Roman Kurkiewicz: Naszego rejsu do Gazy nie przerwali prawnicy

[2011-07-08 07:50:03]

Roman Kurkiewicz, felietonista tygodnika "Przekrój" - rozmawia Jaś Kapela.


Skąd pomysł, żeby wziąć udział we Flotylli Wolności 2?

Po raz pierwszy pomyślałem o tym przed rokiem. Po tym jak Freedom Flotylla 1 została spacyfikowana przez oddział izraelskich komandosów, który zastrzelił dziewięciu aktywistów, brałem udział w małej warszawskiej manifestacji. W poniedziałek będę miał rozprawę sądową w tej sprawie. Pewnie zostaniemy uniewinnieni. Wtedy pomyślałem, że może nie ma się co dziwić i krzywić, że nikt z Polski nie bierze udziału we Flotylli, tylko trzeba to zrobić. Nikt poza Ewą Jasiewicz, która jest obywatelką Wielkiej Brytanii, a także aktywistką i autorką książki "Podpalić Gazę", m.in. o jej doświadczeniach wolontariuszki pogotowia ratunkowego podczas operacji "Płynny ołów". Nie jest dobrze, że w sprawie polityki okupacyjnej Izraela właśnie tu, w Polsce, nie zabieramy głosu. Na polski antysemityzm odtrutką okazuje się nie wysiłek edukacyjny, poznawczy, tylko radykalna, bezkrytyczna proizraelskość, bezdyskusyjne i demonstracyjne wspieranie polityki państwa Izrael, w tym tej wobec ludności palestyńskiej.

Pierwsza Flotylla nie dopłynęła, druga też jest sabotowana już w porcie.

Tego typu akcja ma kilka celów. Oczywiście głównym jest dowiezienie pomocy humanitarnej. Okazuje się, że nie można tego zrobić. Nie można dostarczyć do Gazy podstawowych artykułów gospodarczych, budowlanych, edukacyjnych. Nie można wwieźć takich rzeczy jak ołówki czy farbki. Są uznawane za artykuły zagrażające bezpieczeństwu państwa Izrael. To kuriozalne. W Polsce ciągle mało wiemy o tym, jaka jest sytuacja w Gazie, jakie są konsekwencje zamknięcia tego rejonu. Dziś to najbardziej zaludniony teren na ziemi.

Praktycznie więzienie.

Praktycznie więzienie. Miejsce pozbawione jakichkolwiek szans edukacyjnych. Straszne miejsce. Stało się takie w wyniku politycznych decyzji rządu Izraela. Wydaje mi się, że w tej sprawie trzeba zajmować wyraźne stanowisko. Mocne, ale przy użyciu pokojowych metod. Taką pokojową manifestacją była Flotylla. Sytuacja, w które Izrael uzurpuje sobie prawo do operacji wojskowej na wodach międzynarodowych, jest absolutnym skandalem. Skandalem, który wpisuje się w regularną politykę Izraela wobec strefy Gazy, w mniejszym stopniu wobec autonomii Palestyńskiej, ale również, bo tam z kolej prowadzi politykę osadnictwa nielegalnego, napiętnowaną w wielu rezolucjach ONZ.

Tym razem nie strzelano - statki zostały uszkodzone w tureckim i greckim porcie.

Różne powody sprawiły, że rosła moja determinacja, żeby podjąć tę próbę, zorientować się, czy to w ogóle jest możliwe. Parę miesięcy temu rozmawiałem ze znajomą ze środowiska lewicowego, którą bardzo cenię, lubię. Właściwie jako oczywistość powiedziała, że izraelscy żołnierze mieli prawo użyć siły i strzelać, bo zostali tak wyszkoleni. Takiego argumentu nie jestem w stanie przyjąć. Izraelscy żołnierze również są ludźmi. Nie godzę się na sytuację, w której mają być maszynami i strzelać do każdego i gdziekolwiek, bo dostali taki rozkaz. Taką operację jak ta ubiegłoroczna, kiedy zastrzelono 9 aktywistów płynących na tureckim statku Flotylli na wodach międzynarodowych, nazywamy terroryzmem państwowym. Tak powinna być nazywana, oceniana i napiętnowana. Wobec kraju, który prowadzi taką operację, powinny zostać wyciągnięte polityczne konsekwencje.

Żadne inspekcje, również ze strony izraelskiej, nie potwierdziły kuriozalnych zarzutów, że na statkach Flotylli 1 przewożono broń. Nie przewożono, to byłby skończony kretynizm. Jeśli do Gazy przewozi się broń, to nie podczas jawnej akcji z udziałem osób publicznych. W tym również wielu izraelskich aktywistów, polityków i polityczek z Europy i świata. Wśród płynących w ubiegłorocznej Flotylli były osoby ocalone z Holocaustu.

Byłem też absolutnie wstrzaśnięty formą tekstu Pawła Smoleńskiego w "Gazecie Wyborczej", który niby recenzował książkę Ewy Jasiewicz. Było dla mnie całkowicie niezrozumiałe, że "Gazeta", która przez wiele lat była moim miejscem pracy i środowiskiem, publikuje tekst, który już ma swoje miejsce w annałach polskich obrzydliwości dziennikarskim obok tekstów z marca 1968. Ad personam, paternalistyczny. Napastliwy wobec Ewy Jasiewicz, która ryzykowała życiem, pomagając rannym podczas operacji "Płynny ołów", kiedy to Izraelczycy zabili ok. 1400 Palestyńczyków. Wydawało mi się, że trzeba na to odpowiedzieć inaczej niż tylko za pomocą kolejnego tekstu.

To wszystko skłoniło mnie, żeby podjąć taką próbę. Zdecydowałem się w ostatniej chwili, właściwie rzutem na taśmę. Kolektyw i organizatorzy rejsu irlandzkiego statku "Saoirse" zaprosili mnie na pokład. Dołączyłem do załogi jako ostatnia osoba, która mogła popłynąć. Dopiero w czasie samej podróży aktywistki i aktywiści Polskiej Kampanii Solidarności z Palestyną zebrali fundusze umożliwiające dotarcie do Turcji, gdzie cumował irlandzki statek. Udało mi się dotrzeć na statek. Słabo władam obcymi językami, więc było to dla mnie dodatkowe wyzwanie. A angielski Irlandczyków to osobny temat...

Atmosfera w śródziemnomorskim, tureckim porcie Göcek, skąd akurat miał wypłynąć nasz statek (inne wypływały z Grecji, Włoch), była świetna. Grupa była niezwykle różnorodna. Była działaczka Labour Party, przedstawicielka Kampanii Solidarności z Palestyną, socjalistyczny deputowany do europarlamentu, byli działacze Sinn Féin, twardzi Irlandczycy, był wybitny zawodnik rugby, który wiózł bardzo groźne rzeczy, czyli stroje sportowe i piłki dla palestyńskich dzieciaków - rugbystów i piłki. Spędziłem z tą grupą kilka dni w porcie. To jest wielka międzynarodowa marina. Setki bogatych jachtów, pełno ludzi, płatne plaże. Spotykaliśmy się codziennie, żeby wspólnie podejmować decyzje i wymieniać się informacjami.

Od pewnego momentu narastała frustrująca atmosfera, bo wszyscy chcieli już płynąć. Byliśmy jednak częścią całej Flotylli, w której miało płynąć ok. 10 statków i dużych łodzi, a nie samotna irlandzka jednostka. Decyzje o rozpoczęciu rejsu dotyczyły wszystkich statków. Okazało się, że pojawiły się problemy z opuszczeniem portów, problemy formalne piętrzone przez władze Grecji, a wywołane przez prywatne firmy prawnicze; jedna z łodzi w Grecji, "Juliano", została uszkodzona w wyniku sabotażu.

Potem się okazało, że nigdzie nie popłyniecie.

W poniedziałek załoga statku wypłynęła, żeby zatankować paliwo i wypróbować jacht przed rejsem. Krótki rejs. Mieliśmy mieć spotkanie o 18, zostało przełożone na 20. Wszyscy czekaliśmy w porcie na pomoście na powrót naszej łodzi. Kiedy przypłynęła, okazało się, że załoga wyczuła niepokojące wibracje podczas rejsu. Następnego dnia zespół techniczny nurków portu dokonał inspekcji. Odkryto naruszony wał napędowy śruby. Podjęto decyzję, że statek trzeba naprawić. Trzeba było wyciągnąć go na ląd.

Wiadomo było, że to bardzo poważna awaria, ale nie formułowano jeszcze wniosku, że to sabotaż. Załoga chciała to stwierdzić przy świadkach i niezależnych obserwatorach, którymi byli kontrolerzy z portu. To się stało w środę. We wtorek wieczorem zapadła ostateczna decyzja, że nasz statek nie wypłynie, a misja naszej grupy została zakończona. Sześć osób popłynie innymi statkami. Dla pozostałych to koniec tej formy protestu.

W środę rozpocząłem podróż powrotną do Polski. W międzyczasie dowiedziałem się, że to był akt sabotażu. Znaleziono nacięcie na wale. Taka usterka podczas rejsu doprowadziłaby do urwania się wału i wyrwania dziury w kadłubie dokładnie pod maszynownią łodzi.

Co spowodowałoby zatonięcie statku.

Tak. Cały materiał fotograficzny i wideo na ten temat dostępny jest na stronie irishshiptogaza.org.

Irlandzka grupa wystosowała oficjalny protest i prośbę do rządu Irlandii o zajęcie stanowiska. Zwrócono się do policji tureckiej o przeprowadzenie śledztwa. Wydaje się, że sprawcy są nie do wykrycia. Ale te uszkodzenia są niemal identyczne z tymi, jakich doznał statek w porcie greckim. Organizatorzy Flotylli kierują podejrzenia w stronę izraelskich służb specjalnych, które w taki czy inny sposób mogły chcieć spowodować, by kolejne ekipy wchodzącej w skład Flotylli Freedom 2 nie wypłynęły z portów. Naszego statku nie zatrzymali prawnicy. Nasza łódź została w porcie, ponieważ akt sabotażu został ujawniony. Gdybyśmy wypłynęli, "Saoirse" zatonęłaby na pełnym morzu. I dlatego trzeba będzie podejmować próby przerwania blokady wciąż na nowo. Z takim postanowieniem rozstawaliśmy się w Göcek.

Wywiad ukazał się na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku