Marek Tobolewski: Brawura pod romantyczną presją

[2010-06-08 09:04:42]

Ułańska szarża – tak jawi mi się katastrofa pod Smoleńskiem po ujawnieniu zapisu rozmów z czarnych skrzynek rządowego Tupolewa. Brawura i emocje po raz kolejny w naszej historii wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem. Odpowiedzialnością za wypadek obarczyć więc trzeba nie tyle pilotów, ile romantyczny światopogląd, któremu ulegli.

Wiedzieli, że warunki są skrajnie trudne. Rozmawiali o mgle, braku odpowiedniej widoczności, konieczności odejścia na lotnisko zapasowe w razie niepowodzenia podejścia. Koledzy przestrzegali i sugerowali ostrożność, wieża kontrolna odradzała lądowanie, urządzenia pokładowe wzywały pod podniesienia maszyny. Ale to tylko słowa, kunktatorskie maski, złudzenie realizmu i praktycznego stosunku do świata. Bo w chwili próby, w sytuacji granicznej wahań żadnych nie było – do końca brnęli, metodycznie, choć ze świadomością, że tragedia wisi w powietrzu, niemal bez słów. Aż do ścięcia pierwszych drzew, gdy w kabinie rozległy się głośne krzyki.

Znamienne, że załoga nie krzyczała "Jezu, Jezu!", jak to wkrótce po katastrofie opisywał "Fakt", lecz po prostu "Kurwa mać!". To takie polskie! Podobnie polskie jest zresztą przeinaczanie tego właśnie przez springerowski "Fakt" kupowany nader często z "Naszym Dziennikiem" i "Gazetą Polską". Najlepsi synowie narodu, a do takich przecież należeć muszą i sam Prezydent, i służący mu wojskowi, nie powinni przecież zachowywać się jak żule spod budki z piwem, lecz uduchowieni bohaterowie. Choć w tym wypadku "kurwa mać!" to nie tyle wulgaryzm, ile dowód, jak płaskie i jednowymiarowe staje się człowieczeństwo poddane presji przerastającej jego możliwości.

Filozofowie, kulturoznawcy i ekonomiści trąbią, że po 1989 r. polski romantyzm umiera, zwyczajnie ginie pod butem normalizacji i modernizacji. Że wcale tak być nie musi – wskazywały spazmy żałoby narodowej, pełen emocji pochówek Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu czy antyrosyjskie fobie, którymi podszyte są groteskowe teorie o zamachu na Prezydenta RP. Po ujawnieniu zapisów czarnych skrzynek można już śmiało stwierdzić, że pogłoski o śmierci polskiego romantyzmu są stanowczo przedwczesne. Brawurowy lot ku zgubie dowodzi, że mit, który wzniecał powstania i nakazywał rzucać się z szabelką na czołgi, wciąż determinuje nasze postawy i działania.

Teza, że za katastrofę odpowiadają piloci poddani presji polskiego romantyzmu pozornie odsuwa na dalszy plan pytanie o to, czy ktoś osobiście zachęcał bądź zmuszał załogę do lądowania w Smoleńsku. Dyrektor Kazana i generał Błasik rozkazywali pilotom czy tylko "stali im nad głowami"? Czy reakcji prezydenta Kaczyńskiego obawiał się drugi pilot, gdy mówił "Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.)"? A może po prostu piloci wyssali wraz z mlekiem matki i doprawili szkolnymi lekturami mit romantycznego śmiałka, który nie cofnie się przed niczym w imię zasady: najważniejszy jest czyn, mniejsza o refleksję, mniejsza o konsekwencje? Jakoś to przecież będzie, a jeśli nawet nie, cóż, katastrofa też może być taka piękna...

Stwierdzenie, że winny jest romantyzm, nie oznacza jednak zdjęcia odpowiedzialności z prezydenta Kaczyńskiego. Wszak to on i jego ekipa robili wszystko, by ożywiać ten mit. Wielkomocarstwowy zryw, Polska jako szczególny obywatel – by nie powiedzieć: Chrystus – Europy, walka o "wolną Gruzję" czy kult Powstania Warszawskiego to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Sam pomysł na wylot do Smoleńska, w polskim terminie i patriotycznym gronie, pochodzi z tej samej romantycznej narracji. Najgorsze jednak, że nie tylko w optyce PiS-u, ale i zdecydowanej większości Polaków, tragiczny finał lotu TU-154 nie stał się wcale powodem do przytomnej refleksji, lecz kolejnym elementem narodowej legendy, która ma nas tak destrukcyjny wpływ.

Czy tak być musiało, czy tak być musi? Cóż można opowiedzieć na te pytania, jeśli mowę wciąż odbierają przebrzmiałe mity i wieczna potrzeba składania nowych ofiar? Pozostają dwa, mało cenzuralne słowa: "K***a mać!". I świadomość, że to i tak nic nie zmieni.

Marek Tobolewski


Tekst ukazał się na stronie naprzod.info.pl. Autor jest działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku