Kolejne miejsca zajęły: liberalny USR Związek Ocalenia Rumunii (OSR) kierowany przez kandydatkę w wyborach prezydenckich Elenę Lasconi (13,32 proc.), centroprawicowa Partia Narodowo-Liberalna (PNL), która uzyskała - 12,2 proc., skrajnie prawicowa, prorosyjska S.O.S. Romania - 8,02 proc., również skrajnie prawicowa Partia Młodych Ludzi Młodych (POT) - 7,01 proc. oraz partia mniejszości węgierskiej UDMR - 5,97 proc.
Niektóre sondaże wskazywały nawet na zwycięstwo skrajnej prawicy. Taki wynik wskazywał m.in. sondaż AtlasIntel sprzed kilku dni. AUR otrzymało w nim 22,4 proc. głosów, zaś PSD 21,4 proc.
Wybory parlamentarne odbyły się w cieniu niepewności związanej z wyborami prezydenckimi, których pierwsza tura miała miejsce 24 listopada. Zwyciężył w niej skrajnie prawicowy, prorosyjski polityk Călin Georgescu, któremu sondaże nie dawały żadnych szans. Wynik wywołał konsternację i podejrzenia, że mogło dojść rosyjskiej ingerencji.
Trybunał Konstytucyjny zarządził ponowne przeliczenie głosów. Część osób wzywa nawet do unieważnienia pierwszej tury wyborów. Trybunał podejmie decyzję w tej sprawie dopiero 2 grudnia. Pod znakiem zapytania stoi więc również druga tura, którą zaplanowano na 8 grudnia.
Zwycięstwo Georgescu, choć budzi podejrzenia, mogło napędzić skrajną prawicę na ostatniej prostej kampanii wyborczej. Sam kandydat startował jako niezależny, jednak skrajna prawica może zyskiwać na niestabilnej sytuacji w kraju.
Głównym tematem kampanii wyborczej była gospodarka i takie zagadnienia jak zwiększenie liczby miejsc pracy czy zmniejszenie deficytu budżetowego, który wynosi obecnie 8 proc. i jest najwyższy w Unii Europejskiej.
fot. facebook.com/PartidulSocialDemocrat