W meritum swojego wystąpienia stwierdził, że ,,specjalna operacja wojskowa” ma na celu wyzwolenie Donbasu od ,,reżimu neonazistów” i ,,obronę suwerenności i integralności terytorialnej Rosji”. Dalej mówił, że Kijów jest pozytywnie nastawiony do negocjacji, ale zachodnie mocarstwa są zdeterminowane, aby osłabić, rozbić i zniszczyć Rosję. Mówił o tysiąckilometrowej linii frontu, na której siły rosyjskie muszą walczyć z ,,całą machiną wojskową kolektywnego Zachodu” i o wysokich rangą przedstawicielach NATO rozważających ,,dopuszczenie do użycia broni masowego rażenia – broni jądrowej przeciwko Rosji”. Ostrzegł, że powinni oni zrozumieć, że Rosja również posiada taką broń i użyje jej, jeśli integralność terytorialna Rosji zostanie zakwestionowana.
Nowe protesty
Wielu Rosjan spędziło ten dzień w szoku i panice po tym wydarzeniu. W ciągu kilku minut wszystkie miejsca w samolotach i autobusach z Rosji zostały sprzedane, często po dziesięciokrotnie wyższych cenach niż normalnie. Ze względu na sankcje, loty międzynarodowe odbywają się tylko do kilku krajów. Na granicy fińskiej, gruzińskiej, a nawet mongolskiej utworzyły się kilkudziesięciokilometrowe kolejki samochodów. Wyszukiwania w Google na temat tego, jak łamać ręce i nogi, osiągnęły szczyt.
Po tym jak słabe przywództwo i masowe represje odbiły się od dna po rozpoczęciu wojny, wczoraj w całej Rosji pojawiły się nowe protesty antywojenne. Nie na taką skalę jak te z początku marca, ale jednak znaczące. Mają też inny charakter – połowa uczestników pierwszych protestów to kobiety, teraz ten odsetek wzrósł, bo matki, siostry i babcie martwią się o swoich mężczyzn.
Wiele oddziałów z notorycznie autorytarnej Czeczenii walczyło już w Ukrainie, ale nie były one szczególnie skuteczne – Ukraińcy nazywają je ,,oddziałami tik-tok” bardziej zainteresowanymi filmowaniem akcji. Podobno ponieśli ciężkie straty.
W środę wieczorem grupa kobiet w Groznym, stolicy Czeczenii, ogłosiła protest przeciwko nowej mobilizacji – zostały szybko aresztowane. Władze zagroziły, że wyślą na front wszystkich ich męskich krewnych. W ciągu kilku godzin akcja ,,mężczyźni przeciwko mobilizacji” wezwała do demonstracji po piątkowych modlitwach. Dyktator watażka Ramzan Kadyrow został zmuszony do odwołania dalszej mobilizacji twierdząc, że Czeczenia już ,,wypełniła swój plan”.
Gdzie indziej na rosyjskim Kaukazie mężczyźni w Dagestanie w obliczu zagrożenia mobilizacją zablokowali federalną autostradę. W sąsiedniej republice Kabardo-Bałkarii kobiety zebrały się na centralnym placu stolicy, aby zakrzyczeć burmistrza miasta, gdy ten próbował przekonać je, dlaczego mobilizacja jest potrzebna.
W całej Rosji, w tym nawet na Krymie, nasiliła się fala ataków ,,koktajlami Mołotowa” na centra rekrutacyjne i budynki miejskie.
Protesty, które w środę wieczorem objęły ponad 30 miast, były ze zrozumiałych względów największe w dużych miastach – Petersburgu i Moskwie. Aresztowano prawie 1400 osób, które obecnie stoją przed sądem, gdzie wielu z nich otrzyma do 15 dni więzienia. Skandalicznie w Moskwie wojskowi rekruterzy czekali na posterunkach policji, aby wręczyć dokumenty powołania wszystkim aresztowanym mężczyznom. Dziś, w sobotę, odbyły się nowe protesty, podczas których aresztowano już blisko tysiąc osób.
W regionach zamieszkałych głównie przez nieetnicznych Rosjan, takich jak Buriacja, która wysłała już nieproporcjonalnie więcej wojska na Ukrainę i poniosła o wiele więcej ofiar śmiertelnych, reżim wciąż stara się pobierać więcej. Mężczyzn odwiedza się w środku nocy lub wyciąga z pracy, mając zaledwie kilka godzin na przygotowanie się. Grupy praw człowieka w republice mówią, że otrzymują tysiące apeli o pomoc i poradę.
Nowa taktyka wymuszona przez odwrót
Ta zmiana sposobu prowadzenia wojny przez Kreml, nie poleganie już na żołnierzach kontraktowych i zawodowych, oraz zapowiedź przeprowadzenia referendów w okupowanych regionach Ukrainy jest odpowiedzią na dramatyczne porażki, jakie poniósł w Ukrainie począwszy od połowy września.
Wygląda na to, że z chwilą, gdy pierwszą przewagę zrobiły oddziały ukraińskie, które walczą z rosyjską okupacją i mają wysokie morale, zdemotywowani i zdemoralizowani Rosjanie po prostu się poddali i masowo wycofali. W ciągu kilku dni siły ukraińskie były już na skraju obwodu ługańskiego. Rosjanie pozostawili za sobą, według ukraińskich szacunków, czołgi, pojazdy opancerzone, a także inny ważny sprzęt o wartości ponad 600 milionów dolarów.
Zachodni komentatorzy czasami komentują wysokie morale sił ukraińskich w przeciwieństwie do stanu rosyjskiego wojska, które cierpi na ,,endemiczną korupcję, niskie morale i słabe przywództwo, z indywidualną inicjatywą w niedoborze i dowódcami głęboko niechętnymi do przyjęcia osobistej odpowiedzialności.” [Atlantic Council]. Ale w przeważającej mierze przypisują zwycięstwo Ukrainy dostawom zaawansowanej technologicznie broni, takiej jak HIMAR.
Nie ma wątpliwości, że taka broń odgrywa pewną rolę. Ale bardziej wyważony obraz daje publikacja ,,KharkivToday” na miesiąc przed ukraińską ekspansją. Zwróciła ona uwagę, że w tym czasie w obwodzie charkowskim działał tylko jeden HIMAR, który bardzo skutecznie niszczył początkowo rosyjskie dostawy broni. Jednak dowódca HIMAR-u zaznaczył, że ,,Rosjanie bardzo szybko dostosowali się do nowej broni, którą partnerzy dali Ukrainie, przenosząc swoje magazyny broni dalej w głąb okupowanego terytorium”.
Równie ważne są nastroje miejscowej ludności. Istnieje oczywiście niewielka warstwa gotowa do współpracy, a czasem nawet wspierająca okupację. Ale w przeciwieństwie do niej istnieje szeroko rozwijający się ruch ,,partyzancki”, który podobno próbował dokonać co najmniej 19 zamachów na prorosyjskich administratorów w samym obwodzie chersońskim. Powszechne są ulotki i apele do rosyjskich żołnierzy. Wobec braku świadomej pozycji klasowej część apeli to surowe groźby śmierci, ale zdarzają się też apele o poddanie się z kodami QR wyjaśniającymi, jak to zrobić. ,,KharkivToday” zamieszcza zdjęcie jednego flypostera, który ostrzega rosyjskich żołnierzy, że ukraińscy partyzanci kontynuują tradycję swoich dziadków, niszcząc siły wroga na okupowanych terytoriach.
Rosja skutecznie straciła kontrolę nad zajętymi w marcu częściami obwodu charkowskiego i znajduje się pod ponowną presją w Donbasie, a zwłaszcza w południowym obwodzie chersońskim.
Twarda reakcja
Po wcześniejszym przymusowym wycofaniu się Rosji z okolic Kijowa i Charkowa późną wiosną, wydawało się, że czyni ona, choć boleśnie powolne, postępy w Donbasie. W ciągu lata nastąpiła konsolidacja rosyjskiej opinii publicznej wokół operacji wojskowej, a poparcie w badaniach opinii publicznej wzrosło. Choć wydaje się, że nie wzrosło poparcie dla twardych zwolenników wojny.
Po tym jak wczesne, heroiczne protesty antywojenne zostały zmuszone do odwrotu, głosy sprzeciwu wewnątrz elit rządzących zamilkły. Ci, jak premier Michaił Miszustin i mer Moskwy Siergiej Sobianin, którzy rzekomo tylko niechętnie poparli wojnę, postanowili w ogóle jej nie komentować. W wyborach gubernatorów obwodów na początku września, w których trzy systemowe partie opozycyjne, w tym tzw. komuniści, poparły wojnę, rządząca Jedna Rosja wygrała wszystkie obwody. Ale ostatni dzień głosowania zbiegł się z wiadomością o odwrocie w Ukrainie.
Partia wojny była wściekła, zwłaszcza że Kreml, a także oficjalne kanały informacyjne wciąż przedstawiają sprawy tak, jakby wszystko szło zgodnie z planem. Pro-wojenni komentatorzy szaleli w mediach społecznościowych, a w mediach państwowych często krytykowali kampanię wojskową.
Igor Girkin (Strelkov), szczególnie nieprzyjemny były wojskowy, KGB, i skrajnie prawicowy najemnik, który kierował przejęciem Krymu w 2014 roku i pierwszymi interwencjami wojskowymi w Donbasie skomentował „Już przegraliśmy, reszta to tylko kwestia czasu.” Inny, Zakhar Prilepin, skomentował: „Wydarzenia w okolicach Charkowa słusznie można nazwać katastrofą”. Obwiniają oni Kreml i władze wojskowe o niekompetencję, a tydzień spędzili na żądaniu pełnej mobilizacji.
Politycy wagi ciężkiej, tacy jak były prezydent (i rzekomy liberał) Dmitrij Miedwiediew, agresywnie usprawiedliwiają użycie broni jądrowej i sugerują, że w następnej kolejności Rosja zaatakuje Mołdawię i Kazachstan. Tak zwany przywódca komunistyczny Giennadij Ziuganow zaproponował, aby zmobilizowani otrzymali tylko dwutygodniowe szkolenie przed wysłaniem na front.
Widać, że w elitach toczyły się ostre spory o to, jak daleko ryzykować mobilizację. Telewizyjne wystąpienie Putina zostało opóźnione o 14 godzin – niektórzy sugerują, że było to spowodowane złym stanem zdrowia prezydenta. Prawdopodobnie bardziej opóźniono je, by osiągnąć porozumienie i ostrzec władze regionalne, by przygotowały niezbędne środki bezpieczeństwa.
Referenda
Decyzja o organizowaniu referendów na okupowanych terenach Ukrainy to również reakcja na panikę. Jeszcze w sierpniu Denis Puszylin, szef Donieckiej Republiki Ludowej (DNR) mówił, że referendum ma sens tylko wtedy, gdy cały Donbas będzie pod kontrolą Rosji. 5 września Kirył Stremousow, rzecznik rosyjskiej administracji okupowanego Chersonia powiedział, że nie powinno być referendum ze ,,względów bezpieczeństwa”. Jednak zaledwie trzy dni przed ich rozpoczęciem ogłoszono, że głosowania odbędą się w czterech obwodach – donieckim i ługańskim oraz tej części obwodu chersońskiego i zaporoskiego, która znajduje się pod kontrolą Rosji. Dwa małe obwody w obwodzie mikołajowskim zostaną przyłączone do Zaporoża.
Według rosyjskich władz, te cztery regiony zamieszkuje obecnie 5 milionów osób. W 2021 roku mieszkało w nich prawie 9 milionów. Aby zorganizować głosowanie, systemy internetowe są połączone z wizytami od drzwi do drzwi, a w ostatnim dniu głosowania lokale wyborcze będą rzekomo otwarte. Policja i służby ratunkowe, a także liczne prywatne firmy ochroniarskie są mobilizowane, aby towarzyszyć ,,urzędnikom wyborczym” podczas wizyt w domach. Lokalizacja lokali wyborczych jest utrzymywana w tajemnicy (nie jest jeszcze jasne, w jaki sposób ludzie dowiedzą się, gdzie one się znajdują) z obawy, że zostaną one zaatakowane przez rosnący ruch partyzancki w Ukrainie.
W sytuacji, gdy prawie połowa ludności została zmuszona do opuszczenia regionów w wyniku trwających walk, nie ma wątpliwości, że wszelkie wyniki będą niewiarygodne. Bardziej realistyczny sondaż tego, co myśli ludność przynajmniej obwodów donieckiego i ługańskiego, pokazują badania opinii publicznej przeprowadzone w ciągu ostatniej dekady. W 2014 roku, gdy nastroje antykijowskie sięgały zenitu, 80% w Ługańsku i 87% w Doniecku popierało pozostanie Ukrainy niepodległą, a w obu regionach mniej niż jedna trzecia popierała oderwanie się do Rosji. W innych regionach, np. w Chersoniu, poparcie dla przyłączenia do Rosji wynosiło mniej niż 10%. W trzech badaniach opinii publicznej przeprowadzonych w latach 2021-22 (przed wojną) poparcie dla niepodległej Ukrainy wzrosło, a w Donbasie mniej niż 20% chciało przyłączenia do Rosji. Od lutego jest niemal pewne, że poparcie dla Rosji spadło jeszcze bardziej.
Rosyjski reżim opisuje referenda nie jako ,,kampanię wyborczą”, ale jako ,,mobilizację” prowadzoną przez lokalne prorosyjskie administracje i służby bezpieczeństwa. W pierwszych godzinach głosowania, nieliczni pozostali prorosyjscy wyborcy zostaną zapędzeni do niewielkiej liczby lokali wyborczych, aby stworzyć iluzję entuzjastycznego głosowania. Potem system zostanie zapełniony głosami ,,od drzwi do drzwi” i głosami elektronicznymi. Kreml będzie twierdził, że za przyłączeniem do Rosji przemawiają ogromne większości. Według wewnętrznych dokumentów Kremla chcą ogłosić 90% głosów ,,za” przy 90% frekwencji w obwodach donieckim i ługańskim, a w pozostałych 90% ,,za” i 80% frekwencji.
Prawdopodobnie następnego dnia po ogłoszeniu przez Kreml tych przytłaczających głosów (28 września), rosyjska Duma przegłosuje aneksję regionów. Nie będzie niespodzianką, biorąc pod uwagę jego dotychczasowe osiągnięcia w forsowaniu prowojennych uchwał, jeśli lider ,,komunistów” Ziuganow wniesie ten wniosek! To zmieni charakter wojny, przynajmniej zgodnie z logiką Kremla. Od tego momentu Kreml będzie twierdził, że każde ,,wtargnięcie” sił ukraińskich do czterech regionów, lub Krymu, będzie stanowiło atak na ,,integralność terytorialną Federacji Rosyjskiej”. Będzie to oznaczało, że zmienią się obecne ograniczenia dotyczące miejsc, w których mogą służyć żołnierze z poboru, czy bardziej niebezpiecznej używanej broni. Podczas gdy wielu zachodnich przywódców uznało wystąpienie Putina za przejaw desperacji i blefu, jasne jest, że wciąż może dojść do bardziej niebezpiecznych momentów, gdy Kreml zobaczy, że jego cele są podważane.
Rosja coraz bardziej izolowana
Już Putin i minister spraw zagranicznych Ławrow są traktowani jak pariasi przez przywódców i instytucje tego, co Kreml nazywa teraz ,,nieprzyjaznymi krajami”. Po tym jak Ławrow porzucił posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba powiedział, że ,,ucieka, tak jak jego żołnierze”.
Teraz coraz częściej spotykają się z chłodnym przyjęciem ze strony reszty świata, nawet przed osławionym wystąpieniem telewizyjnym Putina. Odwrót spod Charkowa pokazał, że Rosja, która do tej pory była postrzegana jako druga najsilniejsza potęga militarna świata, jest niewiarygodnym partnerem.
W zeszłym tygodniu w Uzbekistanie odbył się szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy, która zrzesza Chiny, Indie, Kazachstan, Kirgistan, Pakistan, Rosję, Tadżykistan, Uzbekistan, a od zeszłego tygodnia także Iran. W charakterze obserwatorów uczestniczyły Turcja, Białoruś, Sri Lanka i inne. Przed lutym Chiny i Rosja były postrzegane jako wiodący partnerzy. Jednak uzbecki prezydent, Szawkat Mirzijojew, spotkał się z Xi Jinpingiem, gdy ten przyleciał, podczas gdy do Putina wysłano dublera. Modi skonfrontował się z Putinem mówiąc, że ,,teraz nie czas na wojnę”, podczas gdy Putin został zmuszony do uznania, że Chiny mają ,,pytania i obawy”.
Teraz nastąpił jeszcze ostrzejszy odwrót. Minister spraw zagranicznych Chin Wang Wenbin po wystąpieniu Putina wezwał do zawieszenia broni ,,tak szybko jak to możliwe”. Kazachstan i państwa Azji Środkowej zakazały swoim obywatelom walki z Ukrainą, po tym jak w Sacharowie otwarto biuro rekrutacyjne, w którym wszyscy obcokrajowcy mieszkający w Moskwie muszą ubiegać się o dokumenty. Rosyjski system płatności bankowych ,,Mir” [ironicznie oznaczający ,,pokój”] mający zastąpić Mastercard i Visa przestał działać w Azji Środkowej i Turcji. Zarówno Chiny jak i Turcja twierdzą, że referenda nie zostaną uznane.
Czy mobilizacja pomoże?
Kreml wciąż unika wypowiedzenia wojny, słowo to jest wciąż nielegalne. Oznaczałoby to uznanie niepowodzenia ,,specjalnej operacji wojskowej”. W ten sam sposób unika pełnej mobilizacji, gdyż obawia się wybuchu masowego sprzeciwu. Oficjalnie podano, że powołani zostaną tylko mężczyźni, którzy mają już doświadczenie wojskowe. Jest to kłamstwo, które szybko zostaje obnażone. Nawet na elitarnych moskiewskich uczelniach oficerowie werbunkowi wdzierają się na wykłady, aby rozdawać dokumenty powołania.
Mimo to większość ekspertów nie wierzy, że ta mobilizacja może odwrócić wydarzenia na korzyść Kremla. Rosyjska armia jest ,,odgórnie sterowana”, co jest spadkiem po państwie stalinowskim. Oznacza to, że oficerowie nie ufają szeregowcom, teraz sugeruje się, że nawet codzienne decyzje taktyczne zapadają na Kremlu. Nie ma wystarczającej ilości sprzętu, oficerów ani sierżantów/kaprali, aby wyszkolić zmobilizowanych. Nawet w najlepszych czasach formowanie nowych jednostek wojskowych, zdolnych do wysłania na front, trwa tygodniami, jeśli nie miesiącami. Pojawiają się już filmy pokazujące straszny stan, w jakim ci nowo zmobilizowani mają się znajdować. Wielu ekspertów uważa, że ci nowi rekruci będą po prostu mięsem armatnim.
Dalsze podważanie reżimu Putina?
Komentatorzy często zauważają, że Putinowi udało się utrzymać u władzy, ponieważ zawarł nieformalny pakt z lojalnym elektoratem, w którym zapewnia mu stabilność, choć bez demokratycznych praw, a on sam trzyma się z dala od polityki. Jest to nieco uproszczone rozumienie, zwłaszcza że ignoruje fakt, iż nie powstała żadna realna alternatywa polityczna dla jego rządów. Niemniej jednak te decyzje podważają ten pakt – trudno teraz o rodzinę, której życie nie zostało wywrócone do góry nogami przez rozpoczęcie „operacji specjalnej”, mobilizację i rozwijającą się katastrofę gospodarczą.
Jest zbyt wcześnie, aby przewidzieć, czy najnowsze ożywienie ruchu antywojennego może rozwinąć się w krótkim czasie, z szerszą bazą. Konsekwencje mobilizacji mogą być odczuwalne dłużej, ponieważ nowe siły są wysyłane na Ukrainę, a wielu z nich wraca jako ,,Ładunek 200″ – określenie rosyjskiej armii na worki z ciałami. Być może nowy zwrot w wojnie w Ukrainie przyniesie nowe wstrząsy dla elit rządzących.
Kapitalizm nie ma wyjścia
Putin, który reprezentuje coraz bardziej agresywny i imperialistyczny kapitalizm rosyjski, nie jest w stanie zaakceptować porażki, ani wycofać swoich wojsk z Ukrainy i uznać jej prawa do niepodległości, ponieważ takie działanie byłoby demonstracją słabości i mogłoby doprowadzić do całkowitego i szybkiego upadku jego bonapartystycznego reżimu. Dopóki pozostanie na Kremlu, będzie sięgał po coraz bardziej desperackie środki, w tym dalszą możliwą eskalację konfliktu na Ukrainie. Pokazał już, że jest gotów poświęcić życie i domy Czeczenów, Syryjczyków, a teraz Ukraińców. Mobilizując się, zademonstrował swoją całkowitą pogardę dla nowych rosyjskich żołnierzy i ich rodzin, z których wiele zostanie zniszczonych, aby mógł pozostać u władzy.
Kluczowe pytanie brzmi jednak: kto mógłby go zastąpić? Reżim może wierzyć, że masowe represje wobec prokapitalistycznej liberalnej opozycji i innych sił opozycyjnych, z niektórymi uwięzionymi, a wieloma innymi na emigracji, uniemożliwią rozwój nowej opozycji wobec jego rządów. Ale tak nie jest. Oznacza to jednak, że każdy taki ruch będzie miał w dużej mierze spontaniczny i politycznie zagmatwany charakter, dopóki nie wyłoni się prawdziwa masowa alternatywa ze strony klasy robotniczej i realni przywódcy.
Oznacza to, że jakakolwiek alternatywa dla Putina najprawdopodobniej na tym etapie wyłoni się z wnętrza obecnego reżimu. A wybór nie jest atrakcyjny. W najlepszym wypadku mógłby skupić się wokół bardziej umiarkowanej postaci, takiej jak Mishutin czy Sobyanin, ale odziedziczyliby oni gospodarkę zdewastowaną przez wojnę i sankcje, i nadal byliby zakładnikami tych samych sił w aparacie państwowym, które wspierały Putina u władzy. Alternatywą byłaby postać bardziej twarda, taka jak Miedwiediew lub osoba ze służb bezpieczeństwa.
Według generała Sir Richarda Barronsa, byłego szefa brytyjskich sił zbrojnych, zachodni politycy są ,,przerażeni” ,,tak zwanym ‚katastrofalnym sukcesem’ sił zbrojnych Ukrainy, który, przecząc wszelkim przewidywaniom, zapowiada zagrażającą reżimowi porażkę Rosji”. Uważają, że wtedy zdesperowany Putin ucieknie się do użycia taktycznej broni jądrowej.
Nie dotyczy to oczywiście wszystkich zachodnich polityków. Podczas gdy jedni woleliby widzieć formę kompromisu, która według słów Macrona pozwoli Putinowi ,,zachować twarz”, inni zdecydowanie chcą odepchnąć Putina jak najdalej, unikając jednocześnie zmiany reżimu. Jeśli jednak Putin zdecyduje się na, jak to mówią Rosjanie, ,,Va Banque” i będzie gotów zaryzykować wszystko, to zachodni imperializm nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko zestawić podobne z podobnym, a konflikt będzie eskalował poza wszelką kontrolą.
Tak czy inaczej, to rodziny klasy robotniczej odczuwają bezpośrednie skutki tej brutalnej wojny, która trwa już od 9 miesięcy, a może trwać znacznie dłużej. W skali globalnej zmagają się one z eskalacją kryzysu energetycznego, żywnościowego i inflacyjnego. Na Ukrainie niszczone są ich domy i miejsca pracy. To właśnie dlatego tak wielu Ukraińców jest gotowych wspierać armię i siły obrony terytorialnej, a także coraz częściej uczestniczyć w powstającym ruchu partyzanckim na terenach okupowanych. Ich walka toczy się o prawo do samostanowienia dla Ukrainy.
Jednocześnie, im bardziej rząd Zelenskiego zwraca się o wsparcie do zachodnich potęg imperialistycznych, tym bardziej gotów jest obciążyć hipoteką przyszłość Ukrainy, zgadzając się na warunki imperialistów dotyczące dostaw i finansowania. Od lata przyspieszyło tempo proponowanych środków przeciwko klasie robotniczej, w tym reformy emerytalne, prywatyzacja sektora zbrojeniowego, spożywczego i energetycznego oraz cięcia płac dla osób pracujących w sektorze państwowym. Jakby tego było mało, przyszłoroczne wybory zostaną prawdopodobnie odłożone. Wyraźnie obawiając się, że klasa robotnicza nauczy się organizować i stawiać opór w czasie wojny, przygotowywany jest nowy rejestr własności broni, z pewnością po to, by upewnić się, że robotnicy zostaną rozbrojeni pod koniec wojny.
Potrzeba niezależnej alternatywy dla klasy robotniczej
Z tego wszystkiego jasno wynika, że klasa robotnicza, czy to w Rosji, czy w Ukrainie, czy na całym świecie, nie powinna ufać ani kapitalizmowi, ani imperializmowi w żadnej formie. Socjaliści w Rosji będą nadal opowiadać się za budową demokratycznie zorganizowanego ruchu antywojennego, zakorzenionego w klasie robotniczej i powiązanego z rozwijającymi się protestami kobiecymi. Popierają prawo Ukrainy do samostanowienia, które może być możliwe tylko przy całkowitym wycofaniu wojsk rosyjskich z Ukrainy. Rosyjscy socjaliści widzą potrzebę zbudowania jasnej politycznej, socjalistycznej alternatywy, która jest w stanie zorganizować się jako część masowego ruchu klasy robotniczej w celu obalenia reżimu Putina i zakończenia kapitalizmu w Rosji.
W ten sam sposób socjaliści w zachodnich krajach imperialistycznych walczą o zbudowanie robotniczych, socjalistycznych alternatyw dla swoich własnych rządów, które nie tylko atakują prawa pracowników, kobiet i społeczności LGBT+, wymuszają obniżanie płac i napędzają inflację, ale także wspólnie blokują zwiększanie wydatków na wojsko i prowadzenie wojen w interesie wielonarodowego kapitalizmu.
Silna klasa robotnicza i ruchy polityczne w innych krajach mogłyby wtedy udzielić jak najpełniejszego wsparcia klasie robotniczej w Ukrainie, walczącej o wyparcie wojsk rosyjskich z Ukrainy, a jednocześnie pomóc jej w zbudowaniu politycznej alternatywy dla rządu Zelenskiego, który wyraźnie przygotowuje dalsze ataki na interesy klasy robotniczej, aby wspomóc swoich partnerów biznesowych i imperialistycznych sojuszników. Taki ruch mógłby zwalczać prywatyzację, reformy emerytalne i cięcia płac, zapewnić prawdziwą demokrację, w tym prawa do autonomii lub samostanowienia, jeśli dany region by tego chciał.
Ostatecznie kluczem do obrony ukraińskiego samostanowienia, do zakończenia wojny i przyszłych wojen jest zbudowanie międzynarodowej alternatywy klasy robotniczej, która zakończy istnienie imperialistycznych i kapitalistycznych rządów na całym świecie. W tym celu potrzebujemy solidarności międzynarodowej klasy robotniczej w zorganizowanej walce przeciwko wszystkim podżegaczom wojennym, aby położyć kres systemowi kapitalistycznemu, który jest źródłem współczesnych wojen, i zastąpić go nowym społeczeństwem opartym na demokratycznej i zrównoważonej gospodarce planowej oraz dobrowolnej i równej konfederacji państw socjalistycznych, w którym wszystkie narody miałyby prawo do samostanowienia, przyzwoitego standardu życia oraz życia bez represji, dyskryminacji i autorytaryzmu.
Walter Chambers
Tłumaczył: Aleksander Marchlewski
Posłowie:
Żaden człowiek nie jest nielegalny! Azyl dla uchodźców z Rosji.
W Polsce reakcja na mobilizację pokazała po raz kolejny nacjonalizm ,,elity” politycznej, w tym także niestety, na mediach społecznościowych, parlamentarnej Lewicy. Antywojenne wysiłki Rosjan są marginalizowane, a także zakłamuje się prawdę, mówiąc, że są one reakcją tylko na pobór. Jako nasza międzynarodówka 20 maja obchodziliśmy: Dzień Międzynarodowej Solidarności z Rosyjskimi Aktywistami Antywojennymi i wszystkimi represjonowanymi przez reżim Putina.
20 kwietnia pisaliśmy tak:
,,Protesty, które prawdopodobnie miały najbardziej wyrazisty charakter antywojenny, miały miejsce w samej Rosji. Były one znaczące, choć nie masowe, i jak dotąd osiągnęły szczyt w pierwszych dniach po inwazji. Reżim Putina zareagował na nie z pełną brutalnością. Liczbę osób aresztowanych za publiczne sprzeciwianie się wojnie szacuje się w chwili pisania tego tekstu na ponad 15 000 – liczba ta sama w sobie świadczy o nastroju gniewu, który wyraźnie panuje wśród warstwy rosyjskich robotników i młodzieży.”
Tak samo w 2015 roku zarzucano wszystkim uchodźcom z Bliskiego Wschodu, że są terrorystami czy bojownikami ISIS, tak dzisiaj burżuazja stara się podzielić klasę pracującą, zarzucając, iż wszyscy Rosjanie są agentami i popierają wojnę, ale nie chcą walczyć. Przytoczmy jednak tutaj dane, o których milczą; wśród ponad 100 tysięcy osób, którym ankieterzy Russian Field zaproponowali udział w badaniu: 89 proc. odmówiło, 6 proc. zrezygnowało w trakcie.
Gdy wiceminister MSWiA Maciej Wąsik mówi PAP: ,,Na pewno nie będzie otwarcia granic i powiedzenia: Rosjanie uciekajcie do Polski przed armią. Nie, tak nie zrobimy”. My sprzeciwiamy się mu międzynarodową solidarnością ludzi pracy!
Tekst oryginalny: https://internationalsocialist.net/en/2022/09/end-war-and-militarisation
Tłumaczenie pochodzi ze strony internetowej Alternatywy Socjalistycznej