Monika Karbowska: Pakiety ustaw na 8 marca

[2010-03-07 08:28:57]

Monika Karbowska, feministka, europejska działaczka lewicy, od 14 lat mieszka we Francji, gdzie pracuje naukowo, współpracuje ze Stowarzyszeniem "Neutrum", partią RACJA Polskiej Lewicy oraz polskim ruchem feministycznym i alterglobalistycznym - rozmawia Piotr Szumlewicz.


Czym jest dziś 8 marca dla kobiet w Polsce? Jakie są główne problemy, z którymi się spotykają?

Feministki na świecie rzuciły hasło, aby w tym roku obchody święta były bardziej zjednoczone. Światowy Marsz Kobiet postanowił rozpocząć całą swoją kampanię w tym roku właśnie od obchodów 8 marca. Chodzi o to, aby w każdym kraju na świecie były tego dnia akcje i aby były one możliwie zintegrowane, aby sformułowano wspólne postulaty. Miałaby to być wspólna podstawa, która w wielu krajach mogłaby przyjmować odmienny, konkretny kształt. Na przykład kwestii prawa do aborcji prawie w ogóle nie porusza się w Afryce, a jest to jedna z podstaw ruchu feministycznego w Europie. Dla mnie 8 marca jest czymś naturalnym. Gdyby tego święta nie było, trzeba by je wymyśleć, bo to jedyny dzień w roku, kiedy zwraca się uwagę na sprawy kobiet i kiedy można je medialnie nagłośnić, a zarazem spotkać się razem i zaistnieć w przestrzeni publicznej. Istniejemy też poza 8 marca, ale to ten dzień, kiedy różnice między nami mogą odrobinę opaść i to, co nas łączy, bardziej wyjdzie na powierzchnię. Na Manifie chcę zostać, bo wiele mi o niej opowiadano, a będzie to moja pierwsza Manifa w Polsce. Będę tutaj z transparentami i postulatami Światowego Marszu Kobiet.

W Paryżu będzie wielka demonstracja jednocząca wszystkie części ruchu kobiecego i mająca wywrzeć presję na rządzie Sarkozy’ego. W tej chwili sytuacja kobiet we Francji jest bardzo trudna, co wiąże się z masowym bezrobociem. Jeżeli milion osób straciło pracę w zeszłym roku, w tym połowa albo więcej kobiet, to milion osób się znajdzie na najniższym zasiłku, 400 euro, z którego trudno jest wyżyć i one stracą w przyszłym roku mieszkanie. Warto sobie z tego zdać sprawę. Sarkozy likwiduje miejsca pracy we wszystkich sektorach publicznych. Ponadto, likwidując w szpitalach centra wykonujące aborcje, faktycznie skraca on prawo do aborcji z 12 tygodni do 7. Aborcja będzie możliwa wyłącznie poprzez pigułkę antyaborcyjną, co można robić jedynie przez 7 tygodni. Więc de facto jest to ograniczenie prawa do aborcji. Cały czas spadają na nas tego typu kamienie, ale dopiero teraz francuskie feministki widzą, że to jest zmasowany atak na prawa kobiet. Niestety jesteśmy dosyć słabe, nie jesteśmy awangardą społeczną, lecz ruchem organizacji, związków zawodowych czy jednostek, który nie obejmuje szerokich rzesz kobiet. Nawet nie chodzi o to, że one się nie identyfikują z postulatami, ale ciężko im ot tak wsiąść w pociąg, przyjechać do Paryża i uwierzyć, że taka demonstracja coś im da. Te kobiety przeważnie popierają manifestacje, ale nie wierzą, że one cokolwiek zmienią. Bo jak kobiety mają strajkować? Mogą strajkować jako robotnice, ale co mają zrobić, aby protestować przeciwko likwidacji centrów w szpitalach publicznych? Strajk generalny kobiet to rzecz bardzo trudna.

Co sądzi Pani o parytetach?

Dla mnie parytet jest po prostu jednym z wielu narzędzi walki. Burzliwe dyskusje na ten temat we Francji trwały wiele lat, brało w nich udział dużo filozofek, specjalistek od nauk politycznych, które debatowały czy parytet to nie jest robienie z kobiet osób specjalnej kategorii, czy rzeczywiście republika jest jedna i niepodzielna i czy nie jest to męska perspektywa. Myślę, że możemy już wyciągnąć jakiś bilans z parytetu, który już 10 lat istnieje we Francji w formie bardzo niedoskonałej, bo wystarczy zapłacić karę za brak parytetu i nawet małe partie ją płacą. Faceci naprawdę są gotowi na wszystko, aby się pozbyć kobiet z polityki. Tak to wygląda, to jest konkretna władza, która przynosi pieniądze i wiadomo, że panowie nie chcą się tych pieniędzy pozbyć na rzecz koleżanek. Więc moim zdaniem nieparytetowe listy powinny być w ogóle nielegalne. Jeżeli nie są parytetowe, nie powinno być możliwości ich zgłaszania. Po drugie, parytet ma sens, jeżeli stoi za nim ruch społeczny. Gdy socjaliści ogłosili tę ustawę, to były różne ruchy społeczne: ruch alterglobalistyczny, nowy ruch feministyczny, ruch dotyczący związków partnerskich. Te ruchy razem spowodowały, że parytety nie funkcjonowały w ideologicznej próżni. Natomiast jeżeli parytet byłby poparty ruchem społecznym, to lokalnie może wiele ruszyć w głowach ludzi. Podam tutaj konkretny przykład. W latach 2001–2002 byłam w futbolowym klubie sportowym we Francji, do którego należało wiele kobiet i mężczyzn. Kobiety założyły klub, ale mężczyźni prędko przejęli władzę. Był moment, w którym faceci dyktowali wszystko. Przykładowo jak były fundusze, to oni brali pieniądze i jeździli na wyjazdy zagraniczne, a my nie miałyśmy środków nawet na ubiór sportowy. Ale w pewnym momencie kobiety się zbuntowały, odwołując się do ustawy o parytecie. Sama idea parytetu spowodowała, że koleżanki zaprotestowały i powiedziały, że ma być we władzach po 50% kobiet i mężczyzn oraz równy dostęp do funduszy. W ten sposób ustawa, która nie była pomyślana w takim celu, zadziałała nawet na niskim szczeblu. Dzięki oddolnemu zaangażowaniu i dużemu ruchowi społecznemu jego wprowadzeniem nie były zainteresowane jedynie kobiety z burżuazji, chcące poprawić w ten sposób swoją sytuację osobistą. Ponieważ był ruch społeczny, to w wyborach w 2001 roku bardzo wiele kobiet weszło do instancji lokalnych, w tym na stanowisko merów wybrano 40% kobiet, czyli o wiele więcej niż wcześniej. Bardzo wiele kobiet weszło zatem do rad lokalnych, sporo kobiet weszło też na poziomie regionalnym. Niestety, pomimo ustawy o parytecie, w parlamencie krajowym jest wciąż 15–20% kobiet, czyli skandalicznie mało.

Tak czy inaczej parytet jednak nie wystarczy. Trzeba umożliwić kobietom angażowanie się w politykę. Wiadomo, że wszystkie zebrania odbywają się o godzinie 19. Obowiązki domowe nie są dzielone i kobietom jest trudno z tego powodu uczestniczyć w polityce. Po drugie, jest to też kwestia prekariatu kobiecego. Kobiety boją się, że jak stracą pracę, którą mają, na rzecz wykonywania obowiązków politycznych, to potem nie będą mogły do niej wrócić. Wobec tego działaczki z Europejskiej Inicjatywy Feministycznej, w tym komunistyczne radne z południa Francji, wymyśliły, że powinno być coś takiego jak specjalny status osoby wykonującej obowiązki publiczne. Ten status ma im zapewnić powrót do zawodu albo dokształcenie do innego zawodu, jeżeli powrót nie jest możliwy. Chodzi o to, aby powiedzieć kobietom, że bycie posłanką czy radną to nie jest jakiś wolny zawód, lecz służba publiczna i jak się z niej odchodzi, to się wraca do swojego zawodu.

Myślę zaś, że w Polsce parytet to pomysł, który ma niewielki sens. Dla mnie w Polsce najważniejsza jest likwidacja antydemokratycznych ustaw, każących zbierać podpisy pod listami wyborczymi. Jak mówię o tym we Francji, ludzie odpowiadają, że to jest cenzusowa demokracja. W krajach zachodnich są progi wyborcze, ale jeżeli partie miałyby się najpierw koncentrować na zbieraniu podpisów, to potem nie miałyby czasu ani pieniędzy na kampanię wyborczą. Taki wymóg zatem skutecznie tłamsi demokrację. Uważam, że lewica w Polsce obecnie nie powinna koncentrować się na parytecie, tylko walczyć o likwidację wymagań związanych ze zbieraniem podpisów. To powinno być naszym pierwszym celem odnośnie ordynacji wyborczej.

W Polsce nie ma silnego ruchu społecznego i parytet dotyczyłby tylko tych kobiet, które już są biznesmenkami czy byłymi ministerkami jak Henryka Bochniarz. W takiej sytuacji on by nic nie zmienił, a nawet mógłby zniechęcić do feminizmu szerokie rzesze społeczne. W obecnych warunkach parytet służyłby tylko temu, aby wąskie elity kobiet były szanowane ze strony swoich kolegów. W ten sposób bogate kobiety, broniąc parytetu, manipulują innymi warstwami dla realizacji swoich interesów.

Jakie 3 ustawy zaproponowałaby Pani na początek, gdyby została szefową rządu?

To byłby pakiet ustaw. Pierwszy dotyczyłby rozdziału kościoła i państwa, a wzorem byłoby tu ustawodawstwo francuskie: państwo nie finansuje kościoła, kościół się sam finansuje i musi się zdeklarować jako związek wyznaniowy. Państwo zrywa konkordat, który – w obecnym kształcie – wskazuje, że Polska utraciła suwerenność. Państwo usuwa religię ze szkół, a w jej miejsce wprowadza wychowanie obywatelskie (oczywiście, po konsultacjach społecznych, gdyż musi istnieć consensus odnośnie wartości – nie mogą one zostać narzucone odgórnie). Zlikwidowany zostaje Fundusz Kościelny oraz Komisja Wspólna Episkopatu i Rządu, za sprawą której oddaje się dziś majątek narodowy Watykanowi. Przeprowadzony zostaje audyt dóbr oddanych kościołowi po 1989 roku i kościół zwraca zagrabione dobra. Jak to miałoby wyglądać? Kościół zachowuje dobra znacjonalizowane po roku 1950, a wszystkie inne zwraca. Tam zaś, gdzie doszło do nadużyć, powinny być nałożone kary.

Kolejna sprawa to likwidacja IPN-u i spalenie wszystkich archiwów, w myśl ustawy greckiej z 1991 roku, za sprawą której doszło do spalenia akt policyjnych z lat 1936–1974. Było to niekorzystne dla lewicy, gdyż głównie komuniści siedzieli w więzieniach, jednak okazało się koniecznością, by powstała zgoda narodowa. Uważam, ze czas skończyć z manipulacją, którą uprawia się w Polsce od dwudziestu lat. Spalenie archiwów to sprawa kluczowa. Później można by stworzyć komisję pojednawczą, gdzie sami obywatele i obywatelki przedstawialiby krzywdy, których zaznali, ale zadośćuczynienie byłoby przede wszystkim moralne.

Drugi pakiet to ustawa o zdrowiu. Polegałaby ona na legalizacji aborcji, refundacji antykoncepcji i edukacji seksualnej – świeckiej i antyseksistowskiej – w szkołach. Ustawa zahamowałaby prywatyzację i ustanawiała konieczność podjęcia prac nad kartą praw pacjentów, by mieli oni prawo krytykować działania władz w obrębie ochrony zdrowia. Kolejna sprawa to audyt publicznej służby zdrowia: weryfikacja tego, co już zrobiono, i tego, co powinno być zrobione w przyszłości, aby polska służba zdrowia publiczna zbliżyła się do standardów zachodnich krajów Unii Europejskiej. Trzeba by postawić naszym partnerom z Unii wymóg wspólnej publicznej europejskiej polityki zdrowotnej. Kolejna rzecz to podwyżki dla pielęgniarek i lekarzy w publicznej służbie zdrowia, podjęcie prac nad lepszą ochroną zdrowia, w tym zdrowia psychicznego. Finansowanie służby zdrowia odbywałoby się z podatków od zysku i obrotu kapitałowego, a zatem ciężar przerzucony zostałby na firmy.

Trzeci pakiet to pakiet ekonomiczno-socjalny: opodatkowanie najbogatszych, wprowadzenie płacy maksymalnej, podwyżka płacy minimalnej do 600 euro. Trzeba postawić naszym zachodnim partnerom kwestię dojścia Polski do europejskiej płacy minimalnej, a w ciągu następnych dziesięciu lat powinno dojść do wyrównania płac na poziomie europejskim. Koncerny będą się musiały dostosować możliwie szybko do podwyżki płac, a małym firmom trzeba będzie pomóc, np. poprzez czasowe dopłaty ze specjalnego funduszu. Należy zwolnić z podatku ludzi, którzy mają dochody niższe lub równe z płacą minimalną (tak jest np. we Francji). Trzeba także wymóc na naszych partnerach europejskich rozpoczęcie prac nad Europejskim Kodeksem Pracy i Europejską Inspekcją Pracy. Ponadto należałoby wstrzymać prywatyzację, przeprowadzić audyt już dokonanych prywatyzacji, dokonać zwrotu zagrabionego mienia, ukarać biznesmenów winnych złodziejskiej prywatyzacji. Trzeba także zrobić audyt polskiego przemysłu: co jest produkowane i co chcemy produkować. Warto również zastanowić się nad relokalizacją przemysłu europejskiego: czas skończyć z podejściem do Europy Wschodniej jako do miejsca, w którym koncerny delokalizują się, by obniżyć ceny, a o które się zupełnie nie dba, jeśli chodzi o poziom życia i infrastruktury. Trzeba walczyć o wspólną europejską politykę przemysłową, zakładającą, że w Europie będziemy produkować dobra, które konsumujemy zamiast ciągle napędzać globalizację i powiększać zyski firm poprzez obniżanie płac pracowników i cen produktów. Relokalizacja przemysłu europejskiego jest też polityką pro-ekologiczną, gdyż dobra, które konsumujemy, nie powinny przemierzać tysiąca kilometrów ciężarówkami i statkami kontenerowymi z Chin, spalając ropę, niszcząc środowisko i powiększając efekt cieplarniany. Tak dzieje się obecnie, podczas gdy w Europie nie ma pracy, a znaczna część europejskiego proletariatu jest wykluczona z procesu produkcji, a więc i decyzji. Jeśli chodzi o rolnictwo, to należy wprowadzić minimalne ceny skupu dla małych gospodarstw, a całą politykę rolną raz jeszcze negocjować z naszymi partnerami.

I wreszcie jako czwarty proponuję pakiet polityczny: natychmiastowe wyjście z Afganistanu, zawieszenie współpracy z NATO i USA, likwidacja wymogu zbierania podpisów do rejestrowania list wyborczych oraz parytet.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


18 maja:

1872 - Urodził się Bertrand Russel, angielski filozof i działacz społeczny.

1895 - Urodził się Augusto Sandino, nikaraguański przywódca partyzancki.

1931 - Jednodniowy strajk 35 tysięcy górników z Zagłębia Dąbrowskiego zwiazany z zapowiedzią obniżki płac o 15 proc., w wyniku strajku obniżkę cofnięto.

1974 - Ukończono budowę najwyższego w świecie masztu radiowego w Gąbinie.

1980 - W południowokoreańskim Kwangju doszło do masakry studentów protestujących przeciwko dyktaturze generała Chun Doo-hwana.

1995 - W Nikaragui powstała lewicowa partia polityczna Movimiento Renovador Sandinista (MRS).

2006 - Parlament Nepalu proklamował laickość kraju.


?
Lewica.pl na Facebooku