Opozycja apelowała o przeniesienie sarkofagu z prochami zmarłego lidera faszystowsko-karlistowskiej koalicji z czasów wojny domowej (1936-39), a następnie wieloletniego dyktatora Hiszpanii. Miało to zapewnić budowli pełniącej aktualnie funkcję mauzoleum Franco status miejsca rzeczywistego narodowego pojednania wobec ciągle budzącego gorące spory konfliktu zbrojnego z I połowy ubiegłego stulecia.
Olbrzymia bazylika (oficjalna nazwa: Monumento Nacional de Santa Cruz del Valle de los Caídos - Narodowy Pomnik Świętego Krzyża w Dolinie Poległych) wykuta w skalistym wzgórzu, wybudowana została w latach 1940-58 przez robotników przymusowych, w tym aż 15 tys. jeńców, byłych obrońców legalnej republiki, obalonej zbrojnie przez zamachowców pod przywództwem Franco. Spoczywają w niej obecnie prochy blisko 34 tys. ofiar wojny z obu walczących stron, przeniesione tam bez zgody ich rodzin. Wśród nich znajdują się także szczątki wielu zmarłych w trakcie morderczej pracy w kamieniołomach na rzecz budowy samej bazyliki. Hiszpańska lewica od lat domaga się, aby przez usunięcie szczątków Franco nadać jej charakter prawdziwego miejsca pojednania, a nie muzeum dziękczynnego na rzecz zbrodniarza.
Minister sprawiedliwości w prawicowym rządzie Partii Ludowej, Alberto Ruiz Gallardon, uzasadnił sprzeciw wobec tej propozycji jej wysokimi kosztami. Zdaniem władz proponowana przebudowa kosztować miałaby 13 mln euro, co byłoby zbyt drogie dla pogrążonego w kryzysie państwa. Socjaliści przyjmują ten argument do wiadomości, ale podają, że chodzi im w tej chwili o wyłącznie „symboliczny gest”, jakim byłoby przeniesienie szczątków w inne miejsce, wskazane przez członków rodziny Franco.
Fot. Wikimedia Commons