Wojciech Woźniak: Finland, Finland, Finland, The Country where I want to be

[2010-11-14 18:05:21]

W fińskim filmie "Paha Maa" (w 2005 zdobył mnóstwo nagród; jego tytuł przetłumaczono na angielski jako "Frozen Land", na polski jako "Krainę Mrozu") jest scena, która większości widzów z naszej części Europy wyda się kompletnie nierealnym wymysłem, bardziej nawet niż cała reszta tej pokręconej, ponurej i momentami obrzydliwej fabuły. Młody wdowiec, ojciec trojga dzieci, nie radzi sobie z traumą po śmierci żony. W trakcie gwałtownej kłótni z kilkunastoletnim synem policzkuje chłopaka. Dzieje się tak po raz pierwszy, pojawiają się wyrzuty sumienia. Nie próbuje ich jednak zagłuszać alkoholem, lecz sięga po telefon. Jeszcze tego samego dnia przyjeżdżają pracownicy socjalni, dzieci trafiają czasowo do ośrodka opiekuńczego, a ojciec na terapię dla osób nie radzących sobie z agresją.

Moi fińscy przyjaciele nie mieli najmniejszych wątpliwości co do wiarygodności tej sceny. Służbom państwa w ich kraju po prostu się ufa. Są najsilniejszym elementem sieci wsparcia, która ma nas wspomagać w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu przestaliśmy sobie w życiu radzić samodzielnie, a rodzina nie może lub nie chce nam pomóc. Wysoki poziom zaufania do instytucji publicznych stanowi jeden z elementów tak zwanego uogólnionego zaufania społecznego, które w przypadku krajów nordyckich jest najmocniejsze w świecie.

Z czego wynika taki stan rzeczy? Państwo po prostu nie zawodzi Finów, a o jakości działania jego instytucji dowiadują się od najmłodszych lat wszyscy, niezależnie od pozycji w hierarchii społecznej.

Zapewnienie równego dostępu do edukacji na tym samym poziomie dla wszystkich obywateli niezależnie od wieku, płci, miejsca zamieszkania, statusu społeczno-ekonomicznego rodziny, pochodzenia czy języka, to explicite wyrażony priorytet fińskiej polityki edukacyjnej i skutecznie realizowane zobowiązanie państwa. System edukacyjny jest ściśle zintegrowany z polityką cyklu życia (life course policy), której strategiczne i długofalowe planowanie dla polskich polityków pozostaje zagadnieniem kompletnie obcym. Tymczasem w krajach skandynawskich zakłada się, że w pewnych węzłowych dla biografii jednostki momentach państwo powinno wykorzystać dostępne mu narzędzia, by umożliwić jej stosunkowo łagodne "przekroczenie" najistotniejszych życiowych progów: okresu wychowania, przechodzenia przez poszczególne etapy edukacji, wchodzenia na rynek pracy, przejścia na emeryturę.

Pracujący rodzice mogą liczyć na wsparcie państwa, posyłając dzieci do finansowanych w znacznej mierze ze środków publicznych żłobków i przedszkoli. Finowie nie uważają, że środowisko rodzinne jest zawsze i w każdej sytuacji najlepsze dla rozwoju dziecka, więc korzystają z tych możliwości w sposób masowy. Pracodawcy prywatni często dokładają się tu do państwowych pieniędzy, wierząc, że jest to element inwestycji w pracowników, że ich spokój o sprawy rodzinne i bezpieczne dorastanie dzieci będzie procentował wydajnością i lojalnością.

Przedszkola, a także w pełni finansowane ze środków samorządowych zerówki nie są obowiązkowe, w praktyce jednak prawie 100 procent dzieci z nich korzysta. Szkoła podstawowa zaczyna się w siódmym roku życia i trwa aż 9 lat. W Finlandii uznaje się zasadę, że nic nie przeszkadza bardziej wyrównywaniu szans niż wczesne stawianie progów selekcyjnych. Najważniejszym elementem jest tu również pełna rejonizacja przy jednoczesnej dbałości państwa o ten sam poziom edukacji, niezależnie od tego, czy chodzisz do szkoły w samym centrum Helsinek, czy jesteś dzieckiem z ludu Saami mieszkającym w Inari, 320 km na północ od koła podbiegunowego. Zresztą ta niespełna 10-tysięczna (w Finlandii) grupa etniczna ma - ostatnio głównie za unijne pieniądze - zagwarantowaną możliwość nauki trzech, do niedawna zanikających, endemicznych dialektów.

Podręczniki, zeszyty, transport do i ze szkoły, pomoce naukowe, ksero, stałe łącze z Internetem w domu oraz ciepły posiłek w szkole zagwarantowane są wszystkim dzieciom niezależnie od zasobności portfela rodziców do końca obligatoryjnego okresu nauki, czyli do 16 roku życia. Rozwiązania uniwersalistyczne uznaje się za skuteczniejsze i koniec końców tańsze niż selekcję przeprowadzaną na podstawie zeznań podatkowych rodziców. Przez pierwsze 6 lat dzieci uczą się matematyki, przyrody, literatury, sztuki i języków, obu oficjalnych: fińskiego i szwedzkiego oraz angielskiego. Przez następne trzy lata dochodzą kolejne przedmioty, w tym wiele fakultatywnych. Niektóre z nich przyjmują postać kilkutygodniowych kursów, dzięki którym już nastolatki mają możliwość przekonania się o swoich zainteresowaniach i predyspozycjach. Taka forma wczesnego poradnictwa zawodowego ułatwia podjęcie decyzji o przyszłej ścieżce kształcenia. Po zakończeniu podstawówki można wybrać trzyletnie gimnazjum ogólnokształcące lub zawodowe, które również uprawnia do kontynuacji nauki na poziomie wyższym.

Niezwykle ważnym, niektórzy badacze twierdzą, że wręcz najważniejszym elementem systemu, jest przeświadczenie o zasadniczej roli nauczyciela w systemie dydaktycznym. Stąd rekrutację do zawodu zaprojektowano w Finlandii w taki sposób, by wykluczyć zjawisko negatywnej selekcji. Co roku określa się pulę miejsc na studiach pedagogicznych, zależnie od szacunków demograficznych i wynikającej z nich przewidywanej liczby uczniów w kolejnych latach, a więc zapotrzebowania na nauczycieli. Są to jedne z najbardziej obleganych kierunków studiów, niekiedy z kilkudziesięcioma kandydatami na jedno miejsce. Ich ukończenie gwarantuje pracę o wysokim społecznym prestiżu, szerokie możliwości rozwoju zawodowego i zarobki na poziomie specjalistów w sektorze prywatnym lub wykładowców akademickich. Na rezultaty takiej polityki nie trzeba długo czekać. W największym porównawczym badaniu jakości kształcenia przeprowadzanym cyklicznie przez OECD PISA Study (Programme for International Students Assessment) w ostatniej edycji fińscy piętnastolatkowie uplasowali się na pierwszym miejscu w naukach przyrodniczych (Polska na dwudziestym trzecim), na drugim w humanistycznych (Polska na dziewiątym) i na drugim w matematyce (Polska na dwudziestym piątym) wśród rówieśników z prawie 60 krajów. Z krajów europejskich jeszcze tylko Estonia znalazła się w pierwszej piątce rankingu (nauki przyrodnicze), a czołówkę zdominowały kraje azjatyckie. Co szczególnie ważne z punktu widzenia egalitarnych idei przemawiających za taką konstrukcją systemu edukacji, ten bezprecedensowy sukces jest możliwy, choć Finlandia ma najniższe wskaźniki zróżnicowania wyników testów między szkołami i najniższy statystyczny wpływ statusu społeczno-ekonomicznego rodziców na wariancję wyników. Stoi to w oczywistej sprzeczności z popularnym poglądem, że wysoką jakość edukacji można budować tylko poprzez elitarność najlepszych szkół i ścisłą selekcję najzdolniejszych.

Skoro zaś w szkołach średnich poziom nauczania przedmiotów ścisłych jest tak wysoki, nie ma też problemów z rekrutacją na takie właśnie studia. Prawie 30 procent studentów na fińskich uczelniach wybiera kierunki ścisłe, czyli przynajmniej dwukrotnie więcej niż w większości innych europejskich krajów. Czy to oznacza, że w fińskim modelu wszyscy mają takie same szanse studiowania najbardziej prestiżowych kierunków? Oczywiście nie, jednak statystyczne wskaźniki dziedziczności wykształcenia i statusu społeczno-ekonomicznego należą do najniższych na świecie, a dodatkowe wsparcie poprzez korepetycje i kursy finansowane z kieszeni rodziców traktowane jest raczej jako patologiczny margines niż normalny element budowania sukcesu edukacyjnego dziecka.

Tu również widać kolejny element logicznej i strategicznie planowanej polityki cyklu życia, który "widzący wszystko oddzielnie" uznaliby pewnie za rozleniwiającą politykę państwa, które trwoni środki na marne. Otóż każdy rozpoczynający studia Fin może otrzymać comiesięczne stypendium wystarczające mu na opłacenie akademika i posiłków w studenckiej stołówce. Gdy przyjrzeć się konsekwencjom takiego rozwiązania, widać, że jest to raczej inwestycja niż wydatek. W kieszeniach fińskich rodziców i dziadków zostaje więcej gotówki, a młodzi ludzie najwcześniej w Europie, średnio w wieku 21 lat, opuszczają rodzinne gospodarstwo domowe i przechodzą "na swoje" (choć "swoje" może oznaczać na poły państwowe).

Uczelniom fińskim udało się częściowo uniknąć destrukcyjnego wpływu procesu bolońskiego, zwanego niekiedy bolońską katastrofą. Od dawna w ich systemie obowiązują bowiem dwie ścieżki kształcenia na poziomie wyższym. Pierwsza, masowa, prowadzi na jedną z 29 politechnik o statusie zbliżonym do polskich Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych. Placówki te kształcą specjalistów w branżach nie wymagających szczególnego przygotowania teoretycznego np. w logistyce, zarządzaniu, administracji, turystyce, sektorze usług. Edukacja jest tu ściśle powiązana z praktyką zawodową, na którą poświęca się ok. 1/3 czasu studiowania, co z jednej strony gwarantuje wysokie kwalifikacje i umiejętności, z drugiej "chroni" uniwersytety przed umasowieniem, które przyczynia się do obniżenia poziomu kształcenia. W dwudziestu uczelniach wyższych o statusie akademickim (10 z nich to uniwersytety wielowydziałowe, 10 specjalistyczne - techniczne, ekonomiczne, wojskowe, artystyczne) nabywa się wiedzę i umiejętności, które ich absolwentom mają dać przygotowanie do prowadzenia pracy naukowej i badawczej. W ostatnich latach ogranicza się swobodę wyboru przedmiotów w trakcie studiów, jednak do niedawna każdy student i studentka miał możliwość zapisania się na dowolne zajęcia na dowolnym wydziale, co sprzyja zdobywaniu wiedzy interdyscyplinarnej.

Oprócz edukacji zaufanie do państwa wzmacnia jakość usług społecznych. W krytycznym momencie w latach 1991–1993, gdy mniej więcej co piąty Fin był bez pracy system wsparcia i leżąca u jego podstaw zasada powszechnej solidarności zyskały powszechną aprobatę. Charakterystyczne, że system ten jest wolny od paternalistycznego, nadmiernie krytycznego i często stygmatyzującego podejścia do osób, które są objęte jego działaniami. Po doświadczeniach lat 90. wiadomo, że praktycznie każdy w jakimś momencie swojego życia może zostać klientem jakichś instytucji opieki, dlatego korzystanie z ich pomocy nie przynosi wstydu, a ich finansowanie z podatków traktowane jest jako rodzaj skutecznego ubezpieczenia od negatywnych skutków dobrze uświadomionej niepewności i ryzyka permanentnie obecnego we współczesnej gospodarce.

Socjologowie z Uniwersytetu Łódzkiego, koordynujący kilka lat temu badania porównawcze prowadzone w ośmiu europejskich państwach (dotyczące m.in. percepcji nierówności społecznych oraz ich reprodukcji przez polityków i lokalnych działaczy - radnych, szefów miejskich instytucji społecznych i ich pracowników), zetknęli się z kilkoma zjawiskami charakterystycznymi wyłącznie dla Finlandii. Jedno z nich dotyczyło postrzegania dysfunkcjonalnych cech jednostek i rodzin objętych wsparciem społecznym. Fińscy pracownicy socjalni, samorządowcy, ale i politycy parlamentarni zwracali uwagę, że uzależnienia, przemoc, niskie aspiracje życiowe są skutkiem strukturalnych procesów, które dotykają ludzi w postaci biedy, bezrobocia, wykluczenia i marginalizacji. Respondenci z innych krajów przeważnie nie mieli wątpliwości, że to atrybuty indywidualne (wrodzone lub wręcz uwarunkowane genetycznie) takie jak: pasywność, postawa roszczeniowa, lenistwo czy alkoholizm "wpychają ludzi" w biedę. W takim myśleniu wykluczenie społeczne jest rezultatem indywidualnych predyspozycji i postaw, mniej lub bardziej zawinioną karą za swoje, często kulturowo reprodukowane, defekty. Pytanie, która postawa - partnerstwo i empatia, czy wtórna wiktymizacja w imię wygodnej strategii blame the victim - jest lepsza z punktu widzenia skuteczności działań nastawionych na społeczną inkluzję, nie wymaga chyba odpowiedzi.

We wspomnianym badaniu okazało się również, że jedynie fińscy socjologowie z uniwersytetu w Turku bez kłopotu zrealizowali etap badania, który zakładał przeprowadzenie cyklu pogłębionych socjologicznych wywiadów z politykami szczebla parlamentarnego. Badacze w innych krajach musieli wykorzystywać kontakty nieformalne, by dotrzeć do polityków, w nowych krajach członkowskich odwoływali się do autorytetu sponsora badań (Komisji Europejskiej), ale nawet wówczas z trudem skłaniali parlamentarzystów do poświęcenia ich cennego czasu. Tymczasem fińscy posłowie uważali udział w tego typu działaniach za część swoich obowiązków, wynikających również z zasady pełnej przejrzystości życia politycznego. Co ważniejsze, byli głęboko przekonani o sensowności prowadzenia naukowej refleksji, która w ich przekonaniu sprzyja poszukiwaniu racjonalnych rozwiązań na przyszłość. Ta świadomość sprawia, że realizowanie badań socjologicznych w Finlandii jest łatwiejsze niż gdziekolwiek indziej. Zanim jeszcze Internet trafił pod fińskie strzechy najczęściej stosowaną techniką zbierania danych była ankieta pocztowa, w której uzyskiwano średnio 70–80 procent zwrotów po pierwszej wysyłce kwestionariusza. W Polsce i większości krajów nawet w badaniach face to face uzyskanie podobnego współczynnika jest niewyobrażalne.

Sukces Finlandii w ostatnich dwóch dekadach najczęściej kojarzy się z bezprecedensowym rozwojem nowych technologii i ich eksploatacją. Warto jednak pamiętać, że strategiczne decyzje były podejmowane w tym kraju na podstawie rzetelnej wiedzy socjologicznej, zaś inwestowanie w wysokorozwinięte technologie nie odbywało się kosztem "miękkich" badań, lecz często możliwe było właśnie dzięki nim. Nasi fińscy partnerzy po zakończeniu przychylnie ocenionego przez Komisję Europejską projektu badawczego dotyczącego dziedziczenia nierówności społecznych, otrzymali z Fińskiej Akademii Nauk grant na jego kontynuację w wysokości jednej trzeciej budżetu, który KE przyznała na badanie w ośmiu państwach. Fińscy decydenci przekonali się, że systematyczna diagnoza problemów społecznych ułatwia życie, gdy trzeba dynamicznie reagować na nowe zjawiska.

Dzisiejszy sukces ekonomiczny Finlandia zawdzięcza stabilnej politycznej zgodzie, która przetrwała perturbacje początku lat 90. Patrząc na międzynarodowe statystyki i najwyższe pozycje w rozmaitych rankingach, łatwo zapomnieć o tym, że w latach 1991–1993 kraj ten przeszedł załamanie gospodarcze porównywalne z katastrofą, która przydarzyła się większości krajów bloku wschodniego. Żeby przezwyciężyć kryzys, trzeba nie tylko dalekowzrocznych polityków, ale przede wszystkim podmiotowego traktowania obywateli, wyciągania wniosków z historii i wnikliwej obserwacji własnego społeczeństwa. Zawsze ważne są też czynniki kulturowe i tożsamościowe, ale to już temat na inny artykuł.

Wojciech Woźniak


Tekst ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku