W tekście "Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską" z 18 lipca 1993 r. nie znajdziemy żadnej wzmianki o obowiązku finansowania działalności kat. Kościoła ze środków budżetowych państwa lub samorządów lokalnych. Istnieje tam jedynie zapis, że "Państwo zapewnia Kościołowi Katolickiemu swobodne i publiczne pełnienie jego misji" (art. 5), a w szczególności:
* Szkoły publiczne podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola będą "organizowały naukę religii w ramach planu zajęć" (art. 12);
* Kościół ma "prawo zakładać i prowadzić placówki oświatowe i wychowawcze", które ewentualnie mogą być "dotowane przez państwo lub organy samorządu terytorialnego w przypadkach i na zasadach określonych przez odpowiednie ustawy" (art. 14);
* Tylko "Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie i Katolicki Uniwersytet Lubelski są dotowane (nie finansowane! - dop. red.) przez Państwo", aczkolwiek rozważy ono w przyszłości - jeśli uzna to za stosowne - kwestię "udzielania pomocy finansowej" innym uczelniom kościelnym (art. 15), co już nagminnie ma miejsce;
* W ramach ordynariatu polowego Kościół może swobodnie sprawować "opiekę duszpasterską nad żołnierzami wyznania katolickiego" (art. 16);
* Państwo stworzy "warunki do wykonywania praktyk religijnych i korzystania z posług religijnych osobom przebywającym w zakładach penitencjarnych, wychowawczych, resocjalizacyjnych oraz opieki zdrowotnej i społecznej, a także w innych zakładach i placówkach tego rodzaju", oraz da wskazanym przez biskupów kapelanom papier i ołówek, żeby mogli zawrzeć w tej sprawie "stosowną umowę z odpowiednimi instytucjami" (art. 17);
* Kościół ma "prawo do posiadania i używania własnych środków społecznego przekazu, a także do emitowania programów w publicznej radiofonii i telewizji", produkowanych na własny - jak literalnie wynika z owego przepisu - koszt (art. 20).
Innymi słowy: poza obligatoryjną, aczkolwiek nieokreśloną kwotowo dotacją dla dwóch wyższych uczelni, traktat z Watykanem wcale tak naprawdę nie zmuszał naszego państwa do ekstraświadczeń na rzecz kat. Kościoła i dopiero późniejsza radosna twórczość polityków powołujących się przy produkcji ustaw na rzekome "zobowiązania konkordatowe", dała wielebnym to, co dzisiaj mają.
A co - ściślej zaś biorąc, ile mają? Policzmy...
Na koszt nauki religii w szkołach i przedszkolach składa się głównie wynagrodzenie ponad 42 tys. katechetów (w tym ok. 13 tys. księży, 1,5 tys. zakonników, 3,5 tys. sióstr zakonnych, reszta świeckich). Większość z nich zatrudniona jest w niepełnym wymiarze czasu pracy, więc do dalszych rachunków przyjmiemy faktyczną ilość 24 150 pełnych etatów nauczycieli religii - tyle ich było w sumie (nie licząc przedszkoli!) u schyłku roku szkolnego 2007/2008 we wszystkich placówkach oświatowych mających uprawnienia szkół publicznych.
A w rozbiciu na poszczególne stopnie awansu zawodowego: 1,567 etatów dla uczących religii nauczycieli stażystów (ze średnim wynagrodzeniem brutto w 2008 r. w kwocie 1701 zł), 5153 - nauczycieli kontraktowych (2126 zł), 11998 - nauczycieli mianowanych (2977 zł), 5432 - nauczycieli dyplomowanych (3827 zł).
Do ceny ich zatrudnienia należy również doliczyć:
* składki opłacane w części przez pracodawcę (ubezpieczenia: emerytalne, rentowe i wypadkowe, Fundusz Pracy) w aktualnej wysokości 17,91 proc. wynagrodzenia;
* tzw. odpis podstawowy na fundusz socjalny i świadczenie urlopowe (906,61 zł w 2008 r.);
* dodatki wiejskie oraz mieszkaniowe (np. w 2007 r. wypłacono z tego tytułu odpowiednio 20,6 mln zł i 5,6 mln zł).
Summa summarum (szczegółowe rozliczenie w tabeli 1): w 2008 r. nauka jedynie słusznej religii kosztowała nas co najmniej 1,62 miliarda złotych.
Godzi się jeszcze zauważyć, że uchwalona niedawno przez Sejm ustawa zmieniająca Kartę Nauczyciela (m.in. podwyżki uposażeń) sprawi, że w przyszłym roku zapłacimy katechetom zawrotną kwotę ok. 1,8 miliarda złotych. I warto pamiętać, że gdy w 1990 r. wprowadzano religię tylnymi drzwiami do szkół, hierarchowie zarzekali się (m.in. ustami prymasa kardynała Józefa Glempa), że nauczać jej będą całkiem gratis...
Wspomniane na wstępie "placówki oświatowe i wychowawcze" prowadzone przez kat. Kościół już dawno przestały być dotowane "ewentualnie", bowiem inkasują co roku ok. ćwierć miliarda złotych.
Państwo przekazuje im kasę za pośrednictwem samorządów terytorialnych, a wysokość tzw. subwencji oświatowej naliczana jest w zależności od liczby uczniów (wychowanków) danej placówki. W 2007 r. zapłaciliśmy na utrzymanie takich wyznaniowych instytucji ok. 240 mln zł. W roku bieżącym wielebni wystawili państwu fakturę już na 256 mln 868 tys. 284 zł.
W zapisanej konkordatem kwestii kościelnych szkół wyższych, nasze państwo przebiło najśmielsze oczekiwania watykańczyków...
Według stanu na koniec listopada br. zarówno Katolicki Uniwersytet Lubelski, jak i Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie otrzymywały stosunkowo skromne dotacje podmiotowe na działalność statutową oraz badawczo-rozwojową (np. w 2008 r. obie uczelnie dostały w sumie na te cele 6 mln zł) i żadnych pieniędzy na realizacje tzw. środków trwałych w budowie. Z dniem 2 grudnia br. sytuacja zmieniła się o tyle, że weszła w życie ustawa (jej inicjatorem był prezydent Lech Kaczyński) dająca prywatnemu KUL-owi pełnię praw finansowych uczelni państwowej, czyli m.in. publiczną kasę na inwestycje budowlane, zakupy nieruchomości itp.
Całkiem odrębną kwestią są nader hojne dotacje na działalność dydaktyczną płatnych uczelni kościelnych oraz stypendia dla ich studentów i doktorantów (także księży), jak również... alumnów seminariów duchownych!
Obecnie nasze państwo wspomaga w tych dziedzinach nie tylko "konkordatowe" KUL i Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie, lecz również:
* przyszłych urzędników Watykanu edukowanych w 24 seminariach duchownych;
* księży i osoby świeckie studiujące w Papieskich Wydziałach Teologicznych w Warszawie i Wrocławiu, oraz jezuickiej Wyższej Szkoła Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie;
* Aktyw katolicki kształcący się w dwóch Instytutach Teologicznych (Bielsko-Biała, Częstochowa).
W sumie, na działalność statutową i badawczo-rozwojową prywatnych wyższych szkół kościelnych oraz stypendia ich słuchaczy, wyłożyliśmy w 2008 r. kwotę 165,6 mln zł.
Sytuacja z kapelanami wszystkich (nie tylko uwzględnionego w konkordacie wojska) służb mundurowych przedstawia się następująco:
* Wojsko - Kościół rzymskokatolicki ma w Polskich Siłach Zbrojnych do dyspozycji 86 utrzymywanych przez podatników kościołów i kaplic garnizonowych oraz 29 izb modlitwy w jednostkach wojskowych. "W zakresie doboru osób i wyznaczania na stanowiska oraz powierzania funkcji kapelanów wojskowych wszystkich szczebli, jak również w doborze metod pracy i programów duszpasterskich, Ordynariat Polowy jest samodzielny (...). Wojskową władzę dyscyplinarną w stosunku do kapelanów wojskowych sprawuje wyłącznie Biskup Polowy (...). Dowódcy jednostek wojskowych stwarzają optymalne warunki do wykonywania obowiązków duszpasterskich przez kapelanów" - czytamy w Zarządzeniu nr 72/MON Ministra Obrony Narodowej z 6 kwietnia 1994 r.
Czego jeszcze trzeba dla wywiązania się z uzgodnień zapisanych w konkordacie? Oczywiście pieniędzy!
W budżecie państwa na rok 2008 Ordynariat Polowy WP otrzymał 19,7 mln zł (wobec 16,6 mln zł w 2007 roku), z czego 15,8 mln zł stanowią płace i wszelkiego rodzaju świadczenia pieniężne (gratyfikacje urlopowe, przejazdy, zasiłki itp.) dla 187 osób zatrudnionych w duszpasterstwie wojskowym. Jak łatwo policzyć, na jedną oficerską sutannę przypada średnio 7041 zł brutto miesięcznie;
* Straż Graniczna - na etatach oficerskich zatrudnia 12 kapelanów. Ich przeciętne wynagrodzenie brutto (bez premii, nagród oraz dodatków za wysługę i stopień) wynosiło w 2007 r. ok. 4700 zł, czyli w sumie prawie 700 tys. zł rocznie.
Do tego dochodzi oczywiście cały ichni entourage: "W jednostkach organizacyjnych Straży Granicznej tworzy się, w miarę możliwości, kościoły, kaplice lub izby modlitwy z odpowiednim zabezpieczeniem logistycznym i zgodnie z wymogami liturgicznymi (...). W Komendzie Głównej Straży Granicznej, w komendach oddziałów i ośrodkach szkolenia Straży Granicznej przydziela się dziekanowi i kapelanom Straży Granicznej służbowe pomieszczenia wraz z wyposażeniem" - czytamy w "Porozumieniu między Komendantem Głównym SG i Biskupem Polowym WP z 2 maja 2007 r.".
Ile ono kosztuje?
"Uwzględniając użyczane kapelanom środki transportu, wychodzi ok. 300 tys. zł rocznie, czyli razem z pensjami okrągły milion" - ujawnia oficer z Komendy Głównej SG.
Niemającym zaś żadnej ceny skandalem jest fakt, że w cytowanym porozumieniu (par. 7 ust. 5) Komendant Główny zobowiązał się, że wraz z podległymi mu "komendantami oddziałów i ośrodków szkolenia" dołożą wszelkich starań, żeby "umożliwiać dziekanowi i kapelanom kształtowanie w środowisku funkcjonariuszy Straży Granicznej pożądanych postaw religijnych", czym - siłą rzeczy - dopuszcza możliwość służbowego ograniczania lub nawet zwalczania postaw odmiennych od "pożądanych" (sic!);
* Policja - 65 kapelanom tej formacji również zagwarantowano "kaplice lub izby modlitwy z odpowiednim zabezpieczeniem logistycznym" oraz gabinety w Komendzie Głównej Policji, 16 komendach wojewódzkich i Komendzie Stołecznej, ponad 350 jednostkach powiatowych, 5 ośrodkach szkolenia i szkołach policji.
I choć oficjalnie policja raczej skąpi "oficerom politycznym" w sutannach (średnio 2 tys. zł miesięcznie, ponieważ są zatrudnieni w grupie tzw. stanowisk pomocniczych.), to... "Na okazjonalne pokropki radiowozów i pomieszczeń, nagrody za całokształt, tudzież diety oraz "zwroty poniesionych kosztów" komendanci wydają na boku w sumie ok. pół miliona złotych rocznie. Łącznie, razem z pensjami, kapelani kosztują nas grubo ponad 2 miliony" - mówi pracownik Biura Finansów KGP;
* Państwowa Straż Pożarna - watykańskich interesów pilnuje tu 16 etatowych kapelanów ze średnim uposażeniem ok. 3,5 tys. zł.
Uwzględniając różne dodatki i okolicznościowe premie, inkasują co roku minimum milion złotych;
* Służba Więzienna - ogółem w zakładach penitencjarnych na terenie Polski w zatrudnionych jest ok. 100 kapelanów kat. Kościoła, z czego niespełna połowa to etatowi pracownicy cywilni więziennictwa ze średnią płacą ok. 2,5 tys. zł (plus tzw. dodatek "strachowy" za ryzyko kontaktu ze skazanymi), a reszta działa na podstawie umów o dzieło (1000-1500 zł miesięcznie).
Nie dość zatem, że państwo stworzyło zapisane w konkordacie "warunki do wykonywania praktyk religijnych" w więzieniach, to jeszcze płaci w sumie ich organizatorom ok. 2,3 mln zł rocznie.
Kościół prowadzi w Polsce ok. 200 zakładów opieki zdrowotnej (przychodnie, szpitale, placówki opiekuńczo-lecznicze, hospicja), na które - jak często słyszymy - wielebnym wciąż brakuje pieniędzy, a że są przeżarci miłosierdziem to dokładają do interesu z własnych oszczędności. Ponieważ opłaty składane przez samych pacjentów i pensjonariuszy (np. miejsce w Domu Geriatryczno-Rehabilitacyjnym warszawskich bonifratrów kosztuje minimum 2,5 tys. zł miesięcznie) nie przynoszą przykościelnym ZOZ-om godziwych zysków, więc ich świątobliwym właścicielom dopłaca Narodowy Fundusz Zdrowia: w roku ubiegłym - 180 mln 519 tys. 993,61 zł, a w 2008 r. - 186 mln 437 tys. 898,47 zł, z czego ponad 40 mln zł trafiło do kościelnych szpitali.
Ponieważ Ministerstwo Zdrowia nie wie, ilu kapelanów zatrudniają placówki publicznej służby zdrowia, posłużmy się danymi Katolickiej Agencji Informacyjnej, która obliczyła, że "w Polsce pracuje ok. 500 kapelanów szpitalnych zatrudnionych na mocy umowy między Episkopatem i państwem z 1989 r." i mających swój warsztat pracy w finansowanych przez szpitale kaplicach.
Z przeprowadzonego przez "FiM" wyrywkowego sondażu wynika, że zarobki kapelanów oscylują w granicach 1,2-4 tys. zł (brutto), co przekłada się na łączną kwotę ok. 11 mln zł, wypłacaną im każdego roku przez zadłużone po uszy szpitale. Uwzględniając zaś pozostałe - analogiczne, jak w przypadku katechetów - koszty zatrudnienia (składki w części ponoszonej przez pracodawcę), będą to już pieniądze rzędu 13 mln zł rocznie.
Podsumowując: przepływy z NFZ plus cena kapelanów, to ok. 200 mln zł rocznie wypłacane instytucjom i ludziom kat. Kościoła działającym w branży zdrowotnej.
W zestawieniu kosztów około konkordatowych nie powinno zabraknąć:
* Ceny specjalistycznej obsługi duszpasterskiej leśników, kolejarzy, energetyków, służb komunalnych, klubów sportowych, kopalń, nawet wędkarzy... Niestety, liczby dot. tego wciąż rozprzestrzeniającego się zjawiska - w tym przepływające do kapelanów honoraria - są praktycznie nie do ogarnięcia;
* Starannie ukrywanych, aktualnych wydatków ponoszonych przez publiczne radio i telewizję przy realizacji "audycji religijnych" promujących kat. Kościół (w 2007 r. poszło na ten cel w eter 23 mln zł);
* Funduszu Kościelnego, do którego w 2008 r. państwo wpompowało 97,9 mln zł (w 2009 r. dobrodzieje dostaną 99,5 mln zł);
* Korzyści uzyskiwanych przez wielebnych przy powszechnie praktykowanym zakupie nieruchomości za ułamek ich realnej wartości (standardowa bonifikata to 95-99,9 proc.). Tylko z analizy naszych tegorocznych publikacji (z pewnością ilustrujących zaledwie fragment zjawiska) dot. tego typu transakcji wynika, że kościelni deweloperzy uszczuplili w 2008 r. potencjalne przychody samorządów o co najmniej 28 mln zł!
A gdy już zsumujemy wszystko to, co jednak udało nam się ogarnąć, na wyświetlaczu kalkulatora pojawi się wynik... 2 miliardy 423 miliony 300 tysięcy złotych - co najmniej tyle publicznych pieniędzy poszło w 2008 r. na interesy kat. Kościoła z tytułu jego rzekomych uprawnień, rzekomo zagwarantowanych konkordatem.
Założyliśmy na wstępie, że interesuje nas tylko kasa publiczna, do której wpływają podatki katolików, ale przecież także rzeszy wyznawców innych religii, oraz agnostyków i osób niewierzących. Pozostawiliśmy więc na boku tace, chrzty, pierwsze komunie, śluby, pogrzeby, wypominki, kolędy, poświęcenia, darowizny prywatne i np. samorządowe (nawet rad osiedlowych!), nawiązki sądowe na Caritas i wszelkie inne - mniej lub bardziej dobrowolne - datki, składane przez ludzi mających ochotę wspierać jakże biedny kat. Kościół.
Istnieje wszakże swoista ofiarność, całkiem niezależna od woli osób, których majątek jest przy okazji zasilania watykańczyków ewidentnie uszczuplany. Bo czyż przedsiębiorstwo państwowe bądź spółka giełdowa kupująca jakąś okrągłą sumką łaskawość świątobliwych pyta o zdanie załogę lub akcjonariuszy?
Zebraliśmy unikalne i nigdzie dotychczas niepublikowane dane wyraźnie obrazujące skalę takiego zjawiska: oto w latach 2005-2007 tylko na cele kultu religijnego kat. Kościół dostał od rozmaitych przedsiębiorstw prawie 150 milionów złotych (tabela 5), a w Warszawie (32 mln zł) i na Śląsku (26,5 mln zł) to już po prostu sypał się z nieba złoty kurz...
"Bogactwo Kościoła od czasów komuny po dzisiaj jest orężem walki ideologicznej lewicy, tymczasem Kościół ma tylko tyle, ile otrzyma od wiernych" - żartuje ze swoich czytelników tygodnik katolicki "Niedziela".
Anna Tarczyńska
Tekst ukazał się w tygodniku "Fakty i Mity".