Janiszewska: Mity demografii

[2008-10-06 07:39:30]

Dlaczego straszy się demografią ukrywając prawdziwą przyczynę problemu emerytalnego?
Dlaczego problem emerytur zależy od sytuacji na rynku pracy?
Jakich działań potrzeba, by zapewnić wszystkim godną emeryturę?

Starzenie się społeczeństw to nic nowego

W Europie zmiany w strukturze ludności według wieku dokonują się niezmiennie na przestrzeni stuleci. Zmiany te to przede wszystkim skutki rozwoju medycyny (leki i publicznie dostępna opieka zdrowotna) oraz postępu społecznego. Dzięki wprowadzeniu ubezpieczeń społecznych (państwowych i prywatnych), dzieci nie są już jedynym zabezpieczeniem rodziców na starość. Zastosowanie antykoncepcji spowodowało, iż planowanie rodziny stało się wolnym wyborem rodziców. Jako konsekwencja tych zjawisk, nastąpiła zmiana wzorca płodności kobiet i spadek liczby urodzeń. W wieku XIX w Europie jedna kobieta rodziła średnio czworo-pięcioro dzieci, w wieku XX dwoje-troje, a na początku XXI w. jedno bądź dwoje. Bez tej zmiany żyłoby dzisiaj w Niemczech 160 milionów ludzi (zamiast obecnych 82 milionów)![1]

Zatem zmianę struktury demograficznej rozpatrywać można w kategoriach ciągłego procesu. W ciągu XIX. i XX. wieku zwiększał się poziom życia, zdrowia i dobrobytu społeczeństw europejskich, głównie poprzez rozwój opiekuńczości państwa.

Największe zmiany w demografii dokonały się po II wojnie światowej. Wtedy też miał miejsce największy wzrost liczby osób starych w populacji. W roku 1900 na jedną osobę w wieku emerytalnym (powyżej 65 r.ż.) przypadało 12 osób w wieku produkcyjnym (15-64 lata), co pokazuje rysunek 1[2]. W roku 1950 było to już o połowę mniej. Czyli najbardziej gwałtowną zmianę struktury wieku społeczeństwa europejskie mają już za sobą. I ówczesny system finansowo-emerytalny państwa poradził sobie z utrzymaniem wzrastającej liczby emerytów. A działo się to w czasie rozbudowy państwa socjalnego, a nie podczas jego likwidacji.

Dlaczego więc dziś szeroko mówi się w opiniotwórczych środowiskach medialnych, politycznych i naukowych o groźbie zawału finansów publicznych z powodu starzenia się społeczeństwa? Niniejsze opracowanie spróbuje dowieść, iż za problemem wydolności finansów publicznych nie stoją wyłącznie problemy demograficzne. I że propagowanie zagrożenia demograficznego przez polityków służy celowi zakrycia rzeczywistego problemu, którym jest nierówny podział zysków z produktu krajowego brutto (PKB).

Rysunek 1.
Liczba osób w wieku produkcyjnym (15-65 r.ż.) przypadająca na jedną osobę w wieku poprodukcyjnym (po 65 r.ż.) w Niemczech w latach.



Źródło: Opracowanie własne na podstawie Zeitbombe Demografie? (pod red.), Wyd. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft, Berlin 2007.

Za symbol dobrobytu niemieckich seniorów podaje się często stereotypowy obrazek egzotycznych wycieczek niemieckich emerytów podróżujących w luksusowych autokarach. Jest on prawdziwy dla generacji, która pracowała w czasach „cudu gospodarczego” lat 50/60., kiedy to bezrobocie wynosiło 0,5 proc.[3]. Jednak sytuacja obecnych niemieckich emerytów nie jest już tak optymistyczna, o czym będzie mowa w dalszej części opracowania. Niemniej jednak dobrobyt seniorów nie może być postrzegany jako problem, ale jako osiągnięcie! Bo przecież każdy człowiek chce godnie żyć na starość.

Seniorzy obciążeniem?

Dlaczego więc emeryci są często przedstawiani jako obciążenie dla systemu, tak jak pisze o nich H. Sinn w książce „Demograficzny deficyt” (2003)? „Seniorzy jeszcze korzystają z rozrywek finansowanych im przez niemiecki system ubezpieczeń społecznych, jeżdżą na luksusowe wycieczki do najbardziej egzotycznych krajów świata (...) Żeby zabezpieczyć im transfer emerytur, nigdzie tak wiele nie zabiera się z dochodów ludzi obecnie pracujących, jak w Niemczech”[4].

Ten obraz jednostronnych korzyści tylko dla seniorów jest fałszywy. Przemilcza on bowiem bardzo ważną rolę ludzi starszych w społeczeństwie. Usługi opieki płyną w rodzinie od starszych do młodszych (np. opieka babci nad dziećmi, gdy rodzice pracują). W roku 2003 co czwarta osoba w wieku 70-85 lat przekazywała usługi na rzecz dzieci (co siódma na rzecz wnuków)[5]. W 1996 roku 30 proc. osób w wieku 65-80 lat przekazało rodzinie pieniądze, które w 84 proc. dostały dzieci i wnuki[6]. Ponadto pod koniec życia następuje przekazanie majątku dzieciom w formie spadku, dzięki czemu powiększa się realny majątek następnego pokolenia w porównaniu z poprzednim. Oprócz materialnych korzyści nieocenione są (a przez badaczy często cenione) także inne społeczne zasługi generacji ludzi starych: przekazywanie wiedzy i doświadczenia życiowego oraz miłości i bezpieczeństwa.

Reformy Rürupa i Agenda 2010

Emeryci (osoby w wieku poprodukcyjnym) w Europie stanowią średnio 16 proc. populacji. W Niemczech, zaliczanych do krajów najstarszych demograficznie, stanowią 20 proc., a w Polsce – 13 proc.[7]. Dlaczego więc w Polsce, która znajduje się znacznie poniżej średniej europejskiej oraz ma jedne z największych w Europie zasoby ludności w wieku produkcyjnym (70 proc. społeczeństwa[8]), coraz częściej słychać o „groźbie zawału finansów publicznych”, a emerytom powtarza się: „nie licz na państwo”?

Również w Niemczech rządzący rezygnują z zapewnienia zabezpieczenia społecznego dla seniorów odchodząc od idei państwa socjalnego, jako główny argument podając postępujący proces starzenia się społeczeństwa. Ówczesny kanclerz Gerhard Schröder ogłosił w Bundestagu w 2003 roku:„Jeśli nie zmienimy procesu starzenia się ludności, doprowadzi to do niewypłacalności systemu ubezpieczeń społecznych. Musimy wykazać się odwagą do zmian. Musimy się pożegnać z tym co nam miłe, ale niestety też drogie”[9]. Były kanclerz miał tu na myśli odejście od idei państwa socjalnego, na której to idei opiera się system społeczno-gospodarczy Niemiec po II wojnie światowej[10].

Największe niemieckie partie (SPD, CDU, FDP i Zieloni) są zgodne: starzenie się jest jednym z najważniejszych problemów niemieckiego społeczeństwa i określają je jako „demograficzna bomba, która coraz głośniej tyka”[11]. Jako antidotum partie te podają bez alternatywy rozwiązania zgodne ze Strategią Lizbońską: cięcia oraz prywatyzacja w ubezpieczeniach społecznych i emeryturach. Rozwiązania te są zebrane w dwóch dokumentach jako tzw. reformy Rürupa (od nazwiska ich twórcy – prof. Rürupa) oraz Agenda 2010. Agendę 2010 tworzy pakiet reform rządowych do walki z bezrobociem poprzez obniżanie kosztów pracy, cięcia w zasiłkach i wsparcie zatrudnienia w przedsiębiorstwach prywatnych (nie ma w nim mowy o inwestycjach publicznych ani o konieczności zwiększenia udziału kobiet w życiu zawodowym). Natomiast prof. Rürup proponuje rządowi następujące rozwiązania:

* Przedłużenie wieku emerytalnego do 67 r.ż. (dla kobiet i mężczyzn) – decyzją Bundestagu z roku 2007 przedłużony wiek emerytalny zacznie funkcjonować od 2012. (Zgodne jest to w Polsce z programem wyborczym Platformy Obywatelskiej, która chce w 2020 zrównać wiek emerytalny do 65 lat dla kobiet i mężczyzn, a w 2025 przedłużyć go do 67 lat dla obojga płci.)
* Składka emerytalna nie powinna przekroczyć 22 proc. do roku 2030, żeby „nie podnosić pracodawcom kosztów pracy” (w Polsce składka ta wynosi 19 proc.)
* Obniżanie średniego poziomu emerytur (w stosunku do średniej płacy) aż do 38 proc. w 2040 roku. Wcześniejsza reforma, tzw. reforma Riestera zakładała obniżenie do 41 proc.. W 2001 miała miejsce reforma systemu emerytalnego, która obniżyła poziom średniej emerytury z 70 proc. do 67 proc. ostatniej płacy.[12]

Bieda na starość

Ten ostatni punkt niesie z sobą ogromne pogorszenie sytuacji materialnej emerytów. W roku 2003 średnia niemiecka emerytura wynosiła dla mężczyzny 1 000 euro, a dla kobiety 500 euro[13]. Są to sumy, które nie wystarczają na godne życie w Niemczech, szczególnie dla osób wydających dużo na leki. Z tego powodu poniżej granicy ubóstwa żyje aż 25 proc. Niemców po 65 roku życia![14]



Wedle standardów Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) płaca minimalna powinna stanowić 50 proc. płacy średniej (w Polsce stanowi 35 proc.)[15]. Komitet Ekspertów Rady Europy określił wynagrodzenie godziwe jako 68 proc. średniej płacy[16]. Komisja Rürupa żąda zatem obniżenia niemieckich emerytur do poziomu znacznie poniżej płacy minimalnej. Wynikiem tego będzie radykalne zwiększenie ubóstwa ludzi starych! Nowa pani kanclerz Angela Merkel zdaje się nie zauważać tego niebezpieczeństwa, stając się kontynuatorką rozpoczętych przez kancerza Schrödera reform. W roku 2005 A. Merkel powiedziała: „Chcę osobiście podziękować kanclerzowi Schröderowi za odwagę we wprowadzaniu reform naszego systemu socjalnego”. [17]

Bezrobocie źródłem problemów

Politycy potęgując zagrożenie niewydolnością finansów publicznych z powodu starzenia się społeczeństwa, przemilczają prawdziwe przyczyny problemu. Zdolność sfinansowania przyszłych świadczeń nie zależy bowiem od demografii, ale od aktywności zawodowej obywateli i obywatelek oraz prawidłowej polityki budżetowej i fiskalnej państwa.

Głównym problemem Polski pozostaje bardzo niska aktywność zawodowa ludności, na którą składa się bezrobocie, niska aktywność zawodowa kobiet i osób starszych oraz błędy w systemie edukacji. Według Lisbon Council w 2007 roku wskaźnik zatrudnienia w Polsce wyniósł 44 proc., co jest najgorszym wynikiem w Unii Europejskiej![18] Niepokojący pozostaje również fakt, iż wskaźnik zatrudnienia w Polsce wynosił tyle samo w roku 2002[19], co oznacza, iż w Polsce nie zwiększyło się w tym czasie zatrudnienie, a spadek bezrobocia jest głównie wynikiem emigracji ludności.

Niepokój w Polsce budzi również bierność zawodowa kobiet, gdyż ponad połowa kobiet zdolnych do pracy nie pracuje (jeden z najgorszych wyników w UE)! Małe szanse na rynku pracy mają także osoby po 50. roku życia, które są coraz częściej przepędzane z życia zawodowego (25 proc. bezrobotnych w Niemczech to osoby powyżej 50 r.ż.). W 2006 roku w Niemczech czynnych zawodowo było 45 proc. osób w wieku 55-65 lat (ale już tylko 20 proc. w wieku 60-65 lat). W porównaniu ze Szwecją, gdzie pracuje aż 69 proc. osób po 55 r.ż., wynik Polski z 27 proc. jest skandalicznie niski (patrz ramka).[20]

Bezrobocie oznacza brak wpływów do budżetu państwa w postaci składek osób pracujących oraz rosnące koszty utrzymania bezrobotnych (zasiłki). W roku 2003 budżet Niemiec wydał 80 miliardów (!) euro na zasiłki dla bezrobotnych[21]. To rosnące obciążenie państwa jest jedną z przyczyn deficytu budżetowego. Utrzymujące się bezrobocie oraz niskie płace ludności powodują zmniejszenie siły nabywczej na towary.

Neoliberalizm tworzy bezrobocie

Ten problem świetnie widać na przykładzie Niemiec, które są światowym numerem jeden w eksporcie, ale mają bardzo słaby popyt wewnętrzny, co było powodem recesji gospodarczej w Niemczech w latach 2001-2005[22]. Słaby popyt wewnętrzny blokuje wzrost produkcji i zatrudnienia, gdyż krajowe firmy w obliczu niskiej konsumpcji są zmuszone do polityki oszczędnościowej: ograniczają produkcję, zmniejszają płace, a w końcu i zatrudnienie. Są to skutki tzw. „schładzania gospodarki” stosowanej przez polityków neoliberalnych (neokonserwatywnych), którzy negują jakiekolwiek formy aktywnych działań państwa na rynku pracy.

Alternatywą dla neoliberalnej polityki gospodarczej jest rozwiązanie przedstawione przez niemiecki Zjednoczony Związek Zawodowy Pracowników Usług (Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft - w skrócie VER.DI), będący największym wolnym związkiem zawodowym na świecie[23]. Podług zasady, iż każdy zatrudniony to wpływy dla państwa w postaci podatków, z których wypłacane są potem emerytury i ubezpieczenia społeczne, państwo powinno prowadzić politykę prozatrudnieniową, zwiększającą aktywność zawodową obywateli i produktywność ich pracy.

Niskie emerytury w młodej Polsce

W roku 2007 w Niemczech na jedną osobę w wieku emerytalnym przypadały statystycznie 3,4 osoby w wieku produkcyjnym (por. rysunek 1). Ale ponieważ na 55 milionów ludności Niemiec w wieku produkcyjnym pracuje ok. 72 proc. (40 mln), a reszta pozostaje bezrobotna, niezdolna do pracy lub w trakcie kształcenia, to w rzeczywistości na 1 emeryta przypada 2,5 osoby w wieku produkcyjnym.[24] W Polsce istnieje podobna proporcja.

W roku 2007 Polska posiadała 27 milionów ludności w wieku produkcyjnym, co stanowi 70 proc. społeczeństwa, a dzięki temu jeden z największych zasobów pracy w Unii Europejskiej. Zatem statystycznie na jedną osobę w wieku emerytalnym (poprodukcyjnym) przypada 5 osób w wieku produkcyjnym.

Ponieważ jednak pracę w Polsce ma tylko połowa (15 mln) ludzi zdolnych do pracy (niska aktywność zawodowa i bezrobocie), to w rzeczywistości na jednego emeryta przypadają 3 osoby w wieku produkcyjnym. Czyli proporcja w stosunku do Niemiec wypada z niewielką korzyścią dla Polski.

Pojawia się zatem pytanie, dlaczego średnia polska emerytura (ok. 1000 zł)[25] jest cztery razy niższa niż średnia emerytura niemiecka? Zaznaczyć trzeba, iż koszty życia w Polsce osiągnęły już poziom zachodnioeuropejski, a leki są nawet droższe niż na Zachodzie. Nasuwa się zatem odpowiedź, iż przyczyną są średnio czterokrotnie niższe wynagrodzenia niż w Niemczech. Zatem oprócz polityki prozatrudnieniowej, wsparcia aktywności zawodowej kobiet i osób starszych, potrzeba w Polsce przede wszystkim stopniowego wzrostu płac, aż do osiągnięcia poziomu krajów zachodnioeuropejskich.

Produktywność zapewni emerytury

Mimo wzrostu liczby osób starszych w populacji społeczeństw europejskich w ciągu XIX-XX wieku, możliwe było zapewnienie im emerytur dzięki wzrostowi produktywności. Dokonał się on przez postęp naukowo-techniczny w procesach produkcji, polepszeniu jakości zdrowia i życia ludności, a także dzięki emancypacji kobiet, której skutkiem był wzrost liczby pracujących kobiet.

Proces wzrostu produktywności obrazuje przykład rolnictwa. Liczba zatrudnionych w tym sektorze gospodarki wynosiła w XIX wieku w Niemczech 90 proc. ogółu zatrudnionych, a w wieku XX już tylko 2 proc. W Polsce było to odpowiednio 80 proc. w roku 1945 i 16 proc. dziś. W Niemczech w roku 1950 jedna osoba pracująca w rolnictwie zapewniała zaopatrzenie w żywność dla 14 osób. Dzięki zastosowaniu lepszych maszyn i metod uprawy, w roku 2002 jeden rolnik produkował żywność już dla 88 mieszkańców. To oznacza wzrost produktywności o 500 proc. w ciągu 50 lat!

Jest to dowodem na to, iż produkcja może rosnąć przy mniejszej ilości zatrudnionych, wzroście płac, a także mniejszej ilości roboczogodzin. Niemiecki produkt krajowy brutto (PKB) potroił się w porównaniu z rokiem 1960, mimo iż liczba roboczogodzin spadła w tym czasie o 20 proc. (obecny czas pracy w Niemczech stanowi 80 proc. czasu pracy z 1960 roku). Zatem przy zmniejszającej się liczbie ludności (w wyniku starzenia się społeczeństw) oraz skracaniu czasu pracy można zapewnić taki wzrost dochodu narodowego, który starczy na zapewnienie godnych świadczeń emerytalnych dla wszystkich.[26]

Do roku 2050 produktywność w Niemczech będzie wzrastała średnio 1,8 proc. rocznie (potwierdza to zarówno rządowa Komisja Rürupa, jak i niezależny Instytut Prognos), co oznacza wzrost produktywności o 135 proc.! W roku 2006 statystycznie zatrudniony w Niemczech produkował na kwotę 28.000 euro (patrz rysunek 2). Przy założeniu pozostawienia liczby zatrudnionych na obecnym poziomie (72 proc.), dzięki prognozowanemu wzrostowi produktywności kwota ta podniesie się do 47.000 euro w roku 2050. Czyli każdy zatrudniony będzie w 2050 wytwarzał 2,35 razy więcej niż dziś. Gdyby natomiast zwiększyć zatrudnienie osób w wieku produkcyjnym do 90 proc. (np. w Szwajcarii pracuje 90 proc. mężczyzn w wieku produkcyjnym), co można uzyskać poprzez aktywizację zawodową kobiet i osób po 50 r.ż., to wartość produkcji jednego zatrudnionego wzrosłaby do 56.000 euro w roku 2050. Czyli poziom wytwarzanych dóbr podwoiłby się![27]

Wniosek nasuwa się sam. Wzrost zysków (i PKB na głowę jednego mieszkańca) jest nieunikniony nawet przy pozostawieniu obecnego poziomu zatrudnienia i państwo będzie mieć w przyszłości więcej pieniędzy na cele socjalne (w tym na emerytury) niż dzisiaj! Dlaczego zatem słyszymy od polityków, ekonomistów i dziennikarzy coś całkiem odwrotnego? Ponieważ chcą oni ukryć prawdę o niesprawiedliwym podziale zysków z PKB w społeczeństwie, co jest zarzewiem konfliktu społecznego na wielką skalę. Sprowadzają oni zatem debatę publiczną do tzw. tematów zastępczych (np. demografii), nie zajmując się realnymi problemami społeczno-gospodarczymi.

Rysunek 2.
Zależność produktu krajowego brutto (PKB) od wzrostu produktywności i zatrudnienia w Niemczech w latach.


Źródło: Zeitbombe Demografie?, Berlin 2007.

Nierówny podział zysków

Głównym problemem współczesnych państw jest nierówny podział owoców wzrostu gospodarczego. Wzrost zysków z produkcji wypracowywany jest przez pracowników i pracodawców. Natomiast konsumpcja zysków w pierwszej kolejności płynie bezpośrednio do pracodawców (właścicieli firm), a dopiero pośrednio do pracowników w postaci wzrostu płac. Doskonale znany jest opór pracodawców przeciwko podwyżkom płac, gdyż przedsiębiorstwa kapitalistyczne zorientowane są na maksymalizację zysków i minimalizację kosztów. Wywalczenie wzrostu płac trwa więc w czasie, co powoduje, iż większa część wypracowanych zysków zostaje u przedsiębiorców.

W Polsce w 2006 roku zarejestrowano 3,6 mln przedsiębiorców i 15 mln pracowników, a bezrobotnymi pozostaje ok. 3 mln osób (w tym tylko 1,7 mln ma prawo do zasiłku). Gdyby zatem każdy pracodawca zwiększył zatrudnienie o jedną osobę, bezrobocie mogłoby zniknąć. Ale taki proces nie następuje. Zatem oparcie gospodarki tylko na prywatnym sektorze nie jest w stanie zlikwidować problemu bezrobocia. Gdy przedsiębiorstwo państwowe lub komunalne osiąga zyski, inwestuje się je np. w rozbudowę mieszkalnictwa lub infrastruktury drogowej, które dają kolejne miejsca pracy. Gdy inwestorem są firmy sektora małych i średnich przedsiębiorstw, przyczyniają się one do rozwoju lokalnego rynku pracy.[28]

Najzamożniejszym (a są nimi pracodawcy sektora wielkich przedsiębiorstw i koncernów) o wysokim poziomie konsumpcji gwarantuje się dziś dalsze pomnażanie zysków poprzez obniżanie podatków. Skutkiem tego procesu jest koncentracja bogactwa w rękach nielicznej grupy ludzi. W Niemczech 0,5 proc. ludności rozporządza aż 25 proc. ogólnego majątku narodowego[29]. Sytuacja nierówności ekonomicznej w Polsce jest jeszcze mniej korzystna. Wskaźnik Giniego, czyli poziom rozpiętości w dochodach między najbogatszymi a najbiedniejszymi, wynosi dla Polski 34, a dla Niemiec 28 (w krajach skandynawskich ok. 23).[30]

Biedni biednieją, a bogaci...

W dzisiejszej globalnej gospodarce neoliberalnej (neokonserwatywnej) zauważamy tendencję do zwalniania najbogatszych z obowiązku współfinansowania państwa w postaci sprawiedliwych i proporcjonalnych podatków. Powoduje to, iż wielcy przedsiębiorcy najbardziej zużywając ograniczone przecież zasoby państwa (ziemia, surowce, infrastruktura, siła robocza, środowisko) nie biorą udziału w ich finansowaniu. Ponieważ to nie oni ponoszą koszty zużytych przez siebie zasobów, koszty te są przerzucane na pozostałą, mniej zamożną część ludności (pracowników i drobnych przedsiębiorców). Powoduje to wzrost obciążenia fiskalnego większości obywateli w postaci różnych ukrytych podatków.

W Niemczech w roku 1975 pracownik i pracodawca płacili średnio 30-procentowe podatki na rzecz państwa (patrz rysunek 3). Jednak w roku 2003 pracownik płacił już średnio 36%, a pracodawca tylko 14 proc.[31]. Zwiększającą się rozpiętość podatkową na korzyść przedsiębiorców ilustruje rysunek 3.

Spadek dochodów państwa w postaci podatków od wielkich przedsiębiorców powoduje zmniejszenie środków na statutowe działania państwa, takie jak publiczna edukacja, ochrona zdrowia czy emerytury. Liczne przywileje podatkowe dla wielkich międzynarodowych koncernów powodują brak środków na wsparcie rodzimej przedsiębiorczości i wykluczają wolną konkurencję. W przypadku krajowej przedsiębiorczości zyski krążą na lokalnym rynku przyczyniając się do wzrostu dobrobytu społeczeństwa, a zyski uzyskane w koncernach są wywożone za granicę.

Rysunek 3.
Kształtowanie się obciążeń podatkowych w Niemczech w latach.



* m.in. podatek od przedsiębiorstw, od zysków z kapitału, od majątku

Źródło: Mythos Demografie, Berlin 2003.



Kto zabiera nasze zyski?

Jak wspomniano wcześniej, produktywność będzie rosła w Niemczech 1,8 proc. rocznie. Wedle obowiązującego prawa, emerytury w Niemczech mają rosnąć do roku 2040 o 1 proc. rocznie (waloryzacja), a płace będą rosły w tempie 1,5 proc. rocznie[32]. Jest to sprzeczne z zaleceniem Komisji Europejskiej z roku 2005, które brzmi: „Wzrost płac realnych powinien być związany ze wzrostem produktywności i sytuacją na rynku (inflacja)”.

Mało tego, Komisja Rürupa żąda by przyrost emerytur obniżyć z 1 proc. do 0,8 proc. rocznie! Istnieje zatem różnica między wzrostem produktywności a wzrostem emerytur wynoszącą 0,8 proc., a Rürup chce tę różnicę zwiększyć do 1 proc. Natomiast przyrost płac chce ograniczyć o 0,3 proc. Gdzie pójdzie zatem ta 1,3-procentowa nadwyżka zysków z PKB, jeśli nie na wyższe płace i świadczenia emerytalne?

Odpowiedź brzmi: zostanie przekazana przedsiębiorcom. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż PKB Niemiec w roku 2005 wyniósł prawie 3 miliardy dolarów, to 1 proc. z tej sumy stanowi astronomiczna liczba 30 milionów dolarów. Jeśli to bogactwo zostanie skierowane do ludzi, którzy już mają większość dóbr materialnych, nadwyżka ta trafi na międzynarodowy rynek giełdowy, stając się przyczyną spekulacji giełdowych i kryzysów gospodarczych.[33]

Podział dóbr zatem, do którego dąży rządowa Komisja Rürupa ma przepływać z dołu do góry, czyli od pracowników do przedsiębiorców (zgarniają nadwyżkę 1,3 proc. PKB), czyli od biedniejszych do bogatych, a nie odwrotnie! Powoduje to, że biedni będą swymi podatkami utrzymywać państwo i jego infrastrukturę, a bogaci (poprzez ciągłe obniżki podatków dla najbogatszych i dla wielkich przedsiębiorców) będą od tej odpowiedzialności zwalniani. A ponieważ biedni mają mniej zasobów finansowych, to mniej będzie dostawać państwo i znowu państwo będzie zmuszone dokonywać kolejnych cięć. Tak powstaje spirala cięć, a na końcu tego procesu jest upadek finansowy państwa.


Zatem to nie starzenie się ludności zagraża państwu i zdobyczom socjalnym obywateli, ale nierówny podział dóbr w gospodarce narodowej. Demografia w tym wypadku służy do uzasadnienia działań likwidujących zabezpieczenie socjalne obywateli i jest stosowana jako klasyczny zabieg demagogiczny.


Największy problem świata stanowi obecnie przeludnienie, które jest źródłem ubóstwa większości (80 proc.) mieszkańców globu. W Europie mówi się o postępującej depopulacji (zmniejszaniu) ludności będącej wynikiem starzenia się społeczeństwa. I mówi się jako o zagrożeniu. Natomiast fakty pokazują, iż Europa znajduje się na trzecim miejscu na liście najbardziej zaludnionych obszarów świata! Zmniejszanie się liczby ludności zatem to nie tylko konieczność, ale i korzyści. Przy mniejszej ilości mieszkańców łatwiej zapewnić wszystkim godny poziom i większą jakość życia. Zatem zmniejszanie się populacji ludzkiej to szansa, a nie zagrożenie!

Na podstawie postulatów związku zawodowego VER.DI, sformułować można alternatywny model polityki społeczno-gospodarczej niż ten zawarty w rządowych planach reform Rürupa. Główne cechy alternatywnego modelu:
* maksymalne wykorzystanie krajowych zasobów pracy,
* godziwe wynagrodzenie za pracę (wedle Komitetu Ekspertów Rady Europy powinno wynosić ono 68 proc. średniej płacy w danym kraju),
* szeroko dostępne, na wysokim poziomie publiczne wykształcenie (które według analizy OECD zwiększa produktywność),
* wysoki poziom zdrowia ludności (według Międzynarodowej Organizacji Pracy podstawa wzrostu produktywności),
* sprawiedliwy podział zysków ze wzrostu gospodarczego,
* społeczna kontrola nad polityką gospodarczą.

Według niemieckich związkowców zwiększenie dobrobytu ogółu społeczeństwa będzie niemożliwe bez realizacji powyższych postulatów. Wymaga to przewartościowania priorytetów i zmiany polityki gospodarczej z amerykańskiego modelu zorientowanego głównie na wzrost gospodarczy i walkę z inflacją na gospodarkę państwa dobrobytu (model skandynawski).

Najbardziej efektywnym systemem gospodarczym wydaje się być system mieszany, łączący sprawnie funkcjonujące sektory publiczne o strategicznym znaczeniu dla funkcjonowania państwa (m.in. administracja, szkolnictwo, służba zdrowia, energetyka, służby mundurowe) z jednoczesnym wsparciem małej i średniej przedsiębiorczości krajowej oraz dużymi nakładami na badania i rozwój.

Przypisy:

[1] Mythos Demografie, Pod red. M. Schlecht, Berlin 2003, s.8
[2] Ibidem, s.2
[3] J. Faulenbach (red.), Zeiten des Wandels – Deutschland 1961-1974, Informationen zur politischen Bildung, Wyd. Bundeszentrale fuer politische Bildung, Bonn 1998, s.11
[4] Mythos Demografie, Pod red. M. Schlecht, Berlin 2003, s.4
[5] Ibidem, s.5
[6] Ibidem.
[7] Eurostat (stan na styczeń 2008), http://epp.eurostat.ec.europa.eu/ portal/page?_pageid=1996,39140985&_dad=portal&_schema =PORTAL&screen=detailref&language=de&product =Yearlies_new_population&root=Yearlies_new_population/ C/C1/C11/caa15632
[8] Ibidem (Eurostat – stan na styczeń 2008)
[9] Mythos Demografie, Pod red. M. Schlecht, Berlin 2003, s.1
[10] Portal Niemcy w świetle faktów i liczb, http://www.tatsachen-ueber-deutschland.de /pl/spo3eczenstwo/main-content-08/ zabezpieczenie-socjalne.html (stan na sierpień 2008)
[11] Mythos Demografie, Pod red. M. Schlecht, Berlin 2003, s.1
[12] Ibidem, s.14
[13] Ibidem, s.4
[14] Ibidem
[15] Raport MOP dotyczący Globalnych Trendów Zatrudnienia 2003, http://www.mop.pl/html/aktualnosci/aktual_2.html (stan na styczeń 2008)
[16] Dane za GUS i strona Kampanii NSZZ Solidarność „Niskie płace barierą rozwoju Polski” http://www.solidarnosc.org.pl/ kampania/historia.htm
[17] (pod.red.) Zeitbombe Demografie?, Wyd. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft, Berlin 2007, s.2
[18] http://praca.wnp.pl/ za-malo-polakow-pracuje-twierdzi- instytut-lisbon-council,33967_1_0_0.html (stan na styczeń 2008)
[19] S. Stachnik-Czajkowska, Pracownik w globalizującym się kapitalizmie, Przegląd Wszechpolski nr. 11-12 2004, http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/ 2004_11_12/GSP-Stachnik_Pracownik.html (stan na styczeń 2008)
[20] Praca zbiorowa pod redakcją M. Schlecht, Mythos Demografie, Wyd. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft, Berlin 2003, s.10
[21] Ibidem, s.7
[22] Ibidem, s.20
[23] Oficjalna strona internetowa VER.DI: http://international.verdi.de/ ver.di_fremdsprachig/ was_ist_ver.di_-_eine_einfuehrung_auf_polnisch (stan na sierpień 2008)
[24] Praca zbiorowa pod redakcją M. Schlecht, Mythos Demografie, Wyd. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft, Berlin 2003, s.10
[25] http://www.egospodarka.pl/ 8952,Emeryci-maja-coraz-lepiej,1,39,1.html
[26] Praca zbiorowa pod redakcją M. Schlecht, Mythos Demografie, Wyd. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft, Berlin 2003, s.13
[27] Ibidem, s.14
[28] Ibidem, s.20-23
[29] Ibidem.
[30] Ibidem
[31] Ibidem, s. 17
[32] Ibidem, s.16-17
[33] Ibidem.

Dorota Janiszewska


Tekst jest referatem z konferencji "Polska w Unii Europejskiej - doświadczenia trzech lat członkostwa", która odbyła się 22 listopada 2007 roku w Gdańskiej Wyższej Szkole Humanistycznej. Ukazał się także na blogu Autorki (janiszewska.blog.onet.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku