Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych - rozmawia Piotr Szumlewicz.
W projekcie przyszłorocznego budżetu rząd planuje zamrozić płace w sferze budżetowej. Jak OPZZ odnosi się do tego rozwiązania?
W Polsce, pomimo wzrostu gospodarczego, rząd planuje pogorszenie warunków płacy i pracy oraz poziomu życia wielu obywateli. Podwyższenie podatku VAT, wprowadzenie podatku na książki i podręczniki, wydłużenie wieku emerytalnego, spadek płacy realnej w sferze budżetowej, symboliczny wzrost płacy minimalnej, dalsze ograniczanie form i dostępności do świadczeń społecznych, nieprzemyślane i nie zawsze potrzebne w przypadku dobrze funkcjonujących przedsiębiorstw prywatyzacje, zmniejszenie udziału załóg pracowniczych w zarządzaniu przedsiębiorstwami, wysokie bezrobocie - te wszystkie zagrożenia powodują, że nie możemy być obojętni na działania obecnej ekipy rządowej.
Nie aprobujemy zamrożenia płac w sferze budżetowej, bowiem uwzględniając inflację, oznacza to realny spadek płac. Domagamy się wzrostu płac w budżetówce o 5,3% (przy planowanej inflacji 2,3% oznaczałoby to realny wzrost wynagrodzeń o 3%).
Jak związkowcy oceniają wstępny projekt budżetu odnośnie rozwiązań dotyczących rynku pracy?
Ten rząd nie ma wstydu. Oszczędności robi kosztem najbiedniejszych, bezrobotnych i po trupach (zmniejszając zasiłki pogrzebowe).
Mamy 1 milion 800 tysięcy bezrobotnych. Wszystkie wydatki z Funduszu Pracy finansowane są ze składek od pracodawców. Rząd nic nie dokłada z budżetu do tego funduszu, ale wyciąga łapę po składkowe pieniądze. Dramatycznie wysokie bezrobocie powinno determinować wysiłki rządu w celu jego ograniczenia.
Tymczasem rząd zaplanował radykalne ograniczenie wydatków Funduszu Pracy - o 4,4 miliarda mniej niż planowane wykonanie w 2010 roku (13,1 miliarda planowane wykonanie w 2010 r., 8,7 miliarda na 2011 rok). Między innymi:
● obcięto środki na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu z 7 miliardów w 2010 roku do 3,2 miliarda w 2011 roku,
● obcięto wydatki na szkolenia z 325 milionów do 81 milionów,
● obcięto stypendia w okresie szkolenia bezrobotnych z 117 milionów do 47 milionów,
● obcięto wydatki na prace interwencyjne z 341 milionów do 150 milionów,
● obcięto wydatki na roboty publiczne z 516 milionów do 150 milionów,
● obcięto wydatki na prace społecznie użyteczne z 45 milionów do 37 milionów,
● obcięto wydatki na stypendia z 1 miliarda 780 milionów do 600 milionów,
● obcięto wydatki na przygotowanie zawodowe dorosłych z 17 milionów do 11 milionów,
● obcięto wydatki na wyposażenie i doposażenie stanowisk pracy z 2 miliardów do 349 milionów,
● obcięto jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej z 1 miliarda 289 milionów do 200 milionów.
Skandalem jest to, że składka od pracodawców na Fundusz Pracy wynosi 9,5 miliarda, a na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu przeznacza się zaledwie 3,2 miliarda złotych. Biorąc pod uwagę całość wydatków, to zaplanowano je o 800 milionów mniejsze niż wynosi składka od pracodawców. Na tego typu działania, przy dwumilionowym bezrobociu, nie można wyrazić zgody.
Jak OPZZ ocenia planowaną przez rząd podwyżkę podatku VAT?
Podwyższenie podatku VAT będzie miało niekorzystny wpływ na budżety gospodarstw domowych. Szczególnie dotknie osoby młode i najmniej zarabiające. Wzrost podatku obejmie wiele produktów pierwszej potrzeby. Udział wydatków konsumpcyjnych w kosztach życia najuboższych jest stosunkowo największy, tak więc podwyżka podatku VAT wpłynie na pogorszenie jakości ich życia.
Biorąc pod uwagę inflację, wzrost cen energii, żywności, zmianę wysokości akcyzy czy podwyżkę kosztów transportu, możemy stwierdzić, że zjawisko dziedziczenia biedy i wykluczenia społecznego będzie się utrwalać. Tym grupom społecznym ciężko jest ograniczyć i tak już skromne potrzeby życiowe. Rodziny nie będą zatem wystarczająco inwestować w wykształcenie swoich dzieci - po opłaceniu najpilniejszych rachunków niewiele zostanie w portfelu na ten cel, a dodatkowo wzrośnie VAT na książki.
Osoby starsze będą zapewne rezygnować z leczenia. Konsekwencją polityki rządu będzie powiększająca się liczba osób wymagających opieki socjalnej i rosnące zadłużenie gospodarstw domowych.
Za karygodny należy uznać plan pokrycia potrzeb budżetowych państwa pieniędzmi podatników, tym bardziej teraz, w okresie niepewności zatrudnienia. Polityka fiskalna rządu opiera się na przerzucaniu coraz to większych obciążeń podatkowych na mało i średniozamożne grupy społeczne, a zwiększaniu przywilejów dla najwięcej zarabiających.
A jakie rozwiązania w polityce podatkowej proponowaliby związkowcy?
Bardzo krytycznie oceniamy obowiązujący w Polsce system podatkowy oraz pojawiające się od czasu do czasu głosy o potrzebie wprowadzenia podatku liniowego.
Państwo od lat drenuje portfele obywateli o najniższych zarobkach, emerytów i rencistów, nierównomiernie rozkładając obciążenia fiskalne. Wzrasta opodatkowanie dochodów osobistych, ma wzrosnąć podatek VAT. Sytuacja pogarsza się, pomimo wprowadzenia nowej skali podatkowej ze stawkami 18% i 32%, która według rządzących miała poprawić sytuację najuboższych. Tak się jednak nie stało, a z obniżki podatków skorzystali tylko najbogatsi. Podatnicy z pierwszego przedziału skali podatkowej zyskali tylko kilka złotych miesięcznie.
W konsekwencji obserwujemy coraz większą centralizację dochodów w rękach najbogatszej grupy społeczeństwa kosztem najbiedniejszych. Bieguny bogactwa i biedy oddalają się. W obecnym roku podatnicy o najniższych dochodach zapłacą wyższe podatki. W 2010 roku obowiązuje skala podatkowa z roku 2009, z taką samą kwotą wolną od podatku oraz tym samym limitem ulg. Uwzględniając inflację, oznacza to wzrost obciążeń podatkowych.
Najwyższy czas, aby ponownie rozważyć wielkość progów podatkowych. Konsekwentnie od lat opowiadamy się za progresywnym systemem podatkowym. Uważamy, że trzeba wprowadzić silniejszą progresję z nowymi stawkami podatkowymi i w sposób szczególny pochylić się nad osobami najmniej zarabiającymi. Przede wszystkim zaś celem polityki państwa należy uczynić wzrost dochodów gospodarstw domowych we wszystkich grupach podatkowych, a nie tylko w jednej, mieszczącej się w górnym przedziale skali podatkowej.
Pracodawcy i związkowcy porozumieli się co do wysokości płacy minimalnej. W przyszłym roku ma ona wynieść 1408 zł. Jak Pani ocenia to porozumienie?
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych oczekuje ustalenia płacy minimalnej w wysokości 1408 zł, czyli na poziomie wynegocjowanym 14 września w Komisji Trójstronnej. Taka kwota zapewniłaby relację płacy minimalnej do płacy przeciętnej na poziomie nie gorszym niż w bieżącym roku.
Negatywnie oceniamy stanowisko rządu, aby od 1 stycznia 2011 roku minimalne wynagrodzenie za pracę wynosiło 1368 zł brutto. Oznaczałoby to, że wzrost płacy minimalnej netto wyniósłby jedynie około 48 zł. Oceniając tę propozycję, zauważamy, że rząd nie wywiązał się z deklaracji, którą złożył partnerom społecznym w trakcie negocjacji Pakietu Działań Antykryzysowych.
Zgodnie z nią, strona rządowa miała do końca grudnia 2009 roku przedstawić Komisji Trójstronnej ścieżkę dojścia płacy minimalnej do poziomu 50% przeciętnej płacy. Partnerzy społeczni wciąż oczekują na propozycję rządu w tym zakresie.
Warto też odnotować, że minister pracy i polityki społecznej wielokrotnie zapewniała partnerów społecznych o woli utrzymania w kolejnych latach relacji płacy minimalnej do płacy przeciętnej na poziomie 42%. Należy jednak podać w wątpliwość te deklaracje. Po pierwsze dlatego, że w 2009 roku relacja ta wyniosła 41,1%. Po drugie, w I kwartale 2010 roku, kształtowała się ona na poziomie 39,7%, choć rząd zakładał, że w całym 2010 roku relacja ta wyniesie 41,9%.
Dziś, rząd - nota bene na wniosek minister Fedak - proponuje relację na poziomie niższym niż 42%. Propozycja złożona Komisji Trójstronnej oznacza zatem pogorszenie relacji płacy minimalnej do przeciętnej i dlatego nie może zyskać akceptacji OPZZ.
Warto w tym miejscu porównać wzrost płacy minimalnej ze wzrostem płac kadry zarządzającej. Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2010 roku wzrosło w stosunku do roku 2009 jedynie o 41 zł brutto (o 3,2%), z 1276 zł do 1317 zł. Tymczasem osoba podlegająca przepisom tzw. ustawy kominowej otrzymuje wynagrodzenie wyższe nawet o 808,80 zł w porównaniu z rokiem 2009. Taka polityka kształtowania płac zwiększa rozwarstwienie dochodowe społeczeństwa. Akceptacja zaproponowanej przez rząd podwyżki płacy minimalnej oznaczałaby zgodę OPZZ na powiększanie luki płacowej pomiędzy Polską a pozostałymi krajami Unii Europejskiej.
Członkostwo Polski w Unii powinno skutkować przyjęciem wyższych standardów w sferze wynagrodzeń, w tym ratyfikowaniem konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy Nr 131 w sprawie płacy minimalnej oraz art. 4 ust. 1 Europejskiej Karty Społecznej, regulującego zagadnienie wynagrodzenia godziwego. W rezultacie niezatwierdzenia przez Polskę tych dokumentów poziom minimalnego wynagrodzenia w Polsce nie odpowiada wynagrodzeniu zapewniającemu godziwe życie.
Jakie działania zamierza podjąć OPZZ w reakcji na politykę rządu?
W całej Europie narastają protesty związkowe przeciwko przerzucaniu skutków kryzysu na pracowników. 29 września w Brukseli z inicjatywy Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych odbędzie się manifestacja, w której wezmą udział przedstawiciele OPZZ. EKZZ zwrócił się do swoich organizacji członkowskich o zorganizowanie w tym samym dniu manifestacji we wszystkich państwach reprezentowanych w konfederacji.
W odpowiedzi na ten apel OPZZ i NSZZ Solidarność 29 września w godz. 12.00-14.00 organizują pikietę pod Sejmem. Wpisując się w ten protest, branżowe związki zawodowe ze sfery budżetowej i transportu kolejowego zrzeszone we wszystkich polskich centralach związkowych organizują dodatkowe protesty. 22 września w Warszawie protestować będzie sfera budżetowa. 28 września w Warszawie demonstrować będą kolejarze.
Wywiad ukazał się na stronie TVP INFO (www.tvp.info).