Piotr Gadzinowski, były zastępca redaktora naczelnego tygodnika "NIE", kandydat na posła z list SLD z ostatniego miejsca w okręgu Warszawa - rozmawia Bolesław K. Jaszczuk.
Przed wyborami wszyscy biją się czołowe miejsca na listach, a Ty tradycyjnie startujesz z miejsc ostatniego...
Krąży w Internecie taki dowcip. "Dlaczego Gadzinowski zdecydował się na ostatnie miejsce na liście? Bo pierwsze miejsca były wolne..." A już poważniej, to kandyduję z ostatniego miejsca bo:
- Nie jestem partyjnym przywódcą.
- Odwołuję się do mądrych Wyborców, którzy są w stanie doczytać listę wyborczą do końca.
- Propaguję świadomy wybór - na konkretnego, znanego Wyborcy kandydata, a nie bezmyślnego zakreślania "jedynki".
- Kandydując z ostatniego miejsca zwyczajowo mogę czasem mieć inny pogląd niż przyjęty przez "jedynki" program partii. Mogę czasem być bardziej lewicowy.
Po czterech latach przerwy w posłowaniu zamierzasz wrócić do Sejmu. Po co?
Bo w poprzednich kadencjach nie zdążyłem uregulować systemu mediów elektronicznych, zwłaszcza telewizji i radia publicznego. Obecne krypto komercyjne media publiczne trzeba zmienić w instytucję edukacji i upowszechniania kultury. Dla wszystkich obywateli naszego kraju, nie tylko dla Polaków.
Bo nadchodzą trudne czasy i nie można pozwolić by koszty kryzysu gospodarczego ponosili ludzie biedni, żyjący skromnie, tylko dlatego, że jest ich w naszym kraju najwięcej.
Bo przyszły parlamentarny klub SLD powinien być klubem naprawdę lewicowym, nie powinien unikać konfrontacji ideowych, jak to zdarzało się w ostatniej kadencji Sejmu.
Bo moja obecność w tym klubie parlamentarnym zwiększy ilość lewicy w lewicy.
Jakie inicjatywy ustawodawcze będziesz starał się forsować w klubie SLD. Inaczej mówiąc, jakie korzyści będzie miał wyborca z tego, że Piotr Gadzinowski będzie posłem?
Chcę, jak już wspomniałem, zmienić media publiczne, i to w tej kadencji może się udać. Będę kierował do laski marszałkowskiej lewicowe projekty ustaw, nawet jeśli nie będą miały szans na uchwalenie. Wbrew stanowisku części posłów SLD, którzy uważają, że skoro ustawa o prawie kobiet do aborcji, o opodatkowaniu kościołów i związków wyznaniowych, trzeciego progu podatku PIT nie ma szans na uchwalenie - to nie należy ich wnosić. Będę to robił nawet jeśli będzie to działanie symboliczne.
Czy socjaldemokracja może być lewicowa, a jeżeli nie jest, to dlaczego?
Kryzys gospodarczy wymusza na socjaldemokracji zwrot na lewo. Nie będziemy płacić za wasz kryzys - protestuje współczesny proletariat. Rosną szeregi prekariatu - nowej warstwy, może niebawem klasy społecznej. Pracownicy zagrożeni kryzysem zaczynają znowu kierować się ku związkom zawodowym, podobnie jak socjaldemokracja. W Azji kryzys oznacza także "rozwój", w Europie w czasie kryzysu czerwienieje socjaldemokracja.
Jakie widzisz możliwości współpracy szerokiego frontu lewicy, innymi słowy: czy ma sens powrót do pierwotnej formy SLD jako sojuszu różnych ugrupowań i organizacji?
Pierwsza formuła Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli sojuszu wyborczego SdRP - wówczas największej partii lewicowej z PPS, RLP, związkami zawodowymi i kilkunastu organizacjami i stowarzyszeniami była najbardziej lewicowa, demokratyczna i jak doświadczenie pokazuje najbardziej efektywna. Po wyborach parlamentarnych, niezależnie od wyników wyborów, warto wesprzeć krążącą na lewicy ideę kongresu lewicy. I wrócić do sprawdzonej w latach 1993-1999 idei sojuszu wyborczego wszystkich, lub prawie wszystkich, ugrupowań lewicowych.
Wielokrotnie bywałeś w Chinach i Wietnamie. Jakie doświadczenia tych krajów mogłyby mieć zastosowanie w Polsce?
Chiny, w mniejszym stopniu Wietnam, to kraje z komunistycznymi symbolami i skomercjalizowaną, często bezwzględnie nastawioną tylko na zysk gospodarką. Pojęcie zrównoważonego rozwoju jest tam bajką. Z drugiej strony to kraje w których miliony ludzi wyrywają się ze stanu chronicznej biedy, a władze państwowe rozbudowują infrastrukturę socjalną, komunikację publiczną, oświatę. Na pewno przydałoby nam się tak długoletnie planowanie gospodarcze jakie jest w Chinach i Wietnamie. No i jedna z podstawowych zasad azjatyckiego myślenia - patrząc na doświadczenia innych, uczmy się przede wszystkim na ich błędach.