Krzysztof Pacewicz: Etyka - lekarstwo gorsze od choroby

[2011-02-28 07:55:12]

Dlaczego biskupi nie boją się etyki, nawet w wykonaniu Magdaleny Środy?


Od kiedy w 1990 r. religia została wprowadzona do szkół, uczniowie mają możliwość niechodzenia ani na religię, ani na etykę. MEN od kilku lat stara się jednak wprowadzić obowiązek uczęszczania na jedne z tych zajęć; w 2008 r. było już bardzo blisko, jednak zabrakło pieniędzy. Kościół z pewnością poparłby taką zmianę. Abp. Nycz:

"Kościół nie ma nic przeciw, by nauczanie religii w szkołach miało alternatywę w etyce [...] Nie satysfakcjonuje nas sytuacja: religia, etyka albo nic".

Od kilkunastu lat biskupi próbują przekonać Polaków, że bez specjalnych lekcji moralności uczniowie nie będą w stanie odróżnić dobra od zła. Najlepiej, żeby były to lekcje religii, ale w ostateczności mogą to być też zajęcia z etyki.

A jak wygląda to w rzeczywistości? Lekcje religii są prowadzone w 72 proc. szkół, a lekcje etyki - w 2,4 proc. "To skandal! Chcemy etyki w każdej szkole" - grzmią jednym głosem niewierzący, wolnomyśliciele, zwolennicy laicyzacji państwa, feministki i lewica. Można odnieść wrażenie, że pogodziliśmy się z tym, iż w prawie każdej szkole pracuje ksiądz czy katecheta, i domagamy się jedynie tego, żeby uczniowie i uczennice mieli wybór: religia lub etyka.

Etyka - co to takiego?


Według podstawy programowej MEN-u z roku 2009 dla szkół podstawowych, "zajęcia z etyki mają charakter wychowawczy", a cele zajęć to m.in.: kształtowanie refleksyjnej postawy wobec człowieka, jego natury, powinności moralnych oraz różnych sytuacji życiowych; nauczenie przestrzegania reguł obowiązujących w społeczności dziecięcej oraz w świecie dorosłych ([uczeń] grzecznie zwraca się do innych, ustępuje starszym miejsca w autobusie, podaje upuszczony przedmiot itp).

Według podstawy dla liceum zajęcia z etyki mają na celu "kształtowanie rozpoznawania wartości moralnych oraz zdolności odróżniania dobra od zła".

A oto, dla porównania, niektóre cele nauki religii (z podstawy programowej katechezy Kościoła katolickiego, 2001): rozwijać postawę szacunku wobec rodziców i innych dorosłych; kształtować właściwe odniesienia do drugich: wdzięczność, gotowość do dzielenia się z innymi, wzajemne obdarowywanie się, ale też przepraszanie.

Jak widać, według MEN-u cele zajęć z etyki pokrywają się z "wychowawczymi" celami lekcji religii; etyka ma być procedurą umoralniającą ucznia, czymś w rodzaju zeświecczonej religii, katechezy bez Boga.

Kto uczy etyki?


Czasami nauczyciele polskiego, historii, wiedzy o społeczeństwie, czasami absolwenci filozofii... Oraz księża i katecheci.

Według Barbary Nowak, do niedawna dyrektorki szkoły podstawowej nr 85 w Krakowie, "religia katolicka i etyka wyznają te same wartości. To nie problem, by jednego i drugiego przedmiotu uczył ksiądz".

Ks. Alfred Marek Wierzbicki zgadza się, że to nie problem, i apeluje: " [...] etyka, o ile spełnia warunki dyskursu filozoficznego, nie może być ani religijna, ani ateistyczna. [...] Nie traktujmy etyki jako ekskluzywnej własności świata laickiego!". Parafrazując: etyka powinna stać w szerokim rozkroku, jedną nogą w światopoglądzie chrześcijańskim, drugą w świeckim.

Profesorowie Magdalena Środa, Jan Hartman, Jacek Hołówka i Jan Woleński w liście otwartym do minister edukacji Katarzyny Hall podają cztery powody, dla których etyka wprowadzana jest stopniowo do szkół. "Po pierwsze, aby dostarczyć pozorów demokratyzmu przy wprowadzaniu do szkół lekcji religii. Po drugie, aby dzieci niechodzące na religię i mające w tych godzinach wolne straciły ów wolny czas, co być może zachęci niektóre z nich do chodzenia jednak na religię. Po trzecie, w nadziei, że w wielu przypadkach etyki nauczać będą księża, co pozwoli na prowadzenie indoktrynacji watykańskiej wśród dzieci niechodzących na religię. Po czwarte, po to aby lekcje religii awansowały ze statusu lekcji nieobowiązkowych do rangi przedmiotu fakultatywnego. Jak z tego wynika, lekcje etyki wchodzą do szkół (na żądanie biskupów) wyłącznie w interesie Watykanu".

To przenikliwa i bezlitosna diagnoza. Ale przesłanie i tytuł listu są zaskakujące: "Niech etyki uczą etycy". Skoro autorzy tłumaczą, punkt po punkcie, że celem nauczania etyki w szkołach jest legitymizacja "indoktrynacji watykańskiej", to dlaczego parę zdań później domagają się ulepszenia zajęć z etyki?

Przecież im lepiej etyka będzie prowadzona, tym skuteczniej będzie działała jako usprawiedliwienie obecności religii w szkole. Tym większa będzie rola Kościoła w edukacji.

Skutki mogą być konkretne aż do bólu. Na przykład obecnie nie można zdawać matury z religii. Kościół od paru lat zabiega o jej wprowadzenie, jak dotąd jednak bezskutecznie - no bo co zrobić z niewierzącymi? Wyobraźmy sobie jednak, że władze wprowadzają zarówno maturę z religii, jak i maturę z etyki. Już widzę, jak minister edukacji tłumaczy przed kamerą, że przecież niewierzący mogą zdawać maturę z etyki, więc ich wolność sumienia nie zostaje pogwałcona.

Podobną do autorów wspomnianego listu niekonsekwencję wykazuje SLD. Z jednej strony powiada: "Uważamy, że miejsce [religii] jest w salkach katechetycznych przy Kościołach" (Grzegorz Napieralski), ale z drugiej: "Nie organizujemy antyreligijnej krucjaty. Chcemy stworzyć alternatywę tym, którzy nie chodzą na lekcje religii. Taką alternatywą są zajęcia z etyki" (Jarosław Szczukowski, przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD na Pomorzu).

Z czego może wynikać ten brak konsekwencji? Z "pragmatycznego" przekonania, że nie ma sensu walczyć o usunięcie religii ze szkół, bo Kościół jest za silny i nigdy na to nie pozwoli? Czy może raczej z nieświadomego przyjęcia katolickiej wizji świata, według której zasady etycznego postępowania można spisać w punktach i wbić dzieciom do głowy?

Czym mogłaby być etyka?


Zakładając, że ktoś od pierwszej klasy szkoły podstawowej chodzi na etykę, to do matury będzie uczestniczył w ok. 900 lekcjach etyki (liczba ta wynika z ramowego planu nauczania) - więcej niż fizyki i chemii razem wziętych. Więcej również niż podczas całych studiów filozoficznych, i to aż dziesięciokrotnie!

Trudno się dziwić - samo nauczenie dziecka "dokonywania trafnej oceny moralnej podejmowanych działań" może przecież zająć kilkaset godzin; czasami i parę lat może nie wystarczyć. Mówiąc poważnie, lekcje etyki są gigantyczną stratą czasu uczniów, nauczycieli. MEN nawet nie udaje, że traktuje etykę poważnie: podstawa programowa poświęca etyce w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum łącznie około pięciu stron A4. Nawet zajęciom z WF-u MEN poświęcił dwa razy więcej miejsca.

Ale może jest o co walczyć? Może da się zmienić podstawę programową? Stworzyć porządne programy nauczania, napisać dobre podręczniki i sensownie spożytkować chociaż część z tych 900 godzin?

Taką próbę podejmuje Magdalena Środa w swoim podręczniku "Etyka dla myślących". Podręcznik prezentuje postawę Sokratesa, następnie przechodzi do platońskiej jaskini, arystotelesowskich cnót... Po każdym rozdziale "historyczno-filozoficznym" następuje krótka część "problemowa", "której przedmiotem jest wybrana idea etyczna (np. cnota, honor, sumienie), mająca związek z doktryną moralną czy postacią wcześniej omawianą".

Jednak, jak mówił Jan Hartman podczas debaty "Prawo ucznia do lekcji etyki" zorganizowanej przez RPO, "nie sposób sensownie nauczać etyki w oderwaniu od filozofii". Widać to wyraźnie w podręczniku Środy - obok wprowadzenia do etyki Kanta znajdujemy wprowadzenia do jego epistemologii i krytyki metafizyki, a obok etyki Locke'a - jego filozofię polityczną.

Gdyby zmienić nazwę podręcznika na "Filozofia dla myślących", to mógłby z powodzeniem funkcjonować jako podręcznik do filozofii. Ale taka edukacja dotyczyłaby jedynie nielicznych, legitymizując jednocześnie obecność w szkole katolickiej katechezy.

Kurs Środy może też nieoczekiwanie stać się formą dyskryminacji wierzących uczniów. No bo czy ludziom chodzącym na religię podstawowa orientacja w dziedzinie europejskiej filozofii jest do niczego niepotrzebna?

Po co nam w ogóle lekcje etyki?


Lekcje etyki mają być według podstawy programowej umoralniającą procedurą kształtowania grzecznej i uczciwej duszy dziecka. Pomysł, że dzieci potrzebują takiej procedury, jest odbiciem chrześcijańskiego sposobu myślenia, według którego człowiek rodzi się obarczony grzechem i trzeba starać się ten grzech z niego wymazać - im wcześniej, tym lepiej.

Czy można kogoś nauczyć "być dobrym człowiekiem" za pomocą standaryzowanej procedury umoralniającej? Nawet 900 godzin ładowania do głowy wzorców etycznego zachowania nie zmieni uczennicy, jeżeli ona nie będzie chciała się zmienić; równie łatwo można sobie wyobrazić skutek wręcz odwrotny, a najłatwiej - brak jakiegokolwiek skutku.

Owszem, szkoła nie tylko uczy, ale też wychowuje - ale nie podczas zajęć z etyki. Szkoła wychowuje, dostarczając przykładów, pozytywnych i negatywnych, komunikując wprost i nie wprost wyznawane wartości, nakłaniając do szczerości lub hipokryzji w relacji nauczyciel - uczeń, nagradzając lub karząc postawy i zachowania dzieci.

Zajęcia z etyki najprawdopodobniej okażą się stratą czasu - a może być jeszcze gorzej. Jeśli uczennica będzie miała pecha, to może trafić na nauczyciela-fiksata, który na każde pytanie będzie odpowiadał cytatem z Jana Pawła II, Lenina albo Boba Marleya. Co gorsza, jako nauczyciel etyki, będzie dysponował autorytetem. Skutek takiej indoktrynacji może być opłakany dla uczennicy.

Jeśli jednak będzie miała szczęście, trafi na dobrego nauczyciela i dobry podręcznik, to może liznąć trochę historii filozofii. To będzie największy pożytek z zajęć etyki.

A gdyby zamiast 900 godzin etyki uczennica miała, powiedzmy, 300 godzin filozofii, według dobrze skonstruowanego programu? Filozofii obowiązkowej dla wszystkich? Widzę co najmniej trzy korzyści.

Pierwsza, oczywista - uczennica kończy szkołę z wiedzą z filozofii, która niekoniecznie polepszy jej pozycję na rynku pracy, ale z pewnością polepszy jej zrozumienie świata. Druga korzyść - również ci, którzy wierzą w Pana Boga, zapoznają się z podstawami filozofii. Obowiązkowe zajęcia z filozofii nie są zresztą jakąś fanaberią - we Francji maturę z filozofii muszą napisać wszyscy uczniowie. Trzecia korzyść z powszechnej nauki filozofii - Kościół traci usprawiedliwienie dla nauczania religii w szkołach.

Nawet do największego skandalu można się przyzwyczaić. My przyzwyczailiśmy się do tego, że znaczna większość uczniów świeckich, państwowych szkół poświęca dwie godziny tygodniowo na katolicką indoktrynację opłacaną z pieniędzy podatników, a Ministerstwo Edukacji Narodowej konsultuje zmiany w podstawie programowej z Episkopatem.

Domagając się "etyki w każdej szkole, uczonej przez etyków", tańczymy tak, jak nam biskupi grają. Dajemy sobie narzucić ich sposób postrzegania świata i rozumienia roli szkoły. Myśląc, że się jej przeciwstawiamy, de facto wzmacniamy katolicką hegemonię w wychowaniu dzieci; myśląc, że robimy Watykanowi na złość, de facto legitymizujemy jego prawo do decydowania o polskiej edukacji.

Krzysztof Pacewicz


Autor jest studentem socjologii na ISNS na Uniwersytecie Warszawskim.

Tekst ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku