Jarosław Niemiec: Kołowrotek Gandhiego, a sprawa polska

[2010-01-08 10:06:12]

Mahatma Gandhi głosił, że kołowrotkiem można wyzwolić Indie spod panowania Imperium Brytyjskiego. Jego na pozór absurdalna metoda, jeśli jej się przyjrzeć ma głęboki sens i to nie mistyczny czy duchowy, ale bardzo realny i materialny. Przede wszystkim jest skuteczna i do zastosowania tu i teraz. Trzeba tylko zrozumieć jej sens i wypełnić aktualną treścią

Gandhi był człowiekiem wykształconym. W Anglii studiował prawo i praktykował jako prawnik w wśród swoich rodaków, w Południowej Afryce, dokąd Hindusi migrowali za pracą i chlebem. Znał doskonale podstawy ekonomii i ustroju Imperium. Głosząc Hindusom konieczność odrzucenia europejskiej odzieży, produkowanej przez potężny przemysł włókienniczy i powrotu do noszenia tradycyjnego hinduskiego stroju – sari, który Hindusi tkali w tradycyjny sposób, z włókna uzyskiwanego za pomocą kołowrotków, wiedział, że zada tym potężny cios ekonomii Imperium. Indie były tak wielkim rynkiem, że jego strata musiała uderzyć w podstawy brytyjskiej ekonomii. Ten prosty pomysł Gandhiego, by samodzielnie szyć sari miał wymiar ekonomiczny, ale i nie mniej ważny – kulturowy. Gandhi doskonale wiedział, że tłumaczenie zawiłości ekonomicznych nie przyniesie mu posłuchu. Musiał odwołać się do tradycji i poczucia dumy narodowej, której składnikiem był strój hindusa. To zaś z kolei przełożył na prosty konkret – kołowrotek. Tak oto kołowrotkiem można było pokonać Imperium. Co więcej – jego ekonomiczno-kulturowe posłanie znalazło posłuch nie tylko rodaków. Podczas wizyty w Anglii, którą odwiedził odziany już w sari i sandały, znalazł zrozumienie pośród robotników angielskich fabryk włókienniczych, którzy mimo zagrożenia bezrobociem, doskonale rozumieli sens posłania Mahatmy Gandhiego i solidaryzowali się z walczącym o wolność od ucisku imperialnego i ekonomicznego, narodem indyjskim.

Pomysł Gandhiego jest tak bardzo wolnościowy, że aż uniwersalny. Jest to postulat rozumianego łącznie wyzwolenia ekonomicznego, politycznego i mentalnego. Doskonale zrozumieli to południowoamerykańscy zapatyści. Inna ekonomia i polityka wymaga innego myślenia, języka i poglądów. Wymaga innych postaw i wyznawanych wartości. Przekładając na język czynu w Polsce 2010 roku, wymaga odrzucenia propagandy i klasowo obcej kultury, zmiany postaw społecznych, a w efekcie innej ekonomii na poziomie indywidualnym pracownika i tworzenia własnego państwa w państwie, odrzucającego narzuconą odgórnie władzę. Te wywrotowe postulaty nie są aż tak fantastyczne, jeśli dokładniej je skonkretyzować na bazie panującego systemu.

Niech wprowadzeniem do tego będzie ilustracja literacka Orwella. W powieści "Rok 1984", jak wiadomo opisał swoją wizję totalitaryzmu. Jak pamiętamy z historii, żaden totalitaryzm nie był absolutny i miał swoje wyrwy, przez które sączył się strumyczek wolności i jak płynąca woda podmywał fundamenty. Taką wyrwą w powieści Orwella była enklawa ludzi wyrzuconych za margines, zwanych prolami. System nie interesował się nimi, nie byli poddani indoktrynacji i propagandzie. W zasadzie myśleli co chcieli i mówili co chcieli, ale nie miało to żadnego wpływu na System, bo ich głos system ignorował i udawał, że ich nie ma. Jest to łudząco podobne do mechanizmu obecnego systemu. Dziś tworzy się klasa odrzuconych (wykluczeni, underclass, ludzie odpady, patologia itd.) System społeczno ekonomiczny dla propagandowego efektu sukcesu i uniknięcia kolizji klas dobrze funkcjonujących w systemie, z ludźmi wyrzuconymi poza społeczeństwo, posługuje się mechanizmem ignorowania, odgradzania i wyciszania. Ten mechanizm z wielką przenikliwością zauważa Piotr Ikonowicz w felietonie "Niewidzialni" (http://www.nowalewica.pl/): "My, którzy przegraliśmy z kretesem w wyścigu szczurów, właściwie nie istniejemy upchani do piwnicznych izb, kontenerów, przytułków, oddziałów psychiatrycznych i poczekalni dworcowych, nie istniejemy. Nie ma nas, nie ma problemu. I wy wszyscy głupawo uśmiechnięci wcale nie jesteście o włos od podzielenia naszego losu. Bo tak wam mówią ci, którzy nas nie widzą i nie zobaczą dopóki nie skoczymy im do gardeł" – pisze Ikonowicz. Porównuje tę klasę ludzi z kastą "nietykalnych" – ludzi, którzy w Indiach byli poza marginesem społeczeństwa, których nie wolno było dotykać ze względu na obawę przed zbrukaniem się. Z tym podziałem kastowym też walczył Gandhi.

Odrzuceni, niewidzialni. Nas nie chcą widzieć u siebie na salonach, my nie możemy być politykami w ich polityce, bo jesteśmy nic nierozumiejącymi populistami. Nie dopuszczą nas do mediów, bo w mediach istnieje świat klasy średniej. Wniosek jest jeden – nie chcecie nas, więc i my mamy gdzieś wasz świat. Przestajemy brać udział w podtrzymywaniu przy życiu waszego systemu. Gandhi miał kołowrotek, my mamy też wiele prostych narzędzi, którymi obalimy wasze panowanie.

Pilot. Was można wyłączyć pilotem. Nie patrzeć na wasze zakłamane, chytre i drwiące miny, kiedy opowiadacie ludziom, że trzeba obniżać koszty pracy, ludziom, dla których obniżenie kosztów oznacza, że powinni przestać jeść. Nie patrzeć na cwaniaków z reklamy, którzy mówią, że jesteś tym co masz, że musisz, jak dżdżownica, konsumować i wydalać, inaczej nic nie jesteś wart. Wyłączyć polityka, który nie jest naszym przedstawicielem i mówi do nas obcym, wrogim językiem. Gazeta. Gazetą można wybijać ich jak muchy. Ale nie ich gazetami. Ich gazety służą do wybijania nas. Kupowanie w kiosku gazet z ich propagandą to samobójstwo. Tytuły takie jak "Fakt" są sposobem na oduczenie myślenia, a tych, którzy koniecznie chcą myśleć przejmuje "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita" itp. tytuły adresowane do klasy uprzywilejowanej. Chodzi o to, żeby nie przejąć sposobu myślenia, języka, stylu życia i wartości, które są narzucone z góry. Żeby myśleć w kategoriach własnych, robotniczych interesów, mówić własnym językiem, którym opiszemy nasz świat, o takim stylu życia, który czyni nas ludźmi wartościowymi ze względu na to, kim jesteśmy i co robimy, a nie ze względu na to, co mamy. Wreszcie nasze wartości są o wiele cenniejsze niż własność, uznana przez tamten świat za wartość naczelną. Nasze wartości są głęboko ludzkie, humanistyczne. Solidarność, człowieczeństwo, ochrona słabszych, wolność od wyzysku, wolność do realizowania się w życiu. Społeczeństwo i rodzina oparte na wzajemnym poszanowaniu i miłości a nie na sile pieniądza. My jesteśmy dziś spadkobiercami największych myślicieli humanistów od Sokratesa począwszy. My, bo nawet środowiska inteligenckie uczepiły się pańskiej klamki i odrzuciły tradycję stawania po stronie słabszych i walki o wolność i sprawiedliwość. Dziś inteligencja broni kapitału przed żądaniami robotników. I dziś musimy zrobić podobnie jak Gandhi. On i jego naród przestał korzystać z przemysłu włókienniczego obcego mocarstwa, my musimy przestać korzystać z przemysłu medialnego i politycznego mocarstwa ekonomicznego i politycznego. Zwyczajnie – zamiast czytać cudze gazety, musimy zacząć pisać swoje dla siebie i na własne potrzeby. Tworzyć i pisać na własnych stronach internetowych. I już początki są. Broszury "Curier UMCS" i lokatorska "Twierdza". Strona internetowa KSS, która jest zawsze aktualna i na bieżąco uzupełniana nowymi tekstami i wiadomościami. Przede wszystkim jest dostępna dla każdego, kto chce napisać tekst i go opublikować.

Jest jeszcze wiele narzędzi, którymi będziemy walczyć. Karta wyborcza. W sytuacji, kiedy nie ma naszej własnej partii, każda czysta karta wrzucona do urny, jest jak jeden szpadel ziemi, którym kopiemy grób klasie pasożytów. Oni żyją tylko dzięki parodii wyborów, dzięki temu, że ludzie dają im w głosowaniu nowe życie. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy większość społeczeństwa pozbawiona swojej reprezentacji politycznej oddaje pusty głos. W rzeczywistości na zawodowych komercyjnych polityków zagłosowałoby 5 czy 10% obywateli. To nie jest żadna legitymizacja władzy. To nie jest mandat do sprawowania władzy. To jest kopniak na aut. To jest jasny głos, że lud odrzucił władzę i system. Noblista Jose Saramago w swojej ostatniej powieści "Miasto białych kart" opowiada taką właśnie historię. Obywatele wrzucili do urn puste głosy. Skutkiem tego było wprowadzenie stanu wojennego przez system, którego ludzie już nie chcieli. Polityczna akcja pracowników najemnych polegająca na odmowie udzielenia poparcia partiom komercyjnym byłaby szokiem. Na tym nie koniec. Podejście to należy uzupełnić samoorganizowaniem się politycznym pracowników i wybieraniem spośród siebie. Odrzucając ich język, propagandę, wizję świata, wcale nie musimy już głosować na wskazane przez media partie, nie musimy wybierać mniejszego zła itd. Bo mniejszego zła nie ma. Jedno do drugiego jest podobne. Jak mówi przysłowie: "nie kijem to pałą". Zawsze znajdą jakiś sposób, żeby utrzymać nas w ryzach wyzysku.

Mamy wreszcie obowiązek wobec samego siebie i rodziny, za którą odpowiadamy, dbać o właściwe rozłożenie sił w pracy i przestrzegania zasad bhp. Podręcznik ergonomii i przepisy bhp to podstawowe pozycje w biblioteczce pracownika. Jak Ewangelia i katechizm. Świadomość siebie i tego, co robię jest obowiązkiem pracownika, którego jedynym kapitałem jest własne ciało i zdrowie.

A największy paradoks polega na tym, że my – prole, wykluczeni i niewidzialni, jesteśmy jedyną klasą, która może być duchowo i mentalnie wolna. Menadżerowie, japiszony, młode wilki, wszyscy ci, którzy są ostoją i budowniczymi kapitalizmu, nie mogą mówić tego, co myślą. Ich obowiązuje poprawność polityczna. Muszą chwalić rynek, szefa i Balcerowicza, Muszą udawać. Drzemią na koncertach jazzowych, bo trzeba udawać, że lubi się jazz. Wszystko co robią, robią, bo muszą. My tego nie musimy i możemy mówić co chcemy. Oni nas nie słuchają i nie będziemy mówić do nich. Będziemy ze sobą rozmawiać i tworzyć własny świat. Inny świat, w którym zaczniemy pracować tylko dla siebie, a nasi ekonomiczni okupanci stracą nad nami władzę, bo przestaniemy podtrzymywać ich próżniaczy żywot.

Jarosław Niemiec


Tekst ukazał się na stronie Nowej Lewicy (www.nowalewica.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku