niskich płac.
Porozumienie rządu i związków zawodowych stworzyło warunki do stworzenia szerokiego paktu nazwanego Partnerstwem Społecznym. Uczestniczy w nim rząd, który występuje tu w podwójnej roli, zarówno pracodawcy dla sektora publicznego, jak i zarządcy krajowej gospodarki; związki zawodowe; tzw. pracodawcy; rolnicy; przedstawiciele reprezentujący interesy kobiet, bezrobotnych i inwalidów. Przedstawiciele strony społecznej i rządowej dyskutują nad najważniejszymi kwestiami społecznymi i gospodarczymi w ramach Centralnego Komitetu Rewizyjnego, który ponadto sprawuje nadzór nad realizacją wspólnie wypracowanych porozumień. Konsekwencją porozumienia społecznego było również wypracowanie Programu na rzecz Pomyślności i Sprawiedliwości, w którego pracach wzięli udział również przedstawiciele ruchu spółdzielczego, organizacji młodzieżowych, charytatywnych organizacji protestanckich... Partnerstwo Społeczne to niewątpliwie bardziej skuteczna od polskiej rachitycznej Komisji Trójstronnej forma dialogu społecznego. Zakłada ono traktowanie związkowców jako pełnoprawnych partnerów, a nie zło konieczne, które wypleni się w gospodarce rynkowej.
Partnerstwo Społeczne pozostaje także w sprzeczności z linią programową Platformy Obywatelskiej, która już myśli o tym, jak by np. ograniczyć działanie układów zbiorowych. Nie przeszkadza to jednak Donaldowi Tuskowi wygłaszać propagandowe bzdety o "Drugiej Irlandii", co świadczyć może albo o świadomym okłamywaniu tych, którzy mu zaufali, albo o jego mikroskopijnej wiedzy na temat irlandzkich realiów. Doświadczenia Irlandii były znane na świecie już w 1989 r., kiedy dokonywano w Polsce reorientacji polityki gospodarczej. Znane też były w następnych latach. Pozostawały jednak niezauważane przez polskie wolnorynkowe rządy. Jednocześnie wskazują one, że można osiągnąć sukces gospodarczy stosując rozwiązania przeciwstawne wobec stosowanych w Polsce. Nie jest to stwierdzenie zbyt odkrywcze, gdyż w przypadku Polski trudno jest mówić o jakichkolwiek sukcesach. Doświadczenia innych krajów mogą być jednak przydatne i pouczające. Pod warunkiem, że na ich temat posiada się elementarną choćby wiedzę i potrafi się z nich wyciągać wnioski.
Bolesław K. Jaszczuk
Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".