Ankieta na Dzień Kobiet

[2010-03-08 08:16:36]

Czym jest dziś 8 marca dla kobiet w Polsce? Jakie są główne problemy, z którymi się spotykają?


Małgorzata Tarasiewicz:


Trudno się zdecydować, które z problemów dzisiejszych Polek uznać za najważniejsze, ponieważ jest ich bardzo dużo i dotyczą wielu sfer życia kobiet. W tym roku w Gdańsku, gdzie mieszkam, z okazji 8 marca odbędzie się marsz poświęcony problemowi ekonomicznego wykluczenia kobiet. Feminizacja ubóstwa jest rzeczywiście jedną z najważniejszych spraw, której nie poświęca się wystarczającej uwagi, brak jest zabezpieczeń socjalnych i podstawowych rozwiązań prawnych, które poprawiłyby sytuację kobiet. Nie ma na ten temat debaty publicznej, nie jest to modny temat, który pojawiałby się często w mediach. Widzimy najwyżej prezentowane w telewizji pojedyncze przypadki kobiet w tragicznej sytuacji materialnej, którym telewidzowie mogą przesłać używane ubrania lub datki, ale brak jest systemowych rozwiązań, wprowadzenia skutecznych i długoterminowych programów zaradczych. A przecież kobiety również płacą podatki i, przywołując teorię "gender budget", środki budżetowe powinny być również przeznaczane na ich potrzeby. Międzynarodowy Dzień Kobiet to okazja, żeby głośno powiedzieć o sprawach, które na co dzień chętnie są przemilczane. Rząd premiera Tuska do tej pory nie powołał nawet kompetentnej osoby, która zajmowałaby się kwestią równego statusu kobiet i mężczyzn. Wydaje się, że w tej chwili mamy jeden z najgorszych od 20 lat rząd jeśli chodzi o sprawy kobiet i dobrze, że mamy 8 marca szansę upomnieć się o swoje prawa.

Yga Kostrzewa:


8 marca jest symbolicznym dniem, w którym zauważa się kobiety. Często kupuje im kwiatka, ale już nie rajstopy jak za czasów PRL. Dobrze, że chociaż tego dnia jest szansa, aby wyartykułować potrzeby kobiet, pokazać ich problemy, z czym się na co dzień borykają. Główne problemy – jest ich bardzo wiele. Dla różnych kobiet zapewne bardzo różne, choć można je jakoś pogrupować. Kwestie ekonomiczne – kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Pracują często dodatkowo w domu, a trzeba przyznać, iż jest to prawie drugi etat – nieopłacany. Nie mają prawa do przerywania ciąży, przepisy są tutaj bardzo restrykcyjne, jedne z najbardziej konserwatywnych w Europie (stąd podziemie aborcyjne i turystyka aborcyjna, o których się dość mało mówi). Możemy to jeszcze dodać problemy kobiet z mniejszości etnicznych, lesbijek, etc.

Bożena Umińska-Keff:


Czym jest dla kobiet, nie wiem, dla mnie jest okazja do przypomnienia o problemach kobiet co szczęśliwie ma postać Manify. Główny temat to dyskryminacja przez wykluczenie z praw człowieka, co się wyraża w zakazie aborcji.

Ewa Dąbrowska-Szulc:


Sądzę, że to dobry pomysł, by przed 100. rocznicą przyjęcia propozycji Klary Zetkin, zastanowić się, czym w naszym kraju, w pierwszej dekadzie XXI wieku jest Międzynarodowy Dzień Kobiet. Nie roszczę sobie prawa do wyrażania opinii w imieniu wszystkich kobiet w Polsce. Świętowanie 8 marca to nie tylko rozrywkowe wyjście z Manifą na ulice stolicy oraz paru większych miast w Polsce i skutkiem tego wejście z ciągle nierozwiązaną kwestią kobiecą w roli "michałka medialnego" do agendy informacyjnych programów telewizyjnych. 8 marca dla mnie, przewodniczącej Stowarzyszenia Pro Femina, jest okazją do przypomnienia podstawowej prawdy, że człowiekiem jest kobieta – nie zarodek. Za najistotniejszy problem kobiet uważam bezrobocie i niesprawiedliwą strukturę wynagrodzeń w sfeminizowanych zawodach. Dobra jakość kształcenia, wychowania, ochrony zdrowia i opieki społecznej to podstawowe warunki dobrostanu społeczeństwa.

Agnieszka Sosińska:


8 marca to dzień jak co dzień. Dzieci idą do szkoły, trzeba im zrobić kanapki, przypilnować czy odrobiły lekcje, ugotować obiad, posprzątać, iść do pracy... może niektóre z nas dostaną kwiaty, także te, które widują je raz do roku. Ale bycie kobietą w Polsce nie jest usłane różami. Niska płaca, często w zawodach bez perspektyw, nieszanowanych społecznie, brak osłon socjalnych dla kobiet pracujących w domu, niższa płaca za tę samą pracę. Średnio w Polsce bowiem kobiety zarabiają o 30% mniej niż mężczyźni zatrudnieni na tych samych stanowiskach i posiadający te same kwalifikacje. Coraz większe obarczenie opieką nad dziećmi i osobami starszymi, bo w naszym kraju brakuje, żłobków, przedszkoli, odpowiedniej opieki nad seniorami. Bieda na starość, bo kobiety żyją dłużej, a zarabiają mniej i krócej, więc mają niższe emerytury. Brak odpowiedniej opieki zdrowotnej, brak profilaktyki, choćby raka szyjki macicy, który zbiera wśród Polek ogromne żniwo. Brak dostępu do legalnej, bezpiecznej, godnej i zgodnej z decyzją kobiety aborcji. I wiele innych...

Co sądzisz o parytetach? Dlaczego uważasz, że warto je wprowadzić?


Małgorzata Tarasiewicz:


Parytet jest rozwiązaniem tymczasowym, które wpłynie na zwiększenie ilości kobiet we władzy politycznej i doprowadzi do sytuacji, w której udział kobiet w polityce będzie naturalny. Przykładowo, w Danii, gdzie do niedawna istniały parytety na listach wyborczych, w tej chwili z nich zrezygnowano, ponieważ udało się doprowadzić do sytuacji, w której 37,4% parlamentarzystów to kobiety. Kobiety stanowią połowę ludzkości i w sposób oczywisty chcą adekwatnego czy, mówiąc inaczej, sprawiedliwego podziału władzy politycznej; równego udziału w decydowaniu o gospodarce i życiu społecznym. W Polsce chcemy wprowadzenia parytetów na listach wyborczych, co nie oznacza jeszcze, że będziemy mieli równą liczbę kobiet i mężczyzn w parlamencie. Damy w ten sposób szansę wyborcom zagłosować na kobiety. Podczas konstruowania list wyborczych ważne jest również umieszczanie kobiet na tzw. "biorących" miejscach na liście, czyli np. na jej początku. Nie wystarczy więc, żeby na liście wyborczej była połowa kobiet, najlepiej jeśli znajduje się na niej na przemian kandydat i kandydatka.

Yga Kostrzewa:


Parytety są takim mechanizmem, który umożliwia kobietom dość szybką odskocznię, mają być trampoliną do tego, aby mogły łatwiej wejść w politykę, która jest bardzo zmaskulinizowana. W obecnym Sejmie zasiada ich zaledwie 20%, w Senacie - tylko 8%. Warto zauważyć, iż proponowana ustawa o parytetach zakłada 50% obecność każdej z płci jedynie na listach wyborczych i to wyborcy mają zdecydować, na kogo będą głosować. Na jednym ze spotkań o parytetach, które odbyło się w Lambdzie Warszawa, Izabela Jaruga-Nowacka mówiła o tym, jak się kształtuje obecnie listy wyborcze – to po prostu czyste kolesiostwo. A do kolesiostwa kobiety raczej nie mają dostępu... Jednym słowem – warto, aby odsetek kobiet we władzach i w parlamencie zwiększał się. To zmieni kształt polityki i bardziej ją urealni. Przecież społeczeństwo składa się w połowie z mężczyzn i w połowie z kobiet. Ponadto dlaczego zgadzamy się, aby faceci decydowali za nas, co jest dla nas dobre, aby kształtowali prawo dotyczące kobiet, nie będąc nimi?

Bożena Umińska-Keff:


Parytet powinien być, choć może on na początek zasilić w kobiety partie prawicowe, ale taka jest zasada równiej reprezentacji. Parytet wyraża prosty fakt, ze kobiety przez tysiąclecia nie uczestniczyły w sprawowaniu władzy ani nie miały do niej dostępu w inny sposób, były wykluczone ze sfery publicznej, z edukacji, z rynku pracy (poza pracami fizycznymi) etc. Mamy też określony społeczny wizerunek obu płci – krokiem do wyrównania tej nierównowagi między płciami są między innymi, parytety.

Ewa Dąbrowska-Szulc:


Przede wszystkim niby dlaczego tylko partie polityczne mają prawo tworzenia list osób ubiegających się o miejsce w parlamencie? Parytet płci na listach wyborczych uważam za jeden z mechanizmów, dających szansę odmienienia składu ciała prawodawczego. Z zastrzeżeniem, że konieczna jest dobra konstrukcja mechanizmu, czyli dopracowanie szczegółów: układanie list naprzemiennie kandydatka/kandydat; na zmianę na pierwszym miejscu kandydatka/kandydat; listy niespełniające tego warunku nie mogą być rejestrowane. Wątpiących odsyłam do projektu ustawy i jej uzasadnienia, przedstawionego przez prof. Małgorzatę Fuszarę. Tak długo, jak kobiety, stanowiące ok. 52% naszego społeczeństwa, będą niedoreprezentowane w sejmie, tak długo między bajki należy włożyć twierdzenie o "emanacji narodu". Osobiście bardziej wolałabym żyć w dobrym społeczeństwie niż w potężnym narodzie.

Agnieszka Sosińska:


Kwoty to mechanizm zapewniający bardziej równy, sprawiedliwy, demokratyczny dostęp do władzy obywatelom. Parytet płci na listach wyborczych zgodny z projektem ustawy powstałej z inicjatywy m.in. Kongresu Kobiet Polskich krytykowany jest jako narzędzie mechaniczne, pozbawione "naturalności", niepotrzebne. Przeciwnicy mówią, że już teraz mamy tyle kobiet w polityce, ile chce społeczeństwo. Nieprawda. Projekt ustawy o parytecie da wyborcom możliwość realnego dokonania decyzji, czy chcą głosować na mężczyznę, czy na kobietę z wybranej partii. Żeby taki wybór był możliwy, najpierw wyborca musi mieć między kim a kim wybrać. To zapewnia mu parytet. Jest to rozwiązanie zachowawcze. Nie proponuje się zarezerwowania konkretnej liczby mandatów dla kobiet. Nie narzuca się naprzemienności umieszczania na listach kobiet i mężczyzn. Umożliwia się wybór prawdziwie demokratyczny.

Jakie 3 ustawy zaproponowałaby Pani na początek, gdyby została Pani szefową rządu?


Małgorzata Tarasiewicz:


Trudno w tym przypadku o oryginalność, ponieważ sądzę, że każda feministka wymieni na pierwszym miejscu liberalizację ustawy aborcyjnej. Dodatkowo, szczególnie ważne jest dla mnie wprowadzenie zmian w ustawie zwalczającej przemoc domową – to sprawca, a nie ofiara powinien być zmuszony opuścić mieszkanie, nawet jeśli jest jego współwłaścicielem. W kilku innych krajach ta sprawa została uregulowana i nie rozumiem dlaczego w Polsce tak długo rozwiązanie mające na uwadze dobro ofiar przemocy domowej, którymi najczęściej są kobiety, nie zostaje wprowadzona w życie. Chciałabym też, żeby pełnopłatny urlop ojcowski był zdecydowanie dłuższy niż w tej chwili, ponieważ 1 tydzień (a docelowo, w 2012 roku 2 tygodnie, jak przewiduje w tej chwili prawo) to za mało, żeby wyrównać szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy jeśli chodzi o negatywne nastawienie pracodawcy do kobiet, które chcą zostać matkami.

Yga Kostrzewa:


To jest bardzo trudne pytanie... Ja byłabym na pewno zajętą i aktywną premierką. Dobrałabym sobie zespół specjalistów i specjalistek niezależnie od partyjnych umocowań, który byłby w stanie ciężko i efektywnie pracować. I chciałabym odważnie promować takie prawo, które jest dla obecnie rządzących niewygodne i trudne – właśnie związane z prawem do przerywania ciąży, ze związkami partnerskimi, zdecydowanym rozdziałem kościoła od państwa. Ale wiem, że takie ustawy pisze i uchwala się dość długo. I na pewno jest wiele palących innych kwestii, które wymagają pilnych uregulowań. Trzeba by dobrze się zastanowić i rozsądnie zaplanować strategię, bo zapewne wiele środowisk chciałoby zmian, a nie da się wszystkiego naraz zmieniać.

Bożena Umińska-Keff:


Raczej cztery:
1. Ustawa regulująca zasadą oddzielenia państwa i kościoła, wyznaczenie jasnej sfery świeckiej i religijnej, niemieszanie ich. W następstwie, jak we Francji, usunięcie symboli religijnych ze sfery państwowej. Na pewno z urzędów.
2. Dużo bardziej liberalna niż obecnie ustawa o przerywaniu ciąży, z paragrafem dotyczącym zdrowia psychicznego kobiety, jej warunków zdrowotnych, społecznych, ekonomicznych. Docelowo kobieta nie musi się tłumaczyć nikomu, dlaczego podejmuje taką, a nie inną decyzję.
3. Regulacja dotycząca nieślubnych związków hetero i homo, z efektem takim, aby ich uprawnienia były takie same jak ślubach hetero.
4. Zestaw regulacji, których celem byłoby niwelowanie różnic ekonomicznych między obywatelami.

Ewa Dąbrowska-Szulc:


Zakładając, że mam poparcie w Sejmie, zabrałabym się za ustawy najprostsze, niewymagające długich prac studialnych. Po pierwsze: zniesienie antyaborcyjnej ustawy z 7 stycznia 1993 roku i zastąpienie jej ustawą bioetyczną. Po drugie: zerwanie konkordatu, wycofanie kleru wszelkich religii, na czele z rzymskokatolicką, ze struktur państwa; Po trzecie: wycofać polskie wojska z wszelakich "misji". A potem, zakładając, że mam kompetentną ekipę fachowych urzędniczek (co jest najmniejszym kłopotem), zabieram się do rozwiązywania problemów, jakie wymieniłam w odpowiedzi na pierwsze pytanie.

Agnieszka Sosińska:


1. Liberalizację ustawy o aborcji, żeby nierzadko trudna decyzja była poprzedzona kompetentną radą psychologa, pewnością o dostatecznym wsparciu socjalnym ze strony państwa, życzliwą i kompetentną informacją ze strony lekarza ginekologa. Żeby decyzja o aborcji była świadoma, odpowiedzialna, czyniona w godnych warunkach, w poczuciu bezpieczeństwa. Tak też sam zabieg. Dla 80 czy 200 tysięcy kobiet rocznie.
2. Nad tą ustawą już toczy się debata, ale – parytet płci na listach wyborczych. Bo równość to nie 1/3 w społeczeństwie, gdzie większość stanowią kobiety, i gdzie "ich" sprawy, a w rzeczywistości sprawy nas wszystkich leżą odłogiem. Równość to nie opłata za kobiety, za największą ich liczbę. Nie jesteśmy przedmiotem handlu, jesteśmy ludźmi żyjącymi w demokratycznym kraju, pełnoprawnymi obywatelkami. Mamy prawo do równych szans, także na udział w polityce i w podejmowaniu decyzji ważnych dla całego kraju, i całego społeczeństwa, którego stanowimy połowę.
3. Wynagrodzenie pracy domowej kobiet. Zapewnienie im godnych warunków życia na starość. Jako forma zapłaty za pracę, za którą zapłacić nie można, bo wychowanie, miłość, troska i opieka są bezcenne.

Małgorzata Tarasiewicz - dyrektorka Stowarzyszenia Współpracy Kobiet, NEWW-Polska.

Yga Kostrzewa - działaczka LGBT, feministka, ekolożka.

Bożena Umińska-Keff - pisarka, publicystka, wykładowczyni na Gender Studies.

Ewa Dąbrowska-Szulc - przewodnicząca stowarzyszenia Pro Femina.

Agnieszka Sosińska - działaczka Młodych Socjalistów, platformy Europejskiej Lewicy EL-Fem oraz Nieformalnego Porozumienia Kobiet 8 Marca.

całość przygotowali i opracowali: Przemysław Prekiel
Piotr Szumlewicz


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


6 maja:

1758 - W Arras urodził się Maksymilian Robespierre, jeden z przywódców Rewolucji Francuskiej.

1835 - W protestacji sekcji Grudziąż wobec chęci postawienia Centralizacji na czele Towarzystwa Demokratycznego Polskiego użyto wyrazu "socjalizm".

1862 - Zmarł Henry David Thoreau, amerykański pisarz, poeta i filozof transcendentalista.

1867 - W Glinojecku urodził się Bolesław Jędrzejowski, publicysta, współzałożyciel PPS.

1935 - W USA powołano Works Progress Administration - jeden z najważniejszym elementów polityki New Dealu.

1936 - CKW PPS odmówił zatwierdzenia nowo wybranych władz okręgowych PPS w Łodzi i Lwowie, pozostających pod wpływem lewicy partyjnej.

1947 - Urodziła się Martha Nussbaum, amerykańska filozofka i etyczka.

1999 - W Niemczech pierwsza para homoseksualna zawarła związek partnerski.

2012 - François Hollande (PS) wygrał wybory prezydenckie we Francji, pokonując w II turze urzędującego prezydenta N. Sarkozy’ego.


?
Lewica.pl na Facebooku