Kmieciak, Włodarczyk: Rycerz Maryi i ojciec komunizmu w krainie stereotypów

[2008-12-10 10:14:17]

Przez lata PRL prezentowano Polakom jedną wizję historii, niekiedy bardzo daleką od rzeczywistości. Po 1989r. prawica, która zyskała hegemoniczną pozycję w dyskursie polityczno-historycznym, podjęła walkę z wieloma reliktami poprzedniego systemu, jako narzędzia używając tych samych środków co znienawidzony ancient regime. W katalogu środków służących do przeprogramowywania świadomości historycznej Polaków znajdowały się historyczne przeinaczenia, manipulacje, dyskredytacja określonych postaci (związanych najczęściej z lewicą), idealizacja dotąd marginalizowanych (czasem słusznie), ale przede wszystkim - walka za pomocą fałszywych stereotypów historycznych. Znajdująca się w Gdańsku aleja Marksa/Hallera jest tego doskonałym przykładem. W czasie rozliczeń z symbolami komunizmu prowadzącą z Wrzeszcza na plażę w Brzeźnie aleję Karola Marksa zastąpiono aleją Józefa Hallera.

Dzisiaj dla wielu ocena tych dwóch postaci jest jasna. Haller był patriotą, bohaterem, dowódcą słynnej "Błękitnej Armii", a przede wszystkim symbolem odzyskania przez Polskę dostępu do morza. Marks natomiast to symbol zbrodniczego systemu, twórca potępionej ideologii komunistycznej. Jakże głęboko zakłamana i zideologizowana w duchu populistycznego konserwatyzmu, jest ta wersja historii, serwowana społeczeństwu polskiemu przez prawicę, monopolizującą beż żadnego oporu politykę historyczną państwa.

Jawny antysemita

Kim naprawdę był Józef Haller? Jego szczery patriotyzm i zasługi dla budowy polskiej siły zbrojnej nie budzą raczej wątpliwości. Szczególnie chwalebna jest jego postawa w początkach 1918 roku, gdy w proteście przeciwko przyznaniu Ukrainie części ziem polskich przez państwa centralne, porzucił wraz ze swoimi żołnierzami służbę pod rozkazami cesarza Austro-Węgier i przebił przez front austriacko-rosyjski, by połączyć się z jednostkami polskimi w Rosji. Jego zasługami dla Ojczyzny można by zapewne obdzielić kilka życiorysów. Kardynał Stefan Wyszyński nazwał Józefa Hallera "błękitnym sługą i rycerzem Maryi". Ale jest też ciemna strona tej postaci.

Patriotyzm Hallera był tak naprawdę nacjonalizmem w szowinistycznym, antysemickim wydaniu. Antysemityzm był przez Hallera tolerowany wewnątrz dowodzonej przez niego pod koniec I wojny światowej "Błękitnej Armii". Żołnierze Hallera przechwalali się wielokrotnie, że "Żydzi nie bali się nikogo, tylko wojska niebieskiego "Hallerczyków". Gdy "Błękitna Armia" Hallera powróciła z Francji do Polski, w okolicach gdzie stacjonowała, natychmiast stała się postrachem miejscowych Żydów. Ekscesy antyżydowskie miały miejsce m.in. w Dębicy i Zagłębiu Dąbrowskim. Najbardziej śznany wypadek miał miejsce 27 maja 1919 w Częstochowie. Żołnierze Hallera zaczęli obcinać brody napotkanym na ulicy Żydom. Wieczorem w mieście doszło do inspirowanych przez "Hallerczyków" rozruchów antyżydowskich. 7 Żydów zostało zamordowanych, a 9 ciężko ranionych. Z wielkim trudem policji udało się przywrócić porządek w mieście. Jaka była reakcja Hallera na te wypadki? Otóż wyjaśniał, że poczynania jego żołnierzy w stosunku do Żydów były podyktowane względami higieniczno-sanitarnymi.

Ze śmiercią Narutowicza na sumieniu

Prawdziwym dniem hańby jest dla Hallera 10 grudnia 1922, kiedy pod jego dom udała się żądna krwi manifestacja narodowej prawicy, która wezwała generała do wskazania "co należy czynić aby obronić Polskę przed tyranią mniejszości narodowych". Dzień wcześniej głosami lewicy, ludowców i mniejszości narodowych na prezydenta Polski wybrano Gabriela Narutowicza. Haller przemówił do zebranych stwierdzając że Polskę sponiewierano i narzucono jej prezydenta głosami obcych i wrogich narodowości. Wezwał do "walki z wrogami przez popieranie swoich a więc unikanie Żydów", oraz dał wyraz nadziei, że "o ile obecny odruch stolicy nie będzie słomianym ogniem - zwyciężymy". Dodał też że "w razie potrzeby nie zabraknie nam broni". 11 grudnia doszło na ulicach Warszawy do zamieszek, były ofiary śmiertelne. Po tych krwawych wypadkach wchodzącego do Sejmu Hallera o mało nie pobili krańcowo oburzeni posłowie, wśród nich b. premier Jędrzej Moraczewski, a tygodnik "Głos" pisał że "właśnie nie kto inny jak gen. Haller jest odpowiedzialny za życie poległych i okaleczonych w tej najsmutniejszej walce ambicji menelów politycznych prawicy z Rzeczpospolitą". 16 grudnia Gabriel Narutowicz padł od kuli endeckiego zamachowca. Opinia publiczna uznała Hallera za współodpowiedzialnego za tą tragedię. Marian Zyndram-Kościałkowski z PSL "Wyzwolenie" nazwał Hallera mordercą i doszło nawet między nimi do honorowego pojedynku na pistolety. W ciągu tych kilku dni Haller utracił wiele ze swojego moralnego autorytetu i nigdy już go w takiej rozległości nie odzyskał. Od agresywnego, szowinistycznego nacjonalizmu Haller zaczął odcinać się dopiero po przewrocie majowym, gdy związał się z centrową opozycją.

Demagog śmiech budzący

Fatalne zdanie o Józefie Hallerze miał marszałek Józef Piłsudski. Według niego Haller był "koteryjny, niezdrów ,ambitny, nadczuły na pochlebstwa, zdatny do dowodzenia tylko na krótki czas". Irytowała Piłsudskiego demagogia Hallera i szukanie za wszelką cenę popularności. Wspominając czasy legionowe Piłsudski zaznaczał, że Haller posiadał specyficzną sławę osoby koloryzującej swe najbardziej błahe działania przekonanej o swoim nadzwyczajnym bohaterstwie, co wzbudzało śmiech i politowanie zarówno wśród legionistów, jak i w sojuszniczych jednostkach austriackich i niemieckich. Nie zawahał się też Piłsudski przez nazwaniem Hallera "dokuczliwą muchą, podobno lubującą się w gnoju, która męczy ludzi hucznym, a jakby zupełnie pozbawionym sensu lotem". Również późniejszy premier i wódz naczelny Władysław Sikorski nisko cenił Hallera: "Haller musi sobie wytłumaczyć, że go do czynnej służby użyć nie możemy. Zrobić go możemy dla formy jakimś inspektorem artylerii czy coś podobnego i niech cicho siedzi". Co więcej, mimo estymy jaką endecja darzyła Hallera, nawet ich irytowała jego ambicja odgrywania osobistości ponadpartyjnej i objęcia kierownictwa duchowego narodu. Jeden z przywódców endecji, były delegat Rady Regencyjnej na okupację austriacką Juliusz Zdanowski nazwał go "kukłą bez kręgosłupa".

Człowiek który cechował się skrajnym szowinizmem, nacjonalizmem i antysemityzmem jest dziś stawiany w roli bohatera narodowego. Niemniej przedstawiany jest on często jako bohater bez skazy, a jego prawicowy ekstremizm nie stanowi najmniejszego problemu dla lokalnych decydentów nazywających ulice, skwery i place jego imieniem. Zapewne gdyby ktoś chciał dzisiaj podnieść rękę na legendę Hallera, zostałby przez niektórych nazwany komunistą. No właśnie, komunistą. Mało kto ma dziś świadomość jakie relacje łączyły z Polską Ikonę komunizmu Karola Marksa.

Marks - obrońca polskości

Karol Marks przez kilkadziesiąt lat był jednym z głównych piewców niepodległości Polski. Podczas gdy rządy państw całej Europy strzegły porządku ustanowionego na kongresie wiedeńskim w 1815, a więc m.in. rozbiorów Polski, Marks i inni przedstawiciele ruchu rewolucyjnego i robotniczego wielokrotnie wskazywali na konieczność odbudowy niepodległej Polski. W przemówieniu z 22 II 1848 Marks stwierdził, że "wyzwolenie Polski staje się kwestią honoru dla wszystkich demokratów europejskich". Podczas Wiosny Ludów Marks był redaktorem naczelnym wychodzącej w Kolonii "Nowej Gazety Reńskiej" na łamach której gorliwie bronił sprawy polskiej.

Marks wielokrotnie dawał wyraz swojemu uznaniu dla niepodległościowych wystąpień narodu polskiego, Kościuszki, legionów Dąbrowskiego, powstańców listopadowych, powstania krakowskiego z 1846, polskich uczestnikom Wiosny Ludów, a także powstańców styczniowych. Niezmiernie cenił polskie poświęcenie i bohaterstwo. W artykule na temat Polski zamieszczonym w "Der Volksstaat" w marcu 1875 stwierdził, że "w roku 1871 roku Polska dała Komunie Paryskiej najlepszych generałów i najbardziej bohaterskich żołnierzy". Wielokrotnie też krytykował konserwatywne i prawicowe podejście polskich władz powstańczych, które obawiały się wykorzystania mas ludowych do walki z zaborcą, przez co skazywali każde polskie powstanie na klęskę.

Mało kto dziś wie, że u zarania tzw. "I Międzynarodówki" stała sprawa niepodległości Polski. Decyzję o założenie międzynarodowej organizacji ruchu robotniczego podjęto w lipcu 1863 na wiecu w londyńskim St. James Hall, poświęconemu uhonorowaniu powstania styczniowego. W manifeście inauguracyjnym "I Międzynarodówki" napisanym w październiku 1864 Marks napisał o "heroicznej Polsce zamordowanej przez Rosję", a potem był jednym z głównych zwolenników włączenia sprawy polskiej do programu "I Międzynarodówki".

Gdy na emigrację szły kolejne pokolenia polskich spiskowców i powstańców, wielu z nich wiązało się z Marksem. Z Marksem współpracowali a często i przyjaźnili się m.in. słynny historyk, członek Rządu Narodowego w 1831 Joachim Lelewel, pułkownik powstania listopadowego Ludwik Oborski oraz pułkownik powstania styczniowego, potem generał Komuny Paryskiej Walery Wróblewski.

Poświęcenie, z którym Karol Marks przez całe swoje życie oddawał się sprawie polskiej, zasługuje na to by jego postać była w naszym kraju właściwie uhonorowana.

Pisząc o Marksie, posłużmy się jeszcze raz opinią Józefa Piłsudskiego. Marszałek, aczkolwiek przyznawał się do niezrozumienia zawiłych aspektów teorii Marksa, oceniał go pozytywnie. W 1924, a więc już po wojnie z komunistyczną Rosją, Piłsudski nazwał Marksa "wielkim uczonym i myślicielem" i stwierdzał, że "umiał zawsze odróżniać wielkość pracy samego Marksa od wulgaryzacji jego głębokich zawsze myśli". Poprzez "wulgaryzację myśli Marksa" miał oczywiście na myśli reżim bolszewicki.

Winston Churchill powiedział kiedyś, że historię piszą zwycięzcy. To brutalne sformułowanie, znajduje pełne zastosowanie w demokratycznej i pluralistycznej Polsce. 18 lat po porzuceniu autorytarnego eksperymentu z realnym socjalizmem, stawiającym Polaków przed zakłamaną, jednostronną wersją dziejów, historyczne stereotypy nadal zajmują hegemoniczną pozycję w sferze publicznej. Czas rozliczeń z historią, zrozumiały w pierwszych latach transformacji ustrojowej po 1989 roku, powoli mija. W demokratycznym społeczeństwie, polityka historyczna państwa nie powinna być lewicowa czy prawicowa; powinna być po prostu prawdziwa. Józef Haller i Karol Marks, zasługują na prawdziwie szczerą i obiektywną ocenę. A Polacy zasługują na to, by po wielu latach kłamstw i ukrywania faktów, nareszcie mówiono im prawdę.

Przemysław Kmieciak
Jędrzej Włodarczyk


Tekst ukazał się w dzienniku "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku