Tomasz Sikora: Kto się boi "lewicy kulturowej"?
[2009-12-22 10:49:20]
Jednym z największym błędów w diagnozie obecnej sytuacji jest rozdzielne traktowanie tzw. sfery obyczajowej i tzw. sfery ekonomicznej. Przyjmuje to albo postać lewicowego światopoglądu w sprawach ekonomicznych (pracowniczych) w połączeniu z (mniejszym lub większym) konserwatyzmem obyczajowym, albo wysunięcia postulatów ekonomicznych na pierwszy plan i odłożenia kwestii obyczajowych, jako drugorzędnych i mniej palących (albo też zbyt kontrowersyjnych), "na później". Warto się zastanowić, komu ten podział jest na rękę, komu zależy na odłączeniu "obyczajowości" od całego spektrum problematyki ekonomiczno-polityczno-społecznej. Przypomnijmy sobie, kto wymusił wyłączenie z traktatu akcesyjnego wszystkiego, co dotyczy sfery moralno-obyczajowej, a potem storpedował Kartę Praw Podstawowych (która ma przecież realne odniesienie także do kwestii pracowniczych). Ta rozłączność stała się częścią konsensusu politycznego po 89. roku, co w praktyce oznaczało oddanie sfery etyczno-obyczajowej w niemal wyłączne władanie kościoła katolickiego. (Wymowną ilustracją niech będzie fakt, że w wielu liceach lekcje etyki prowadzi katecheta.) Obecnie takie myślenie najskuteczniej lansuje Platforma Obywatelska, relegując obyczajowość do prywatnej sfery jednostek. PiS o wiele lepiej dostrzega inherentne powiązanie obyczajowości z kwestiami politycznymi i ekonomicznymi, jednak wykorzystuje tę wiedzę zgodnie ze swoim konserwatywnym, prowspólnotowym światopoglądem do propagowania głęboko znormatywizowanej i opartej na wykluczeniach wersji społeczeństwa (w ogromnej mierze zredukowanej do pojęcia narodu). Nie trzeba chyba dodawać, że obydwa podejścia, reprezentowane przez dwie wiodące dziś siły polityczne, doskonale sprzyjają utwierdzaniu się kościoła katolickiego w roli "hegemona sfery obyczajowej". A zatem podział na to, co kulturowo-obyczajowe i to, co ekonomiczno-polityczne jest już sam w sobie symptomem owego "przeorania umysłów", o którym wspomina w swoim tekście Majka; jest efektem zawłaszczenia dyskursu etycznego w tym kraju przez klerykalne i proklerykalne elity. Wielu przedstawicieli nowej lewicy (zapewne nieświadomie) kupuje taką diagnozę rzeczywistości, jaką podsuwa im dyskurs bądź to (neo)konserwatywny, bądź (neo)liberalny. Na przykład czytając niektóre komentarze na portalu lewica.pl można odnieść wrażenie, że ich autorem jest jakiś naigrywający się z "dyktatury poprawności politycznej" prawicowy publicysta. Ach, jakież salwy śmiechu wzbudza np. komentarz MJ pod tekstem Majki: "Za rok, dwa otworze oczy w swiecie, gdzie mainstream jest dyktowany przez zwolennikow LGBTIQABCDEF haha :)" – a najgłośniej śmieje się Terlikowski z Semką. Boki zrywać. Przecież tylko przeintelektualizowana elita może myśleć o takich dziwakach, jak np. osoby interseksualne. Kogo to obchodzi? I co to ma wspólnego z ogółem społeczeństwa, a zwłaszcza z lewicą? Obowiązujący w III RP "konsensus polityczny" pod patronatem kościoła katolickiego przetrącił etyczny kręgosłup lewicy. Oskarżanie "lewicy kulturowej" o przeintelektualizowanie i przesłanianie jakimiś wydumanymi problemami tych "prawdziwych" jest diagnozą z gruntu fałszywą i niebezpieczną. Niestety, w środowiskach młodej lewicy nie widać większego zapału, aby dokonać głębszej analizy mechanizmów wykluczeń społecznych (w tym również ekonomicznych), które są systemowo ze sobą powiązane i wzajemnie się warunkują. W wielu krajach o bardziej zaawansowanej kulturze politycznej lewica zrozumiała, że podział na sferę obyczajową i ekonomiczną jest całkowitą fikcją. Nie rozumie tego SLD, w którym spora część po prostu wyznaje konserwatywne poglądy obyczajowe, inni zaś tkwią w pragmatycznym oportunizmie. Grzegorz Napieralski mówi wprost, że SLD nie ma w programie kwestii LGBT, a jedynie chce krzewić "tolerancję". Pamięta ktoś jeszcze, jak to Napieralski pojechał uczyć się od Zapatero lewicowości? No i gdzie jest dziś Zapatero, a gdzie Napieralski? W międzyczasie w Hiszpanii – tak, w tej bardzo katolickiej Hiszpanii – zalegalizowano małżeństwa jednopłciowe i aborcję. Niestety, patrząc na wypowiedzi młodych prężnych przedstawicieli alternatywnych ruchów lewicowych, pod względem zrozumienia mechanizmów opresji i przemocy społecznej nie różnią się one znacząco od SLD. Nie chcę w tym krótkim tekście mnożyć przykładów i argumentów dowodzących fałszywości podziału na kwestie obyczajowe i społeczno-ekonomiczne. Dobrym ćwiczeniem może być lektura programu PO, gdyż wychodząc od tego błędnego podziału, popada on w nieuniknione sprzeczności i paradoksy. Pozwolę sobie tylko na jeden malutki przykład: głośna sprawa Romana Polańskiego i Samanthy Geimer. Sprawa obyczajowa? Prywatna? Czy raczej systemowa, w której patriarchat splata się z kapitalizmem? Dlaczego kobiety, które starają się poprawić swój status społeczny czy materialny, są systemowo zachęcane – niekiedy wręcz zmuszane – do szukania "poparcia" u starszych facetów z pieniędzmi i władzą? Ile w tym systemie ekonomiczno-społecznym jest zarówno jawnej, jak i ukrytej prostytucji? (Warto przy okazji wspomnieć słynne "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec. Albo sex-aferę w szeregach Samoobrony.) To tylko jeden z naprawdę wielu przykładów, które cisną mi się do głowy. Konkludując: całkowicie błędny jest pogląd, że lewica uległa "kulturowemu" postmodernizmowi i przez to stała się bezsilna (jakoś w Hiszpanii się nie stała). Nikt nie mówi o zastępowaniu kwestii wykluczeń ekonomicznych kwestiami obyczajowymi. Chodzi o próbę kompleksowego zrozumienia różnych rodzajów wykluczeń, które to zrozumienie ma szansę stać się platformą szerokiego solidaryzmu społecznego. Podział na "obyczajówkę" i "prawdziwe problemy" o charakterze ekonomicznym jest całkowicie sztuczny i podtrzymuje hegemonię kościoła katolickiego i prawicy. Są tylko realne formy opresji i wykluczenia, które dotykają konkretnych jednostek, ale zawsze mają charakter ogólniejszy, systemowy. System ten – z braku lepszych określeń – można nazwać patriarchalnym (i zachodnio-centrycznym) kapitalizmem, który dyktuje nam prawie wszystko: pozycję społeczną jednostki, styl życia, role płciowe, tożsamości seksualne, stosunki rodzinne (i ogólniej międzyludzkie), oceny moralne (choć te – w przypadku Polski – leżą głownie w gestii kościoła), funkcje państwa, itd. Bez zrozumienia tych wewnątrzsystemowych mechanizmów, których ofiarą jest każdy i każda z nas, czarno widzę możliwość odbudowy silnej, polskiej lewicy. Tekst ukazał się na blogu Hodowla Idei (www.hodowlaidei.blogspot.com). |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
22 listopada:
1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.
1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.
1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.
1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.
1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.
1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.
2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.
?