Rauba: W obronie Warszawy

[2008-09-11 07:11:38]

Działacze robotniczy, niejednokrotnie represjonowani w Polsce międzywojennej, od razu stanęli do walki w czasie hitlerowskiej agresji we wrześniu 1939 r. Tak jak w szeregach Robotniczej Brygady Obrony Warszawy.

Dzień po agresji hitlerowskiej na Polskę we wrześniu 1939 r., w "Robotniku", centralnym organie prasowym Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), ukazał się artykuł o wymownym tytule – "Karty padły na stół". Jego autor – Mieczysław Niedziałkowski – redaktor naczelny "Robotnika" i zarazem członek centralnych władz PPS, odnosząc się do niemieckiego ataku na Polskę pisał: "Nie wywołaliśmy tej wojny i nie chcieliśmy jej. Została nam narzucona. Będzie to wojna o całe jutro świata. Są tylko dwie drogi rozwojowe: albo podporządkować się Trzeciej Rzeszy w jej planach hegemonii, albo złamanie tych planów i ocalenie zarazem wolności narodów, wolności ludów i wolności ludu. Weszliśmy na drogę drugą. To jest Polski dziejowy szlak".

Gotowi do współpracy

4 września 1939 r. odbyło się specjalne posiedzenie egzekutywy Warszawskiego Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS (WOKR PPS). Upoważniło ono dwóch znanych działaczy PPS – Zygmunta Zarembę i Tomasza Arciszewskiego – do przeprowadzenia rozmów, dotyczących utworzenia robotniczych oddziałów obrony Warszawy. Zakładano przy tym utworzenie takich oddziałów nie tylko w stolicy, ale również w całym walczącym kraju.

Egzekutywa WOKR PPS przyjęła ponadto postanowienie o natychmiastowym zorganizowaniu w walczącej Warszawie Robotniczego Komitetu Pomocy Społecznej (RKPS). Najważniejszym jego zadaniem miało być roztoczenie opieki nad coraz liczniej przybywającymi do Warszawy uchodźcami.

W specjalnym numerze "Robotnika" zamieszczony został w związku z powołaniem do życia RKPS komunikat: "Robotniczy Komitet Samopomocy Społecznej i klasowe związki zawodowe ustaliły w porozumieniu z Dowództwem Obrony Warszawy potrzebę zmobilizowania kilku kompanii robotniczych do służby pomocniczej".

Zygmuntowi Zarembie i Tomaszowi Arciszewskiemu nie udało się dotrzeć do marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Spotkał się z nimi jednak były szef sztabu Obozu Zjednoczenia Narodowego, płk Jan Kowalewski. Poradził on działaczom PPS, aby nawiązali kontakt z gen. Walerianem Czumą, mianowanym 3 września 1939 r. dowódcą obrony Warszawy. Płk Kowalewski zaofiarował pośredniczenie w tych rozmowach.

6 września 1939 r. Arciszewski i Zaremba jako reprezentanci kierownictwa warszawskiej organizacji PPS zostali przyjęci przez gen. Czumę.

Generał przyjął z zainteresowaniem postulaty działaczy PPS, domagających się powołania pod broń robotniczych formacji ochotniczych. Jednakże szef sztabu gen. Czumy, płk Tadeusz Tomaszewski otwarcie wyraził swój sprzeciw. Jego argumentacja była prosta i przerażająca zarazem: brak broni i umundurowania nie pozwalały na utworzenie takich formacji. Ostatecznie jednak gen. Czuma zgodził się na utworzenie robotniczej formacji ochotniczej. Według koncepcji dowódcy obrony Warszawy powstać miały robotnicze oddziały w sile sześciu kompanii.

Na początek gen. Czuma zakładał ich wykorzystanie do pilnych robót saperskich. Potem, gdy pojawiłaby się dostateczna ilość broni, amunicji oraz umundurowania, formacje te miały zostać włączone do bezpośredniej walki z Niemcami.

Tego samego dnia, na wniosek władz PPS, gen. Czuma mianował dowódcą planowanej robotniczej jednostki kapitana rezerwy WP i cenionego działacza PPS, Mariana Keniga.

Robotnicze kadry

6 września był dla stolicy Polski dniem kryzysu. Hitlerowskie zagony pancerne były już bardzo blisko miasta. W nocy z 6 na 7 września 1939 r. Warszawę opuścił Naczelny Wódz Edward Rydz-Śmigły oraz rząd z premierem Felicjanem Sławojem-Składkowskim na cele. Tymczasem tej nocy radio warszawskie nadało specjalny apel. Szef propagandy w sztabie Naczelnego Wodza, płk Roman Umiastowski nakazał w nim, aby wszyscy dotąd niezmobilizowani, zdrowi i silni mężczyźni opuścili Warszawę i skierowali się na wschód. Zaapelował jednocześnie do wspomnianych powyżej "silnych i zdrowych mężczyzn" o aktywny udział w kopaniu rowów przeciwczołgowych i przeciwlotniczych oraz wznoszeniu barykad na przedmieściach Warszawy. Oba nakazy w ewidentny sposób kolidowały ze sobą. W efekcie apel płk. Umiastowskiego wywołał chaos, panikę oraz pełną dezorientację wśród mieszkańców Warszawy, którzy odczytali go jednoznacznie: Warszawa miała być oddana hitlerowskiemu najeźdźcy bez walki.

Trzy godziny po emisji bezmyślnego apelu prezydent Stefan Starzyński, jako Komisarz Cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy oficjalnie go odwołał. Na szczęście udało się powstrzymać panikę. Warszawa zaczęła przygotowania do obrony.

Do obrony stolicy gen. Czuma miał wówczas: trzy pełne bataliony piechoty i jeden improwizowany, pięć niepełnych baterii artylerii polowej, które wraz z artylerią pułkową liczyły nieco ponad 20 dział oraz dwie kompanie czołgów rozpoznawczych i lekkich. W obliczu szczupłych sił jakimi rozporządzał, powołanie do życia robotniczych oddziałów, które miały wziąć czynny udział w obronie miasta, stało się konieczne.

Dzień później, 8 września radio warszawskie nadało specjalny komunikat RKPS o utworzeniu robotniczych formacji. Sekcja wojskowa RKPS, na której czele stał wspomniany kpt. Marian Kenig wzywała: "Towarzysze! W porozumieniu z Dowództwem Obrony Stolicy tworzymy ochotnicze oddziały robotnicze, które stanowić będą kadrę Batalionów Robotniczych. Będziemy służyć obronie w formach, jakie nam wskażą władze wojskowe, wykonując prace ofiarnie i entuzjastycznie na każdym odcinku, który zostanie nam powierzony do pracy i obrony".

W "Robotniku" ukazał się jednocześnie apel WOKR PPS do wszystkich członków partii, przede wszystkim do, zważywszy na okoliczności, posiadających przeszkolenie wojskowe, aby przystępowali do rejestracji w pierwszej kolejności.

Podjęto decyzję, iż rekrutacja do Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy rozpocznie się 9 września. Wyznaczono dwa centralne punkty werbunkowe: na ulicy Wareckiej 7 (siedziba redakcji "Robotnika") oraz na ulicy Długiej 21 (siedziba WOKR PPS).

19 kompanii

Piotr Gajewski – warszawski tramwajarz i działacz Związku Pracowników Komunalnych i Instytucji Użyteczności Publicznej wspominał, iż: "Zapis do szeregów robotniczej formacji był bardzo prosty: przy bramach stały stoły, tam wyznaczeni ludzie zapisywali, komendant placu natomiast formował kompanię, wyznaczając dowódców plutonów, których zatwierdzał kapitan Kenig. (...) Przy sformowanych kompaniach wyznaczono zaufanych ludzi, ich zadaniem było czuwanie nad morale żołnierzy. Spełniali oni funkcję oficerów politycznych. Ochotników przyjmowano indywidualnie, nie grupowo".

Kpt. Kenig, odnosząc się do procedury rejestracji ochotników, wspominał po latach: "Przede wszystkim werbowaliśmy członków partii i klasowych związków, zdolnych do czynnej lub pomocniczej służby wojskowej. Staraliśmy się grupować według specjalności wojskowych, jednak w ramach służby w piechocie. Na miejscu zbiórki w czasie formowania kompanii wyłoniono podoficerów i wyznaczono im funkcje. Zgłaszających się oficerów kierowano do mnie. Po krótkiej rozmowie, do czego się nadają, przydzielałem ich na stanowiska dowódców kompanii, plutonów i inne".

Po trwającej pięć dni rekrutacji władze wojskowe nakazały kpt. Kenigowi zaprzestanie dalszego werbunku. Ogólny stan osobowy Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy osiągnął prawie 6000 ochotników. Do zadań specjalnych odkomenderowano ok. 1000 ochotników.

W sumie utworzono 19 kompanii. Ich kadrę stanowili oficerowie rezerwy WP – wypróbowani członkowie PPS. Zastępcą kpt. Keniga został kpt. Rudolf Rode, adiutantem – por. Czesław Ostańkiewicz. Batalionami dowodzili porucznicy Tuński oraz Nowotny. 11 września, tj. trzeciego dnia zaciągu, utworzono dwubatalionowy pułk. Jego dowódcą został wspomniany kpt. Rudolf Rode. Udało się utworzyć jeszcze jeden pułk, którego dowódcą został mjr Stanisław Chudyba. Znakiem rozpoznawczym żołnierza robotniczych batalionów była czerwona opaska na rękawie.

Siedziba dowództwa robotniczej formacji mieściła się w budynku u zbiegu ulic Nowy Świat i Foksal. Oddziały ochotników, po uroczystym zaprzysiężeniu, zakwaterowano w gimnazjum Górskiego przy ul. Hortensji, w gimnazjum Zamoyskiego przy ul. Smolnej oraz w koszarach policji państwowej przy ulicy Ciepłej 32.

Ochotnicza brygada

12 września 1939 r. w sztabie Dowództwa Obrony Warszawy odbyło się spotkanie, w którym wzięli udział: płk Tomaszewski, płk Aleksander Hertel – szef saperów DOW, gen. Czuma oraz kpt. Kenig z grupą działaczy PPS. Podczas konferencji ze strony kapitana Keniga i obecnych działaczy PPS padła propozycja nadania ochotniczej jednostce określonej formy organizacyjnej. Gen. Czuma uwzględniając fakt, iż liczebnie formacja przekroczyła stan pułku, podjął decyzję, iż będzie to brygada o nazwie Ochotnicza Robotnicza Brygada Obrony Warszawy (ORBOW).

Dowódcą ORBOW pozostał kpt. Marian Kenig. Nazajutrz, 13 września 1939 r., dzięki staraniom RKPS powołano do życia oddziały sanitarne ORBOW. Na łamach "Robotnika" podkreślano, iż ich najważniejszym zadaniem miało być "realizowanie wszelkiej inicjatywy obywatelskiej, celem usunięcia zniszczenia miasta przez wroga, pomoc sanitarna oraz przywrócenie normalnego życia i wyglądu stolicy".

Kompanie ORBOW od chwili sformowania brały aktywny udział w różnych pracach na rzecz oblężonego miasta. Przede wszystkim oddziały ochotników miały ogromny udział w budowaniu umocnień dookoła i wewnątrz stolicy. Ochotnicy kopali rowy przeciwlotnicze, przeciwczołgowe, strzeleckie. Budowali obronne barykady oraz przygotowywali stanowiska ogniowe dla dział. Ponadto, po nalotach i bombardowaniach ochotnicy nieśli pomoc cywilom. Usuwali zniszczenia i ratowali resztki mienia przed ogniem. "Najcenniejsze było to, że oddziały podtrzymywały w mieszkańcach wiarę w lepsze jutro i to w najcięższych chwilach, jakie przeżywała Warszawa" – zaznaczał kpt. Kenig.

Ochotnicy ściśle współpracowali z wojskiem, na rzecz którego wykonywali liczne zadania o charakterze dywersyjno-wywiadowczym. Szczególne pochwały w stronę Brygady kierował szef saperów DOW płk Hertel.

Wszyscy ochotnicy z ORBOW gorąco pragnęli jednak otrzymać do ręki karabin i amunicję. Chcieli po prostu walczyć z wrogiem.

Stanisław Sykus – warszawski komunista, ochotnik z ORBOW wspominał: "Uzbrojenie było z początku bardzo kiepskie (...) głównie jednostrzałowe, przestarzałe karabiny z 1917 r. Zdobycie karabinów pięciostrzałowych, karabinów maszynowych itp. to zasługa dowódcy batalionu. Poza tym każdy ochotnik starał się o broń na własną rękę".

Pomimo poświęcenia ochotników z Brygady oblężona Warszawa z każdym dniem ponosiła coraz większe straty.

Na początku trzeciej dekady września miasto straciło elektrownie, wodociągi, gazownie i centrale telefoniczne. Warszawa stała w ogniu. Z każdą godziną walki obrońcom kurczyły się zapasy amunicji, leków oraz żywności.

Mimo wybitnie niesprzyjających warunków, Dowództwo Obrony Warszawy nie podejmowało decyzji o kapitulacji. Podkreślić należy, iż wszystkie natarcia nieprzyjaciela do 24 września zostały odparte.

W tej atmosferze, 25 września, Ochotnicza Robotnicza Brygada Obrony Warszawy została przeformowana w 13 Dywizję Piechoty i następnie skierowana na Żoliborz na pierwszą linię frontu. Kpt. Kenig odnosząc się do tej sprawy pisał: "Motywem, który zadecydował o tym, było to, że do Warszawy przedostał się przez niemiecki pierścień pułkownik dyplomowany Marian Kaliński, ostatni dowódca 13 Dywizji Piechoty".

Nie chcieli kapitulować

Odtworzona na bazie ORBOW 13 Dywizja Piechoty istniała trzy dni. 28 września wycieńczona i wykrwawiona Warszawa skapitulowała. Na wieść o kapitulacji w 13 Dywizji Piechoty wybuchł bunt. Ochotnicy, którzy poszli do brygady – socjaliści, komuniści, radykalni ludowcy – chcieli się nadal bić z faszystami. W ogóle nie myśleli o kapitulacji. Rozkaz złożenia broni – tej broni, o której tak marzyli i którą mieli przez kilka dni w rękach, ochotnicy potraktowali jako zdradę.

Dla rozładowania napiętej atmosfery kpt. Marian Kenig po raz ostatni przemówił do podległych mu ochotników: "Nie po to w przeciągu kilku tygodni towarzysze i ja pracowaliśmy nad organizowaniem brygady, aby ją teraz w sposób zdradziecki likwidować. Przecież można było tej akcji zupełnie nie rozpoczynać. Z całą odpowiedzialnością mówię, że w tym wypadku zdrady nie ma. W tej chwili nie ma innego wyjścia trzeba się rozbroić i rozmundurować. W tym celu musimy udać się do Cytadeli, dokąd ja was poprowadzę".

W warszawskiej Cytadeli dopełnił się los robotniczej brygady.

Ryszard Rauba


Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku