Jeremy Rifkin: Rewolucja już się rozpoczęła
[2012-01-26 12:54:57]
Kilka lat temu napisał Pan książkę „Europejskie marzenie”. Jak europejska wizja przyszłości zaćmiewa American Dream. Dowodził Pan w niej wyższości europejskiego modelu życia społecznego nad amerykańskim. Czy podtrzymuje Pan tę diagnozę? -Tak, myślę, że europejski sen rozprzestrzenia się teraz do innych części świata. Amerykański sen jest oparty na idei, że jeśli ktoś przyjeżdża do Ameryki, ciężko pracuje, zdobywa dobre wykształcenie i poświęca się, to jego dzieci mają lepszą przyszłość, co z reguły oznacza materialny dobrobyt. Nasz sen jest oparty na idei materialnego wzrostu, podczas gdy europejski sen jest w większym stopniu oparty na jakości życia, która obejmuje materialny dobrobyt, ale również poczucie odpowiedzialności wobec szerszej wspólnoty. Amerykański sen jest oparty na nieograniczonym wzroście, podczas gdy europejski koncentruje się na zrównoważonym rozwoju. Amerykański sen opiera się na zasadzie, zgodnie z którą warto żyć, aby pracować, a europejski na przekonaniu, że trzeba pracować, aby żyć. Amerykański sen jest oparty na militarnej dominacji w świecie, by w ten sposób utrzymywać pokój. Sen europejski jest skupiony raczej na budowaniu mostów pokoju pomiędzy krajami. W przypadku wielu młodych ludzi poniżej trzydziestki ich marzeniem nie jest tylko bycie autonomicznymi podmiotami dążącymi do realizacji własnych interesów za pośrednictwem rynku. Nie sądzę, by dotyczyło to tylko młodego pokolenia Europejczyków – chodzi o młode pokolenie na całym świecie. Najbliższe rok zadecyduje o tym, czy europejski sen będzie mógł się rozwijać. Wymagać to będzie od Europy przejścia do następnego wielkiego projektu, jakim jest jej głębsza integracja jako unii politycznej i gospodarczej. A co Pan sądzi o obecnym stanie globalnej gospodarki? Jakie mogą być konsekwencje obecnych problemów krajów rozwiniętych? Niedawno byłem kilka razy w Europie, gdzie spotykałem się m.in. z kanclerz A. Merkel i przewodniczącym Komisji Europejskiej J.M. Barroso. Dyskutowaliśmy o przyszłości Europy. Wszystkim swoim rozmówcom mówiłem: nie skupiamy się na rzeczywistym kryzysie gospodarczym, w obliczu którego stoją USA, Europa i świat. Rzeczywisty kryzys gospodarczy pojawił się w lipcu 2008 r., kiedy cena ropy wzrosła do 147 dolarów. Gdy ceny ropy poszybowały w górę, wzrosły wszystkie inne ceny w łańcuchu dostaw. Musimy zrozumieć, że cała globalna gospodarka jest tworzona i napędzana przez paliwa kopalne. To z nich powstają nawozy sztuczne i pestycydy, materiały budowlane, produkty farmaceutyczne, sztuczne włókno, energia, transport, ogrzewanie, oświetlenie. Wszystko to jest robione z paliw kopalnych albo czerpie z nich energię. A zatem, gdy ceny ropy wzrosły do ponad 80 dolarów za baryłkę w 2007 r., wszystkie inne ceny na świecie również wzrosły. Przy 120 dolarach za baryłkę mieliśmy rozruchy głodowe w 22 krajach, ponieważ ceny pszenicy, żyta, jęczmienia i ryżu podwoiły się. Tymczasem 40 proc. ludzi na świecie żyje za dwa dolary dziennie lub mniej. Pojawiła się więc panika i FAO ogłosiło, że wkrótce możemy mieć miliard głodujących. Przy 147 dolarach za baryłkę wszystko się zatrzymało, ponieważ ceny stały się zbyt wysokie i w lipcu 2008 r. popyt na świecie zamarł. Światowym przywódcom mówię, że właśnie to było ekonomicznym trzęsieniem ziemi drugiej rewolucji przemysłowej. Załamanie finansowe 60 dni później było jedynie wstrząsem wtórnym. Unia Europejska jest teraz pogrążona w dyskusji nad środkami oszczędnościowymi. Ale jeżeli ograniczy się tylko do ich podjęcia, będzie skazana na klęskę. Czy zatem kryzys doprowadzi do schyłku obecnego kształtu światowej gospodarki? W lipcu 2008 doszliśmy do ostatniego aktu drugiej rewolucji przemysłowej opartej na scentralizowanej komunikacji elektrycznej i energii z paliw kopalnych. Osiągnęliśmy teraz szczytowy poziom globalizacji, co oznacza około 150 dolarów za baryłkę. Nie możemy go przekroczyć. Co to wszystko oznacza? Gdy Chiny i Indie wprowadziły jedną trzecią ludzkości i resztę rozwijającego się świata w drugą rewolucję przemysłową przy wzroście gospodarczym na poziomie 8–10proc., popyt na ropę osiągnął niebotyczny poziom. Za każdym razem, gdy będziemy próbować przywrócić wzrost gospodarczy na tym samym poziomie, na którym rośliśmy przed lipcem 2008 r., ceny ropy będą szły w górę i w rezultacie wzrastać będą ceny na wszystkie towary i usługi wytwarzane lub transportowane za pomocą ropy. W konsekwencji popyt będzie zamierać. Drugim zjawiskiem ostatnich trzech lat, które wpływa na Europę i świat, są doświadczane w czasie rzeczywistym skutki zmian klimatycznych dla rolnictwa, produkcji żywności i infrastruktury. Doświadczamy wielkiej zmiany, która za naszego życia może dramatycznie wpłynąć nie tylko na globalną gospodarkę, ale również na naszą zdolność przetrwania do końca stulecia. Potrzebujemy nowego modelu gospodarczego, ponieważ druga rewolucja przemysłowa umiera. Nie zanosi się na to, by energia z paliw kopalnych kiedykolwiek jeszcze była tańsza – zanosi się na to, że będzie drożeć. Możemy sięgnąć po inne paliwa, takie jak gaz łupkowy, piasek bitumiczny, ciężka ropa, węgiel kamienny i brunatny, ale są one droższe i emitują więcej CO2, co prowadzi do przyśpieszenia globalnego ocieplenia. Technologie drugiej rewolucji przemysłowej, takie jak silnik spalinowy, są stare i wyczerpały swój efekt mnożnikowy. Cała oparta na węglu infrastruktura drugiej rewolucji przemysłowej się kruszy. Tym, czego nam teraz potrzeba, jest nowa gospodarcza wizja dla świata i musimy być w stanie szybko przejść do planu stworzenia zrównoważonej przyszłości zarówno dla krajów rozwijających się, jak i dla świata rozwiniętego. Planu, który może wygenerować setki milionów nowych miejsc pracy i tysiące nowych przedsiębiorstw. W 1995 r. opublikował Pan książkę „Koniec pracy”. Schyłek siły roboczej na świecie i początek ery postrynkowej. Napisał Pan w niej, że kraje rozwinięte doświadczą gwałtownego spadku zatrudnienia. Co Pan sądzi o obecnej sytuacji na globalnym rynku pracy? Pierwsza rewolucja przemysłowa położyła kres pracy niewolniczej. Taniej było wykorzystywać technologię niż niewolników. Teraz, gdy dochodzimy do końca drugiej rewolucji przemysłowej i początku trzeciej rewolucji, jesteśmy świadkami końca masowej pracy najemnej. Prace produkcyjne są eliminowane szybciej niż przewidywałem w 1995 r. W ciągu ostatnich 8–9 lat zlikwidowanych zostało prawie 15% miejsc pracy w produkcji na świecie, ponieważ nawet najtańszy pracownik nie jest tak tani jak technologia, która go zastępuje. W mojej nowej książce, „The Third Industrial Revolution”, argumentuję, że między chwilą obecną a 2050 r. będziemy mieli jeszcze jedną falę masowej pracy najemnej. W ciągu najbliższych 40 lat będziemy musieli zatrudnić setki milionów ludzi i stworzyć tysiące firm, by zbudować nową infrastrukturę i nową platformę megatechnologiczną dla nadchodzącej trzeciej rewolucji przemysłowej. Ale ta ostatnia jest rewolucją inteligentną. Gdy infrastruktura zostanie już stworzona, będziemy potrzebowali tylko niewielkiego personelu specjalistycznego i technicznego, by zarządzać „inteligentną gospodarką”. Ale czy świat jest gotowy na trzecią rewolucję przemysłową? Czy nie jest ona wciąż pieśnią przyszłości? Musimy zadać sobie pytanie: jak dochodzi do wielkich rewolucji gospodarczych? Jeśli odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy mieli mapę pokazującą, gdzie trzeba iść. Do wielkich rewolucji gospodarczych dochodzi wówczas, gdy zbiegają się dwie rzeczy. Po pierwsze, tworzymy nowy system energetyczny. Ludzkość miała w dziejach wiele rodzajów systemów energetycznych, a nowe systemy umożliwiają istnienie bardziej złożonych i większych środowisk gospodarczych i społecznych. Ale wówczas złożoność nowych systemów energetycznych wymaga rewolucji komunikacyjnych, by nimi zarządzać. Gdy rewolucje energetyczne zbiegają się z rewolucjami komunikacyjnymi, razem zmieniają historię gospodarczą. Podam przykład. Podczas pierwszej rewolucji przemysłowej w XIX wieku technologia drukarska stała się tania, ponieważ przeszliśmy od ręcznych pras drukarskich do pras parowych. Mogliśmy więc drukować tanio, efektywnie, szybko i na masową skalę. Założyliśmy wówczas szkoły publiczne w Europie i w Ameryce. Stworzyliśmy wyedukowaną na druku siłę roboczą posiadającą umiejętności komunikacyjne pozwalające zarządzać całą złożonością napędzanej węglem i parą pierwszej rewolucji przemysłowej. W XX wieku mieliśmy drugą rewolucję przemysłową i kolejną konwergencję komunikacji i energii. Scentralizowane media elektryczne – telefon, a później radio i telewizja – stały się narzędziem komunikacji pozwalającym zarządzać złożonością ery ropy skupionej wokół samochodu, budowania domów na przedmieściach i masowego społeczeństwa konsumpcyjnego. Teraz ta druga rewolucja przemysłowa odchodzi w przeszłość, my zaś jesteśmy na progu nowej konwergencji energii i komunikacji, trzeciej rewolucji przemysłowej, która szybko posuwa się w Europie, a szczególnie w Niemczech. Jest to konwergencja pomiędzy Internetem a nowym systemem energetycznym opartym na rozproszonej energii odnawialnej, a kiedy jedno z drugim się zbiega, pojawia się nowy potężny paradygmat ekonomiczny. Czym jest energia rozproszona? Węgiel, ropa, gaz ziemny i uran są energiami elitarnymi, ponieważ nie występują wszędzie – są jedynie w nielicznych miejscach. Wymagają zatem ogromnego zaangażowania militarnego, by je zabezpieczyć i ogromnego zaangażowania geopolitycznego, by nimi zarządzać. Te elitarne energie wymagają również ogromnych pieniędzy, by je przetwarzać. Rozproszone energie, dla odmiany, można znaleźć na każdym podwórku. Każdy w Polsce ma na swym podwórku wystarczającą ilość energii – słońce codziennie świeci nad całym światem, a wiatr nad nim wieje, zaś pod ziemią w miejscu naszego zamieszkania czy pracy jest energia geotermiczna. A jeśli ktoś mieszka na obszarach wiejskich, gdzie są odpady rolnicze lub leśne, również można je zamienić na energię. Nad brzegami oceanów, gdzie żyje wiele miejskich populacji, przypływy i fale są źródłem codziennie dostępnej energii. Również śmieci mogą być zamienione na energię. W sumie chodzi więc o to, że rozproszone energie można znaleźć w jakiejś mierze na każdym centymetrze kwadratowym świata. Unia Europejska zaangażowała się w tworzenie pięciofilarowej infrastruktury dla trzeciej rewolucji przemysłowej. Miałem zaszczyt uczestniczyć w opracowywaniu tego planu, który został zaaprobowany przez Parlament Europejski w lipcu 2007 r., a obecnie jest rozpatrywany przez Komisję Europejską i państwa członkowskie Co to za filary? Pierwszy filar: Unia Europejska dąży do uzyskiwania przed 2020 r. 20% energii ze źródeł odnawialnych. Jest to cel, który ma osiągnąć każdy kraj Unii. Drugim potężnym filarem są budynki. W Unii Europejskiej jest ich 191 milionów. Zajmują one pierwsze miejsce w wykorzystywaniu energii i produkują większość C02, przyczyniając się do zmian klimatycznych. Celem drugiego filaru jest częściowe przekształcenie w ciągu następnych 30–40 lat każdego budynku w Unii Europejskiej w zieloną mikroelektrownię, tak by mieszkańcy mogli uzyskiwać ekologiczną energię dla własnych domów lub małych firm. Można zbierać energię słoneczną na dachu, energię wiatru po bokach budynku, energię geotermiczną pod budynkiem itp. Drugi filar uruchamia więc budownictwo. Oznacza to wiele milionów miejsc pracy – oraz tysiące małych i średnich przedsiębiorstw – potrzebnych po to, by przekształcić każdy budynek w Polsce i w Europie w elektrownię. Trzecim filarem jest magazynowanie. W Polsce, jak wiemy, słońce nie zawsze świeci, a wiatr nie zawsze wieje, kiedy go potrzebujemy. Często wieje w nocy, a prądu potrzebujemy w dzień, więc potencjalna energia się marnuje. Poziom wody może się obniżać z powodu wywołanej przez zmianę klimatyczną suszy, wpływając na wytwarzanie energii w hydroelektrowniach. Te rozproszone energie występują w sposób przerywany. Nie można na nich w pełni polegać, więc musimy je gromadzić. Unia Europejska opowiada się za wszelkimi technologiami gromadzenia – kołami zamachowymi, bateriami, pompowaniem wody itp., ale większość uwagi skupiamy na wodorze. Wodór jest podstawowym i najlżejszym pierwiastkiem we wszechświecie. I magazynuje energię. Czwarty filar jest tam, gdzie Internet łączy się z nowymi, odnawialnymi źródłami energii, tworząc system nerwowy trzeciej rewolucji przemysłowej. Bierzemy gotową technologię internetową i przekształcamy system wytwarzania i transmisji elektryczności w „energetyczny Internet”, który działa tak jak zwykły Internet, używając tej samej technologii. Kiedy więc miliony budynków będą zbierać swą własną zieloną energię i przekształcać ją na miejscu w zieloną elektryczność, będą mogły później podzielić się dodatkową elektrycznością z innymi przez odsprzedawanie jej w tym swoistym „energetycznym Internecie” rozciągającym się od Irlandii do granic Rosji. Rząd niemiecki testuje obecnie „energetyczny Internet” w sześciu dużych regionach kraju – w domach, biurach i fabrykach. Filar piąty: logistyka i transport. W tym roku pojawiły się pojazdy elektryczne napędzane ogniwami wodorowymi, które będą od 2014 r. masowo produkowane przez Daimlera, GM i inne koncerny samochodowe. Będzie można podłączyć swój pojazd do sieci i dostać „zieloną energię elektryczną”. Wszędzie, w Polsce i w Europie, urządzenia do ładowania akumulatorów będą umieszczone na każdej ulicy, przymocowane do parkomatów albo wprost na ziemi. Każdy będzie mógł naładować swój pojazd zielonym prądem albo – jeśli cena będzie odpowiednia – sprzedać elektryczność ze swego samochodu z powrotem do sieci. Te pięć filarów tworzy wspólnie infrastrukturę dla zupełnie nowej, trzeciej rewolucji przemysłowej. To megatechnologiczna platforma. Wszystkie filary muszą być wprowadzane razem, bo jeśli jeden wysunie się przed inne, nie dadzą one niezbędnych synergii. A to właśnie te synergie umożliwiają stworzenie nowego organizmu społecznego. Ta transformacja infrastruktury Polski i Europy wymaga ok. 40 lat pracy i doprowadzi do stworzenia milionów miejsc pracy oraz tysięcy nowych firm. A jakie, Pana zdaniem, będą społeczne konsekwencje wprowadzenia pięciu filarów nowej cywilizacji? Kiedy miliony dzieciaków zaczęły tworzyć software, żeby dzielić się muzyką w sieci, koncerny muzyczne potraktowały to jako żart. A potem scentralizowane koncerny muzyczne skurczyły się, a wiele wypadło z rynku. Gazety i telewizja nie zrozumiały rozproszonej, opartej na współuczestnictwie władzy blogosfery – milionów ludzi dzielących się informacjami w Internecie. A teraz gazety, a nawet stacje telewizyjne same tworzą blogi, ponieważ rozproszone, oparte na współuczestnictwie media są dużo potężniejsze. Demokratyzacja informacji, która przyszła wraz z Internetem, jest zatem sugestywna. Ale gdy „energetyczny Internet” zacznie dystrybuować energię w formie opartej na współuczestnictwie, zrealizowane zostanie hasło „power to the people”. Nastąpi demokratyzacja zarówno informacji, jak i energii. I można spodziewać się, że stworzy to nowe modele biznesu i nowe modele polityczne, które zasadniczo zmienią globalną gospodarkę i społeczeństwo. Myślę, że świadomość młodego pokolenia się zmienia. Młodsze pokolenie nie myśli w kategoriach „prawica-lewica”, „kapitalizm-socjalizm”. To był sposób myślenia charakterystyczny dla XX wieku i drugiej rewolucji przemysłowej. Jeśli zbadamy jak dowolna osoba przed trzydziestką w dzisiejszej Polsce ocenia zachowanie instytucji, okaże się, że ocenia je na podstawie tego czy dana instytucja jest scentralizowana, sterowana odgórnie, zamknięta i zastrzegająca informacje, czy też zdecentralizowana, oparta na współuczestnictwie, otwarta i transparentna. Sądzę zatem, że trzecia rewolucja przemysłowa przenosi nas od starych modeli gospodarczych opartych na elitarnych energiach i scentralizowanej komunikacji – które zmuszały nas do planowania odgórnego: wielkie banki, scentralizowana produkcja w fabrykach scentralizowany transport, scentralizowana logistyka – do planowania poziomego, ponieważ nowe odnawialne energie są wszędzie: można je znaleźć na podwórku. Technologie zbierania energii będą coraz bardziej tanieć, tak jak było z telefonami komórkowymi. Sądzę, że musimy zrozumieć, iż zmierzamy ku nowemu modelowi biznesowemu, który nazywamy „rozproszonym kapitalizmem”, a który rozprzestrzenia ducha przedsiębiorczości wśród setek milionów ludzi, lecz który wymaga również od nich, by pracowali wspólnie w przestrzeni publicznej, tak jak czynimy to obecnie w Internecie. Co Pan sądzi o przyszłości Unii Europejskiej? Czy jest nią głębsza integracja, czy coś wręcz przeciwnego? Zdecydowanie zmierza ona ku głębszej integracji. Europa w istocie ma kurę znoszącą złote jajka, która – jeśli będzie odpowiednio karmiona – może wesprzeć kolejne stadium integracji europejskiej. Unia Europejska ma 500 milionów konsumentów. Ale macie również dodatkowe 500 milionów konsumentów w waszych regionach partnerskich – w regionie Morza Śródziemnego czy Północnej Afryce. Potencjalnie macie miliardowy rynek konsumencki! Trzeba teraz „wykarmić tę kurę”. Następnym stadium europejskiej integracji jest stworzenie infrastruktury dla trzeciej rewolucji przemysłowej w każdej społeczności w Europie tak, żeby każdy produkował swą własną zieloną elektryczność i dzielił się nią w „energetycznym Internecie”. A potem należy stworzyć ciągły ekologiczny system energetyczny oraz zintegrowany system komunikacji i transportu w UE i regionach partnerskich. Da to Europie i jej regionom partnerskim jedną infrastrukturę dla miliardowego rynku. Wtedy będziecie mogli powiedzieć, że zintegrowaliście Europę i jej regiony partnerskie i stworzyliście najlepiej prosperującą postwęglową gospodarkę na świecie. A co z Polską? Co Pan sądzi o jej bliskiej przyszłości? - Polska jest w Unii Europejskiej mostem między Wschodem i Zachodem. Może ona odegrać kluczową rolę – w szczególności, jeśli będzie ściśle współpracowała z Niemcami – w przenoszeniu paradygmatu trzeciej rewolucji przemysłowej na Wschód oraz zacząć stwarzać nowe możliwości biznesowe w Europie Środkowej i Wschodniej. Niemcy tworzą wszystkie pięć filarów nowej cywilizacji – a Polska jest położona w sposób sprzyjający temu, by uważnie przysłuchiwać się temu co się dzieje w Niemczech i działać jak latarnia morska dla wszystkich obszarów na wschód od Was. Są przed wami ogromne możliwości biznesowe. Problem polega jednak na tym, że wciąż mocno tkwicie w starych, dwudziestowiecznych ideach drugiej rewolucji przemysłowej. Jeśli przejdziecie do nowego modelu, możecie odegrać rolę przywódczą. Będzie to trudne, ale myślę, że zmiana pokoleniowa jest po waszej stronie. Znam dużo młodych ludzi z Polski – przedstawicieli generacji Internetu – którzy są przygotowani do przekształcenia waszej gospodarki w zrównoważoną gospodarkę doby trzeciej rewolucji przemysłowej. Musimy dać im szansę stworzenia nowego ekonomicznego paradygmatu dla XXI wieku. Rozmawiał Piotr Szumlewicz. Jeremy Rifkin - amerykański ekonomista, politolog, publicysta. Zajmuje się przede wszystkim wpływem innowacji technologicznych i naukowych (w tym biotechnologii) na społeczeństwo, gospodarkę i środowisko. Jest założycielem i prezesem Foundation on Economic Trends (FOET). Specjalizując się w sprawach ekonomii, zmian klimatycznych i bezpieczeństwa energetycznego, Rifkin był doradcą Romano Prodiego, kanclerz Niemiec Angeli Merkel, premiera Portugalii Jose Socratesa, premiera Słowenii Janeza Janša. Był też doradcą rządu francuskiego w czasie gdy Francja przewodniczyła pracom Unii Europejskiej (rok 2008). Doradza też Komisji Europejskiej, Parlamentowi Europejskiemu i kilku głowom państw europejskich (Wg Wikipedia). |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?