Tymoteusz Kochan: Pączek z "Różą"

[2012-02-12 12:08:43]

Prawdziwy renesans ostatnimi czasy przeżywa Polskie kino historyczne. Wraz z powstaniem i powolnym rozkręcaniem swej działalności Polski Instytut Sztuki Filmowej wyraźnie dopingować zaczął twórców do produkcji tzw. "filmów rozliczeniowych". Tak więc, im dalej od II Wojny Światowej i transformacji ustrojowej, tym "rozliczenie" to przychodzi łatwiej i z tym większym rozmachem ogłasza się społeczeństwu pojawienie się kolejnej, ostatecznej wersji 'jak to naprawdę wtedy było'. Umęczony tym wszystkim nieszczęsny naród (na czele pochodu wszystkie szkoły) przepędza się na kolejne seriale, filmy, igrzyska IPN-u i inne smakowitości. Wyścig o najbardziej krwawą prezentację historii Polski trwa, choć rzecz jasna zgłoszeni mogą zostać jedynie zawodnicy spełniający konkretne kryteria. W związku z powyższym Polscy reżyserzy mężnie zwarli szyki i taśmociąg z filmami zaskoczył nareszcie a produkcja w tempie błyskawicy dostarcza nam kolejnych obrazków.

"Róża" Smarzowskiego zaczyna się w momencie gdy główny bohater - człowiek znikąd - Tadeusz zjawia się w domu Róży Kwiatkowskiej, zamieszkałej na Mazurach żony poległego żołnierza Wehrmachtu. Zrezygnowany, były żołnierz Armii Krajowej, Tadeusz pomaga rozminować kobiecie jej pole i wykopać z niego kartofle, następnie ochrania ją i jej niemieckojęzyczną córkę przed zakusami ruskich bandytów, polskiej ubecji i przed wrogością jej mazurskich sąsiadów. W międzyczasie do domu obok wprowadza się Polska rodzina repatriantów, z którą Tadeusza i Różę (będących parą 'ad hoc') łączą umiarkowanie przyjazne i niełatwe stosunki. W finale wielokrotne gwałty czerwonoarmistów oraz polskich i ruskich bandytów na kobiecie i będąca ich następstwem choroba doprowadzają do śmierci Róży. W desperacji, tuż przed wizytą w wampirycznych, ubeckich lochach Tadeusz decyduje się na zawarcie fikcyjnego małżeństwa z Jadwigą, córką zmarłej Róży, by w ten sposób ocalić ją przed deportacją do Niemiec. Gdy cudownie udaje mu się ujść z życiem i wydostaje się na wolność wraca do gospodarstwa Róży, teraz już zajętego przez Polaków, skąd zabiera Jadwigę i rusza wraz z nią w nieznane, przemierzając urocze pejzaże mazurskich łąk i pagórków...

Reżyser najwyraźniej nie przestaje odkrywać przemocy, którą sączy z każdą kroplą krwi ściekającą z bohaterów i która służy za ketchup, którym obficie polany jest ten niestrawny burger. Film, utrzymany w konwencji prymitywnego naturalizmu, z tajemniczo pobrzdąkującymi w tle instrumentami w sposób typowy dla Smarzowskiego przedstawia świat oczami wulgarnego mizantropa. Wyjątkowo ordynarna estetyka, w której swoistym fetyszem staje się krew, zmasakrowani ludzie i zwierzęta, kobiece ciało przedstawione jako podmiot rozerotyzowanych gwałtów - to wszystko budzi wstręt i niechęć. Reżyser łamiąc kolejne tabu usiłuje w ten sposób nadrobić całkowitą nędzę fabularną i próżnię, którą zionie wręcz z jego filmu. Ta prymitywna, działająca na poziomie zjawiska i zbliżenia estetyka służy jednoczesnemu wyłączeniu wszelkiej, szerszej analizy - każe skupić się na tej krwi, tym gwałcie, tej kobiecie, na tych zwłokach. Ten sznyt wprost z tabloidów służy ucięciu wszelkiej możliwej dyskusji i krytyki - w zderzeniu z pojedynczym cierpieniem przestaje istnieć wszystko inne i to cierpienie staje się fundującym na kanwie szantażu moralnego wszelkie podawane osądy. Co by nie mówić, jest to jednocześnie pierwszy polski film, w którym mąż głównej protagonistki jest żołnierzem Wehrmachtu - co w niczym nie umniejsza cnót postaci i nadaje fabule nowy ton, tworząc kontekst "wspólnej krzywdy" z rąk ruskiego najeźdźcy doznanej ponad podziałami. Mazurzy, specyfika i perypetie regionu, wojna i jej ofiary nikną i bledną na tle czerwieńszej niż truskawkowy dżem zarazy nadciągającej ze wschodu. U Smarzowskiego kto normalny - ten uciekł do Niemiec, a w kraju pozostali jedynie mordercy ze wschodu, zaprzedani wrogowi agenci urzędu bezpieczeństwa i zepsute tą sytuacją, prostackie, bezwolne i bezradne polactwo.

Druga wojna światowa przestała być wydarzeniem prawdziwie traumatycznym, zamiast tego służy dziś twórcom za bezpieczną scenerią dla ich dowolnie-autorskich popisów reżyserskich. W artystycznej rzeczywistości wojna nie jest już przedmiotem refleksji nad czynnikami, które do niej doprowadziły, nad poszczególnymi stronami konfliktu, zamarła także całkowicie wojenna analiza historyczna, pojęciowa i teoretyczna. Z horyzontu zniknęła całkowicie II RP, przemieniona w ułańską szopkę i byt tak samo mityczny co nieistniejący. Trzeźwą ocenę PRL-u zastąpił plebiscyt na zrobienie najgorszej gęby żołnierzom Armii Czerwonej i wszystkim związanym w jakikolwiek sposób z minioną rzeczywistością. Ta reżyserska "dowolność" jest skrojona na miarę dzisiejszych potrzeb producentów finansujących kolejne filmy-gnioty. Smarzowski tworzy z duchem czasów, skutecznie obrzydza czasy minione i uspokaja Polaków, którzy gospodarczo i tak służą już od pewnego czasu za ostatni z landów niemieckich i źródło taniej siły roboczej dla swego potężnego sąsiada. W świecie reżysera współczesność, pod wytęsknionym przez Radosława Sikorskiego przywództwem Niemiec, rysuje się w pozytywnych barwach i ma swoje korzenie wynikłe ze wspólnej traumy powstałej po czerwonej inwazji. Polska otrząsa się z koszmaru Polski Ludowej, akceptując nową rzeczywistość jakąkolwiek by ona nie była - albowiem i tak będzie lepszą od kaźni w sowieckich więzieniach. Ta - wybitnie systemowa - potrzeba prezentacji historii Polski przed 1989 rokiem jako serii klęsk i 'północnokoreańskiej dyktatury'[1] jest już silniejsza od potrzeby przedstawiania okropieństw hitleryzmu, faszyzmu i wszelkiej maści nacjonalizmów - to swoisty sojusz doktryny liberalnej z prawicowo-narodową, sojusz w czasach kryzysu gospodarczego dalece niepokojący.

Na planie ogólnym, z perspektywy przeciętnego widza, historia w "Róży" w ogóle nie dochodzi do głosu - nie jest się w stanie przebić przez tandetę i nudę, którą pozujący na mszę kościelną film zionie na sposób bezczelny, kolejny raz torturuje się też widza męczeństwem, a bohater urasta do rangi - większego niż świebodziński - Chrystusa Narodów... Jedyną bodajże sceną wartą uwagi w filmie jest moment gdy pijany Władziu przewraca się podczas zbierania kartofli, co Tadeusz kwituje słowami "Władziu, nie pomagasz". Podobnie przedstawia się sprawa z samym Smarzowskim, polskim krzyżowcem, którego film ma zastąpić całą dotychczasową 'kinematografię rozliczeniową'[2]. "Wojtek, nie pomagasz" - odpowie na próby reżysera Polski Instytut Sztuki Filmowej... Potworną i prawdziwie nieznośną zaprawdę musi być trauma, którą dzisiejsi reżyserzy i instytucje odczuwają w związku z chwalebną, wspaniałą przeszłością polskiej kinematografii lat PRL-u, która będzie odbijać się jeszcze przez wiele, wiele lat w lustrach przy goleniu, jak ongiś świat w okularach Zbyszka Cybulskiego.

„Róża”, reżyseria: Wojciech Smarzowski, scenariusz: Michał Szczerbic. Premiera polska: 3 lutego 2012.

Tymoteusz Kochan


Przypisy

[1] Prorocze są sceny w parodiującym kino w stylu Smarzowskiego filmie "Wojna polsko-ruska" na podstawie powieści Doroty Masłowskiej: http://www.youtube.com/watch?v=lFkfbpiCJ9Y#t=11m56s

[2] W dyskusji nad kinematografią rozliczeniową wszystkim 'cudownie' uchodzi uwadze ostatnie dwudziestolecie, ucieczką w w Drugą Wojnę Światową wyłącza się jednocześnie dyskusję na temat teraźniejszości. Pozostaje nam nie tracić nadziei, że dzieła dotyczące zbrodni prywatyzacji i irackich morderstw jednak powstaną.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


20 maja:

1881 - Urodziła się Natalia Gąsiorowska, historyczka, badaczka dziejów ruchu robotniczego, prof. Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Warszawskiego, prof. i rektor WSP w Łodzi, członkini PAN.

1882 - Urodziła się Sigrid Undset, wybitna powieściopisarka i nowelistka norweska, przeciwniczka nazizmu i rasizmu, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1928.

1945 - Ukazał się pierwszy numer "Expressu Wieczornego", którego założycielem i redaktorem naczelnym był członek PPS Rafał Praga.

1946 - W Wielkiej Brytanii znacjonalizowano kopalnie.

1947 - Urodziła się Nancy Fraser, amerykańska teoretyczka feminizmu, prof. filozofii i teorii politycznej, przedstawicielka tzw. IV pokolenia szkoły frankfurckiej.

1990 - Na przystanku autobusowym w mieście Riszon le-Cijjon izraelski żołnierz zastrzelił 7 Palestyńczyków.

2009 - W Irlandii opublikowano tzw. Raport Ryana, ujawniający systemowy charakter tortur, gwałtów i poniżania dzieci przez katolickich księży i zakonnice, zarządzających ośrodkami wychowawczymi.

2017 - Francisco Guterres (FRETILIN) został prezydentem Timoru Wschodniego.

2018 - Ubiegający się o reelekcję Nicolás Maduro wygrał w pierwszej turze wybory prezydenckie w Wenezueli.


?
Lewica.pl na Facebooku