George Papandreu z Grecji, mający dalekie polskie korzenie, oraz Luis Ayala z Chile spotkali się pierwszy raz ponad 30 lat temu w Sztokholmie i rozmawiali z sobą po szwedzku. Obaj byli wówczas uchodźcami politycznymi ze swoich krajów, znajdujących się w okowach systemów dyktatorskich. Na ubiegłotygodniowym kongresie Międzynarodówki Socjalistycznej, zorganizowanym przez PASOK w Lagonissi pod Atenami, zostali ponownie wybrani liderami tej organizacji - odpowiednio przewodniczącym i sekretarzem generalnym. Wśród prawie 700 delegatów ze 120 państw obecnych było wielu prezydentów (m.in. Serbii, Iraku, Autonomii Palestyńskiej), premierów (np. Austrii, Bułgarii i Węgier), liderów poszczególnych partii, ministrów, parlamentarzystów, a także osoby odgrywające rolę swoistych symboli, jak mąż zastrzelonej Benazir Bhutto, stojący obecnie na czele Pakistańskiej Partii Ludowej. Nigdzie indziej nie dałoby się spotkać razem czołowych reprezentantów lewicy z Australii i Kanady, Kamerunu i Paragwaju, Izraela i Iranu, czy Albanii i Peru. Wszystko to ukazuje zarówno generalnie pozytywny charakter zachodzących zmian globalnych, jak i światowy zasięg ruchu socjaldemokratycznego.
Największa rodzina polityczna
Mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, iż istnieje współcześnie kilka międzynarodówek: konserwatywna i chrześcijańsko-demokratyczna, liberalna, a nawet trockistowska. Jednakże zdecydowanie największą rodziną polityczną w skali naszej siedmiomiliardowej planety stanowi właśnie Międzynarodówka Socjalistyczna z siedzibą w Londynie. Silnie zakorzeniona na 6 kontynentach, jest jedyną prawdziwie uniwersalną, choć w momencie powstania w 1951 r. na kongresie we Frankfurcie nad Menem była raczej europocentryczna. Od tego czasu, co uwidoczniło się już w okresie prezydentury Willy Brandta (trwającej do 1992 r.), ogromnie się umocniła, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej (poprzedni kongres zebrał się przed 5 laty w Sao Paulo) i w Afryce. Po przyjęciu teraz na swym ateńskim XXIII kongresie kilkunastu nowych partii i ugrupowań, które uzyskały status pełnoprawnego członka (jak iracki Patriotyczny Związek Kurdystanu, namibijska SWAPO, czy serbska Partia Demokratyczna), konsultatywny (np. Demokratyczna Partia Mołdowy) lub obserwatora (m.in. rosyjska Sprawiedliwa Rosja kierowana przez Sergieja Mironowa) obejmuje łącznie aż 170 organizacji i partii politycznych (niekiedy, jak we Włoszech czy Chile, po kilka z danego kraju). Rządzą one dziś lub współrządzą aż w ponad 50 państwach - od Nowej Zelandii przez Nepal, Norwegię i Hiszpanię, po RPA, Angolę, Brazylię i Chile. MS utrzymuje też kontakty z KP Chin i amerykańską Partią Demokratyczną. Od kongresu w Nowym Jorku w 1996r. pełnoprawnymi członkami Międzynarodówki są SLD (pierwotnie SdRP) i Unia Pracy.
MS dysponuje minimalnym aparatem i bardzo małym budżetem (niewiele ponad milion funtów brytyjskich w roku). Składki są niewielkie (zależne od pozycji i zasobności danej partii), choć i tak ok. połowy członków - na ogół z uzasadnionych względów - nie jest w stanie ich płacić (pozbawieni są wówczas prawa głosowania). Mimo to udaje się prowadzić prace koordynacyjne, wysyłane są misje obserwacyjne (np. na wybory), raz-dwa razy do roku zbiera się Rada Międzynarodówki oraz działa 12 komitetów problemowych i regionalnych (jeden z nich - dziś już nie istniejący, ds Europy Środkowo-Wschodniej, obradował w 1999r. w Warszawie). Zdecydowanie ważniejsze jest wszakże co innego. Od ponad pół wieku - w nawiązaniu do myśli Eduarda Bernsteina, Jeana Jauresa i Karla Kautsky’ego - funkcjonuje makrostruktura wspierająca rozwój demokracji na całym świecie, zwracająca uwagę na niesprawiedliwość i łamanie praw człowieka. Podstawową wartością dla Międzynarodówki Socjalistycznej bez wątpienia pozostaje solidarność. To pojęcie nie jest polskim wynalazkiem. Obecnie w epoce globalizacji, bezprecedensowej współzależności jednostek i narodów solidarność, szczególnie między ludźmi dążącymi do wyzwolenia się z wszelkich form dominacji, nabiera wyjątkowego znaczenia. Stanowi po prostu imperatyw ludzkiego przetrwania.
Wyzwania klimatyczne i migracyjne
Kongres obradował pod hasłem: "Globalna solidarność. Odwaga różnienia się". Ma ono oznaczać, że w niezbędnych dążeniach do zmiany świata na lepsze, lewica musi kłaść akcent na rozwój uwzględniający sprawiedliwość społeczną. Nie powinna zarazem obawiać się różnienia od innych głównych sił współczesności, zwłaszcza konserwatystów i liberałów, m. in. tym, że jej zdaniem same siły rynkowe nie rozwiążą głównych problemów współczesności. Przecież ok. 2,7 mld ludzi żyje nadal za równowartość ok. 1 dolara dziennie.
Kwestie par excellence polityczne są nadal istotne i dlatego wśród honorowych przewodniczących Międzynarodówki, którzy zostali wybrani, znaleźli się: symbol walki z systemem apartheidu Nelson Mandela oraz birmańska noblistka Aung San Suu-Kyi, przetrzymywana od lat przez birmańską juntę wojskową w areszcie domowym. Jednakże stopniowo na plan pierwszy wysuwa się grupa problemów globalnych, które w żadnym przypadku nie mogą być rozstrzygnięte na szczeblu narodowym. Są wśród nich sprawy zmian klimatycznych i wielkich ruchów migracyjnych, pandemii, światowego pokoju i zagrożenia terrorystycznego, kryzysu makrogospodarki i kryzysu żywnościowego. To właśnie im poświecono główne panele i bloki dyskusyjne, przy udziale licznych specjalnie zaproszonych gości. Uznano bowiem, iż obowiązkiem lewicy jest stanięcie na czele działań prowadzących do globalizacji postępu.
Równo przed rokiem, na posiedzeniu Rady Międzynarodówki w Genewie, powołano specjalną Komisję na rzecz Zrównoważonego Społeczeństwa Światowego, mającą wypracować wspólne podejście lewicy i konkretne propozycje ruchu socjaldemokratycznego w stosunku do takich wyzwań, jak zmiany klimatyczne i kwestie energetyczne. W oparciu o sprawozdanie współprzewodniczących tej Komisji Ricardo Lagosa (b. prezydent Chile) i Gorana Perssona (długoletni premier Szwecji), której członkowie - w tym Aleksander Kwaśniewski - przebywali niedawno na Antarktydzie, aby naocznie zapoznać się z negatywnymi skutkami globalnego ocieplenia, Kongres MS uznał, iż ludzkość ma zaledwie 10-15 lat na zahamowanie procesu rosnącej emisji dwutlenku węgla, prowadzącego do nieodwracalnych zmian w przyrodzie. Zaapelowano o pełną realizację Planu Działań, przyjętego na konferencji ONZ na Bali w grudniu 2007 r. i o szybkie negocjacje prowadzące do niezbędnych ustaleń już w przyszłym roku odnośnie do zastąpienia Protokołu z Kioto, który ma wygasnąć w 2012 r. W tym kontekście wskazano też na wagę konferencji Narodów Zjednoczonych n.t. zmiany klimatu, która odbędzie się w grudniu b.r. w Poznaniu.
Zaakcentowano, iż potrzeba oszczędzania energii musi być połączona z rozwojem nowych źródeł energii (np. słonecznej) i z transferem niezbędnych, najnowocześniejszych technologii do krajów rozwijających się (Indii, Brazylii, Afryki), przy rezygnacji z technologii starych i "brudnych". Łączne koszty takich przedsięwzięć szacuje się na zaledwie 2-3% globalnego GDP.
Planetarny charakter niesprawiedliwości przejawia się w wieloraki sposób. Jednym z ich efektów, źródeł są masowe ruchy migracyjne, obejmujące obecnie ponad 200 mln osób w skali światowej. W samej Europie prawie co dziesiąty (łącznie ok 70 mln ) mieszkaniec kontynentu, to imigrant. W gorącej dyskusji na ten temat motywem przewodnim stało się nadanie procesom migracyjnym "ludzkiej twarzy". Przedstawiciele lewicy z Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji apelowali o konieczność współpracy państw pochodzenia emigrantów i krajów docelowych, a także wyrażali zaniepokojenie niedawnymi projektami legislacyjnymi w szeregu państw Europy (Włochy, Francja, odnośna dyrektywa przyjęta przez Parlament Europejski) zaostrzającymi przepisy w tej materii. W swym wystąpieniu plenarnym akcentowałem kluczowe znaczenie trzech granic (Meksyk-USA, Chiny-Rosja i Afryka-Europa), będących zarazem granicami cywilizacji. Od rozwoju sytuacji w tych strefach w znaczącym stopniu będzie zależeć los ludzkości. Zarazem żadne mury, a widoczne jest to nie tylko od czasu Muru Berlińskiego, nie powstrzymają wielkich ruchów migracyjnych. Odnosi się to także do murów wzdłuż Rio Grande, między Izraelem a Autonomią Palestyńską, czy Maroko i Algierią.
Równe możliwości rozwojowe
Po obszernych debatach delegaci jednogłośnie przyjęli deklarację kongresu: "Skierujmy gospodarkę światową na nowe tory". Oceniono w niej, iż neoliberalna globalizacja, pogłębiająca różnice między bogatymi a biednymi, ogranicza pole manewru poszczególnych krajów, jeśli chodzi o realizację takich celów, jak: pełne zatrudnienie, rozwój, czy niezbędna redystrybucja podatkowa. Tymczasem cele te powinny nosić charakter ogólnoludzki. Międzynarodówka Socjalistyczna opowiada się za modelem welfare state w skali globalnej. Wymaga to- co podkreślało wielu mówców - odejścia od kapitalizmu bez reguł i bez etyki. Także bardziej demokratycznie funkcjonującego systemu Narodów Zjednoczonych.
Wyjątkowo dramatyczny charakter nosiła dyskusja nt. globalnego kryzysu żywnościowego. Przecież od końca ub.r. mieliśmy do czynienia w prawie 40 państwach afroazjatyckich i latynoamerykańskich z masowymi buntami i demonstracjami, spowodowanymi albo brakami żywności albo kolosalnym wzrostem jej cen, niespotykanym o dziesiątków lat. Zjawisko to jest m.in. efektem rosnących cen energii, niedostatecznie regulowanych rynków żywności (np. w Indiach wciąż los 80% populacji zależy od sytuacji w rolnictwie), a nierzadko również spekulacji finansowych i konfliktów zbrojnych w niektórych regionach świata. I ten kryzys, także dowodzący skali nierówności w skali świata, musi zostać przezwyciężony wspólnymi wysiłkami.
Niezwykle ciekawy był specjalny wykład Jeremy Rifkina z USA, autora wielu książek i doradcy zarówno szeregu rządów, jak i Unii Europejskiej, który przedstawił swą ideę drogi do "Trzeciej Rewolucji Przemysłowej" w XXI wieku. W sytuacji zmierzchu "ery ropy naftowej" i zmian klimatycznych zakłada ona wymuszenie "wizji socjalnej", towarzyszącej "nowej wizji ekonomicznej". Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski zaprosił prof. Rifkina do Polski, co spotkało się z zainteresowaniem.
Konflikty niestabilność pokój
Jak zawsze na kongresach MS analizowano również sytuacje w poszczególnych regionach świata - przez pryzmat możliwości rozwiązywania konfliktów, przezwyciężania niestabilności i dróg do trwałego pokoju. Te analizy ułatwia z reguły obecność czołowych polityków z państw będących stronami sporów. Tak było i tym razem w przypadku trwającego od 60 lat konfliktu na Bliskim Wschodzie (udział w debacie palestyńskiego prezydenta Abbasa i byłego premiera, obecnego ministra obrony Izraela Baraka), sporu wokół Sahary Zachodniej, sytuacji w Kosowie (wystąpienie prezydenta Serbii Tadica), Pakistanie, Birmie, czy na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Zgadzano się co do poważnych zmian zachodzących w globalnym układzie sił (pewien spadek znaczenia USA przy wzroście roli Chin i Indii),a także co do intensyfikacji rywalizacji o główne surowce. Delegacja SLD wykorzystała trzydniowe spotkanie do wielu rozmów z politykami europejskimi i pozaeuropejskimi.
Zamykając obrady George Papandreu zwrócił uwagę, że w 2009 r. na operacje wojskowe w Iraku i Afganistanie USA mają przeznaczyć 162 mld $, podczas gdy zapewnienie wody pitnej, edukacji i opieki zdrowotnej ludności najsłabiej rozwiniętych państw świata kosztowałoby ok. 80 mld $. Potrzeba zmiany priorytetów nasuwa się zatem sama. Właśnie w kierunku globalnej solidarności!
Tadeusz Iwiński
Autor od 1991 roku jest posłem z Warmii i Mazur, członek Zarządu Krajowego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wiceprzewodniczący Komisji ds Wspólnoty Niepodległych Państw i Kaukazu Międzynarodówki Socjalistycznej. Tekst ukazał się na stronie SLD (www.sld.org.pl).