28 stycznia 1886 roku na stokach Cytadeli Aleksandrowskiej (Warszawskiej) straconych zostało czterech zapomnianych bohaterów. Czczeni w dwudziestoleciu międzywojennym przez ruch robotniczy, dziś praktycznie zapomniani – Piotr Bardowski, Stanisław Kunicki, Michał Ossowski i Jan Pietrusiński zginęli, ponieważ walczyli o sprawiedliwość społeczną oraz jedność rewolucjonistów polskich i rosyjskich.
Wszyscy oni byli członkami Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Partii Proletariat (I Proletariatu). Zostali skazani na śmierć za nielegalną działalność rewolucyjną, akcje zbrojne, a także próby szerzenia niezadowolenia wśród stacjonujących w Warszawie carskich żołnierzy.
Piotr Bardowski – sprawiedliwy sędzia
Piotr Bardowski był jednym z nielicznych Rosjan straconych na stokach Cytadeli. W roku 1880 został służbowo przeniesiony do Warszawy i mianowany sędzią pokoju. Z racji stanowiska prowadził drobne sprawy sądowe, głównie dotyczące osób biednych, ze środowisk robotniczych lub bezrobotnych. Wraz ze swoją żoną Natalią Poll zaczął organizować zbiórki pieniędzy oraz pomoc prawną dla najbiedniejszych. Pomimo że sędziowie carscy byli wówczas powszechnie znienawidzeni, Bardowski był uznawany za wyjątek i traktowany przez Polaków z szacunkiem oraz uważany za sprawiedliwego. Ponieważ już w czasie studiów w Petersburgu Bardowski zetknął się z ideologią socjalistyczną, brał udział w zorganizowaniu w Warszawie pierwszego rosyjskiego kółka socjalistycznego. Należeli do niego ludzie sympatyzujący z rewolucjonistami z Narodnej Woli, w tym żołnierze i oficerowie wojsk stacjonujących w Warszawie. Mieszkanie Bardowskiego stało się wkrótce punktem spotkań rewolucjonistów oraz miejscem składania i przechowywania nielegalnych materiałów socjalistycznych. Sędzia dzięki pośrednictwu żony nawiązał kontakt z I Proletariatem. Stał się członkiem tej partii, a także zaprzyjaźnił z jednym jej czołowych działaczy Stanisławem Kunickim.
W mieszkaniu Bardowskiego zaczęły się odbywać spotkania Proletariatczyków z wojskowymi popierającymi Narodną Wolę. Dyskutowano między innymi o szansach na wybuch rewolucji i wystąpienie przeciwko carskim władzom w Warszawie. Lokal stał się również siedzibą Komitetu Centralnego I Proletariatu, w którym przechowywano pieczęcie i najważniejsze partyjne dokumenty. Wkrótce jego działalnością zainteresowała się żandarmeria, której donosić zaczęła służąca Bardowskich. W czerwcu 1884 Bardowski został zadenuncjowany przez chorego psychicznie Agatona Zagórskiego, działacza Proletariatu, który został informatorem policji. Podczas przeszukania mieszkania żandarmi znaleźli w nim „Odezwę do oficerów”, wzywającą oficerów warszawskiego garnizonu do poparcia rewolucji. Bardowski nie był zamieszany w działania zbrojne, jednak w toku procesu Proletariatczyków odezwa ta stała się głównym dowodem oskarżenia i przez nią skazano go na śmierć.
Stanisław Kunicki – działacz i terrorysta
Stracony 28 stycznia 1886 roku wraz z Bardowskim Stanisław Kunicki był jednym z największych wśród Proletariatczyków zwolenników działalności zbrojnej. Jego ojciec był Polakiem pracującym w Tyfilisie w Gruzji. Tam poznał przedstawicielkę miejscowej szlachty, z którą się ożenił. Jednym z czterech synów z tego małżeństwa był Stanisław Kunicki. W roku 1879 rodzice Kunickiego przenieśli się do Warszawy, a on sam udał na studia do Petersburga, gdzie uczył się na inżyniera drogowego. Tam zetknął się ze studenckimi kółkami socjalistycznymi, a w roku 1880 został członkiem Narodnej Woli. W ramach działalności partyjnej rozpoczął akcję w środowiskach robotniczych a także poszukiwanie kontaktów z polskimi rewolucjonistami. Wraz z innymi socjalistami polskiego pochodzenia opracował nawet „Program Polsko-Litewskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej”. W roku 1882 nawiązał podczas odwiedzin u rodziców w Warszawie kontakt z Ludwikiem Waryńskim. Brał udział w tworzeniu programu Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Partii Proletariat. Kunickim zainteresowała się carska policja i musiał na pewien czas udać się do Wrocławia, a następnie przenieść do Wilna. W tym czasie brał udział w wydawaniu nielegalnych broszur, przemycaniu zakazanych książek przez granice na tereny zaboru rosyjskiego oraz fałszowaniem dokumentów potrzebnych w konspiracji. Prowadził również eksperymenty z materiałami wybuchowymi oraz przygotowywał broń do zamachów na policyjnych prowokatorów. Zorganizował też pierwszą partyjną drużynę bojową.
W grudniu 1883 Kunicki udał się do Petersburga, podobnie jak wielu innych polskich rewolucjonistów. Celem było przygotowanie wspólnego, przeprowadzonego przez Narodną Wolę oraz I Proletariat zamachu na inspektora tajnej policji w Siudejkina, zajmującego się rozpracowywaniem organizacji rewolucyjnych oraz werbowaniem agentów. Kunicki pomógł zamachowcom opuścić miejsce zabójstwa. Wkrótce potem udał się do Warszawy, gdzie Proletariat dotknęły aresztowania. Po zatrzymaniu Ludwika Waryńskiego niezbędna była odbudowa organizacji. Kunicki miał się zająć nawiązaniem kontaktów z socjalistami na zachodzie Europy. W tym celu udał się na pewien czas do Paryża.
Wiosną 1884 roku wrócił do Warszawy i wraz z Bardowskim rozpoczął organizowanie drukarni oraz składu partyjnych dokumentów. Podczas tej pracy został zatrzymany przez policję. Ponieważ wyszła na jaw jego pomoc w dokonaniu zamachu na Sudejkina, sąd orzekł wobec niego karę śmierci.
Jan Pietrusiński – robotnik i zamachowiec
Trzeci z powieszonych 28 stycznia 1886 roku Proletariatczyków – Jan Pietrusiński w przeciwieństwie do Bardowskiego i Kunickiego, pochodził z rodziny robotniczej. Jego ojciec był czeladnikiem sukienniczym w Zgierzu, a także setnikiem tajnej organizacji cywilnej w czasie Powstania Styczniowego 1863 roku. Po klęsce Powstania ukrywał się w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie urodził się Jan. Po aresztowaniu ojca Jan wraz z matką przeniósł się z powrotem do Zgierza i rozpoczął pracę w fabryce Borsta. Wkrótce potem wstąpił do powstającej właśnie w mieście komórki I Proletariatu i stał się jednym z czołowych lokalnych działaczy. Wśród towarzyszy miał opinię jednego z najbardziej wyrobionych politycznie robotników, poświęcającego wiele czasu na samokształcenie. Zaczął przewodzić kołu fabrycznemu Proletariatu.
W zgierskim Proletariacie w roku 1883 rozpoczął się konflikt. Partia miała zlikwidować policyjnego prowokatora Józefa Śremskiego. Wykonania zamachu podjął się Franciszek Helszer, który w tym celu podjął z partyjnej kasy pieniądze. Jednak brak zdecydowania i odwlekanie działania również na niego sprowadziły podejrzenie. Jan Pietrusiński zgłosił się do wykonania wyroku na Helszera i zastrzelił go w parku miejskim. Jak się później okazało podejrzenia wobec Helszera były bezpodstawne. Sam Pietrusiński twierdził później, że miał w związku z tym ogromne wyrzuty sumienia.
Aresztowany w sierpniu 1884 roku został uznany za szczególnie groźnego, zarówno ze względu na przeprowadzenie zamachu, jak i robotnicze pochodzenie oraz działalność w fabrycznym kole Proletariatu.
Michał Ossowski – szewc i bojowiec
Czwarty ze straconych to kolejny robotnik – Michał Ossowski. Pochodził z zaściankowej szlachty. Jego rodzice osiedlili się w Warszawie, a on sam został czeladnikiem szewskim. Jego ojciec zmarł, pozostawiając żonę oraz syna w nędzy. W roku 1884 za pośrednictwem kolegi z pracy Ossowski zetknął się z działalnością socjalistyczną i wstąpił do Proletariatu. Gdy Stanisław Kunicki organizował drużynę bojową, znalazł się w jej składzie.
Już po aresztowaniu Kunickiego, Bardowskiego i innych Proletariatczyków w czerwcu 1884 roku, partia zdecydowała, że konieczne są działania wymierzone w prowokatorów odpowiedzialnych za denuncjacje. Wraz z innym bojowcem 5 sierpnia Ossowski dokonał zamachu na zdrajcę Michała Skrzypczyńskiego, którego sąd partyjny skazał na śmierć za wydanie policji rewolucjonistów.
Po zamachu bojowiec uciekł do Łodzi. Ponieważ policja wpadła na jego trop miał tam zaczekać aż zostaną zebrane fundusze wystarczające do wysłania go za granicę. Tam został wkrótce aresztowany i trafił do X Pawilonu Cytadeli. Po ujawnieniu jego działalności w drużynie bojowej oraz udziału w zamachu został skazany na śmierć.
Największe obchody rocznicy stracenia proletariatczyków odbyły się w roku 1926. Z tej okazji Stefania Sempołowska napisała: „1886 rok to data nie przypominająca wam żadnego powstania, o którym uczycie się w szkole na lekcjach historii polskiej. Proletariatczycy to pierwsza po powstaniu 1863 roku organizacja, która potęgi carskiej się nie ulękła, porwała się do walki z nią, to pierwsze większe stowarzyszenie polskich robotników socjalistów. To kilkuset śmiałków, co żyć w niewoli nie chcieli, co zerwali się do walki z krzywdą ludzką. Krzywda i niewola dotykała nie tylko pojedynczych ludzi, ale narody, a wśród jednego narodu dotykała tych, co ginęli wskutek nędzy, w pracy nadmiernej i wyzysku. Dotykała wielkich tłumów, milionów ludzi ubogich i pracujących ciężko.”(1)
O Proletariatczkach zapomniano, choć w Warszawie przetrwały ulice Stanisława Kunickiego na Bemowie oraz Michała Ossowskiego i Piotra Bardowskiego na Targówku.
Przypis:
(1) Stefania Sempołowska „Uroczystości ku czci Proletariatczyków” www.lewicowo.pl
Piotr Ciszewski
Tekst pochodzi ze strony kampanii „Historia czerwona i czarno-czerwona”.